"Zamknęli mnie w klatce..." Klementyna Suchanow opowiada o swoim zatrzymaniu

Po demonstracji, która odbyła się w czwartek 28 stycznia, Suchanow została zatrzymana wraz z dwiema innymi osobami za przybicie na drzwiach Trybunału Konstytucyjnego plakatu.
- Wywożenie przez policję zatrzymanych uczestników protestu Strajku Kobiet do odległych komend odbieram jako formę dodatkowej szykany. Możliwe, że służbom chodzi o to, aby te osoby nie mogły liczyć na wsparcie swoich znajomych, adwokata i dłużej przebywały w samotności - mówi Wirtualnej Polsce Klementyna Suchanow.
- Tuż po zatrzymaniu trafiłam do komendy przy ulicy Żytniej w Warszawie. Sami policjanci powiedzieli mi, że mają polecenie mnie wywieźć. Najpierw mówili, że do Grodziska Mazowieckiego, potem okazało się, że jednak będzie wycieczka do Mińska Mazowieckiego - relacjonuje Suchanow.
Liderka Strajku Kobiet ocenia, że w prokuraturze została ostrzej potraktowana. W drodze na przesłuchanie założono jej kajdanki. Na przesłuchanie również czekała w kajdankach.
- Widząc doprowadzanego jednego z kolegów, wstałam, bo chciałam mu pomachać i dodać otuchy. Szarpnięto mnie, że mam siedzieć. Ponieważ wolałam postać, zamknęli mnie w takiej klatce dla groźnych przestępców - opowiada.