Paweł Jędrzejewski: Tak oto kończy się Ameryka, jaką znaliśmy

Kultura całego Świata Zachodniego weszła w fazę samonienawiści, zaakceptowała w pełni "odwrócony" rasizm, zaaprobowała ochoczo obłudną polityczną poprawność i naiwną wielokulturowość - wręcz uczyniła z nich swojego "złotego cielca".
Statua Wolności, Waszyngton Paweł Jędrzejewski: Tak oto kończy się Ameryka, jaką znaliśmy
Statua Wolności, Waszyngton / Pixabay.com

Ameryka stacza się. Bezmyślnie i okrutnie. Kraj wolności przeobraża się w reinkarnację chińskiej "rewolucji kulturalnej" z czasów Mao Zedonga, wypełniając jednocześnie wszystkie proroctwa "Roku 1984" Orwella. Ameryka kończy się, opluwając własnych, wielkich oświeceniowców, którzy ją stworzyli. A także policzkując tych, których do wczoraj uważała za postępowych. Fanatycy nienawidzący tego kraju, państwa, narodu i jego dziejów - przejmują władzę.

Wiosną 2020 roku zrzucano z cokołów pomniki wielkich postaci amerykańskiej historii - jak pamiętamy, dostało się także Kościuszce. Wtedy pomniki atakował lewacki i anarchistyczny motłoch, który często nie wiedział nawet, czyje pomniki obala.

Teraz jest gorzej. Znacznie gorzej. To nie motłoch, ale oficjalna komisja nadzorująca szkoły publiczne w San Francisco przegłosowała przed kilkoma dniami odebranie 44 szkołom w tym mieście ich patronów. Komisja uznała za postacie tak wstrętne, że niezasługujące na patronowanie szkołom, nie tylko pierwszego prezydenta USA - George'a Washingtona i trzeciego prezydenta - Thomasa Jeffersona (autora Deklaracji Niepodległości USA), ale także głosiciela praw człowieka, który zniósł niewolnictwo - Abrahama Lincolna. Przeprowadzono również atak na "swoich" - ukarano Dianne Feinstein, lewicową panią senator z Kalifornii, obecnie już 87-letnią, niegdyś burmistrza San Francisco. Za co takie znęcanie się nad sędziwą demokratką? Za to, co zrobiła w roku 1984. Gdy jakiś wandal z pobudek ideowych zerwał wówczas flagę Konfederacji, która była jedną z wielu flag ilustrujących przed ratuszem historię USA, zdecydowała się powiesić ją na nowo. Nie pomogło to, że wkrótce po tym, sama zarządziła jej usunięcie.

Patronem przestał być także twórca hymnu Stanów Zjednoczonych, Francis Scott Key. Razem z bohaterem Wojny o Niepodległość - Paulem Revere. Kryteria były proste: wystarczyły ahistoryczne zarzuty o udział w "kolonizacji, prześladowaniu mniejszości rasowych, kobiet, dzieci, osób queer lub transgender".

Na początek - San Francisco. Jednak wkrótce możemy się spodziewać podobnych decyzji na poziomie federalnym.

Działania fanatyków - terror, który zaczyna się od kontrolowania języka, symboli i myśli - to nie tylko zjawisko amerykańskie. Kultura całego Świata Zachodniego weszła w fazę samonienawiści, zaakceptowała w pełni "odwrócony" rasizm, zaaprobowała ochoczo obłudną polityczną poprawność i naiwną wielokulturowość - wręcz uczyniła z nich "złotego cielca". Jednocześnie zachodnia lewica zarzuciła wszelkie cele dotyczące sprawiedliwego podziału tego, co Marks nazywał "wartością dodatkową". Zniknęły zamiary "wyzwolenia klasy robotniczej" i "równości społecznej" (te idee umarły razem z gigantyczną klęską eksperymentu Sowieckiej Rosji). W zastępstwie, lewica skupiła się obsesyjnie na walce o "wyzwolenie mniejszości seksualnych" i o "równość seksualną". Marksizm ekonomiczny zastąpiła kulturowym. Charakterystyczne jest właśnie to, że ci na lewicy, którzy nie do końca poddają się szaleństwu, bronią Dianne Feinstein nie poprzez wymienianie jej licznych osiągnięć podczas kariery politycznej, która trwa już 60 lat, ale jedynie przypominają jej zasługi dla ruchu LGBTQ+. Bo tylko to dziś tak naprawdę się liczy i tylko to może ją uratować jako patronkę szkoły. Ale nie uratuje.

Usuwanie nazwisk ze szkół, ulic i lotnisk, obalanie pomników, wykasowywanie z repertuaru kin i telewizji filmów, wycinanie z lektur szkolnych i bibliotek utworów literackich (w tym dzieł klasyki amerykańskiej), zmiany symboli produktów, jeśli zawierają grafikę przedstawiającą mniejszości etniczne - to materializacja wizji "1984". Ale przede wszystkim jest to przemienianie żywych ludzi w Orwellowskie "nieosoby", usuwanie ich z miejsc, gdzie mogli dotąd pisać, mówić i pokazywać, czyli z radia, telewizji, mediów społecznościowych oraz uczelni. To zjawisko narastające lawinowo. I absolutnie bezprecedensowe w historii Stanów Zjednoczonych.

Cancel culture ("kultura unieważnienia", czyli usuwania ludzi i treści podważających jedyną, lewicową słuszność) idzie ręka w rękę z woke culture ("kulturą przebudzenia", czyli uznawania społecznych i rasowych postaw za jedyne kryterium oceny ludzi). Wolność słowa nie jest dla lewicy żadną wartością. Wartością jest radykalizm. Radykalizm z samej swojej definicji nie zna granic i nie ma hamulców. Nie można być "zbyt" radykalnym. Następuje współzawodnictwo w radykalizmie. I rodzi się strach, że zostanie się uznanym za zbyt mało radykalnego. To już kiedyś było w innych miejscu Ziemi: raz nazywało się "stalinizm", kiedy indziej - "maoizm".

Kulturową wojnę w Stanach Zjednoczonych wygrywa obecnie agresywna, oszalała lewica, która uwierzyła tak bardzo w bezwzględną słuszność wyznawanej ideologii, że nie podlega już w swoich oczach żadnej etycznej ocenie. Dla niej cel uświęca środki. To prosta droga do pełnego totalitaryzmu i przemocy, których zarysy już pojawiają się na horyzoncie.

Dlaczego tak się dzieje?

Myślę, że zjawisko to daje się wytłumaczyć na płaszczyźnie psychologicznej. Decydującym czynnikiem jest tu ludzka pycha. Poczucie wyższości. Przekonanie o swojej wyjątkowości. Świadomość dostępu do "Świętego Graala". 

Totalitaryzm dnia dzisiejszego ma swoją kolebkę na uniwersytetach. Uniwersytety to wręcz duchowe seminaria lewicowości. Hodują fanatyków, wmawiając im skutecznie, że są lepsi, mądrzejsi, moralnie doskonalsi od "prostaków" - czyli całej klasy średniej. Wzbudzają w nich "rewolucyjny zapał". Dają im do ręki wiarę w tę ich wyższość, z niej robią boga, a z cywilizacji stworzonej na ideałach judeochrześcijańskich - szatana. I uczą nienawiści do wytworów tej cywilizacji: "rasistowskiej, białej Ameryki" i "izraelskiego, teokratycznego apartheidu". Taka elitarna nienawiść unosi jak skrzydła. Działa jak narkotyk. Konkretnym ucieleśnieniem szatana jest symbol patriarchatu - czyli biały mężczyzna. Najlepiej chrześcijanin. Może też być - choć już mniej pasuje - religijny Żyd. Muzułmanin jest poza radarem.

Wmówić poczucie zbiorowej, rasowej, historycznej winy, dodać do tego poczucie wyższości nad tymi, którzy do winy się nie poczuwają, wskazać, że ci nieuznający swoich win, to przede wszystkim ich "biali, rasistowscy, homofobiczni" rodzice, których praw broni "rasistowska policja" - i ten duch, ta myśl, ta wiara rozchodzą się daleko poza uniwersytety. Są jak pożar suchego lasu. Odwołują się do uczuć, a wyłączają rozum. Operują kłamstwem. I mamy setki tysięcy młodych ludzi na ulicach. I mamy też Antifę. I u władzy partię demokratyczną, która staje się właśnie partią lewacką, de facto antyamerykańską.

Pamiętając, że to dwudziestolatkowie wyszydzali, opluwali i katowali swoich profesorów na chińskich uniwersytetach, że to oni dokonywali "prawdziwej rewolucji", że to im, członkom Czerwonej Gwardii, Przewodniczący Mao wmówił, że posiedli rewolucyjną PRAWDĘ - nie powinniśmy być zdziwieni, że terror zaczyna się na uniwersyteckich kampusach. Ale na nich nie kończy.

Jest jeszcze jedna kwestia: dlaczego ten ruch jest popierany przez wielki biznes? Banki, Amazon, Google, Facebook, Twitter, tradycyjne media?

Cóż... Żeby zarobić wielkie pieniądze, trzeba iść z duchem czasu. A ta totalitarna, okrutna twarz "cancel culture" to właśnie twarz ducha czasu lat dwudziestych XXI wieku. A poza tym, czyż dla korporacyjnych gigantów nie jest rozsądne popieranie i finansowanie ruchów walczących z rzekomymi nierównościami rasowymi i seksualnymi, byle tylko ci fanatycy nie skupili się na prawdzie, że niewiele więcej niż 0.5% ludzkości jest właścicielem 40% bogactw tego świata?


 

POLECANE
Wiadomości
Od Gdańska do Jastrzębia, czyli porozumienia sierpniowe

Kiedy w sierpniu 1980 r. fala przetaczających się od sześciu tygodników przez kraj strajków przeniosła się na Wybrzeże nikt nie mógł spodziewać się, że zakończą się one porozumieniami, które zmienią Polskę, a w dłuższej perspektywie świat, a przynajmniej Europę.

Poważne rozbieżności między Pałacem i rządem. Prezydent domaga się danych i wyjaśnień z ostatniej chwili
Poważne rozbieżności między Pałacem i rządem. Prezydent domaga się danych i wyjaśnień

Podczas środowego posiedzenia Rady Gabinetowej prezydent Karol Nawrocki uzyskał zapewnienie od premiera Donalda Tuska, że stanowisko rządu wobec umowy handlowej UE–Mercosur pozostaje negatywne, co Pałac przyjął z zadowoleniem. Jednak, jak zaznaczył szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki, między prezydentem a rządem występują istotne rozbieżności w kluczowych obszarach – zwłaszcza w sprawie Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) oraz napływu produktów rolnych z Ukrainy.

Skandal w Niemczech. Potężne klimatystyczne lobby manipulowało badaniami klimatu tylko u nas
Skandal w Niemczech. Potężne klimatystyczne lobby manipulowało badaniami klimatu

W Niemczech wybuchł skandal wokół analizy Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu (PIK) z kwietnia 2024 roku. Chodzi o badanie, które przez lata było podstawą alarmistycznych prognoz dotyczących skutków zmian klimatycznych. Dokument ten, szeroko cytowany przez aktywistów i decydentów, przewidywał dramatyczne konsekwencje, takie jak ekstremalne zjawiska pogodowe, podnoszenie się poziomu mórz czy masowe migracje klimatyczne.

PiS na czele, KO z potężnym spadkiem, Konfederacja rośnie. Zobacz najnowszy sondaż z ostatniej chwili
PiS na czele, KO z potężnym spadkiem, Konfederacja rośnie. Zobacz najnowszy sondaż

Z najnowszego badania wykonanego przez Research Partner na panelu Ariadna wynika, że gdyby wybory parlamentarne odbyły się już w najbliższą niedzielę, zwycięzcą zostałoby Prawo i Sprawiedliwość.

Awaria systemu numeru 999. Sytuacja jest poważna z ostatniej chwili
Awaria systemu numeru 999. Sytuacja jest poważna

System Wspomagania Dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego uległ awarii – donosi m.in. pożarniczy serwis remiza.pl i profil „Ratownictwo Medyczne – będzie rozmowa, proszę czekać”. SWD PRM odpowiada m.in. za przyjmowanie zgłoszeń alarmowych, powiadomień o zdarzeniach i dysponowanie zespołów ratownictwa medycznego.

Przełom ws. poszukiwań dwóch Polaków w szwajcarskich Alpach z ostatniej chwili
Przełom ws. poszukiwań dwóch Polaków w szwajcarskich Alpach

W szwajcarskich Alpach znalezione zostały dwa – na ten moment – niezidentyfikowane ciała. Prawdopodobnie są to obywatele Polski, którzy zaginęli przed kilkoma dniami w masywie szczytu Weissmies. Poinformował o tym w środę rzecznik MSZ Paweł Wroński.

„Le Figaro” ujawnia sieć Sorosa w Europejskim Trybunale Praw Człowieka z ostatniej chwili
„Le Figaro” ujawnia sieć Sorosa w Europejskim Trybunale Praw Człowieka

„Po niepowodzeniach w Chinach to właśnie w Europie George Soros w końcu znalazł żyzny grunt dla swojego ideału liberalnego, postnarodowego i wielokulturowego społeczeństwa” – pisze w obszernej publikacji prestiżowy francuski dziennik „Le Figaro”, informując o wpływach kontrowersyjnego miliardera w elicie europejskich środowisk prawniczych.

Afera KPO. Konkursy na środki dla szpitali na celowniku sądów z ostatniej chwili
Afera KPO. Konkursy na środki dla szpitali na celowniku sądów

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł, że Ministerstwo Zdrowia naruszyło prawo przy rozstrzyganiu konkursu na rozwój opieki długoterminowej i geriatrii w ramach Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Wyrok zapadł w sprawie szpitali w Myślenicach i Mogilnie – resort musi ponownie i zgodnie z prawem ocenić ich wnioski. Dyrektor z Aleksandrowa Kujawskiego, jak napisała wp.pl, kieruje skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Jego zdaniem konkurs na rozwój geriatrii, wart 1,5 miliarda złotych, był "ustawiony". 

Tusk: Wiatraki będą powstawały za pomocą rozporządzenia, weto prezydenta mało skuteczne z ostatniej chwili
Tusk: Wiatraki będą powstawały za pomocą rozporządzenia, weto prezydenta mało skuteczne

– Wiatraki będą powstawały.Znaleźliśmy sposoby, by mocą rozporządzenia zintensyfikować nasze działania – powiedział w środę na Radzie Gabinetowej premier Donald Tusk. W jego ocenie weto prezydenta Karola Nawrockiego do tzw. ustawy wiatrakowej będzie „mało skuteczne”.

Niemcy powołali Narodową Radę Bezpieczeństwa z ostatniej chwili
Niemcy powołali Narodową Radę Bezpieczeństwa

Narodowa Rada Bezpieczeństwa (NSR) zastąpi Federalną Radę Bezpieczeństwa, stając się organem decyzyjnym w Kancelarii Federalnej. Kanclerz Friedrich Merz (CDU) chce skupić tu szefów najważniejszych resortów, tworząc elitarną grupę doradczą, która w niektórych kwestiach może mieć więcej władzy niż rząd federalny.

REKLAMA

Paweł Jędrzejewski: Tak oto kończy się Ameryka, jaką znaliśmy

Kultura całego Świata Zachodniego weszła w fazę samonienawiści, zaakceptowała w pełni "odwrócony" rasizm, zaaprobowała ochoczo obłudną polityczną poprawność i naiwną wielokulturowość - wręcz uczyniła z nich swojego "złotego cielca".
Statua Wolności, Waszyngton Paweł Jędrzejewski: Tak oto kończy się Ameryka, jaką znaliśmy
Statua Wolności, Waszyngton / Pixabay.com

Ameryka stacza się. Bezmyślnie i okrutnie. Kraj wolności przeobraża się w reinkarnację chińskiej "rewolucji kulturalnej" z czasów Mao Zedonga, wypełniając jednocześnie wszystkie proroctwa "Roku 1984" Orwella. Ameryka kończy się, opluwając własnych, wielkich oświeceniowców, którzy ją stworzyli. A także policzkując tych, których do wczoraj uważała za postępowych. Fanatycy nienawidzący tego kraju, państwa, narodu i jego dziejów - przejmują władzę.

Wiosną 2020 roku zrzucano z cokołów pomniki wielkich postaci amerykańskiej historii - jak pamiętamy, dostało się także Kościuszce. Wtedy pomniki atakował lewacki i anarchistyczny motłoch, który często nie wiedział nawet, czyje pomniki obala.

Teraz jest gorzej. Znacznie gorzej. To nie motłoch, ale oficjalna komisja nadzorująca szkoły publiczne w San Francisco przegłosowała przed kilkoma dniami odebranie 44 szkołom w tym mieście ich patronów. Komisja uznała za postacie tak wstrętne, że niezasługujące na patronowanie szkołom, nie tylko pierwszego prezydenta USA - George'a Washingtona i trzeciego prezydenta - Thomasa Jeffersona (autora Deklaracji Niepodległości USA), ale także głosiciela praw człowieka, który zniósł niewolnictwo - Abrahama Lincolna. Przeprowadzono również atak na "swoich" - ukarano Dianne Feinstein, lewicową panią senator z Kalifornii, obecnie już 87-letnią, niegdyś burmistrza San Francisco. Za co takie znęcanie się nad sędziwą demokratką? Za to, co zrobiła w roku 1984. Gdy jakiś wandal z pobudek ideowych zerwał wówczas flagę Konfederacji, która była jedną z wielu flag ilustrujących przed ratuszem historię USA, zdecydowała się powiesić ją na nowo. Nie pomogło to, że wkrótce po tym, sama zarządziła jej usunięcie.

Patronem przestał być także twórca hymnu Stanów Zjednoczonych, Francis Scott Key. Razem z bohaterem Wojny o Niepodległość - Paulem Revere. Kryteria były proste: wystarczyły ahistoryczne zarzuty o udział w "kolonizacji, prześladowaniu mniejszości rasowych, kobiet, dzieci, osób queer lub transgender".

Na początek - San Francisco. Jednak wkrótce możemy się spodziewać podobnych decyzji na poziomie federalnym.

Działania fanatyków - terror, który zaczyna się od kontrolowania języka, symboli i myśli - to nie tylko zjawisko amerykańskie. Kultura całego Świata Zachodniego weszła w fazę samonienawiści, zaakceptowała w pełni "odwrócony" rasizm, zaaprobowała ochoczo obłudną polityczną poprawność i naiwną wielokulturowość - wręcz uczyniła z nich "złotego cielca". Jednocześnie zachodnia lewica zarzuciła wszelkie cele dotyczące sprawiedliwego podziału tego, co Marks nazywał "wartością dodatkową". Zniknęły zamiary "wyzwolenia klasy robotniczej" i "równości społecznej" (te idee umarły razem z gigantyczną klęską eksperymentu Sowieckiej Rosji). W zastępstwie, lewica skupiła się obsesyjnie na walce o "wyzwolenie mniejszości seksualnych" i o "równość seksualną". Marksizm ekonomiczny zastąpiła kulturowym. Charakterystyczne jest właśnie to, że ci na lewicy, którzy nie do końca poddają się szaleństwu, bronią Dianne Feinstein nie poprzez wymienianie jej licznych osiągnięć podczas kariery politycznej, która trwa już 60 lat, ale jedynie przypominają jej zasługi dla ruchu LGBTQ+. Bo tylko to dziś tak naprawdę się liczy i tylko to może ją uratować jako patronkę szkoły. Ale nie uratuje.

Usuwanie nazwisk ze szkół, ulic i lotnisk, obalanie pomników, wykasowywanie z repertuaru kin i telewizji filmów, wycinanie z lektur szkolnych i bibliotek utworów literackich (w tym dzieł klasyki amerykańskiej), zmiany symboli produktów, jeśli zawierają grafikę przedstawiającą mniejszości etniczne - to materializacja wizji "1984". Ale przede wszystkim jest to przemienianie żywych ludzi w Orwellowskie "nieosoby", usuwanie ich z miejsc, gdzie mogli dotąd pisać, mówić i pokazywać, czyli z radia, telewizji, mediów społecznościowych oraz uczelni. To zjawisko narastające lawinowo. I absolutnie bezprecedensowe w historii Stanów Zjednoczonych.

Cancel culture ("kultura unieważnienia", czyli usuwania ludzi i treści podważających jedyną, lewicową słuszność) idzie ręka w rękę z woke culture ("kulturą przebudzenia", czyli uznawania społecznych i rasowych postaw za jedyne kryterium oceny ludzi). Wolność słowa nie jest dla lewicy żadną wartością. Wartością jest radykalizm. Radykalizm z samej swojej definicji nie zna granic i nie ma hamulców. Nie można być "zbyt" radykalnym. Następuje współzawodnictwo w radykalizmie. I rodzi się strach, że zostanie się uznanym za zbyt mało radykalnego. To już kiedyś było w innych miejscu Ziemi: raz nazywało się "stalinizm", kiedy indziej - "maoizm".

Kulturową wojnę w Stanach Zjednoczonych wygrywa obecnie agresywna, oszalała lewica, która uwierzyła tak bardzo w bezwzględną słuszność wyznawanej ideologii, że nie podlega już w swoich oczach żadnej etycznej ocenie. Dla niej cel uświęca środki. To prosta droga do pełnego totalitaryzmu i przemocy, których zarysy już pojawiają się na horyzoncie.

Dlaczego tak się dzieje?

Myślę, że zjawisko to daje się wytłumaczyć na płaszczyźnie psychologicznej. Decydującym czynnikiem jest tu ludzka pycha. Poczucie wyższości. Przekonanie o swojej wyjątkowości. Świadomość dostępu do "Świętego Graala". 

Totalitaryzm dnia dzisiejszego ma swoją kolebkę na uniwersytetach. Uniwersytety to wręcz duchowe seminaria lewicowości. Hodują fanatyków, wmawiając im skutecznie, że są lepsi, mądrzejsi, moralnie doskonalsi od "prostaków" - czyli całej klasy średniej. Wzbudzają w nich "rewolucyjny zapał". Dają im do ręki wiarę w tę ich wyższość, z niej robią boga, a z cywilizacji stworzonej na ideałach judeochrześcijańskich - szatana. I uczą nienawiści do wytworów tej cywilizacji: "rasistowskiej, białej Ameryki" i "izraelskiego, teokratycznego apartheidu". Taka elitarna nienawiść unosi jak skrzydła. Działa jak narkotyk. Konkretnym ucieleśnieniem szatana jest symbol patriarchatu - czyli biały mężczyzna. Najlepiej chrześcijanin. Może też być - choć już mniej pasuje - religijny Żyd. Muzułmanin jest poza radarem.

Wmówić poczucie zbiorowej, rasowej, historycznej winy, dodać do tego poczucie wyższości nad tymi, którzy do winy się nie poczuwają, wskazać, że ci nieuznający swoich win, to przede wszystkim ich "biali, rasistowscy, homofobiczni" rodzice, których praw broni "rasistowska policja" - i ten duch, ta myśl, ta wiara rozchodzą się daleko poza uniwersytety. Są jak pożar suchego lasu. Odwołują się do uczuć, a wyłączają rozum. Operują kłamstwem. I mamy setki tysięcy młodych ludzi na ulicach. I mamy też Antifę. I u władzy partię demokratyczną, która staje się właśnie partią lewacką, de facto antyamerykańską.

Pamiętając, że to dwudziestolatkowie wyszydzali, opluwali i katowali swoich profesorów na chińskich uniwersytetach, że to oni dokonywali "prawdziwej rewolucji", że to im, członkom Czerwonej Gwardii, Przewodniczący Mao wmówił, że posiedli rewolucyjną PRAWDĘ - nie powinniśmy być zdziwieni, że terror zaczyna się na uniwersyteckich kampusach. Ale na nich nie kończy.

Jest jeszcze jedna kwestia: dlaczego ten ruch jest popierany przez wielki biznes? Banki, Amazon, Google, Facebook, Twitter, tradycyjne media?

Cóż... Żeby zarobić wielkie pieniądze, trzeba iść z duchem czasu. A ta totalitarna, okrutna twarz "cancel culture" to właśnie twarz ducha czasu lat dwudziestych XXI wieku. A poza tym, czyż dla korporacyjnych gigantów nie jest rozsądne popieranie i finansowanie ruchów walczących z rzekomymi nierównościami rasowymi i seksualnymi, byle tylko ci fanatycy nie skupili się na prawdzie, że niewiele więcej niż 0.5% ludzkości jest właścicielem 40% bogactw tego świata?



 

Polecane
Emerytury
Stażowe