Grzegorz J. Kałuża: Strasznie jest być Rosjaninem
Równocześnie Rosjanie są podejrzliwi wobec własnych tajnych służb. Nie są to rojenia wariatów, bowiem pamiętają serię zamachów bombowych z 1999 organizacji „Wympieł” (Proporzec) – tajnego spisku wewnątrz Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Został on ujawniony przez Litwinienkę, agenta zbiegłego do Londynu i tam otrutego przez FSB polonem. Tamte zamachy miały służyć przekonaniu Rosjan do „ostatecznego rozwiązania kwestii czeczeńskiej”. Uczyniły też wówczas Putina mężem opatrznościowym zagrożonego narodu. Wbrew propagandzie massmediów Rosjanie wiedzą o tym i pamiętają. Po każdym zamachu rozważają więc wersję udziału własnych służb – aktywnego lub przez świadome zaniechanie działań. Takich podejrzeń nie miewają Francuzi, Niemcy czy Belgowie.
Finalnie – przekonywani przez propagandę o wrogości wobec Rosji całego świata oprócz może Serbii, Armenii i Kuby – czują się w swoim lęku i cierpieniu całkowicie osamotnieni. Każde wyrazy współczucia uznają zapewne za nieszczere deklaracje, bowiem jak tu ufać tym, którzy nie spełniają politycznych oczekiwań ich mocarstwa? W każdym kraju demokratycznym taki zamach jest zagrożeniem dla zaufania wobec rządu (vide Hiszpania w 2004). W Rosji jedynie zwiększa skłonności obywateli do akceptacji wszechwładzy Kremla nad ich życiem i pozwoli na łatwiejszą rozprawę z ostatnimi wystąpieniami wątłej opozycji. Tam nie trzeba żadnych obietnic wyborczych. Społeczeństwo poprze istniejący porządek ze strachu, aby „gorzej nie było”. Strasznie i smutno jest być rosyjskim szarakiem.
Grzegorz J. Kałuża