"Jest gorzej niż na wojnie." Rozżalona Janda i szefowie instytucji kulturalnych skarżą się, że jest im źle

Obecne obostrzenia związane z panującą pandemią kronawirusa to bolączka wielu branż. Restrykcje dotyczące wydarzeń kulturalnych stały się powodem, dla którego Janda i inni szefowie instytucji kulturalnych skarżą się na ciężki los w okresie pandemii.
- Nierówne traktowanie teatrów i kin – ogólnie miejsc kultury – z komunikacją publiczną, kościołami, ślubami i weselami to jest rzecz dla mnie absolutnie niezrozumiała
— powiedziała w rozmowie z Onetem Krystyna Janda.
- Staramy sobie radzić, mimo że finansowo jest to dla nas bardzo trudna sytuacja. Granie dla ¼ widowni nie ma prawa sfinansować działalności stałej teatru – przy 25 proc. nie zarobimy na czynsze czy stałe etaty. A jako teatr, który nie ma stałej dotacji, musimy sobie jakoś z tym poradzić
— dodała Alicja Przerazińska, dyrektorka fundacji Krystyny Jandy.
Słowa najbardziej szokujące padły z ust Eugeniusza Korina, dyrektora prowadzonego z Michałem Żebrowskim stołecznego Teatru 6. piętro, który wciąż nie otworzył się po lockdownie.
- Mam jedno zastrzeżenie. Dlaczego nasz rząd nie wprowadził stanu wyjątkowego? Teraz jest gorzej niż na wojnie. Na wojnie wiadomo, co można zrobić, żeby ją wygrać. A teraz? Wszyscy jesteśmy na skraju bankructwa, wszystkie firmy prywatne, które są związane z kontaktem z publicznością. Co się dzieje w kraju? To nie jest normalne życie
— powiedział.
