Wiktor Furman: Kadencyjność w samorządach jako sposób na patologie w samorządach
Polski samorząd to państwo w państwie. A im mniejsza miejscowość, tym gorzej. Występują powiązania polityczno – biznesowe, nie jesteś w układzie – nie masz szans. Bo problem polega na tym, że wszystkie ważne instytucje jak szkoły, spółdzielnia mieszkaniowa czy jakiś zakład pracy – jest opanowany przez rodzinę i znajomych wójta, burmistrza czy prezydenta – w skrócie nepotyzm. Tworzy się system patronacko – klientelistyczny, jak pisze i twierdzi prof. Andrzej Zybertowicz. Nie ma mowy o jakiejś podstawowej praworządności, ponieważ w układy zaangażowany jest komendant miejscowej policji czy prokuratorzy (patrz: sprawa zabójstwa w Szczucinie w 1998r.).
Taki układ jest nie do ruszenia ponieważ wszyscy się wzajemnie kryją i popierają – często z konieczności. Nie dziwne jest więc, że wybory wygrywa jeden i ten sam wójt, burmistrz czy prezydent. A nawet gdy dochodzi do zmiany władzy – jest pozorna, bo kandydat okazuje się wystawionym słupem przychylnym układowi zależności.
Można długo by wymieniać nazwiska wójtów, burmistrzów czy prezydentów, którzy rządzą kilkanaście lub kilkadziesiąt lat: Jacek Karnowski (1990-1998 jako vice prezydent, a od 1998r. prezydent Sopotu – 27 lat), Zygmunt Frankiewicz (prezydent Gliwic od 1993 r. – 24 lata), Leon Fortak (wójt gminy Czarnocin w latach 1974-2014, 40 lat) czy Barbara Nowak (burmistrz Połczyna – Zdroju od 1983r. – 34 lata).
Propozycja zmian w samorządzie nie podoba się Platformie Obywatelskiej i Polskiemu Stronnictwu Ludowemu. Te partie najbardziej obawiają się o swoje stanowiska i wpływy w samorządzie. W każdej gminie panuje PSL, które kontroluje to, co dzieje się lokalnie. Odrzucają kadencyjność twierdząc, że dany kandydat sprawdza się w mieście czy gminie, to po co go zwalniać – wyborcy zdecydują. Otóż nic bardziej mylnego. Zły zarządca pogłębia przez lata nadużycia i tworzy istny prywatny folwark. I taki ktoś nie powinien dalej rządzić. W przypadku tych, którzy wykonują swoją robotę dobrze – dać im szansę na dalszą karierę. Jeśli sprawdzili się lokalnie, nic nie stoi na przeszkodzie by starali się o urząd posła i dalej. Taki potencjał nie może się marnować.
Lecz na samej kadencyjności nie odbuduje się samorządu. Moim zdaniem zmiany powinny być głębsze:
1) Sprawowanie przez lokalne media kontroli nad władzą lokalną - obecnie to nie występuje, ponieważ lokalne media są w większości dotowane z budżetu samorządu i są od niego zależne. Potrzeba niezależnych mediów lokalnych finansowanych z innych źródeł.
2) Należy zlikwidować dublowanie się władzy w samorządzie:
a) uprawnienia sejmików wojewódzkich należałoby oddać wojewodzie, a sejmiki byłyby organami doradczymi lub dążyć do całkowitej likwidacji sejmików wojewódzkich
b) likwidacja rad powiatów – wystarczyłby przedstawiciel gminy jako organ doradczy. Taki morganem doradczym mógłby być np. przewodniczący rady gminy, wójt czy sekretarz gminy.
c) likwidacja organu Marszalka i zwiększenie roli Urzędu Wojewódzkiego