Jerzy Bukowski: Dwa zasadnicze pytania historyczno-polityczne
Odpowiedzi, jakie na nie padają zależą oczywiście od bieżącego układu politycznego, ale istotne jest to, że ciągle odwołujemy się właśnie do tych dwóch dat, co oznacza, iż nadal są one dla nas przełomowe i budzą o wiele większe emocje niż wstąpienie Polski do NATO oraz do Unii Europejskiej, które uważamy za naturalne efekty biegu historii po 1989 roku.
Emocje społeczne zawsze budzi to, co nieoczywiste i różnie intepretowane, by nie powiedzieć nadinterpretowywane. Żyjący jeszcze oraz odgrywający znaczące role w dzisiejszej polityce uczestnicy wydarzeń, które miały miejsce 4 czerwca 31 i 28 lat temu od dawna stoją już bowiem po różnych stronach kolejnych barykad, jakie wznosimy od tamtych czasów. Ich wzajemne animozje - często przybierające formę zajadłej nienawiści - przekładają się na ogromne różnice w opisywaniu tego, co kiedyś wspólnie przeżywali.
Z każdym rokiem te podziały przybierają na sile, a oskarżenia o zdradę Polski i o działalność agenturalną sięgającą epoki PRL stanowią ważne elementy kształtowania się dzisiejszej sceny politycznej. Z pewnością wiele spraw zostałoby wyjaśnionych, gdyby z początkiem lat 90. zostały przeprowadzone rzetelna dezubekizacja i dekomunizacja, ale wątpię, czy nawet wtedy ustałyby kłótnie oraz wygasły namiętności.
Jesteśmy więc chyba skazani na kontynuację tej wojny polsko-polskiej w jeszcze bardzo długiej perspektywie czasowej, a szczególnie w okresach kampanii wyborczych, które są solą demokracji. Obawiam się, że także po śmierci ostatnich uczestników oraz naocznych świadków wydarzeń z 1989 i z 1992 roku dalej będziemy snuć rozbieżne wersje najnowszych dziejów naszego kraju i odmiennie odpowiadać na przywołane w pierwszym akapicie pytania.
Jerzy Bukowski