[Tylko u nas] Płużański przypomina wywiad z Januszem Kurtyką: Elity III RP środowiskową kontynuacją PRL

W 10 rocznicę katastrofy polskiego TU 154 M w Smoleńsku pragnę przypomnieć wywiad – a przez wywiad osobę – historyka dr Janusza Kurtyki. Ówczesny prezes Instytutu Pamięci Narodowej przywrócił Polsce wyklętych przez komunistów Żołnierzy Niezłomnych, szczególnie członków i całą formację, jaką było Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość. Bez niego nie mielibyśmy Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.nnDr Janusz Kurtyka zginął 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku. Kilka dni wcześniej, 6 kwietnia 2010 r. powiedział: „Demontaż państwa już się skończył. Teraz będą znikać ludzie”.nnWywiad powstał kilka miesięcy przed katastrofą smoleńską. Jest też dowodem, jak pozytywnie - to też zasługa dr Janusza Kurtyki - zmieniła się polska świadomość historyczna.nnTo ważne i mądre słowa śp. Janusza Kurtyki. Cześć Jego pamięci!
 [Tylko u nas] Płużański przypomina wywiad z Januszem Kurtyką: Elity III RP środowiskową kontynuacją PRL
/ Wikipedia CC BY-SA 2,5 Bulon
Od przyszłego roku, w marcu, przybędzie nam nowe święto, Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Dr Janusz Kurtyka: Od dłuższego czasu narastała świadomość, że musimy zwrócić większą uwagę opinii publicznej na unikalne zjawisko, jakim był masowy opór antykomunistyczny w Polsce po II wojnie światowej. W czasach PRL czyn tych ludzi był ośmieszany, zohydzany. Usiłowano sprowadzić działalność podziemia do symbolu czegoś haniebnego. Trzeba było ustalić jakąś datę, tak jak dla Powstania Warszawskiego jest to sierpniowa data jego wybuchu. W przypadku tak zróżnicowanego zjawiska, jak II konspiracja niepodległościowa, o taką datę jest trudniej. Dobrze się stało, że będzie nią dzień zamordowania przywódców IV Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, ostatniej ogólnopolskiej konspiracji. To wydarzenie symboliczne, tym bardziej że wszyscy ci ludzie, z prezesem WiN płk. Cieplińskim na czele, byli w konspiracji niepodległościowej od 1939 lub 1940 roku. Walczyli przeciwko Niemcom, przeciwko Sowietom, a ze strony komunistycznej Polski doczekali się podziękowania w postaci strzałów w tył głowy w więzieniu na Mokotowie.

Postaci przywódców podziemia mają filmowe życiorysy, a mimo to są zapomniane. W mediach niemal nie istnieją. Choć sporo w nich rozważań o tym, czy aktywny po stronie morderców Wojciech Jaruzelski był bohaterem czy zdrajcą?
Dr Janusz Kurtyka: Pomimo 20 lat to wciąż następstwo PRL, inżynierii społecznej i skutki wymiany elit w tym okresie. Obecne elity bardzo często dziedziczą podejście do PRL, o ile nie są wręcz bezpośrednią środowiskową kontynuacją. Świadomość społeczna jest tylko pochodną zaniedbań. Jaruzelski jest zdrajcą i to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Mimo to jego postać zajmuje nieproporcjonalnie dużo miejsca. W porównaniu choćby do Łukasza Cieplińskiego, który zaczynał wojnę jako młody podporucznik. W bitwie nad Bzurą, dowodząc jedną z baterii, zniszczył sześć niemieckich czołgów. Został za to odznaczony na polu bitwy przez generała Kutrzebę Krzyżem Virtuti Militari. Odznaczeniem, które generał zdjął z własnej piersi. Później było AK i właśnie WiN. Bohater, który świadomie ryzykował wszystko, żeby walczyć o niepodległość. Po wojnie był katowany w śledztwie, w chwili śmierci był już głuchy. Na salę sądową przynoszono go na noszach. To był los symboliczny, równie tragiczny jak Traugutta.
 
IV Zarząd WiN był ostatni, choć później działało kolejne dowództwo tzw. V Zarząd WiN.
Dr Janusz Kurtyka: Przeciwko wszystkim nurtom konspiracji niepodległościowej komuniści używali na wielką skalę prowokacji i agentury. Dwie z tych akcji miały największy zasięg, już od przełomu lat 40. i 50. Chodzi o "aferę Bergu" i operację "Cezary". Pierwsza dotyczyła rozpracowywania kanałów przerzutowych i kontaktów pomiędzy emigracją na Zachodzie a krajem. Drugą było stworzenie przez bezpiekę fikcyjnego dowództwa WiN, składającego się z agentów. To fikcyjne kierownictwo wciągało uczciwych Polaków w pułapkę. A ci wstępowali przekonani, że biorą udział w autentycznej działalności. Wpadali w tryby prowokacji i kończyli w więzieniu. Jednocześnie prowadzono prowokacje wobec Zachodu. To był olbrzymi sukces przede wszystkim wywiadu sowieckiego, który nadzorował w tej sprawie polskich towarzyszy.

Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość było czymś więcej niż tworem politycznym czy militarnym.
Dr Janusz Kurtyka: Miało być organizacją polityczną zagospodarowującą dziedzictwo Armii Krajowej. Do czasu zapowiedzianych w Jałcie wolnych wyborów. Po wyborach miano przekazać demokratycznemu rządowi wszystkie aktywa, dorobek ideowy i organizacyjny. WiN zakładali oficerowie AK, którzy doskonale zdawali sobie sprawę, że walka zbrojna nie ma szans na zwycięstwo, a Zachód nie będzie chciał wojny ze Związkiem Sowieckim. Problem w tym, że komuniści nie mieli najmniejszych chęci na porozumienie narodowe. Chcieli zniszczyć wszystkich, którzy walczyli o Polskę suwerenną. Problemem było to, jak ocalić żołnierzy. Próbowano tajnej demobilizacji. Nie wszędzie okazało się to możliwe. Polska była wówczas poddana niezwykłej fali represji. W 1945-46 roku działały tu trzy dywizje wojsk NKWD, zajmujące się tylko i wyłącznie terrorem i pacyfikacjami. Pacyfikacje przeprowadzała też lokalna bezpieka i Wojska Wewnętrzne (potem KBW), utworzone na wzór wojsk NKWD i dowodzone przez sowieckich oficerów. Wszystkie te represje podsycały partyzantkę. Lasy były pełne ludzi z AK bojących się o własne życie i wolność. Dowódcy musieli podejmować decyzję, co z nimi robić, jak pozwolić im przetrwać. W tym samym kierunku szła działalność "Łupaszki" czy "Zapory", najwybitniejszych dowódców partyzantki antykomunistycznej. Odnosili olbrzymie sukcesy. Były momenty, że panowali nad całymi powiatami i tam to komuniści byli w konspiracji. Wszyscy zdawali sobie jednak sprawę, że to nie zakończy się zwycięstwem. Żołnierski honor zabraniał im jednak porzucania żołnierzy, którym groziła śmierć bądź tortury bezpieki.

WiN działał też w sposób nietypowy. To jego władze poinformowały Radę Bezpieczeństwa ONZ o fałszerstwach wyborczych oraz o łamaniu praw w Polsce.
Dr Janusz Kurtyka: Wymiar międzynarodowy działalności był istotnie duży. Funkcjonowała Delegatura Zagraniczna WiN. Zorganizowano kilka kanałów przerzutowych, a wśród nich najważniejszy kanał przez ambasadę Belgii. Dużą rolę w ONZ odgrywał wówczas belgijski polityk Paul-Henri Spaak.
 
Spaak, późniejszy szef NATO, uważany za jednego z ojców założycieli Unii Europejskiej, choć był socjalistą, jako przewodniczący zgromadzenia ONZ potrafił witać delegację ZSRR słowami "Panowie, my się was boimy".
Dr Janusz Kurtyka: Materiały przekazywane przez WiN trafiały właśnie do jego rąk, a dzięki niemu do ONZ i Rady Europy. Delegatura starała się współpracować z rządami, ale USA i Wielka Brytania nie uznawały już wówczas rządu RP na uchodźstwie. Pozostały zatem kontakty z wywiadami. Choć WiN pozostawało absolutnie suwerenne. Amerykanie i Brytyjczycy narzekali nawet w raportach, że nie mogą kontrolować kanałów przerzutowych WiN.
 
Innym wymiarem nietypowej działalności było porozumienie z Ukraińską Powstańczą Armią. Dowódcy WiN i UPA potrafili uznać, że choć byli dla siebie wrogami, to pojawił się nowy wróg - Sowieci - zagrażający wszystkim. Doszło nawet do wspólnych akcji.
Dr Janusz Kurtyka: Mówi pan o wspólnym ataku na Hrubieszów w 1946. To był wielki, spektakularny sukces. Takich zawieszeń broni było więcej, choć trudno gdybać, jakie mogłyby być ich szersze konsekwencje. Dziś zarówno ze strony polskiej, jak i ukraińskiej tamto porozumienie bywa często przywoływane, jako przykład wzniesienia się ponad skrajną wrogość w obliczu większego zagrożenia. Oczywiście nie można tamtego porozumienia absolutyzować. UPA kontynuowała rzezie Polaków na Kresach nawet po wkroczeniu Sowietów.
 
Wiele inicjatyw IPN zgłaszanych np. przez prezydenta od razu może się narazić na ataki polityczne.
Dr Janusz Kurtyka: W tym przypadku nie obawiam się tego. Ustanowienie święta jest inicjatywą środowisk kombatanckich, AK, WiN, NSZ i innych. IPN tylko wsparł te działania. Nie sądzę, żeby pojawił się w tym przypadku spór. Chodzi o uczczenie Polaków, którzy w warunkach skrajnie niesprzyjających walczyli o niepodległość przeciwko sowieckiej okupacji i rządom komunistów. Nie wiąże się to z bieżącą polityką i powinno połączyć ludzi zarówno w PiS, PO, jak i PSL. WiN bardzo blisko współpracował z PSL Mikołajczyka, w konspiracji było wielu ludzi reprezentujących ludowców. Wśród zamordowanych 1 marca 1951 roku przywódców WiN był np. Karol Chmiel, działacz ruchu ludowego.
 
Pozostaje SLD, które lubi sprowadzać podobne kwestie do sporów o PRL na linii lewica - prawica.
Dr Janusz Kurtyka: Takie ustawianie sporu oznacza całkowite fałszowanie historii. Ówczesne kierownictwo antykomunistycznego podziemia reprezentowało wiele poglądów politycznych, a np. w IV Zarządzie WiN dominowała centrolewica. Delegaturą Zagraniczną WiN kierował płk Józef Maciołek, całym swoim życiem związany z ruchem ludowym. I nie powinniśmy sprowadzać tego bohaterskiego dziedzictwa historii do banalnych współczesnych gier politycznych.
 

 

POLECANE
Transseksualista, który udusił małe dziecko, pozywa Trumpa za transfobię tylko u nas
Transseksualista, który udusił małe dziecko, pozywa Trumpa za "transfobię"

Autumn Cordellioné, transseksualista z USA, zamordował 11-miesięczne dziecko. Odsiadujący swój wyrok zwyrodnialec domaga się jednak obecnie odszkodowania od Trumpa! Mężczyzna ma być dyskryminowany i napadany w więzieniu, za co obwinia prezydenta Ameryki.

Nakaz aresztowania Netanjahu. Trybunał w Hadze zmienia decyzję pilne
Nakaz aresztowania Netanjahu. Trybunał w Hadze zmienia decyzję

zba Apelacyjna Międzynarodowego Trybunału Karnego unieważniła nakazy aresztowania premiera Izraela Benjamina Netanjahu – podaje "Jerusalem Post".

Polski gigant odzieżowy szykuje inwazję Wiadomości
Polski gigant odzieżowy szykuje inwazję

LPP pokazało nową strategię, w której centrum znalazł się Sinsay, która jest najmłodszą marką LPP. Pojawiła się na rynku w 2013 r. a teraz ma się stać w kolejnych trzech latach lokomotywą całej odzieżowej grupy, do której należą także takie brandy, jak Reserved, House, Cropp, Mohito.

Nagi aktywista LGBT, aktywiści klimatyczni i imamka. Wielkopiątkowa procesja w Niemczech Wiadomości
Nagi aktywista LGBT, aktywiści klimatyczni i "imamka". Wielkopiątkowa procesja w Niemczech

Nagi, zakuty w kajdany aktywista uczestniczył w wielkopiątkowej procesji w centrum Berlina. Akcja miała zwrócić uwagę na "problemy osób queer w Ghanie" – pisze Berliner Zeitung.

Uczeń zaatakował kolegów nożem. Tragedia w Nantes Wiadomości
Uczeń zaatakował kolegów nożem. Tragedia w Nantes

W wyniku ataku nożownika, do którego doszło w czwartek w Nantes na zachodzie Francji, zginął licealista, a co najmniej trzy osoby zostały ranne. Zabójcą jest uczeń szkoły. 15-latek przed atakiem rozesłał swój "manifest".

Będą dotacje na ratowanie niszczejących gdańskich zabytków Wiadomości
Będą dotacje na ratowanie niszczejących gdańskich zabytków

Miejski konserwator zabytków w Gdańsku Janusz Tarnacki poinformował podczas czwartkowej sesji rady miasta, że pieniądze dostanie 17 beneficjentów, a łączna pula dotacji wyniosła 3,9 mln zł.

Żywioł przetacza się przez Polskę. Zalane i podtopione miasta pilne
Żywioł przetacza się przez Polskę. Zalane i podtopione miasta

Jak wynika z danych Państwowej Straży Pożarnej, strażacy interweniowali już ponad 120 razy, najczęściej na Śląsku, w powiecie cieszyńskim, i w Małopolsce, w powiecie oświęcimskim. Służby wciąż usuwają skutki burz i silnego wiatru, które przechodzą nad południową Polską.

Znany dziennikarz odchodzi z telewizji. Wróci do projektu Stanowskiego? z ostatniej chwili
Znany dziennikarz odchodzi z telewizji. Wróci do projektu Stanowskiego?

Popularny komentator Canal+ Sport Mateusz Rokuszewski ogłosił zakończenie współpracy ze stacją. Jego wpis wywołał ogromne poruszenie.

Nowy sondaż prezydencki. Poparcie dla Nawrockiego wystrzeliło gorące
Nowy sondaż prezydencki. Poparcie dla Nawrockiego wystrzeliło

Karol Nawrocki notuje ogromny wzrost poparcia - aż o 4 punkty procentowe – wynika z nowego sondażu prezydenckiego pracowni Opinia24 dla TVN24.

Nasze firmy bankrutują, śmiejecie się nam w twarz!. Gorąco na posiedzeniu komisji ws. Czystego Powietrza pilne
"Nasze firmy bankrutują, śmiejecie się nam w twarz!". Gorąco na posiedzeniu komisji ws. "Czystego Powietrza"

"Ja nie śpię po nocach!" krzyczała w kierunku min. Henning Kloski przedstawicielka przedsiębiorców, dodając, że wielu z nich znajduje się obecnie na skraju bankructwa. "To są oszczerstwa, które po raz kolejny rzucacie nam w twarz" - dodała w odpowiedzi na zarzut, że przedsiębiorcy biorący udział w programie "Czyste Powietrze" dopuszczali się nieprawidłowości i dlatego program został zawieszony, a wypłaty wstrzymane.

REKLAMA

[Tylko u nas] Płużański przypomina wywiad z Januszem Kurtyką: Elity III RP środowiskową kontynuacją PRL

W 10 rocznicę katastrofy polskiego TU 154 M w Smoleńsku pragnę przypomnieć wywiad – a przez wywiad osobę – historyka dr Janusza Kurtyki. Ówczesny prezes Instytutu Pamięci Narodowej przywrócił Polsce wyklętych przez komunistów Żołnierzy Niezłomnych, szczególnie członków i całą formację, jaką było Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość. Bez niego nie mielibyśmy Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.nnDr Janusz Kurtyka zginął 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku. Kilka dni wcześniej, 6 kwietnia 2010 r. powiedział: „Demontaż państwa już się skończył. Teraz będą znikać ludzie”.nnWywiad powstał kilka miesięcy przed katastrofą smoleńską. Jest też dowodem, jak pozytywnie - to też zasługa dr Janusza Kurtyki - zmieniła się polska świadomość historyczna.nnTo ważne i mądre słowa śp. Janusza Kurtyki. Cześć Jego pamięci!
 [Tylko u nas] Płużański przypomina wywiad z Januszem Kurtyką: Elity III RP środowiskową kontynuacją PRL
/ Wikipedia CC BY-SA 2,5 Bulon
Od przyszłego roku, w marcu, przybędzie nam nowe święto, Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Dr Janusz Kurtyka: Od dłuższego czasu narastała świadomość, że musimy zwrócić większą uwagę opinii publicznej na unikalne zjawisko, jakim był masowy opór antykomunistyczny w Polsce po II wojnie światowej. W czasach PRL czyn tych ludzi był ośmieszany, zohydzany. Usiłowano sprowadzić działalność podziemia do symbolu czegoś haniebnego. Trzeba było ustalić jakąś datę, tak jak dla Powstania Warszawskiego jest to sierpniowa data jego wybuchu. W przypadku tak zróżnicowanego zjawiska, jak II konspiracja niepodległościowa, o taką datę jest trudniej. Dobrze się stało, że będzie nią dzień zamordowania przywódców IV Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, ostatniej ogólnopolskiej konspiracji. To wydarzenie symboliczne, tym bardziej że wszyscy ci ludzie, z prezesem WiN płk. Cieplińskim na czele, byli w konspiracji niepodległościowej od 1939 lub 1940 roku. Walczyli przeciwko Niemcom, przeciwko Sowietom, a ze strony komunistycznej Polski doczekali się podziękowania w postaci strzałów w tył głowy w więzieniu na Mokotowie.

Postaci przywódców podziemia mają filmowe życiorysy, a mimo to są zapomniane. W mediach niemal nie istnieją. Choć sporo w nich rozważań o tym, czy aktywny po stronie morderców Wojciech Jaruzelski był bohaterem czy zdrajcą?
Dr Janusz Kurtyka: Pomimo 20 lat to wciąż następstwo PRL, inżynierii społecznej i skutki wymiany elit w tym okresie. Obecne elity bardzo często dziedziczą podejście do PRL, o ile nie są wręcz bezpośrednią środowiskową kontynuacją. Świadomość społeczna jest tylko pochodną zaniedbań. Jaruzelski jest zdrajcą i to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Mimo to jego postać zajmuje nieproporcjonalnie dużo miejsca. W porównaniu choćby do Łukasza Cieplińskiego, który zaczynał wojnę jako młody podporucznik. W bitwie nad Bzurą, dowodząc jedną z baterii, zniszczył sześć niemieckich czołgów. Został za to odznaczony na polu bitwy przez generała Kutrzebę Krzyżem Virtuti Militari. Odznaczeniem, które generał zdjął z własnej piersi. Później było AK i właśnie WiN. Bohater, który świadomie ryzykował wszystko, żeby walczyć o niepodległość. Po wojnie był katowany w śledztwie, w chwili śmierci był już głuchy. Na salę sądową przynoszono go na noszach. To był los symboliczny, równie tragiczny jak Traugutta.
 
IV Zarząd WiN był ostatni, choć później działało kolejne dowództwo tzw. V Zarząd WiN.
Dr Janusz Kurtyka: Przeciwko wszystkim nurtom konspiracji niepodległościowej komuniści używali na wielką skalę prowokacji i agentury. Dwie z tych akcji miały największy zasięg, już od przełomu lat 40. i 50. Chodzi o "aferę Bergu" i operację "Cezary". Pierwsza dotyczyła rozpracowywania kanałów przerzutowych i kontaktów pomiędzy emigracją na Zachodzie a krajem. Drugą było stworzenie przez bezpiekę fikcyjnego dowództwa WiN, składającego się z agentów. To fikcyjne kierownictwo wciągało uczciwych Polaków w pułapkę. A ci wstępowali przekonani, że biorą udział w autentycznej działalności. Wpadali w tryby prowokacji i kończyli w więzieniu. Jednocześnie prowadzono prowokacje wobec Zachodu. To był olbrzymi sukces przede wszystkim wywiadu sowieckiego, który nadzorował w tej sprawie polskich towarzyszy.

Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość było czymś więcej niż tworem politycznym czy militarnym.
Dr Janusz Kurtyka: Miało być organizacją polityczną zagospodarowującą dziedzictwo Armii Krajowej. Do czasu zapowiedzianych w Jałcie wolnych wyborów. Po wyborach miano przekazać demokratycznemu rządowi wszystkie aktywa, dorobek ideowy i organizacyjny. WiN zakładali oficerowie AK, którzy doskonale zdawali sobie sprawę, że walka zbrojna nie ma szans na zwycięstwo, a Zachód nie będzie chciał wojny ze Związkiem Sowieckim. Problem w tym, że komuniści nie mieli najmniejszych chęci na porozumienie narodowe. Chcieli zniszczyć wszystkich, którzy walczyli o Polskę suwerenną. Problemem było to, jak ocalić żołnierzy. Próbowano tajnej demobilizacji. Nie wszędzie okazało się to możliwe. Polska była wówczas poddana niezwykłej fali represji. W 1945-46 roku działały tu trzy dywizje wojsk NKWD, zajmujące się tylko i wyłącznie terrorem i pacyfikacjami. Pacyfikacje przeprowadzała też lokalna bezpieka i Wojska Wewnętrzne (potem KBW), utworzone na wzór wojsk NKWD i dowodzone przez sowieckich oficerów. Wszystkie te represje podsycały partyzantkę. Lasy były pełne ludzi z AK bojących się o własne życie i wolność. Dowódcy musieli podejmować decyzję, co z nimi robić, jak pozwolić im przetrwać. W tym samym kierunku szła działalność "Łupaszki" czy "Zapory", najwybitniejszych dowódców partyzantki antykomunistycznej. Odnosili olbrzymie sukcesy. Były momenty, że panowali nad całymi powiatami i tam to komuniści byli w konspiracji. Wszyscy zdawali sobie jednak sprawę, że to nie zakończy się zwycięstwem. Żołnierski honor zabraniał im jednak porzucania żołnierzy, którym groziła śmierć bądź tortury bezpieki.

WiN działał też w sposób nietypowy. To jego władze poinformowały Radę Bezpieczeństwa ONZ o fałszerstwach wyborczych oraz o łamaniu praw w Polsce.
Dr Janusz Kurtyka: Wymiar międzynarodowy działalności był istotnie duży. Funkcjonowała Delegatura Zagraniczna WiN. Zorganizowano kilka kanałów przerzutowych, a wśród nich najważniejszy kanał przez ambasadę Belgii. Dużą rolę w ONZ odgrywał wówczas belgijski polityk Paul-Henri Spaak.
 
Spaak, późniejszy szef NATO, uważany za jednego z ojców założycieli Unii Europejskiej, choć był socjalistą, jako przewodniczący zgromadzenia ONZ potrafił witać delegację ZSRR słowami "Panowie, my się was boimy".
Dr Janusz Kurtyka: Materiały przekazywane przez WiN trafiały właśnie do jego rąk, a dzięki niemu do ONZ i Rady Europy. Delegatura starała się współpracować z rządami, ale USA i Wielka Brytania nie uznawały już wówczas rządu RP na uchodźstwie. Pozostały zatem kontakty z wywiadami. Choć WiN pozostawało absolutnie suwerenne. Amerykanie i Brytyjczycy narzekali nawet w raportach, że nie mogą kontrolować kanałów przerzutowych WiN.
 
Innym wymiarem nietypowej działalności było porozumienie z Ukraińską Powstańczą Armią. Dowódcy WiN i UPA potrafili uznać, że choć byli dla siebie wrogami, to pojawił się nowy wróg - Sowieci - zagrażający wszystkim. Doszło nawet do wspólnych akcji.
Dr Janusz Kurtyka: Mówi pan o wspólnym ataku na Hrubieszów w 1946. To był wielki, spektakularny sukces. Takich zawieszeń broni było więcej, choć trudno gdybać, jakie mogłyby być ich szersze konsekwencje. Dziś zarówno ze strony polskiej, jak i ukraińskiej tamto porozumienie bywa często przywoływane, jako przykład wzniesienia się ponad skrajną wrogość w obliczu większego zagrożenia. Oczywiście nie można tamtego porozumienia absolutyzować. UPA kontynuowała rzezie Polaków na Kresach nawet po wkroczeniu Sowietów.
 
Wiele inicjatyw IPN zgłaszanych np. przez prezydenta od razu może się narazić na ataki polityczne.
Dr Janusz Kurtyka: W tym przypadku nie obawiam się tego. Ustanowienie święta jest inicjatywą środowisk kombatanckich, AK, WiN, NSZ i innych. IPN tylko wsparł te działania. Nie sądzę, żeby pojawił się w tym przypadku spór. Chodzi o uczczenie Polaków, którzy w warunkach skrajnie niesprzyjających walczyli o niepodległość przeciwko sowieckiej okupacji i rządom komunistów. Nie wiąże się to z bieżącą polityką i powinno połączyć ludzi zarówno w PiS, PO, jak i PSL. WiN bardzo blisko współpracował z PSL Mikołajczyka, w konspiracji było wielu ludzi reprezentujących ludowców. Wśród zamordowanych 1 marca 1951 roku przywódców WiN był np. Karol Chmiel, działacz ruchu ludowego.
 
Pozostaje SLD, które lubi sprowadzać podobne kwestie do sporów o PRL na linii lewica - prawica.
Dr Janusz Kurtyka: Takie ustawianie sporu oznacza całkowite fałszowanie historii. Ówczesne kierownictwo antykomunistycznego podziemia reprezentowało wiele poglądów politycznych, a np. w IV Zarządzie WiN dominowała centrolewica. Delegaturą Zagraniczną WiN kierował płk Józef Maciołek, całym swoim życiem związany z ruchem ludowym. I nie powinniśmy sprowadzać tego bohaterskiego dziedzictwa historii do banalnych współczesnych gier politycznych.
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe