23 lutego 1836 r. – rozpoczęcie obrony Fortu Alamo w Teksasie
Maciej Orzeszko
W amerykańskiej tradycji historycznej obrona fortu Alamo zajmuje miejsce dość podobne do obrony Westerplatte w naszej historii. Warto więc temu tematowi poświęcić nieco uwagi.
Na początku XIX w. prowincja Teksas była posiadłością Hiszpanii, obejmującą terytorium dzisiejszego stanu Teksas i części Nowego Meksyku, Oklahomy, Kansas, Kolorado, i Wyoming.
W wyniku Wojny o Niepodległość Meksyku w latach 1810-21, prowincja weszła w skład nowego kraju. Był to wówczas b. rzadko zaludniony (a miejscami zupełnie niezamieszkały) teren. Jego dokładne terytorium zostało określone dopiero po traktacie Adams–Onís z 1819 r., w którym Hiszpania przekazała USA Florydę. Z drugiej strony rząd amerykański uznał prawo Hiszpanii do Teksasu.
Mapa Meksyku wg ustaleń traktatu z Cordoby z 1821 r., obejmująca Teksas. Licencja: Wikimedia Commons.
W okresie negocjacji traktatu, Amerykanin Stephen Austin uzyskał od władz hiszpańskich o prawo osiedlenia się na terenie Teksasu wraz z grupą osadników amerykańskich, znanych w przyszłości jako „Starych Trzystu”. Prawo to potwierdził w 1821 r. rząd Cesarstwa Meksyku, który przyznał Stephenowi Austinowi prawo sprowadzenia do tego kraju osadników amerykańskich. Dwa lata później, w wyniku kolejnej rewolucji, wspieranej przez Teksańczyków, obalono cesarza Augustina de Iturbide i ustanowiono Republikę Meksyku.
Wykorzystując nadane prawa, Austin sprowadzał do Teksasu kolejne grupy osadników z USA, kierowane przez energicznych przywódców nazywanych „impresariami”, którzy na mocy ustaw rządu federalnego otrzymali b. szerokie prawa, m.in. w zakresie samorządu, tożsamości narodowej, ulg podatkowych i powinności wojskowych.
Stephen F. Austin (1793-1836), „ojciec Teksasu”, urodzony w Wirginii amerykański traper i impresario, przywódca drugiej fali kolonizatorów amerykańskich (tzw. Starych Trzystu) w Teksasie w 1825 r., która otworzyła drogę dalszej kolonizacji tej prowincji i jej uzależnienia politycznego od USA. Licencja Wikimedia Commons.
Wkrótce okazało się, że amerykańskie osadnictwo w Teksasie stanowi problem dla rządu Meksyku. Koloniści nie wykazywali żadnej chęci do asymilacji, byli dobrze zorganizowani i tworzyli zwarte skupiska zarządzane przez własne władze. W dodatku byli to w większości ludzie pogranicza – traperzy, odkrywcy i pionierzy, uzbrojeni i przyzwyczajeni do ciężkich warunków, których trudno było kontrolować.
Od 1832 r. gubernatorem Teksasu był Samuel „Sam” Houston, amerykański polityk pochodzący z Wirginii, znany m.in. z tego, że został „adoptowany” do plemienia Indian Cherokee (gdzie znalazł sobie żonę) i z licznych kampanii przeciw korupcji w administracji USA, a także z bójki ze swoim politycznym adwersarzem, która skończyła się procesem sądowym i skazaniem Houstona na karę grzywny.
Mapa Teksasu z 1833 r. z zaznaczonymi nadaniami ziemskimi dla poszczególnych impresariów i ich grup osadników. Na licencji Wikimedia Commons.
Pierwszy poważniejszy konflikt wynikł już w 1830 r., gdy prezydent Anastasio Bustamante wydał zakaz dalszego osiedlania się Amerykanów, a także próbował wymóc na osadnikach przestrzeganie zakazu niewolnictwa (większość impresariów pochodziła z Południa Stanów Zjednoczonych i część z nich posiadała niewolników).
W 1833 r. urząd prezydenta Meksyku objął ambitny gen. Antonio López de Santa Anna, nazywany „Napoleonem Ameryki”. Santa Anna był zwolennikiem odejścia od federalnego modelu kraju i wprowadził rządy dyktatorskie, zmieniając konstytucję z 1824 r. W 1835 r. w kraju doszło do zamieszek i lokalnych powstań przeciwników dyktatury. Część z nich miała miejsce na terenie Teksasu, w wyniku czego rząd Santa Anny oskarżył osadników o podżeganie do buntów i podjął kroki mające na celu ograniczenie ich praw.
Antonio de Padua María Severino López de Santa Anna y Pérez de Lebrón (1794-1876), meksykański generał i przywódca polityczny, uczestnik kilku przewrotów wojskowych i walk o niepodległość Meksyku z Hiszpanami w 1829 r., w wyniku których zdobył duży autorytet (znany był jako „bohater z Tampico”). W 1833 r. wybrany na prezydenta Republiki Meksyku, zwolennik centralizmu, dyktator i konserwatysta. Parokrotnie obalany i zmuszany do ucieczki, powracał i korzystając z koniunktury przejmował władzę. Ostatecznie wygnany w 1855 r., przebywał na Kubie. W kraju sądzony za korupcję i malwersację. W 1874 r. amnestionowany, powrócił do Meksyku. Na licencji Wikimedia Commons.
W tej sytuacji w październiku 1835 r. Teksańczycy, którzy już od pewnego czasu dążyli do oderwania się od Meksyku, wszczęli rewolucję, organizując oddziały pospolitego ruszenia i atakując oddziały wojsk meksykańskich. Te ostatnie na ogół składały się z b. słabo wyszkolonych rekrutów, bądź młodych chłopców wcielonych siłą, i nie stawiły poważniejszego oporu. Tymczasem oddziały teksańskie były zasilane licznymi ochotnikami ze Stanów Zjednoczonych.
Sytuacja ta rozwścieczyła prezydenta Santa Annę, który wydał dekret, na mocy którego wszyscy obywatele USA walczący po stronie rebeliantów mieli być traktowani jako piraci, czyli rozstrzeliwani natychmiast po schwytaniu. Spowodowało to, że działania nowej wojny przybrały b. okrutny charakter i podczas walk praktycznie nie brano jeńców. Ciekawostką jest, że specjalne memorandum Santa Anny w tej sprawie do prezydenta USA Andrew Jacksona zachowano w Waszyngtonie w tajemnicy, w wyniku czego Amerykanie garnący się do szeregów Armii Teksasu nie byli świadomi niebezpieczeństwa.
Sam Houston (1793-1863), urodzony w Wirginii, amerykański i teksański polityk i wojskowy, gubernator Tennessee i Teksasu, dowódca Armii Teksasu podczas wojny o jego niepodległość, prezydent Republiki Teksasu w latach 1836-38 i 1841-44. Obraz z dagerotypu, ok. 1850 r. Na licencji Wikimedia Commons.
9 grudnia 1835 r., w wyniku oblężenia fortu Béxar, poddał się ostatni garnizon meksykański na terenie Teksasu, dowodzony przez szwagra Santa Anny, gen. Martín Perfecto de Cos. Sukces ten spowodował, że większość osadników służących w Armii Teksasu rozeszła się do domów i ciężar dalszych walk spadł na ochotników z USA.
W tym czasie wśród powstańców trwała walka polityczna i czterech ludzi rościło sobie prawo do dowodzenia Armią Teksasu. Ostatecznie dowództwo przejął gubernator Sam Houston, któremu przyznano stopień generała majora. Houston był świadom, że Santa Anna zbiera wojska do kontrofensywy, toteż rozpoczął przygotowania do jej odparcia.
Misja Alamo na początku XIX w.
Jednym pierwszych posunięć Sama Houstona było ustanowienie kilku punktów oporu na przyszłej trasie wojsk meksykańskich. Jednym z nich była misja Alamo w miasteczku San Antonio de Béxar, która na przełomie 1835 i 36 r. została przekształcona w prowizoryczny fort otoczony palisadą, wyposażony w 19 dział pozostawionych przez Meksykanów. Armia Teksasu nie dysponowała jednak wystarczającą ilością ludzi do jego obsadzenia, toteż załoga fortu początkowo składała się z ok. 90 słabo wyszkolonych i nędznie uzbrojonych żołnierzy pod dowództwem płk Jamesa C. Neilla.
Współczesny model fortu Alamo. Domena publiczna.
Brak ludzi spowodował, że w połowie stycznia 1836 r. gen. Houston zdecydował się zwinąć placówkę i zniszczyć umocnienia. Do Alamo został skierowany płk James Bowie z grupą 30 żołnierzy, który miał dokonać zniszczeń i wycofać działa. Jak się jednak okazało, na miejscu nie było odpowiedniej liczby zwierząt pociągowych. Poza tym płk Neill zdołał wyperswadować Bowie’mu wagę utrzymania misji dla osłonięcia koncentracji oddziałów teksańskich. W tej sytuacji Bowie wysłał list do Rządu Tymczasowego z prośbą o posiłki, ci jednak niewiele mogli zrobić.
Ostatecznie do Alamo na początku lutego przybył oficer kawalerii ppłk William B. Travis na czele 30 ludzi, a wkrótce po nim niewielka grupa ochotników z USA na czele z byłym kongresmanem z Tennessee Davidem Crockettem. 11 lutego płk Neill opuścił garnizon, udając się na zachód w celu zorganizowania ludzi i uzbrojenia, mianując ppłk Travisa swoim zastępcą (miał niższy stopień od pozostałych oficerów, ale należał do armii regularnej). To wywołało bunt wśród ochotników, którzy obrali swoim dowódcą płk Bowie, cieszącego się ogromnym autorytetem.
Ppłk James „Jim” Bowie (1796-1836), amerykański traper, pionier, przemytnik i człowiek pogranicza. Na licencji Wikimedia Commons.
Tu właśnie ujawnił się jeden z problemów garnizonu Alamo – obok niedoboru ludzi, uzbrojenia, zapasów i słabości umocnień był nim… nadmiar znanych postaci.
Pochodzący z Kentucky James Bowie był legendarnym człowiekiem pogranicza, pionierem, traperem, myśliwym, przemytnikiem, spekulantem ziemią, awanturnikiem, kowbojem i jeszcze paroma innymi. Jeszcze za życia opowiadano o nim niesamowite historie, zarówno prawdziwe, półprawdziwe, jak i kompletnie zmyślone. Był wynalazcą specjalnego, wielkiego i wielofunkcyjnego noża, znanego do dziś jako nóż Bowie (ang. Bowie Knife, obowiązkowego wyposażenia traperów w okresie „Dzikiego Zachodu”, a obecnie survivalowców), który wypróbował w praktyce – w 1827 r. podczas bójki znanej jako „starcie w Sandbar” w Luizjanie zasztyletował nim lokalnego szeryfa, po czym musiał się ukrywać i opuścić Stany Zjednoczone.
W 1830 r. James Bowie znalazł się w Teksasie przyjmując meksykańskie obywatelstwo, gdzie ożenił się z córką gubernatora prowincji i dalej prowadził awanturnicze życie. Do legendy przeszła np. jego nieudana misja poszukiwania kopalni złota San Saba, podczas której to ekspedycji na czele niewielkiej grupy towarzyszy stawił czoła atakowi Indian. Po wybuchu Rewolucji Teksańskiej wstąpił do milicji (pospolitego ruszenia), dowodząc w kilku bitwach.
David Crockett (1786-1836). Na licencji Wikimedia Commons.
David „Davy” Crockett był podobną postacią – kongresmanem, pionierem (mówiono o nim „Król dzikiego pogranicza”), myśliwym, przyjacielem Indian, przeciwnikiem prezydenta Andrew Jacksona i… gawędziarzem, co było niezwykle cenione w tamtych czasach. W 1835 r. przegrał kilkoma głosami wybory na kolejną kadencję w rodzinnym Tennessee i na czele grupy ochotników z tego stanu znalazł się w Teksasie.
Współcześni rekonstruktorzy w „mundurach” Armii Teksasu.
Ogólnie mówiąc, ludzie ci byli XIX-wiecznymi odpowiednikami dzisiejszych celebrytów. W szczególności awanturnik Bowie, który sam sobie nadał stopień pułkownika, cieszył się u traperów i osadników ogromnym autorytetem. Wszystko to niezwykle utrudniało jednak dowodzenie fortem i jego załogą. Ostatecznie zatarg pomiędzy Bowie i Travisem załagodzono, ten pierwszy objął dowództwo ochotników, drugi – regularnych żołnierzy i ochotniczej kawalerii.
W czasie, gdy Teksańczycy szykowali się do obrony, prezydent Santa Anna mobilizował oddziały meksykańskie. Pod koniec grudnia 1835 r. dysponował już ponad 6 tys. żołnierzy, w ogromnej jednak większości byli to nieostrzelani rekruci, często siłą włączeni do armii. Santa Anna nakazał swoim wojskom podjęcie forsownego marszu w kierunku Béxar, chcąc wziąć odwet za niedawne niepowodzenia Meksykanów, a po drodze dać oficerom możliwość przeszkolenia rekrutów.
Żołnierze piechoty meksykańskiej w okresie wojny o niepodległość Teksasu 1835-36. Domena publiczna.
Armia meksykańska jednak poruszała się w żółwim tempie, na co wpływ miała niezwykle jak na ten region ostra zima, opady śniegu i deszczu, głód i ataki Komanczów. Mimo to, Santa Annie o mało nie udało się zaskoczyć obrońców Alamo, gdy 21 lutego 1836 r. jego oddziały znalazły się 40 km od fortu nad rzeką Medina. Meksykański prezydent uzyskał wówczas informację o planowanej na wieczór fieście w Béxar, w której miała wziąć udział załoga fortu.
Jednak nieudolność jego podwładnego, gen. Joaquína Ramíreza y Sesma, który na czele rajdu miał zająć nie bronione Alamo, lecz nie wykonał tego zadania spowodowała, że okazję zaprzepaszczono.
Ostrzeżeni obrońcy szybko wrócili do fortu i zajęli stanowiska bojowe. W sumie załoga Alamo liczyła 189 ludzi, z czego 13 było rodowitymi Teksańczykami (11 miało pochodzenie meksykańskie), 41 Europejczykami, 2 Żydami, 2 Murzynami, resztę stanowili ochotnicy ze Stanów Zjednoczonych. Niektórzy członkowie załogi, których nadejście Meksykan zaskoczyło poza fortem, nie próbowali do niego wrócić i uciekli. Prezydent Santa Anna natomiast dysponował na początku oblężenia ok. 1800 żołnierzami i ok. 30 dział.
Mapa z 1855 r. ukazująca San Antonio i Alamo w okresie zajęcia ich przez Teksańczyków pod koniec 1835 r. Za stroną http://www.sonofthesouth.net/texas/
22 lutego ok. 1500 żołnierzy meksykańskich zajęło miasto Béxar, z którego uciekła większość mieszkańców, dzień później rozpoczęło się oblężenie. Tego dnia skłóceni ze sobą Travis i Bowie (niezależnie od siebie!) wysłali do Santa Anny parlamentariuszy z prośbą o honorową kapitulację i zezwolenie na odejście garnizonu. Meksykanie jednak zażądali bezwarunkowej kapitulacji. Wkrótce potem James Bowie poważnie zachorował (prawdopodobnie było to zapalenie wyrostka robaczkowego, pierwsze symptomy choroby pojawiły się u niego jeszcze przed nadejściem wojsk meksykańskich) i został wyłączony z akcji, dowództwo nad garnizonem przejął ppłk Travis.
Jim Carson „Armia Santa Anny”. Za stroną http://www.jimcarsonstudio.com/
Oblężenie nie było zbyt szczelne – w kolejnych dniach do fortu przeniknęli uciekinierzy z miasta, w drugą stronę udały się niewielkie oddziały ochotników, którzy podjęli ataki nękające Meksykan (brał w nich udział kongresman Crockett ze swoimi ludźmi), a także próby zgromadzenia opału (temperatura w nocy spadała do ok. 0 stopni, co dla klimatu Teksasu nie jest zbyt częste).
Ppłk Travis zdołał też wysłać kilku kurierów do gen. Houstona z rozpaczliwymi prośbami o pomoc i posiłki. Do historii przeszedł jego list „Do mieszkańców Teksasu i wszystkich Amerykanów w świecie”, który był reprodukowany i powielany.
Oryginał listu ppłk Williama B. Travisa z 24 lutego 1836 r. z prośbą o pomoc dla obrońców Alamo. Domena publiczna.
W pierwszych dniach Meksykanie ustawili wokół ścian misji Alamo trzy baterie artyleryjskie i rozpoczęli ostrzał. Początkowo działa obrońców odpowiadały ogniem, często używając meksykańskich kul, które spadły na plac misji, jednak po 26 lutego Teksańczycy musieli ograniczyć ogień ze względu na brak prochu. Walki jednak nie były zbyt intensywne, gdyż do 1 marca 1836 r. Meksykanie stracili w sumie 9 zabitych i 4 rannych, podczas gdy Teksańczycy stracili 1 zabitego.
Okoliczne garnizony teksańskie podjęły kilka dość niemrawych prób odsieczy dla Alamo, jedną z największych miał podjąć garnizon miasta Goliad (odległego od Alamo o 140 km) w sile 320 ludzi, 4 działa i kilka wozów z zaopatrzeniem, pod dowództwem płk Jamesa Fannina, do którego miały dołączyć siły osadników zgromadzone po drodze w mieście Gonzalez. Fannin, który wyruszył po długich wahaniach 27 lutego, przerwał misję po przejściu niecałych 2 km od miejsca zakwaterowania.
Sytuacja Alamo stawała się coraz cięższa, bo ogień artyleryjski stopniowo niszczył fortyfikacje, a załodze zaczęło brakować żywności i amunicji. Tymczasem gen. Santa Anna ściągał kolejne oddziały i na początku marca dysponował już ok. 3,1 tys. żołnierzy. 4 marca Santa Anna rozpoczął przygotowania do generalnego szturmu, sprowadzając m.in. dwa ciężkie, 19-funtowe działa i przemieszczając wojska.
Richard Luce „Davy Crockett w Alamo”. Domena publiczna.
Jak twierdzą historycy amerykańscy, przed meksykańskim szturmem, ppłk Travis zebrał załogę fortu oświadczając, że sytuacja jest beznadziejna i oznajmiając, że każdy żołnierz ma prawo wybrać, czy chce pozostać w Alamo i zginąć, czy opuścić misję i uciec (co nadal było możliwe, gdyż Meksykanom nie udało się obsadzić wszystkich dróg). Drogę ucieczki miał wybrać tylko jeden – Moses Rose, któremu historia miała nadać miano „Tchórza z Alamo”. 4 marca Travis podjął też ostatnią próbę negocjacji, wysyłając miejscową kobietę – prawdopodobnie żonę kuzyna Jamesa Bowiego – z propozycją poddania fortu w zamian za gwarancję nietykalności załogi. Prezydent Santa Anna odrzucił jednak tę propozycję.
5 marca 1836 r. meksykańska artyleria rozpoczęła intensywne bombardowanie fortu, demolując mury, palisadę i budynki. Ok. 10 wieczór ostrzał ustał. Prezydent Santa Anna liczył na to, że obrońcy, zmęczeni po szaleńczym ostrzale, zasną. Po północy ok. 1800 meksykańskich żołnierzy ruszyło do szturmu w czterech kolumnach, dowodzonych przez gen. Cosa i pułkowników Francisco Duque, José María Romero i Juana Moralesa. Zabezpieczenie operacji stanowiło ok. 500 meksykańskich kawalerzystów, którzy obstawili drogi w celu przechwycenia ewentualnych uciekinierów.
Odgen Pleissner „Alamo”, 1965 r. Domena publiczna.
Meksykańskim kolumnom, prowadzonym przez weteranów, początkowo faktycznie udało się uzyskać zaskoczenie i zlikwidować teksańskie pikiety ok. godz. 5:30. Załoga Alamo szybko jednak otrząsnęła się ze snu i otworzyła ogień. Z braku amunicji działa ładowano wszystkim, co znajdowało się pod ręką – gwoździami, zawiasami od drzwi itd. Ogień Teksańczyków spowodował duże straty w szeregach meksykańskich, a młodzi rekruci na ogół nie umieli celnie strzelać i wpadli w panikę.
Jednak tylne szeregi napierały na żołnierzy z przodu i ostatecznie Meksykanie zgromadzili się pod ścianami fortu i zaczęli wspinać na drabiny. Najcięższy atak został skierowany na północną część misji. Początkowo wydawało się, że Teksańczycy zdołają wyprzeć żołnierzy meksykańskich z fortu, gdyż ci wpadli w panikę, ich kolumny wzajemnie się przemieszały, a w atak wkradł się duży bałagan.
Wówczas przykład żołnierzom dał gen. Juan Amador, który osobiście wspiął się na prawie 4-metrową ścianę i otworzył w niej furtę. Ostatecznie obrońcy Alamo musieli opuścić północną ścianę, a Meksykanie, kosztem znacznych strat, przedarli się przez ściany na dziedziniec, gdzie obrońcy przyjęli ich ogniem m.in. dział z południowej ściany. Prawdopodobnie w tej fazie walki, koło północnej ściany poległ ppłk William B. Travis.
Ruth Conerly „Śmierć ppłk Williama B. Travisa”. Domena publiczna.
Teksańczycy wycofali się do koszar, kaplicy i kilku ostatnich punktów oporu, by tam kontynuować walkę. Kilka grup obrońców usiłowało uciec, lecz zostało wybitych przez kawalerię. Walka trwała wewnątrz fortu, do którego wdzierało się ze wszystkich stron coraz więcej meksykańskich żołnierzy, którzy dosłownie zalali teren misji.
Obrońcy byli wybijani jeden po drugim, np. grupa, która schroniła się w parterowym budynku koszar zginęła od kul własnych armat, użytych przez Meksykanów, i kilkudziesięciu meksykańskich karabinów, z których żołnierze strzelali salwami do środka przez wybite wyłomy. Jako ostatnia stawiała opór grupa ochotników kongresmana Crocketta, która broniła się zza niskiego murku obok kościoła. Nie mając możliwości przeładowania broni i otoczeni przez Meksykan, Crockett i jego ludzie walczyli używając swoich strzelb myśliwskich jako maczug i ostatecznie zostali zakłuci bagnetami. W budynku koszar żołnierze zabili dogorywającego Jamesa Bowie, który znajdował się w agonii (popularna legenda głosi, że Bowie leżąc w łóżku bronił się przy pomocy dwóch pistoletów i swojego sławnego noża, zabijając kilku Meksykanów).
Przez kolejną godzinę w misji trwała rzeź, Meksykanie nie brali jeńców, przestrzeliwali i przekłuwali bagnetami każde zwłoki. Część oficerów meksykańskich próbowała powstrzymać jatkę, ale bez większego skutku. Przy okazji oczyszczania terenu Alamo, część kiepsko wyszkolonych żołnierzy meksykańskich omyłkowo strzelała do siebie nawzajem (mogło też chodzić tu o porachunki pomiędzy grupami żołnierzy, np. między Metysami a rodowitymi Meksykanami).
Kirk Stirnweis „Możecie odebrać nam życie, ale nie zabierzecie nam wolności”. Kulminacyjny moment walk o Alamo. Domena publiczna.
O godzinie 6:30 rano bitwa o Alamo została zakończona. Po stronie obrońców masakrę przeżyło jedynie kilku cywili i niewolników znajdujących się na terenie misji, którzy schronili się w zakrystii kościoła (w tej grupie był kuzyn żony Jamesa Bowie wraz z rodziną). Przeżył także jeden z obrońców – dezerter z armii meksykańskiej, który zdołał przekonać żołnierzy, że był jeńcem.
Poza tymi wyjątkami zginęli wszyscy obrońcy, w tym wszyscy trzej dowódcy – William B. Travis, James Bowie i David Crockett. Straty atakujących są trudne do oszacowania – sami Meksykanie podają je na ok. 70 zabitych (co wydaje się liczbą niedoszacowaną), natomiast historycy amerykańscy podają aż do 600 poległych (co z kolei wydaje się liczbą zawyżoną). Podawana przez część historyków liczba 200-300 poległych wydaje się najbardziej prawdopodobna. Po bitwie prezydent Santa Anna nakazał spalić ciała obrońców na prowizorycznych stosach.
Meksykanie zdobywają budynek misji. Kadr z klasycznego westernu „Alamo” z 1960 r.
Pojmanych cywilów zwolniono, meksykański prezydent liczył na to, że przekażą dalej wiadomości o jego sukcesie i to złamie wolę rebeliantów do dalszej walki. Santa Anna tu jednak mocno się przeliczył, oblężenie Alamo i śmierć obrońców wywołała wśród Teksańczyków oburzenie i chęć odwetu. Symbolem uznania dla bohaterstwa obrońców misji było powstałe niemal natychmiast po tych wydarzeniach, zawołanie „Pamiętajcie o Alamo!” (ang. „Remember the Alamo!”). Mocno podkoloryzowana historia obrony fortu i rzezi obrońców odbiła się szerokim echem w Stanach Zjednoczonych, przyczyniając się do wzrostu sympatii dla sprawy Teksasu.
Szybko okazało się, że udane oblężenie i zdobycie misji Alamo było dla Meksykan klasycznym pyrrusowym zwycięstwem. Prowizoryczny fort, broniony przez niecałe 200 w większości nieregularnych żołnierzy, na blisko 2 tygodnie związał 6-tysięczne oddziały meksykańskie. W ataku gen. Santa Anna utracił ok. 10% żołnierzy, wielu było rannych i kontuzjowanych, w jego armii, nie nawykłej do walki w zimie, szerzyły się choroby. Meksykanie zużyli też większość posiadanej amunicji i prochu. Po bitwie wojska Santa Anny wymagały odpoczynku i uzupełnień.
Donald M. Yena „Marsz ku zagładzie – wymarsz garnizonu Goliad”, 1967 r.
Tymczasem Teksańczycy wykorzystali czas, jaki dała im obrona Alamo. 2 marca 1836 r., delegaci zgromadzeni na konwencji w Washington-on-the-Brazos (prowizorycznej stolicy, założonej w osadzie) proklamowali powstanie niepodległej Republiki Teksasu i uchwalili konstytucję. Po pewnych kontrowersjach natury politycznej, gen. Houston został głównodowodzącym Armii Teksasu, powierzono mu misję zorganizowania odsieczy dla broniącego się Alamo. Jednak 11 marca przyszły wiadomości o upadku fortu. W tej sytuacji Houston, którego wojska koncentrowały się powoli, zarządził ewakuację osadników i odwrót armii na wschód.
W połowie marca 1836 r. gen. Santa Anna ruszył na czele swych wojsk na wschód, by ostatecznie zgnieść rebeliantów i przywrócić władze Meksyku nad Teksasem. Dysponował wówczas ok. 2,5 tys. żołnierzy, podczas gdy gen. Houston w marcu miał pod rozkazami zaledwie 374 słabo wyszkolonych i niezdyscyplinowanych rekrutów. Jednak po upadku Alamo i kolejnej masakrze w Goliad (gdzie na rozkaz Santa Anny wymordowano ok. 340 ujętych żołnierzy teksańskiej milicji wraz z dowódcą, płk Jamesem Fanninem) podporządkowano mu szereg dalszych oddziałów, a do jego wojsk zaczęli napływać liczni ochotnicy i miesiąc później miał już do dyspozycji ok. 1500 żołnierzy. Tymczasem gen. Santa Anna popełnił szereg błędów, jakimi było przede wszystkim podzielenie swojej armii na trzy operujące niezależnie części w nadziei, że uda mu się okrążyć siły teksańskie.
Henry Arthur McArdle „Bitwa pod San Jacinto”. Na licencji Wikimedia Commons.
21 kwietnia 1836 r. siły Teksańczyków w liczbie ok. 910 żołnierzy pod dowództwem gen. Houstona zaskoczyły liczącą ok. 1360 ludzi kolumnę wojsk meksykańskich dowodzonych przez gen. Santa Annę podczas odpoczynku pod miastem San Jacinto. W wyniku trwającej zaledwie 19 minut bitwy oddziały meksykańskie zostały rozgromione, tracąc ponad 600 zabitych i 200 rannych (reszta poddała się, straty Teksańczyków to 9 zabitych i ok. 20 rannych). Następnego dnia uciekający piechotą prezydent Meksyku został ujęty. Gen. Houston uratował go przed linczem wściekłych Teksańczyków, wymusił jednak na nim podpisanie rozkazu do reszty wojsk meksykańskich o zaprzestaniu walki i wycofaniu się z Teksasu. To był koniec wojny.
William Henry Huddle „Santa Anna kapituluje przed rannym Samem Houstonem po bitwie pod San Jacinto”.
Proklamowana Republika Teksasu istniała jako samodzielne państwo przez kolejne 10 lat. W tym okresie stolicę kraju przenoszono aż sześciokrotnie – ostatecznie zostało nią miasto Austin.
Samuel Houston był dwukrotnie wybierany prezydentem (na trzyletnią kadencję, lecz nigdy nie udało mu się dotrwać do jej końca). Republika została uznana przez Stany Zjednoczone, Francję, Belgię, Holandię i Republikę Jukatanu. Wielka Brytania oficjalnie nigdy nie uznała Teksasu, ale prowadziła z nim wymianę handlową i zezwoliła na otwarcie przedstawicielstwa w Londynie. Granice kraju nigdy nie zostały dokładnie ustalone, gdyż Teksańczycy rościli sobie pretensje do różnych terenów, w tym terytoriów indiańskich, a w 1844 r. Kongres przeforsował nawet kuriozalną uchwałę o aneksji Kalifornii (pomimo weta prezydenta Houstona).
„Samotna Gwiazda” (ang. Lonely Star) – flaga Republiki Teksasu w latach 1836-39. Na licencji Wikimedia Commons.
Republika Teksasu okazała się tworem efemerycznym. B. szybko w jej życiu politycznym ujawniły się ostre konflikty pomiędzy tzw. Frakcją Narodową – zwolennikami samodzielnego bytu i ekspansji terytorialnej (szczególnie kosztem Indian), a opozycją, dążącą do integracji ze Stanami Zjednoczonymi (przywódcą tej opcji był Sam Houston).
Krótka historia Republiki Teksasu obfitowała w dramatyczne i niezbyt chlubne wydarzenia. Przykładem może być tu krwawa wojna z Komanczami w latach 1840-41, podczas której obie strony dopuściły się okrucieństw. Innym epizodem była meksykańska inwazja w 1842 r., z ogromnym trudem odparta przez teksańskie siły zbrojne. Doszło wówczas do apogeum konfliktu politycznego w Kongresie (tzw. wojna o archiwa), który o mało nie doprowadził do wybuchu wojny domowej.
Republika Teksasu w latach 1836-39 (kolor kremowy). Kolorem zielonym zaznaczono terytoria Meksyku, do których roszczenia zgłaszali Teksańczycy. Na licencji Wikimedia Commons.
Innym mało chlubnym epizodem były działania improwizowanej floty wojennej Teksasu, która… uprawiała regularne piractwo w Zatoce Meksykańskiej. Kres jej istnienia położyła… konfiskata okrętów za długi w portach USA. Jeszcze innym epizodem były lokalne starcia pomiędzy różnymi grupami osadników na pograniczu z Luizjaną (tzw. wojna Moderatorów z Regulatorami w latach 1839-44).
Te wszystkie wydarzenia spowodowały, że po wojnie o niepodległość Teksasu 1835-36 sympatie dla Teksańczyków w USA b. szybko opadły, a Teksas uważano za krainę nędzy, bezprawia i chaosu. Był to zresztą jeden z powodów tak długiego istnienia niepodległej republiki – włączenie tego terenu do Unii budziło duży opór wśród amerykańskiej opinii publicznej.
Misja Alamo używana jako magazyny armii amerykańskiej w latach 1850-70.
Kolejną kwestią były sprawy gospodarcze – Republika Teksasu okazała kompletnie niewydolna finansowo i ekonomicznie zależna od Stanów Zjednoczonych. Zagrożenie ze strony Meksyku w połowie lat 40-tych XIX w. i ogromny dług zaciągnięty m.in. przez administrację prezydenta Houstona w bankach amerykańskich, spowodowało przyjęcie amerykańskiej oferty przyłączenia do Unii.
Proces ten został sfinalizowany przyjęciem przez Kongres Teksasu aktu o przyłączeniu w dniu 13 października 1845 r. 29 grudnia tego roku Teksas stał się oficjalnie 28 stanem Unii. Teksańskie roszczenia terytorialne spowodowały wkrótce wybuch wojny pomiędzy USA i Meksykiem, która doprowadziła do przyłączenia do Unii kolejnych terenów – Kalifornii, Newady, Nowego Meksyku, Arizony i Kolorado.
Odrestaurowany budynek misji Alamo i koszar, obecnie miejsce to znajduje się na terenie miasta San Antonio. Domena publiczna.
Obrona fortu Alamo przeszła do amerykańskiej historii i kultury jako przykład bezgranicznego bohaterstwa i oddania z jednej strony, walki wolnych obywateli z despotyzmem z drugiej, i okrucieństwa wroga z trzeciej strony. Epizod ten jest chętnie eksponowany, w odróżnieniu od późniejszej historii niepodległego Teksasu oraz wojny amerykańsko-meksykańskiej 1846-47, która była regularną agresją połączoną z aneksją części terytorium Meksyku.