Akcja Instytutu Nowych Mediów. Miliony ludzi na kilku kontynentach poznają historię Grudnia'70

W dzisiejszym, weekendowym wydaniu dziennika L’Opinion w specjalnym dodatku "Dossier Pologne" ukazał się tekst Prezesa IPN pt. „Głęboko czujemy wspólnotę naszych losów”.
Włoski pisarz, socjalista, - pisze w odniesieniu do Grudnia ’70 dr Jarosław Szarek, prezes IPN - przez wiele lat uwiedziony komunizmem, Ignazio Silone pisał: „Ich walka nie okaże się daremna, sporo zdaje się wskazywać na to, że odcisnęła swój ślad nawet w Rostoku i Królewcu”. Nie odmierzymy siły oddziaływania Grudnia’70 na robotników w sąsiednich krajach, ale każdy bunt – pozostawiał ślad – na początku drobna rysa na sowieckim imperium stawała się coraz większym pęknięciem, choć nie od razu zauważanym.
Odwołując się do Praskiej Wiosny 1968 r. dr Jarosław Szarek napisał w tym samym tekście: Natalia Gorbaniewska rozwinęła wtedy transparent z hasłem „Za naszą i waszą wolność”. Po raz pierwszy pojawiło się ono w Polsce w czasie powstania listopadowego 1830–1831, pisane na chorągwiach po polsku i rosyjsku. Później wielokrotnie towarzyszyło naszym zmaganiom o niepodległość, aby zostać wypełnione nową treścią w końcu XX wieku.
Artykuł zamieszczony został w nr 25 miesięcznika opinii „Wszystko co najważniejsze” oraz na stronie internetowej www.wszystkoconajwazniejsze.pl. Został przetłumaczony na język angielski, francuski, hiszpański i włoski.
W ramach projektu ukazały się także teksty: premiera Mateusza Morawieckiego pt. „Nieznana wojna w sercu Europy”, wybitnych światowych intelektualistów, w tym profesora Michela Wieviorki pt. "Wspólne przeżycia łączą kraje Europy Centralnej” czy prof. Francois Hartoga pt. „Renesans Europy Środkowej” i innych (w tym Bernard Guetta, Renato Cristin, Imre Molnar…).
Promocję polskiej historii, w ramach projektu „Opowiadamy Polską światu” realizuje Instytut Nowych Mediów, wydawca miesięcznika „Wszystko co Najważniejsze”. Partnerem przedsięwzięcia jest Instytut Pamięci Narodowej.
To kolejna odsłona projektu „Opowiadamy Polskę Światu". W poprzednich inicjatywach, realizowanych w międzynarodowych mediach wspólnie opowiadaliśmy między innymi o historii Solidarności czy polskiej drodze do Niepodległości, budując mosty między historią a czasami współczesnymi. Według PAP Media Intelligence, ponad miliard odbiorców dowiedziało się o polskiej Solidarności i ideach ruchu, który obalił komunizm a wpisany jest w polskie DNA. W ramach poprzednich edycji projektu „ Opowiadamy Polskę Światu” ukazały się teksty Prezesa IPN dr Jarosława Szarka, które przybliżały między innymi wpływ i historię Bitwy Warszawskiej 1920 roku czy postać rotmistrza Witolda Pileckiego w mediach krajowych i międzynarodowych, w tym w tak egzotycznych miejscach jak Wenezuela, Algieria, Nowa Zelandia czy Timor Wschodni. Łącznie w ponad 33 krajach, na obu półkulach.
Więcej informacji o realizowanych we współpracy z Instytutem Nowych Mediów projektach Opowiadania Polski Światu znaleźć można tu:
- https://ipn.gov.pl/pl/
Pod spodem cały artykuł prezesa IPN dr. Jarosława Szarka:
„Niespożyty duch polski”
Bez własnego państwa zbudowaliśmy w XIX wieku nie tylko narodową kulturę, naukę i gospodarkę, ale stworzyliśmy stan ducha pozwalający kilku pokoleniom urodzonym w niewoli wciąż myśleć o niepodległej Polsce.
W listopadzie 1918 roku do wielu światowych stolic – od Waszyngtonu po Tokio – dotarła, wysłana z Warszawy, depesza radiowa notyfikująca odrodzenie Rzeczpospolitej. Informowano w niej, że polski rząd „zastąpi panowanie przemocy, która przez sto czterdzieści lat ciążyła nad losami Polski”. Oznaczało to powrót niepodległej Rzeczpospolitej na mapę Europy, z której została usunięta w wyniku porozumienia jej sąsiadów Austrii, Prus i Rosji w końcu XVIII wieku.
Do rangi symbolu urastał fakt, iż depeszę informującą o wskrzeszeniu niepodległego państwa nadano z miejsca będącego symbolem obcego panowania, z warszawskiej Cytadeli zbudowanej przez Rosjan w latach 30. XIX wieku po klęsce powstania listopadowego, gdzie więziono oraz tracono Polaków niegodzących się z niewolą. Wśród nich był podpisany pod depeszą Naczelny Wódz Józef Piłsudski, osadzony w sławnym X Pawilonie Cytadeli.
„Wznowienie niepodległości i suwerenności Polski” stało się możliwe, gdyż w tym przełomowym momencie Polacy byli gotowi do budowy struktur niepodległego państwa i dysponowali siłą do skutecznej jego obrony w następnych latach. Do tej chwili zmierzali od pięciu pokoleń – od 1795 roku – podejmując działania mające przynieść Niepodległą.
Przez ponad wiek nie zabrakło gotowych podejmować zmagania o wskrzeszenie niepodległej ojczyzny. Nierzadko ten sztandar nieśli jakże nieliczni, a przyszło im mierzyć się nie tylko z zaborcami, ale także z rodakami tracącymi wiarę w możliwość zwycięstwa, wybierającymi obojętność bądź posuwającymi się do narodowej zdrady. Ileż to razy w czasie niewoli trzeba było pokonać gorycz klęski, gdy wszystkie okoliczności wskazywały, że ziszczają się słowa „finis Poloniae”?
Już w 1797 roku, wśród żołnierzy-emigrantów we Włoszech, którzy pierwsi podjęli walkę w utworzonych u boku Napoleona i Francji Legionach Polskich, powstała pieśń niosąca nadzieję. Jej słowa „Jeszcze Polska nie umarła, póki my żyjemy...” – dzisiaj są naszym państwowym hymnem, a dalsza część „co nam obca moc wydarła, szablą odbierzemy…” wyznaczała program walki zbrojnej podejmowany w narodowych powstaniach. Te największe skierowane przeciwko Rosji – listopadowe z 1830 i styczniowe z 1863 roku – skończyły się krwawymi represjami, zesłaniem tysięcy uczestników na Syberię, konfiskatą majątków, utratą wielu instytucji i prawa, narzuceniem brutalnej rusyfikacji.
Nieprzerwanie trwał jednak polski duch w rodzinach, w domach, gdzie matki uczyły pacierza i opowiadały o dawnych, dumnych dziejach i bohaterach, wznosząc modły do „Panny Świętej co Jasnej broni Częstochowy i w Ostrej świeci Bramie”, pielgrzymując do świętych miejsc na Jasną Górę, do Wilna czy Gietrzwałdu… Kościół podtrzymywał ducha i nigdy nie zabrakło kapłanów dzielących los narodu, zakładających szkoły, idących do powstańczych oddziałów, a w końcu na Sybir, czy szubienicę.
Militarne klęski i represje kierowały Polaków poza wojskową aktywność. Szukano możliwości działania w sferach gospodarczych, naukowych, oświatowych i odnoszono zwycięstwa. Ich ślady odnajdujemy dzisiaj na mapach i w naukowych publikacjach. Po zesłanych na Syberię za udział w powstaniu styczniowym pozostały nazwane na ich cześć góry Czerskiego, Dybowskiego, Czekanowskiego. Z kolei w dalekim Chile niemal w każdym miejscu natkniemy się na pamięć o Ignacym Domeyce – emigrancie zmuszonym do opuszczenia ojczyzny po klęsce powstania listopadowego.
Tymczasem w kraju – niejednokrotnie dawni powstańcy – zakładali towarzystwa gospodarcze, banki, rolnicze spółki, biblioteki, naukowe stowarzyszenia, okazując się, mimo represji, skutecznymi w zachowaniu polskiej własności ziemi i sieci własnych instytucji. Niemało było tych, którzy choć w służbie zaborców, pracowali na rzecz swej ojczyzny.
Nieposiadające własnego państwa kolejne pokolenia nie tylko nadal czuły się Polakami, ale były gotowe do poświęceń za ojczyznę. Trwała bowiem pamięć i kultura; w niej wyrażał się pozbawiony niepodległości naród. Najwybitniejsze dzieła powstałe podczas rozbiorowej niewoli do dzisiaj stanowią narodowy kanon. Należą do nich utwory wielkich romantycznych poetów tworzących na emigracji: Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Zygmunta Krasińskiego. Szmuglowane przez granice, zakazane przez cenzurę, budziły kolejne pokolenia Polaków, podobnie jak arcypolskie, wyrastające z tęsknoty za krajem utwory kompozytora i pianisty Fryderyka Chopina. Jego muzyka wciąż porusza miliony ludzi na całym świecie.
Polski nie było na mapie Europy, gdy Maria Curie-Skłodowska, jako pierwsza Polka i pierwsza kobieta uhonorowana Nagrodą Nobla, nazwała odkryty przez siebie pierwiastek „polonem” i na trwałe wpisała „polską” obecność w układ okresowy pierwiastków. Dwa lata później – w 1905 roku – literacką Nagrodę Nobla wręczono autorowi „Quo vadis?” Henrykowi Sienkiewiczowi – onego czasu najpoczytniejszemu pisarzowi od Rosji po Stany Zjednoczone. Podczas noblowskiej gali mówił o swej ojczyźnie: „Głoszono ją umarłą, a oto jeden z tysięcznych dowodów, że żyje. Głoszono ją podbitą, a oto nowy dowód, że umie zwyciężać”. Na lekturze jego „Trylogii” – powieści opisujących XVII-wieczne wojny Rzeczpospolitej z Turcją, Szwecją i Kozakami wychowała się cała armia Polaków, z którą wielokrotnie przyszło walczyć zaborcom. Niejeden z młodych ludzi zaciągających się po wybuchu I wojny światowej do Legionów Piłsudskiego czy armii tworzonej spośród polskich emigrantów w USA miał w plecaku książki Sienkiewicza. Byli gotowi walczyć i umierać za Polskę, choć nawet ich dziadkowie rodzili się, gdy jej nie było. Polska trwała też w obrazach historycznych malarzy. Jeden z najbardziej oryginalnych, Jacek Malczewski wołał: „Malujcie tak, aby Polska zmartwychwstała”. Rok po śmierci najpopularniejszego z nich – Jana Matejki – zorganizowano we Lwowie wystawę jego prac. Przypadała wtedy setna rocznica bitwy pod Racławicami z 1794 roku, gdzie dowodzone przez Tadeusza Kościuszkę, walczącego wcześniej o niepodległość Stanów Zjednoczonych, wojsko wsparte przez chłopskie oddziały zwyciężyło Rosjan. W specjalnie wybudowanej rotundzie pokazano, liczący ponad sto metrów długości, monumentalny obraz Jana Styki i Wojciecha Kossaka przedstawiający zwycięską bitwę nad Rosjanami. Niezliczona rzesza Polaków pokonywała setki kilometrów, aby go oglądać. W podziwie szeptali: „To nie obraz, to czyn”. Nie policzymy, ilu spośród tysięcy młodzieży, jakże często z dalekich wiosek, stawało się Polakami, współtworząc nowoczesny naród, naród bez własnego państwa, ale jakże bogaty kulturą, obyczajem. To dzięki nim nie tylko trwała polskość, ale Polakami stawali się ci, których dziadowie przyjeżdżali z ościennych państw, aby Polskę germanizować, rusyfikować, a ona ich uwiodła swym „niespożytym duchem”. To z niego wyrósł czyn 11 listopada 1918 roku przynoszący niepodległą Polskę.
Jarosław Szarek