1 lutego 1945 r. – Armia Czerwona zajmuje Toruń
Polska flaga nad toruńskim Starym Rynkiem, luty 1945 r. Za: Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych.
Maciej Orzeszko
Niemiecka okupacja Torunia w latach 1939-45 była pełna tragicznych wydarzeń, dotyczących jednak przede wszystkim ludności.
Toruń został odzyskany przez Polskę 18 stycznia 1920 r., wraz z wycofaniem się wojsk niemieckich i wkroczeniem Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera. Dla miasta rozpoczął się trwający prawie 20 lat okres prosperity w ramach II Rzeczpospolitej. W tym czasie miasto stało się ważnym ośrodkiem administracyjnym, kulturalnym i społecznym.
Panorama Torunia w okresie międzywojennym.
Najdonioślejsze znaczenie miało w tym przypadku utworzenie województwa pomorskiego, którego Toruń został stolicą. Wybór ten był podyktowany tym, że w mieście istniała silna i patriotycznie nastawiona polska inteligencja i klasa średnia. Miasto także już od dawnych czasów było skupiskiem licznych polskich organizacji społecznych i naukowych.
W okresie międzywojennym nastąpił b. gwałtowny rozwój miasta, szczególnie w okresie rządów prezydentów Antoniego Bolta (1924-36) i Leona Raszei (1936-39), skupiających wokół siebie pozytywistów i społeczników. Stworzyli oni b. dalekosiężne plany rozbudowy miasta, które były stopniowo realizowane.
Od lewej: Antoni Bolt (1891-1941), prezydent Miasta Torunia w latach 1924-36, działacz Stronnictwa Narodowego, prawnik, radny miejski, uważany za najbardziej energicznego i zasłużonego dla miasta prezydenta w okresie międzywojennym, zapoczątkował szereg kluczowych dla miasta inwestycji. Aresztowany przez Gestapo pod koniec 1939 r., więziony w Inowrocławiu, następnie zamordowany w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau w grudniu 1941 r. Drugi od lewej: Leon Raszeja (1901-39), prezydent Torunia w latach 1936-39, polski działacz społeczny i polityczny, zwolennik utworzenia tzw. Wielkiego Pomorza ze stolicą w Toruniu. Zginął 9 września 1939 r. podczas niemieckiego nalotu w Lublinie w trakcie podróży służbowej. Domena publiczna.
Do 1939 r. wybudowano wiele budynków użyteczności publicznej, jak np. nowoczesna hala wystawowa otwarta w 1928 r. (w której np. w 1929 r. uruchomiono jedyną w regionie wytwórnię filmową), liczne drogi, zmodernizowano transport miejski (sieć tramwajów) itd. Sztandarową inwestycją była budowa mostu drogowego w latach 1928-34, opartego na częściach rozebranego mostu w Opaleniu koło Kwidzynia (stał się zbędny po utworzeniu w 1920 r. na Wiśle granicy Polski i Prus Wschodnich), obecnie im. Józefa Piłsudskiego. Most ten wyraźnie podniósł znaczenie miasta, jako węzła komunikacyjnego i ułatwił przyłączenie znajdującego się na lewym brzegu Wisły Podgórza (1938 r.). Do końca 2013 r. była to jedyna przeprawa drogowa w obrębie Torunia.
Budowa mostu drogowego w Toruniu w latach 1928-34.
W 1935 r. została uruchomiona Rozgłośnia Pomorska Polskiego Radia w Toruniu o drugim w Polsce pod względem mocy nadajniku po Warszawie. Prestiż miasta potwierdzała także obecność czterech zagranicznych konsulatów: niemieckiego (generalnego, obejmującego także kompetencjami Poznań i Gdynię), francuskiego, belgijskiego oraz peruwiańskiego (honorowego).
Władze miasta okresu przedwojennego przykładały ogromną wagę do rozwoju edukacji, nauki i kultury. Do Torunia w tym czasie przeniosło się wielu przedstawicieli inteligencji polskiej m.in. z Galicji, w tym liczni twórcy i artyści (jednym z bywalców Torunia w latach 30-tych był Stanisław Ignacy Witkiewicz). Powstały takie instytucje jak Konfraternia Artystów (1920 r.), Pomorskie Towarzystwo Muzyczne (1921 r.), Książnica Miejska (1923 r.), w tym czasie jedna z największych w Polsce, oraz Instytut Bałtycki (1935 r.). W latach 30-tych wiele starań włożono w utworzenie uniwersytetu. Ostatecznie w 1938 r. minister edukacji podjął decyzję o otwarciu w 1940 r. w Toruniu filii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
W okresie międzywojennym znacznie zwiększyła się ilość mieszkańców Torunia – z 39,1 tys. w 1921 r. do 78,9 tys. w 1939 r. Był to prawie dwukrotny wzrost ludności, spośród miast średniej wielkości w II Rzeczpospolitej lepszy wynik uzyskały jedynie Katowice. Wyjazd ludności niemieckiej po 1920 r. (stanowiła wówczas ponad 16% ogółu) i migracje w okresie międzywojennym spowodowały, że w 1939 r. spośród mieszkańców miasta Polacy stanowili 95,6%, Niemcy 3,2%, Żydzi 1,1%, natomiast Rosjanie i Ukraińcy (dawni „biali” emigranci i weterani wojsk Semena Petlury) stanowili 0,4 – 0,6%.
Po wybuchu wojny we wrześniu 1939 r. miasto opuściła większość wojska, a część mieszkańców uciekła. W pierwszych dniach Wojny Obronnej niemieckie lotnictwo zbombardowało niecelnie mosty, a także dworce kolejowe i lotnisko. 4 września Toruń opuścił wojewoda pomorski. W dniach 5-6 września przez miasto wycofywały się na wschód wojska Armii Pomorze. 7 września nad ranem wysadzone w powietrze zostały oba mosty (drogowy i kolejowy) oraz toruńska radiostacja. Poza tymi zniszczeniami miasto jednak nie poniosło większych szkód.
Toruński Most im. Józefa Piłsudskiego, wysadzony w powietrze przez wycofujące się Wojsko Polskie we wrześniu 1939 r.
Po południu 7 września do Torunia wkroczyły pierwsze niemieckie oddziały rozpoznawcze, witane kwiatami przez lokalnych Niemców. Na ul. Szerokiej jednak do najeźdźców padły strzały, na które ci odpowiedzieli ogniem – zginęło 12 przypadkowych cywilów, w tym dzieci (b. prawdopodobne jest, że strzelanina była wynikiem omyłkowego otwarcia ognia do siebie przez różne grupy niemieckich żołnierzy). Były to pierwsze ofiary niemieckiej okupacji.
W pierwszych tygodniach władzę na zajętych terenach sprawował Zarząd Wojskowy Wehrmachtu. 26 października 1939 r. Pomorze wraz z Toruniem weszło w skład nowo utworzonej prowincji Okręg Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie (niem. Reichsgau Danzig-Westpreußen), na czele której stał namiestnik Rzeszy (niem. Reichsstatthalter) Albert Forster, były gauleiter NSDAP w Wolnym Mieście Gdańsku. Toruń został wcielony do III Rzeszy. Zgodnie z niemieckimi planami, region ten miał być „czysty rasowo” do 1950 r. Dla polskiej ludności miasta miało to określone, tragiczne konsekwencje. Przede wszystkim od samego początku reżim okupacyjny na tych ziemiach był cięższy i bardziej brutalny, niż w innych częściach Polski, a działania Niemców przybrały charakter regularnych czystek etnicznych.
Gen. Eduard Klutmann (1876-1969), wojskowy komendant Torunia z ramienia Wehrmachtu w latach 1939-42.
Germanizacja ziem wcielonych do III Rzeszy przebiegała różnie, w zależności od regionu. Np. w Wielkopolsce (Kraju Warty) tamtejszy gauleiter Artur Grieser był zwolennikiem intensywnego niemieckiego osadnictwa – na mocy Paktu Ribbentrop-Mołotow do III Rzeszy wysiedlono tysiące niemieckich repatriantów z ziem zajętych przez ZSRS i oni mieli stanowić niemiecki „żywioł” w tym regionie. Jednak Albert Forster, konkurent i polityczny przeciwnik Greisera, był takim posunięciom niechętny. Uważał, że zagospodarowanie tych ziem przez Niemcy powinno się opierać częściowo na kolonizacji zdobytych terytoriów przez Niemców z Rzeszy oraz na intensywnej i brutalnej germanizacji tej części polskiej ludności, która będzie na ten proces podatna. Polacy oporni bądź nierokujący nadziei na germanizację, mieli zostać usunięci – fizycznie wyeliminowani bądź deportowani. Warunkiem powodzenia tego procesu miała być w pierwszym rzędzie likwidacja polskiej inteligencji i klas posiadających, jako ostoi polskości i potencjalnego zarzewia buntu przeciw polityce okupantów.
Gauleiter wyraził swoje zdanie na wiecu w Bydgoszczy 27 października 1939 r. Powiedział wówczas: „my jesteśmy przez Führera do tego kraju wysłani jako powiernicy sprawy niemieckiej z jasnym celem – kraj ponownie uczynić niemieckim (…). Kto należy do narodu polskiego, musi ten kraj opuścić”. Słowa te miały stać się myślą przewodnią działań okupantów.
Pierwsze dni okupacji, wrzesień 1939 r. Odprawa niemieckiej pomocniczej formacji – Selbschutzu – na Rynku Staromiejskim w Toruniu. Organizacja ta stanie się odpowiedzialna za zbrodnie wojenne popełnione przez Niemców w regionie w pierwszych latach wojny.
Już w pierwszych dniach okupacji, zanim do miasta zostały sprowadzone regularne siły np. Gestapo czy niemieckiej policji, na terenach tych ujawniła się na wpół regularna, paramilitarna organizacja Selbschutz („samoobrona”), złożona z miejscowych przedstawicieli mniejszości niemieckiej. To na nią spadł „ciężar” działań antypolskich.
W pierwszej kolejności działania władz okupacyjnych zostały skierowane przeciw miejscowej społeczności żydowskiej. Nie było to trudne, bo w momencie wkroczenia do miasta Niemców w Toruniu znajdowały się tylko 63 osoby zidentyfikowane jako Żydzi. Jednak w kolejnych dniach do domów powróciły kolejne 220 osoby. Niemcy deportacje rozpoczęli już 17 września 1939 r., kierując toruńskich Żydów do Kraju Warty i Generalnego Gubernatorstwa. Deportacje i przejmowanie majątku żydowskiego Niemcy zakończyli 17 listopada, ogłaszając Toruń „miastem wolnym od Żydów” (Judenfrei). W październiku zburzono synagogę i zabudowania dawnej gminy żydowskiej na ul. Łaziennej.
Gubernator Hans Frank (na pierwszym planie) i gauleiter Albert Forster (pierwszy z lewej) dokonują przeglądu kompanii honorowych na Rynku Starego Miasta w Toruniu. Po prawej stronie widoczny Ratusz Staromiejski, w tle zbór ewangelicko-augsburski (obecnie kościół p.w. św. Ducha). Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
We wrześniu 1939 r. na Pomorzu została uruchomiona niemiecka akcja o kryptonimie „Inteligencja” (niem. Intelligenzaktion). W jej wyniku w kilkudziesięciu miejscowościach nowej dzielnicy Prusy Zachodniej bojówki Selbschutzu przy wsparciu oddziałów SS, SA, Gestapo, jednostek Wehrmachtu oraz innych organizacji, aresztowały i wymordowały 20 – 30 tys. polskich intelektualistów, urzędników, księży i innych przedstawicieli miejscowych elit. W Toruniu aresztowania rozpoczęły się już w dniach 13-15 września. Jego celem było m.in. polskie duchowieństwo i szczególnie zaangażowani działacze polscy. Osadzono ich w areszcie śledczym na ul. Piekary, tzw. Okrąglaku.
Toruński areszt śledczy, tzw. Okrąglak z XIX w., w czasie okupacji miejsce przetrzymywania więzionych Polaków.
Zakrojone na masową skalę aresztowania ruszyły w mieście i okolicach na przełomie września i października. Aresztowanych osadzono w przystosowanym do roli prowizorycznego więzienia XIX wiecznym Forcie VII na zachodnich obrzeżach miasta. Do listopada aresztowania objęły ok. 3000 osób – polskich intelektualistów, urzędników, nauczycieli, prawników, artystów, księży, ale także polskich gospodarzy, leśników, rzemieślników i innych. Aresztowań dokonywano na podstawie sporządzonych jeszcze przed wojną list proskrypcyjnych, o umieszczeniu na nich konkretnych ludzi decydowało zaangażowanie w aktywność na rzecz Polski, a często po prostu animozje z niemieckimi sąsiadami.
Obóz dla internowanych w Forcie VII Twierdzy Toruń. Na licencji Wikimedia Commons.
27 października 1939 r. oddziały Selbschutzu rozpoczęły masowe egzekucje więźniów w lasach Barbarki i kilku innych miejscach. Do stycznia 1940 r. rozstrzelano tam od 600 do 1200 Polaków, których ciała pochowano w zbiorowych mogiłach. W 1944 r. Niemcy zatarli część dowodów zbrodni poprzez spalenie zwłok. W styczniu 1940 r. obóz w Forcie VII został przejęty przez Gestapo i przeniesiony do sąsiedniego Fortu VIII, a od lipca 1940 r. – zlikwidowany. Ocalałych więźniów wywieziono do obozów koncentracyjnych, nielicznych zwolniono – część z nich została później deportowana do Generalnego Gubernatorstwa.
Pomnik ku czci pomordowanych na Barbarce pod Toruniem odsłonięty 28 października 2009 r. Na licencji Wikimedia Commons.
Zbrodnia na Barbarce była dopiero wstępem do dalszej germanizacji Torunia. Aresztowania i egzekucje trwały przez cały okres okupacji, choć już nie na taką skalę. Na początku 1940 r. nadburmistrzem Torunia został Franz Jakob, były nadburmistrz Fürth w Bawarii oraz przywódca tamtejszego NSDAP, zaufany człowiek gauleitera Alberta Forstera. Rozwiązano wszelkie polskie stowarzyszenia, zamknięto szkoły, zlikwidowano polskojęzyczną prasę i życie kulturalne. Osoby głośno mówiące po polsku na ulicy narażały się na szereg represji, z aresztowaniami, utratą pracy bądź pobiciem. Polakom zakazano prowadzenia pojazdów mechanicznych, chodzenia po chodnikach, mieli prawo robić zakupy tylko w określonych godzinach, także ich prawo do poruszania się było ograniczone.
Więźniowie Fortu VII w Toruniu. Za stroną: /potoruniu.blogspot.com/
Do 1942 r. do miasta ściągnięto ok 13 tys. Niemców z Rzeszy, głównie pracowników administracji, nauczycieli, wojskowych i osadników, oraz grupę 1740 niemieckich repatriantów z Łotwy, Estonii i Besarabii. Po 1943 r. do Torunia ewakuowano też grupę niemieckich kobiet i dzieci z bombardowanego Berlina, a od 1944 . zaczęli napływać niemieccy uchodźcy z terenów zagrożonych działaniami wojennymi.
Przez cały okres okupacji przesiedlenia. W latach 1939-42 z Torunia wysiedlono ok. 5 tys. mieszkańców, uznanych za „nieperspektywicznych” pod kątem dalszej germanizacji, kolejne 2 tys. Polaków wysłano na przymusowe roboty do Niemiec. Po 1941 r, w Prusach Zachodnich stosowano politykę „wysiedleń wewnętrznych” oraz „komasacji” – przemieszczenia Polaków z atrakcyjnych terenów na przedmieścia lub na wieś, połączona z konfiskatą mienia i koncentracją wysiedlonych na niewielkich obszarach (np. kilku rodzin w obrębie jednego mieszkania lub gospodarstwa). Tego typu decyzje dotknęły w Toruniu ok. 500 polskich rodzin.
Franz Jakob (1891-1965) – pośrodku w mundurze, polityk hitlerowski, burmistrz miasta Fürth w Bawarii, w latach 1940-45 nadburmistrz Torunia, wraz z niemieckimi rajcami w Ratuszu Staromiejskim.
Inną metoda germanizacji była Niemiecka Lista Narodowościowa (niem. Deutsche Volksliste – DVL), nazywana potocznie volkslistą. Została ona wprowadzona w 1941 r. w celu „wyłowienia” elementów podatnych na zniemczenie. Osoby podlegające DVL musiały złożyć szczegółowy formularz, a następnie – w razie akceptacji przez urzędnika – były przyporządkowywane do czterech grup. Grupy I i II dotyczyły etnicznych Niemców, natomiast najniższe grupy III i IV obejmowały osoby pochodzenia niemieckiego (do tej grupy zaliczano też m.in. Ślązaków, Mazurów, Kaszubów i Górali) oraz pozostające w związkach małżeńskich z Niemcami. Początkowo wypełnienie ankiety było dobrowolne. W 1940 r. nadburmistrz Jakob zakładał przyznanie w Toruniu statusu volksdeutscha maksymalnie 3 tys. osób. Wobec jednak potrzeby pozyskania większej ilości obywateli niemieckich wkrótce liczbę tę powiększono do 11,5, a następnie do 25 tys. Tymczasem przez pierwsze dwa lata od wprowadzenia DVL w Toruniu wnioski złożyło zaledwie ok. 660 osób, w większości lokalnych Niemców.
Toruński Rynek Staromiejski ok. 1940 r.
W 1942 r., wobec przedłużającej się wojny, coraz bardziej widocznych problemów demograficznych w III Rzeszy i niedoborze rekrutów do jej wojsk, Niemcy zmienili całkowicie strategię. Znacznie obniżono wymagania dotyczące podpisania DVL, za osoby spełniające kryteria etniczne uznano wszystkich dawnych obywateli cesarskich Niemiec bądź ich potomków oraz dawnych żołnierzy armii cesarskiej i ich rodziny. Warunki te spełniała większość mieszkańców Pomorza. Szczególne ułatwienia wprowadzono dla przedstawicieli poszukiwanych zawodów – rzemieślników, księgowych, lekarzy, inżynierów czy wykwalifikowanych robotników. Dla osób wytypowanych wprowadzono przymus podpisania volkslisty – odmowa skutkowała represjami, aresztowaniem, konfiskatą mienia i deportacją, a od 1944 r. zdarzały się przypadki wyroków śmierci. Do końca wojny DVL podpisało 49,1 tys. mieszkańców Torunia, z czego ok. 44 tys. otrzymało III i IV grupę. Większość mieszkańców miasta przyjęła volkslistę pod przymusem. Akt ten dawał Polakom pewne poczucie bezpieczeństwa, miał jednak określoną cenę, volksdeutsche zobowiązywali się do wprowadzenia kultury niemieckiej do swojego życia, wysłania dzieci do niemieckich szkół oraz podlegali poborowi do Wehrmachtu – podczas wojny spotkało to 3-4 tys. Torunian (w tym dziadkowie kilku kolegów ze szkoły autora artykułu).
Dokumenty tożsamości (asweisy) dla różnych grup Volkslisty.
W efekcie pod koniec 1944 r., według oficjalnych danych, Toruń miało zamieszkiwać „na papierze” ok. 50 tys. Niemców i 13 tys. Polaków. Spośród tych pierwszych jednak przeważali Polacy przypisani do III i IV grupy volkslisty. Obok tych działań Niemcy prowadzili w mieście brutalną politykę kulturalną, polegających na zacieraniu śladów polskości na tych terenach. W jej wyniku, podczas wielkich demonstracji politycznych, masowo palono polskie książki (w tym zasoby Książnicy Miejskiej), co bardziej wartościowe woluminy wywieziono. Trwała też grabież zabytków kultury, szczególnie po 1943 r., gdy Niemcy coraz bardziej liczyli się z możliwością opuszczenia miasta.
Zima 1940 r. – przeprawa po zamarzniętej Wiśle. W tle odbudowywany Most Kolejowy – został uruchomiony w marcu 1940 r.
Czarną kartą historii Torunia w czasie okupacji były utworzone na jego terenie ośrodki prześladowań. Najbardziej znanym był niemiecki Obóz Przesiedleńczy Toruń (niem. Umsiedlungslager Thorn), utworzony w zabudowaniach byłej przetwórni smalcu oraz oleju przy ul. Grudziądzkiej, tzw. Szmalcówka. Obóz powstał w 1940 r. dla ludności wysiedlonej z Torunia i Prus Zachodnich. Kierowano do niego osoby niepodatne na germanizację – pochodzące z innych regionów, rodziny polskich wojskowych, urzędników, a także te, które odmówiły złożenia wniosku o wpisanie na volkslistę. Obóz istniał do 1943 r., a ocalałych więźniów wywieziono do obozu potulickiego.
Po lewej: nieistniejący budynek Pierwszej Krajowej Przetwórni i Pakowni Smalcu Standard S. A. w Toruniu przy ul. Grudziądzkiej 126b, tzw. Szmalcówki, otwartej w 1930 r., podczas wojny przekształconej w tzw. Obóz Przesiedleńczy Toruń dla ludności polskiej. Po prawej: obelisk upamiętniający ofiary Szmalcówki wraz z zachowanym fragmentem muru, w tle budynek Urzędu Miasta Torunia.
Więźniami Szmalcówki były często całe rodziny, w tym tysiące dzieci. Zostali oni stłoczeni w halach fabrycznych i piwnicach, w których przebywali w fatalnych warunkach bytowych. W obozie panował głód i choroby, a więźniowie poddani byli brutalnym represjom. W latach 1941-43 przez obóz przeszło łącznie około 20 tys. więźniów. Byli oni poddawani selekcji i wysyłani na roboty do III Rzeszy, do Generalnego Gubernatorstwa oraz różnych obozów koncentracyjnych. W wyniku fatalnych warunków, głodu, braku opieki lekarskiej i chorób w tym okresie zmarło ok.1200 więźniów, w tym ok. 400 dzieci i niemowląt. W filii obozu w byłej drukarni Stefanowskiego na ulicy Bażyńskich (już nieistniejącej) przebywało ok. 400 osób, z których 179 zmarło. Oprócz tego w czasie okupacji w Toruniu istniały trzy filie obozu koncentracyjnego w Stutthofie, z czego jedna przy fabryce makaronu w dzielnicy Mokre, gdzie zatrudnieni byli więźniowie, oraz w innych przedsiębiorstwach należących do SS.
Fort XV, w którym w latach 1940-45 mieścił się obóz jeniecki Stalag XX A/C. Za stroną: http://images.ioh.pl/
Na południowym brzegu Wisły, w kilku fortach na Glinkach, utworzono także wielki obóz jeniecki Stalag XX A/C. W latach 1940-45 przewinęło się przez niego ok. 43 tys. jeńców wojennych, głównie z Brytyjskiej Wspólnoty Narodów (w tym Australijczyków wziętych do niewoli w Grecji i Afryce) oraz Amerykanów, Francuzów, Belgów, Włochów i Jugosłowian. W stosunku do obywateli tych państw Niemcy stosowali się do wymogów prawa międzynarodowego, w obozie panowały znośne warunki bytowe, a przez okres okupacji zmarły tam 44 osoby (prawdopodobnie z przyczyn naturalnych). Po rozpoczęciu wojny z ZSRS w 1941 r. otwarto też obóz dla żołnierzy Armii Czerwonej M. Stammlager 312/XX C, nazywany przez Niemców Sowietheide – puszczą sowiecką. Trafiło tam ok. 21 tys. jeńców, z których w wyniku fatalnych warunków bytowych, głodu, chorób, pracy ponad siły oraz egzekucji śmierć poniosło ok. 12 tys. obywateli ZSRS. Wszystkich jeńców Niemcy zmuszali do pracy, m.in. w browarach, na poligonie oraz przy pracach komunalnych. Podczas ewakuacji obozów pod koniec 1944 r. część jeńców uciekła i ukryła się u miejscowych Polaków.
Australijscy jeńcy wojenni w obozowym szpitalu w Forcie XV w Toruniu, 1942 r.
Jak zatem widać, okres okupacji hitlerowskiej dla Torunia i okolic był szczególnie tragicznym rozdziałem historii.
W latach 1939-44 Toruń nie odgrywał znacznej roli w systemie militarnym III Rzeszy. Miasto stało się miejscem stacjonowania kilku oddziałów zapasowych, m.in. lotnictwa, artylerii, saperów i innych służb tyłowych, a także kilku ośrodków werbunkowych. Toruńskie lotnisko było wykorzystywane jako pomocnicza baza szkoleniowa i remontowa. Do 1944 r. miasto znajdowało się na głębokich tyłach i poza okresem 1-7 września 1939 r. nie dotyczyły go żadne działania wojenne.
W latach 70-tych i 80-tych XIX w. Prusacy otoczyli Toruń pierścieniem ceglanych fortów i schronów, przekształcając przygraniczne miasto w twierdzę. Jednak brak zainteresowania rządu Cesarstwa Niemiec unowocześnieniem fortyfikacji i gwałtowny postęp w artylerii spowodował, że już w czasie I Wojny Światowej obiekty twierdzy były przestarzałe i pełniła ona jedynie rolę pomocniczą. W okresie międzywojennym Wojsko Polskie wykorzystywało stare pruskie forty jedynie jako koszary i magazyny. W 1945 r. ich przydatność do obrony miasta przed przeciwnikiem dysponującym nowoczesną artylerią i lotnictwem była znikoma.
W lecie 1944 r. potężne siły Armii Czerwonej rozbiły niemiecką Grupę Armii „Środek” na Białorusi, Sowieci podjęli też ofensywy na Ukrainie i w Państwach Bałtyckich. W efekcie w sierpniu wojska sowieckie osiągnęły linię Wisły i Karpat, zajęły też Litwę i doprowadziły do odcięcia niemieckiej Grupy Armii Północ na Łotwie. Po raz pierwszy od początku wojny ziemie przedwojennej III Rzeszy zostały zagrożone bezpośrednimi działaniami wojennymi.
W sierpniu 1944 r. ówczesny szef Sztabu Wojsk Lądowych (niem. Oberkommando des Heeres – OKH) gen. Heinz Guderian przedstawił Adolfowi Hitlerowi plan stworzenia rozbudowanej pozycji obronnej pomiędzy Wisłą i Odrą, znanej jako Wał Wschodni (niem. Ostwall). Jego rolą miało być wyhamowanie i zatrzymanie spodziewanej wiosną 1945 r. sowieckiej ofensywy na Berlin. W jego budowie miano wykorzystać ufortyfikowaną Warszawę oraz Poznań, Toruń, Grudziądz i inne, oraz nowo zbudowane fortyfikacje i pozycje obronne np. w Fordonie.
W planie tym szczególną rolę odgrywały ufortyfikowane miasta-twierdze, które miały pełnić rolę „falochronów” (niem. Wellenbrecher), dodatkowo ochraniających główne węzły komunikacyjne, któych zadaniem miało być związanie i wykrwawienie znacznych sił nieprzyjaciela poza głównym kierunkiem natarcia. Niemcy poprzez uporczywą obronę twierdz mieli natomiast zyskać czas potrzebny na mobilizację odwodów, ewentualnie na prowadzenie rozmów pokojowych. W planie tym ważną rolę ogrywał Toruń, gdyż miasto miało pełnić rolę jednej z twierdz. Jednak faktyczne walory obronne miasta w drugiej połowie 1944 r. nie były zbyt wysokie i przygotowanie go nadchodzącej kampanii wojennej musiało pochłonąć wiele sił i środków.
Zachowany w dobrym stanie Fort IV Twierdzy Toruń. W realiach II Wojny Światowej przydatność takich obiektów obronnych była już b. mała.
Niemieckie rowy przeciwczołgowe na przedpolach Torunia – kadr z kroniki filmowej z lutego 1945 r. Źródło: Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych.
W 1944 r., gdy Toruń został ogłoszony twierdzą, Niemcy rozpoczęli rozbudowę starych umocnień. Pierwszy pas obronny rozciągał się ok. 30 km od miasta, opierał się na sieci punktów oporu, chronionych zasiekami i polami minowymi powiązanych z sobą systemem ognia dział, moździerzy i karabinów maszynowych. Linia ta łączyła się z umocnieniami Grudziądza. Druga linia przebiegała na przedpolach miasta i opierała się o pas fortów. Toruń, ze swoimi licznymi obiektami koszarowymi, lotniskiem, poligonem i placami ćwiczeń zapewniał dogodne warunki do stacjonowania garnizonu, a dobrze wyposażone magazyny wojskowe zapewniały wszelkiego rodzaju sprzęt i wyposażenie.
Wobec załamania wojsk regularnych Wehrmachtu ważnym elementem obrony Niemiec w 1945 r. były oddziały pospolitego ruszenia – Volkssturmu. Były to formacje złożone z doraźnie uzbrojonych cywilów, których faktyczna przydatność w walce była niewielka. Na zdjęciu: oddział Volkssturmu w Berlinie, wiosna 1945 r. Na licencji Wikimedia Commons.
Pierwszym komendantem twierdzy został płk. Gaucksh. Rozpoczął on formowanie garnizonu, w skład którego weszły początkowo jednostki zapasowe stacjonujące w mieście. Z czasem napłynęło kilka pododdziałów, np. trzy forteczne bataliony c.k.m, resztki Dywizji Fortecznej „Warszawa”, bataliony forteczne saperski i artylerii przeciwlotniczej, Batalion „Gneisenau”, zbiorczy batalion elewów szkoły oficerskiej i tym podobne. Na miejscu utworzono trzy bataliony Volkssturmu (pospolitego ruszenia), złożone jednak głównie z Polaków – volksdeutschy III i IV grupy, którzy nie mieli najmniejszej ochoty walczyć za III Rzeszą i większość z nich po rozpoczęciu walk zdezerterowała. W styczniu rozpoczęto ewakuację na zachód ludności niemieckiej, według szacunków do 20 stycznia 1945 r. miasto opuściła prawie połowa mieszkańców.
12 stycznia 1945 r. Armia Czerwona rozpoczęła wielką ofensywę na Froncie Wschodnim znaną jako Operacja Wiślańsko-Odrzańska. Siły sowieckich czterech frontów, atakujących w pasie od Bałtyku do Karpat, daleko przekraczały liczebnością oddziały Wehrmachtu. Celem Sowietów było sforsowanie linii Wisły, szybki marsz do Odry połączony z zajęciem kluczowych miast (w tym Poznania), następnie jej sforsowanie i marsz na Berlin. Sowieci osiągnęli początkowo zaskoczenie, a silny mróz spowodował, że zamarznięta Wisła nie stanowiła istotnej przeszkody, toteż już w pierwszych dniach ofensywy jednostki niemieckie zostały pobite i zmuszone do odwrotu na kolejne pozycje obronne.
Operacja wiślańsko-odrzańska Armii Czerwonej, styczeń 1945 r.
Toruń znalazł się w pasie działania dwóch wielkich jednostek operacyjnych Armii Czerwonej: 2. Frontu Białoruskiego marsz. Konstantego Rokossowskiego i 1. Frontu Białoruskiego marsz. Gieorgija Żukowa.
2. Front Białoruski miał operować z przyczółków pod Różanem i Serockiem, jego główne siły (5 armii, w tym jedna pancerna, 3 dodatkowe korpusy – pancerny, zmechanizowany i kawalerii) miały uderzyć na Elbląg, natomiast dwie kolejne armie – 65. i 70. wraz z 1. Korpusem Pancernym miały nacierać wzdłuż wschodniego brzegu Wisły na Toruń i Świecie. Natomiast 1. Front Białoruski 14 stycznia uderzył z przyczółka magnuszewskiego, rozwijając ofensywę w kierunku Poznania, Bydgoszczy i Nakła.
19 stycznia 1945 r. w Toruniu po raz pierwszy usłyszano odgłosy artylerii, pojawiły się też pierwsze sowieckie samoloty. 22 stycznia obrona Torunia została znacznie wzmocniona. Tego dnia do miasta wkroczyły oddziały 31. Dywizji Grenadierów Ludowych płk. Ericha Wolkewitza. Dywizja liczyła ok. 11 tys. dobrze uzbrojonych żołnierzy, składała się z dwóch pułków grenadierów, pułku artylerii z 36 haubicami (12 kal. 150 mm i 24 kal. 105 mm), batalionu saperów, batalionu przeciwpancernego (12 szturmowych dział samobieżnych kal. 75 mm i 12 armat holowanych tego kalibru) i innych pododdziałów. Tego dnia do miasta przybył też nowy dowódca garnizonu, gen. por. Otto-Joachim Lüdecke, który otrzymał od Heinricha Himmlera rozkaz obrony do ostatniego żołnierza.
Gen. por. Otto-Joachim Lüdecke, dowódca obrony Torunia w styczniu 1945 r.
Tego samego 22 stycznia na południe od miasta dostrzeżono posuwające się na zachód czołgi sowieckiej 2. Armii Pancernej Gwardii 1. Frontu Białoruskiego. Te jednak kierowały się w stronę Nakła. Jednostka ta przebiła się na styku niemieckich 9. i 2. Armii nad Wisłą i parła naprzód. Oznaczało to, że niemiecka obrona na linii Wisły na północ od Warszawy została przełamana. W tym czasie oddziały sowieckiej 47. Armii wkroczyły do Ciechocinka i Aleksandrowa Kujawskiego
Wobec dotychczasowych klęsk i rozbicia Grup Armii „Środek” i A, niemiecki Sztab Generalny Wojsk Lądowych powołał nową Grupę Armii „Wisła”, w skład której weszły 2. i 9. Armia. Ich zadaniem miała być obrona linii dolnej Wisły. Tymczasem sowieckie 65. i 70. Armia 2. Frontu Białoruskiego posuwały się dość powoli prawym brzegiem rzeki, spychając przed sobą rozbite oddziały 2. Armii. 21 stycznia obie sowieckie armie znalazły się nad Drwęcą, otrzymały wówczas rozkaz jak najszybszego ataku na Toruń i Świecie, a następnie przeniesienia działań na zachodni brzeg Wisły i likwidację niemieckiego przedmościa. Zadanie to – jak się okazało, było zbyt skomplikowane.
Stanowisko niemieckiej artylerii przeciwlotniczej na lotnisku w Toruniu.
23 stycznia 1945 r. Toruń przetrwał pierwsze uderzenie – od południa miasto zaatakowały oddziały sowieckich 60. i 135. Dywizji Strzeleckich 47. Armii 1. Frontu Białoruskiego. Było to jednak tylko uderzenie pomocnicze, mające na celu związanie niemieckiego garnizonu i osłonięcie operujących dalej na zachód w rejonie Szubina, Nakła i Bydgoszczy 2. Armii Pancernej Gwardii i 2. Korpusu Kawaleryjskiego. Walki rozgorzały na terenie poligonu oraz w rejonie Fortów XIII i XIV. Ostatecznie oddziały niemieckiej 31. Dywizji Grenadierów Ludowych broniące tego odcinka wycofały się w rejon przeprawy. Sowieci nie atakowali dalej, uważając swoje zadanie za spełnione, siły niemieckie na lewym brzegu Wisły były odtąd jedynie blokowane przez oddziały sowieckiej 60. Dywizji.
24 stycznia na podejściach do prawobrzeżnej części miasta od strony wschodniej pojawiły się pierwsze oddziały sowieckiego 47. Korpusu Strzeleckiego 70. Armii gen. Popowa z 2. Frontu Białoruskiego. Przypuściły one atak rozpoznawczy ze strony Lubicza na kolonię Rubinkowo, lecz został on odparty na przedmieściach. Jednocześnie trwały walki na lewobrzeżnym Podgórzu i Stawkach.
Budynek Browaru Pomorskiego na Podgórzu w Toruniu w latach 1905-30. W czasie wojny pełnił rolę niemieckiego szpitala polowego. 24 stycznia 1945 r. uległ całkowitemu zniszczeniu w wyniku wybuchu dwóch wagonów z ok. 40 tonami trotylu na pobliskiej bocznicy kolejowej. Wagony te miały posłużyć Niemcom do wysadzenia w powietrze parowozowni, ale polscy kolejarze chcąc temu zapobiec, ukradkiem odstawili je na boczny tor, gdzie zostały prawdopodobnie trafione przypadkowym pociskiem sowieckim. W katastrofie zginęło 25 mieszkańców Podgórza oraz nieustalona liczba pacjentów szpitala. Na licencji Wikimedia Commons.
Tymczasem w nocy z 24 na 25 stycznia 1945 r. do Torunia przebiły się przez linie sowieckie oddziały niemieckiej 73. Dywizji Piechoty. Jednostka ta walczyła nad Wisłą na północ od Warszawy w składzie XXXXVI. Korpusu Pancernego 9. Armii Grupy Armii „Środek”, została zepchnięta uderzeniem wojsk 1. Frontu Białoruskiego. Poniosła duże straty, ale nie została rozbita ani rozproszona, lecz udało jej się wycofać i po ok. 200 km marszu weszła do twierdzy wzmacniając jej załogę.
Na tym etapie walk załoga Twierdzy Toruń uzyskała swój maksymalny stan, liczyła bowiem ok. 32 tys. żołnierzy (wliczając w to oddziały Volkssturmu), posiadała ok. 100 dział i ok. 20-30 pojazdów pancernych (według literatury „czołgów”, jednak jednostki piechoty i forteczne Wehrmachtu w tamtym czasie nie posiadały takich pojazdów, chodzi prawdopodobnie o działa samobieżne, np. StuG.IV, faktycznie budowane na podwoziach czołgowych). Warto pamiętać, że choć w tym czasie Wehrmacht przechodził już poważny kryzys, to jego jednostki frontowe nadal przedstawiały wysoką wartość bojową i były np. b. silnie nasycone bronią przeciwpancerną. Zatem garnizon Festung Thorn przedstawiał wysoką wartość bojową i mógł stawiać opór przez dłuższy czas. Tym bardziej, że Sowieci wyraźnie nie docenili jego sił, a gen. Popow oceniał go na najwyżej 5 tys. żołnierzy z jednostek tyłowych.
Niemieckie działo samobieżne typu Sturmgeschütz IV (Stug IV). W styczniu 1945 r. 20-30 pojazdów tego typu wchodziło w skład uzbrojenia garnizonu Twierdzy Toruń.
Wojska sowieckie znajdowały się w szczególnej sytuacji. Na lewym, południowym brzegu Wisły oddziały 1. Frontu Białoruskiego wysforowały się do przodu. Operujące na drugim brzegu 65. i 70. Armie 2. Frontu były w stosunku do niej b. opóźnione. Tymczasem rozkaz marsz. Rokossowskiego nakazywały im przyspieszenie ofensywy i jak najszybsze sforsowanie Wisły w rejonie Fordonu i Świecia. Twierdza Toruń b. przeszkadzała Sowietom w podjęciu ofensywy, gdyż przez miasto przebiegały główne szlaki komunikacyjne regionu.
26 stycznia 1945 r. oddziały sowieckiego 47. Korpusu Strzeleckiego 70. Armii teoretycznie zamknęły okrążenie wokół prawobrzeżnej części miasta. W kolejnych dniach trwały ciężkie walki o obrzeża miasta, np. osiedle Wrzosy. Zostało ono dwukrotnie zajęte przez oddziały sowieckiej 71. Dywizji Strzeleckiej, wyparte jednak kontratakami niemieckiej 73. Dywizji Piechoty i wspierających je pododdziałów m.in. Volkssturmu. Ostatecznie Wrzosy zostały zajęte przez oddziały Armii Czerwonej 30 stycznia. Miasto było także bombardowane przez sowieckie lotnictwo, celem ataku były dworzec Toruń Mokre i Jakubskie Przedmieście, bomby spadły też na Stare Miasto (ul. Żeglarska i Mostowa).
Cztery dni walk wykazały, że garnizon Torunia jest silny i zdolny do długotrwałej obrony, a siły wydzielone z 70. Armii (47. Korpus w składzie 71. i 135. Dywizja Strzelecka) są zbyt słabe do złamania oporu. Co więcej, nie miały one sił wystarczających nawet do skutecznego zablokowania miasta. Jak wspominał marsz. Rokossowski, grupa mieszkańców Torunia bez przeszkód opuściła miasto i dotarła do sowieckich stanowisk, opowiadając o „tysiącach żołnierzy, czołgach i działach” stacjonujących w twierdzy.
O dalszym losie Torunia zadecydowała jednak ogólna sytuacja w regionie. Pozostałe siły 2. Frontu Białoruskiego uchwyciły przyczółki na Wiśle pod Fordonem, Świeciem i Grudziądzem, zagrażając siłom niemieckim odepchnięciem ich od rzeki. Broniący tego odcinka niemiecki XXXXVI Korpus Pancerny 2 Armii gen. Walthera Weissa był rozciągnięty na zbyt dużym obszarze, wycieńczony poprzednimi walkami oraz odwrotem spod Warszawy i dodatkowo osłabiony zamknięciem w Toruniu należącej do niego 73. Dywizji Piechoty. Przewaga Sowietów stawała się coraz bardziej przygniatająca, a dowódca 2. Armii nie dysponował żadnymi odwodami. Co gorsza dla Niemców, operujące na południowym brzegu rzeki oddziały 1. Frontu Białoruskiego 27 stycznia opanowały Bydgoszcz i groziły niemieckim siłom oskrzydleniem od południa.
Walki o Toruń w dniach 28-30 stycznia 1945 r. Za: „Historia Torunia” op. cit.
W tej sytuacji utrzymywanie na tyłach sowieckich Twierdzy Toruń nie miało już większego operacyjnego sensu, a stanowiący jej załogę 32-tysięczny, dobrze uzbrojony i wyposażony garnizon mógł wesprzeć jednostki walczące nad Wisłą. 28 stycznia 1945 r. gen. Weiss zaproponował wycofanie z Torunia garnizonu, który kilkoma drogami miał wymaszerować z miasta na zachód i północny zachód, by uderzyć od tyłu na sowieckie jednostki na przedmościu. Plan ten zyskał aprobatę Heinricha Himmlera i 29 stycznia został zaaprobowany przez Hitlera. Był to jedyny przypadek odwołania przez Führera rozkazu mianującego miasto twierdzą, który obligował komendanta garnizonu do obrony do ostatniego żołnierza (czasem twierdzą ogłaszane były miasta nieposiadające żadnych umocnień, jak np. Kołobrzeg, co stawiało dowódcę i żołnierzy w tragicznej sytuacji).
Gen. Otto Lüdecke otrzymał rozkaz drogą radiową 29 stycznia, zbiegł się on z ultimatum gen. Popowa domagającym się poddania twierdzy, które niemiecki dowódca zignorował. Trzeba tu powiedzieć, że morale i stan wojsk niemieckich był b. dobry, co w tym czasie w Wehrmachcie było rzadkością. Niemiecki generał miał też poparcie miejscowej niemieckiej ludności. Natomiast Polacy przyjęli postawę wyczekującą.
Gen. Lüdecke opracował plan ewakuacji garnizonu Torunia, przewidując wyjście na wieczór 30 stycznia. Do tego czasu pododdziały zaangażowane w walkę na przedmieściach miały kontynuować działania, a nawet podejmować lokalne kontruderzenia, aby Sowieci nie zorientowali się w niemieckich planach. Swoje siły niemiecki generał podzielił na trzy części, każda z nich miała zabrać z sobą rannych oraz niemieckich cywilów. Zgrupowanie Północne, złożone z oddziałów 73. Dywizji Piechoty (dowódca gen. maj. Schlieper), miało uderzyć na Wrzosy i przebić się dalej w kierunku na Różankowo i Grzybno, jednocześnie osłaniając pozostałe dwa ugrupowania przed atakiem z północnego wschodu. Zgrupowanie Środkowe (od nazwiska dowódcy nazywane Grupą Bojową von Rhaden), złożone z jednostek fortecznych i cywilów, miało skoncentrować się na Chełmińskim Przedmieściu i przebijać się wzdłuż ul. Grunwaldzkiej (będącej na części długości leśną drogą) przez lotnisko, lasy Barbarki i Zamek Bierzgłowski na Rzęczkowo. W najcięższej sytuacji znalazło się Zgrupowanie Południowe, którego trzonem miała być walcząca na lewobrzeżnym Podgórzu 31. Dywizja Grenadierów Ludowych. Jej jednostki miały po południu 30 stycznia oderwać się od nieprzyjaciela, przejść na północny brzeg rzeki, skoncentrować się i ruszyć kolumną na zachód wzdłuż głównej drogi na Fordon.
Ewakuacja niemieckiego garnizonu Torunia w dniach 31 stycznia – 1 lutego 1945 r.
Wobec problemów z koncentracją termin wymarszu przesunięto na północ z 30 na 31 stycznia. Noc była mroźna (-12 stopni), padał lekki śnieg. Działania Niemców kompletnie zaskoczyły Sowietów, którzy nie spodziewali się prób przebicia garnizonu miasta. Stosunkowo najcięższe walki toczyło Zgrupowanie Północne. Wrzosów, przez które miało ono przechodzić, broniły oddziały sowieckiego 170. Pułku Strzeleckiego. Sowieci sądzili, że mają do czynienia z niemieckim kontratakiem. Walki rozpoczęły się o godz. 2 w nocy 31 stycznia 1945 r. i trwały do godzin popołudniowych, ostatecznie oddziały niemieckie przebiły się na północ.
Dużo łatwiej miały pozostałe ugrupowania. Północno-zachodnie i zachodnie podejścia do miasta były pilnowane przez 126. Pułk Strzelecki z 71. Dywizji Strzeleckiej. Dysponował on zdecydowanie zbyt niewielkimi siłami, aby bronić tak rozległego i zalesionego terenu. W efekcie obie grupy przebiły się po kilku starciach z zaskoczonymi posterunkami sowieckimi i wyszły z miasta.
Działania niemieckiego garnizonu Torunia po wyjściu z miasta – utworzenie tzw. wędrującego kotła na tyłach sowieckiego 2. Frontu Białoruskiego. Za stroną: www.odkrywca.pl.
Grupa gen. Lüdecke po wyjściu z Torunia początkowo przemieszczała się szybko na północny wschód, później jednak jej tempo marszu spadło, gdy dowództwo sowieckie zorientowało się w sytuacji i skierowało przeciw Niemcom dostępne siły. Koniec oblężenia Torunia i zajęcie miasta przy niewielkich stratach własnych było oczywiście dużym sukcesem Armii Czerwonej, ale wytworzona sytuacja operacyjna nie była dla nich korzystna. Toruński garnizon utworzył na tyłach 65.i 70. Armii „wędrujący kocioł”, który zagroził powodzeniu operacji forsowania Wisły. W tej sytuacji marsz. Rokossowski wstrzymał dalsze przemieszczanie jednostek na lewy brzeg Wisły i skierował je przeciw Niemcom, w tym silny 1. Korpus Pancerny oraz 330. i 369. Dywizje Strzeleckie z odwodu frontu. W efekcie w ciężkich walkach w rejonie Chełmna zgrupowanie niemieckie poniosło poważne straty, częściowo rozbita została 31. Dywizja Grenadierów Ludowych. Ostatecznie 3 lutego Sowieci okrążyli zgrupowanie z trzech stron (północy, wschodu i południa). W tej sytuacji gen. Lüdecke zdecydował się przejść przez jeszcze zamarzniętą Wisłę (od dwóch dni panowała odwilż).
W dniach 3-6 lutego ok. 15 tys. żołnierzy niemieckich przekroczyło Wisłę i dołączyło do sił 2. Armii m.in. pod Świeciem. Z garnizonu toruńskiego ok. 7-8 tys. żołnierzy zginęło, ok. 8 tys. Niemców dostało się do niewoli. Straty sowieckie nie są znane.
Z punktu widzenia operacyjnego, działania wojsk niemieckich, a w szczególności garnizonu toruńskiego należy ocenić b. wysoko. Siedmiodniowa obrona Twierdzy Toruń była prowadzona b. skutecznie. Wyjście wojsk z miasta było dużym sukcesem i całkowicie zaskoczyło Sowietów. W wyniku późniejszych działań „ruchomego kotła” grupa gen. Lüdecke poniosła co prawda duże straty (ale nie została rozbita, jak to sugeruje starsza literatura) i utraciła większość ciężkiego sprzętu, ale do jej eliminacji dowództwo sowieckiego 2. Frontu Białoruskiego musiało skierować 10 własnych dywizji piechoty i korpus pancerny, zamiast prowadzić dalsze działania ofensywne na lewym brzegu Wisły. Pomimo zaangażowania tak wielkich sił, znaczna część garnizonu toruńskiego wymknęła się z kolejnego okrążenia, sforsowała rzekę i dołączyła do wojsk niemieckiej 2. Armii na jej zachodnim brzegu, broniącej odcinka pomiędzy Fordonem a Świeciem. Działania te zbiegły się z kontruderzeniem niemieckiej 4. Armii w rejonie Pasłęka i zahamowały dalszy postęp 2. Frontu Białoruskiego, co spowodowało odsłonięcie północnej flanki sąsiedniego 1. Frontu Białoruskiego i zatrzymanie jego ofensywy na linii Odry.
31 stycznia 1945 r. Toruń był faktycznie wolny. W nocy i nad ranem miasto opuścił garnizon, wraz z którym uciekły władze okupacyjne i większość ludności niemieckiej. Nie pojawili się za to jeszcze Sowieci. Mieszkańcy wylegli na ulice, śpiewano Mazurek Dąbrowskiego, w mieście po raz pierwszy od września 1939 r. wywieszono biało-czerwone flagi, dzwonił dzwon Tuba Dei na szczycie bazyliki św. Janów. Rozszabrowane zostały sklepy, przede wszystkim z żywnością, której brakowało, oraz poniemieckie koszary.
Luty 1945 r. Porzucone niemieckie działo przeciwlotnicze na terenie dzisiejszego Placu Artylerii Polskiej, w tle budynek Collegium Maius. Kadr z kroniki z 1945 r.
Sowieci, zaabsorbowani walkami na Wrzosach, a potem ściganiem uchodzących wojsk niemieckich, początkowo nie byli zainteresowani miastem. Ostatecznie do Torunia wkroczyli 1 lutego 1945 r. i tę datę uznawano oficjalnie jako dzień jego wyzwolenia.
Około godziny 9 rano do miasta wkroczył oddział rozpoznawczy 269. Pułku Strzeleckiego ppłk. Jurija M. Kosenki ze 136. Dywizji Strzeleckiej. Czerwonoarmiści posuwali się wzdłuż ul. Grudziądzkiej i dotarli bez jednego wystrzału do Śródmieścia. Ok. 11 inna grupa żołnierzy 136. Dywizji (piechota, za którą mieli posuwać się kawalerzyści „o skośnych oczach”) weszła do miasta od strony Jakubskiego Przedmieścia. Sowieci zakazali pod karą śmierci szabru i wystawili warty przy szczególnie cennych obiektach m.in. Młynach Richtera.
Niemal natychmiast za regularnym wojskiem wkroczyły oddziały NKWD. W tym czasie w mieście ujawniło się kilkunastu byłych jeńców sowieckich, którzy uciekli podczas ewakuacji obozu na Glinkach pod koniec 1944 r. i ukrywali się u miejscowej ludności. Nie była to rozsądna decyzja. Na mocy rozkazu Wysokiego Komisarza Spraw Wewnętrznych ZSRS Ławrentija Berii z 11 stycznia 1945 r. „zdrajców”, czyli Rosjan, Ukraińców i Białorusinów zamieszkujących teren przedwojennej Polski, a także m.in. „białych” emigrantów oraz wziętych do niewoli czerwonoarmistów objęto tzw. „szczególnym traktowaniu”, czyli po prostu wyjęto spod prawa. W efekcie ujawnionych jeńców natychmiast rozstrzelano, m.in. pod Łukiem Cezara i na Nowym Rynku, trzech z nich miał osobiście zastrzelić z rewolweru przybyły ze zwiadowcami komisarz.
Sklep i warsztat rowerowy Kowalskich przy Szosie chełmińskiej 78 powstał jeszcze w czasach zaborów i działał do II wojny światowej. Jego ostatni właściciel Bronisław Kowalski został w 1945 roku zamordowany przez Sowietów. Za stroną nowosci.com.pl
Wkrótce Torunianie mieli stracić złudzenia co do „wyzwolicieli”. W ciągu pierwszych miesięcy po zakończeniu okupacji hitlerowskiej NKWD aresztowało ok. 18 tys. mieszkańców Pomorza, w tym ok. 700 obywateli Torunia. Aresztowania – podobnie jak wcześniej w wykonaniu Niemców – odbywały się na podstawie list