Święto Trzech Króli. To także dzięki Solidarności Polacy mogą cieszyć się dzisiaj dniem wolnym
Powrót Trzech Króli
W III RP temat ponownego ustanowienia święta Trzech Króli dniem wolnym na poważnie powrócił w 2008 roku za sprawą obywatelskiego projektu, którego inicjatorem był prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki. Choć pod projektem podpisało się ponad 600 tys. obywateli, został on odrzucony przez ówczesną koalicję PO-PSL. Podobnie stało się niespełna rok później, gdy obywatelski projekt ustawy w tej sprawie ponownie trafił do Sejmu.
W grudniu 2009 roku Platforma Obywatelska złożyła w Sejmie własny projekt ustanawiający święto Trzech Króli dniem wolnym od pracy. Zapisano w nim jednocześnie usunięcie z Kodeksu pracy przepisu, zgodnie z którym pracownikowi przysługuje dzień wolny za święto przypadające w sobotę. Innymi słowy autorzy projektu przyznając pracownikom jeden dodatkowy dzień wolny, odbierali im nawet kilka innych dni wolnych w ciągu roku.
Nowelizacja Kodeksu pracy odbierająca pracownikom prawo do dni wolnych za święta przypadające w sobotę została zaskarżona przez NSZZ Solidarność do Trybunału Konstytucyjnego jako niezgoda z ustawą zasadniczą. 2 października 2012 roku sędziowie TK przyznali rację związkowi i nakazali zmianę zaskarżonych przepisów. Tym samym dzięki Solidarności pracownicy zachowali zarówno prawo do dnia wolnego w święto Trzech Króli, jak i do „odbierania” dnia wolnego za święto przypadające w sobotę.
Powtórka z historii
Historię walki o wolne od pracy święto Trzech Króli warto przypominać nie tylko ze względu na zasługi NSZZ Solidarność w tym zakresie. Pod wieloma względami była ona podobna do niedawnej batalii o niedziele wolne od pracy w handlu. W obu tych przypadkach część mediów oraz organizacje zrzeszające pracodawców wieszczyły gospodarczą katastrofę, drastyczny spadek wpływów budżetowych oraz masowe zwolnienia pracowników, zwłaszcza w handlu.
– Wprowadzenie kolejnego dnia świątecznego obniży roczną sprzedaż dóbr i usług podmiotów prowadzących działalność gospodarczą o ponad 4,2 mld złotych (...). W związku ze zmniejszeniem wartości produkcji oraz zysków przedsiębiorstw szacujemy zmniejszenie wpływów budżetowych z podatków CIT oraz VAT łącznie o ok. 370 mln zł. Dodatkowy dzień wolny z tytułu święta oznacza zakaz pracy w placówkach handlowych. W sektorze handlu, każdy dodatkowy dzień, szczególnie weekendowy, to mniejszy przychód o ok. 1,5 mld złotych
– można przeczytać w komunikacie Konfederacji Lewiatan z września 2010 roku opublikowanym po przegłosowaniu przez Sejm nowelizacji Kodeksu pracy ustanawiającej dzień wolny w święto Trzech Króli.
W niemal identycznym tonie organizacje pracodawców i sprzyjające im media wypowiadały się na temat obywatelskiego projektu ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele.
– Również straszono nas miliardami budżetowych strat, spadkiem obrotów w handlu i utratą dziesiątek tysięcy miejsc pracy. Próbowano wmówić społeczeństwu, że zamknięcie sklepów w niedziele będzie oznaczało, że ludzie będą mniej jeść, kupią mniej ubrań telewizorów czy mebli, co jest przecież kompletnym absurdem. Na szczęście obywatele nie dali się nabrać na te czarne wizje, co pokazują badania opinii publicznej, w których większość Polaków popiera ograniczenie handlu w niedziele
– wskazuje Alfred Bujara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność i inicjator obywatelskiego projektu w sprawie wolnych niedziel w handlu.
Ile warte to straszenie?
Ustanowienie święta wolnego od pracy 6 stycznia nie przyczyniło się ani do wzrostu bezrobocia, ani do spadku dochodów budżetowych. Dziś już nikt nie straszy gospodarczą katastrofą spowodowaną dniem wolnym w Trzech Króli. Co ciekawe, również po przyjęciu ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę przez Sejm część sieci handlowych nie tylko przestała krytykować to rozwiązanie, ale wręcz stanęła po stronie jego zwolenników. Sieć dyskontów spożywczych Netto ogłosiła, że ograniczenie w handlu w niedzielę nie wpłynie na stan zatrudnienia, za to pracownicy będą mieli więcej czasu na odpoczynek w rodzinnym gronie.
– Jesteśmy wdzięczni za ten głos, szkoda jednak, że pojawił się on dopiero teraz, a nie kilka miesięcy wcześniej, gdy losy ustawy ważyły się w sejmowych komisjach. Sieci handlowe zrozumiały, że nie zdołają już zatrzymać inicjatywy ograniczenia handlu w niedzielę. Stawiając się teraz w pozycji zwolenników wolnych niedziel, zyskują wizerunkowo jako dobrzy pracodawcy, otwarci na potrzeby swoich pracowników. To bardzo dobrze, ale z drugiej strony to pokazuje też, ile warte było wcześniejsze straszenie rzekomymi negatywnymi skutkami ograniczenia handlu w niedzielę
– zaznacza Alfred Bujara.
Łukasz Karczmarzyk
źródło: solidarnosckatowice.pl
raw
#REKLAMA_POZIOMA#