Trudno przewidzieć, jaka będzie skala rozwoju epidemii wywołanej wirusem COVID-19. Być może Polsce uda się utrzymać relatywnie niskie tempo rozwoju pandemii, a być może zaczniemy zbliżać się do takich krajów jak Włochy, Hiszpania czy chociażby Niemcy. Najważniejszym celem dla większości ludzi zdaje się być dzisiaj walka o zdrowie. Jednak przedłużający się okres narodowej kwarantanny przynosi także inne nie mniej drastyczne w skutkach zagrożenia. Zamknięcie wielu sektorów gospodarki skutkuje pogarszającą się kondycją wielu przedsiębiorstw, a co za tym idzie – zagrożeniem utraty pracy dla pracowników.
I chociaż skala zjawiska jest dzisiaj trudna do przewidzenia, jedno nie ulega wątpliwości, dla wielu z nas nadchodzą ciężkie czasy. W najgorszym położeniu są samozatrudnieni, pracujący na umowę-zlecenie czy umowę o dzieło. Dzięki Solidarności i jej konsekwentnym działaniom udało się ograniczyć zjawisko zatrudniania na tzw. umowy śmieciowe, jednak to ciągle spora liczba pracujących. Niestety jest ona pokłosiem wmawianego nam przez lata dobroczynnego sprawstwa niewidzialnej ręki rynku, która o wszystko zadba i wszystko wyreguluje. Dzisiaj, w dobie narastającego kryzysu ta niewidzialna ręka z dnia na dzień pozbawiła tych ludzi środków do życia, stawiając ich często w dramatycznej sytuacji. W zdecydowanie lepszym położeniu są zatrudnieni na podstawie umowy o pracę, są oni bowiem chronieni przez regulacje Kodeksu Pracy, utrudniającego w wielu przypadkach możliwość swobodnego działania przez pracodawcę. Dodatkowo jeśli w ich zakładzie pracy działa organizacja związkowa, mogą oni liczyć na wsparcie związku. Przez wiele lat związki zawodowe, a przede wszystkim Solidarność, uznawane były za relikt przeszłości. Próbowano nam wmówić, że przynależność do związku to nic innego, jak napychanie kasy związkowym działaczom. Do dzisiaj nie brakuje takich opinii.
Jednak to właśnie Solidarność dzisiaj najbardziej zabiega o zagwarantowanie maksymalnej możliwej ochrony dla pracowników. W ramach konsultacji społecznych przy opracowywaniu ustawy antykryzysowej domagała się m.in. wprowadzenia rozwiązań dających realny wpływ na ustalanie warunków pracy w okresie przestoju ekonomicznego czy obniżonego czasu pracy. To dzięki Solidarności pracodawca nie otrzyma wsparcia w ramach tarczy antykryzysowej bez porozumienia z organizacją związkową. To dzisiaj w blisko 8 tys. zakładach pracy obejmujących wszystkie kluczowe gałęzie gospodarki, gdzie działa Solidarność, pracownicy mają realny wpływ na działania pracodawcy w związku z nadchodzącym kryzysem. Niewątpliwie dzisiaj realizowana od lat przez Solidarność kampania „Zorganizowani mają lepiej” nabiera bardziej realistycznej wymowy niż kiedykolwiek wcześniej.
