Maciej Skotnicki: Jako student odcinam się od "protestu studentów". Nie wciągajcie nas w polityczną wojnę
Ciamajdan się nie udał - sięgnięto po studentów.
Obserwowany od 16 grudnia kryzys parlamentarny już za nami. Opozycja wyszła z sali plenarnej przy wielkim rozczarowaniu protestujących przed sejmem zwolenników KOD. Organizowany jest kolejny protest - tym razem pod płaszczykiem ogólnopolskiego buntu studentów. Ma być bezpartyjnie. Organizatorzy odwołują się do - ich zdaniem - bliskich młodym wartości, które ma łamać rząd PiS.
O tzw. “Proteście studentów i studentek” dowiedziałem się zaraz po pamiętnych wydarzeniach, które miały miejsce w nocy z 16 na 17 grudnia w sejmie oraz przed nim. Całość była funkcjonalnie powiązana z wydarzeniami, podczas których posłowie z opozycji totalnej, jak sami siebie nazywają, okupowali mównicę sejmową pod pretekstem walki o “wolne media” a Komitet Obrony Demokracji wraz ze skrajnie radykalnym odłamem antyPiSu - Obywatelami RP - urządził protest pod sejmem. Całość kontynuowano aż do 11 stycznia. Sięgnięto również po inne środki i sposoby - wykorzystania do walki politycznej młodego pokolenia naszych rodaków.
Na 25 stycznia, czyli datę rozpoczęcia kolejnego posiedzenia sejmu został zorganizowany “Ogólnopolski protest studentów i studentek”. Pierwotnie nazwa wyglądała nieco inaczej, ponieważ była pozbawiona żeńskiej formy kandydatów na magistrów. Manifestacje KODu pokazały, że formułą zaprezentowaną przez Mateusza Kijowskiego interesują się głównie starsi ludzie, którzy w mniejszym lub większym wymiarze przestali być beneficjentami systemu po przejęciu władzy przez PiS. Dodatkowo problemy wewnątrz KODu doprowadziły do tego, że stracił on w społeczeństwie wiarygodność.
Dlatego sięgnięto po siły, które potrafią wokół siebie skupić uwagę młodych ludzi. Najbardziej widocznym protestem, który zaciekawił młodszy elektorat Polaków był “Czarny Protest” sprzeciwiający się ustawie antyaborcyjnej. Dziwnym trafem organizatorami wydarzeń na Facebooku, którzy zachęcają do wzięcia udziału w “studenckim” proteście są osoby w jakiś sposób związane właśnie z “Czarny Protestem”. Jedną z organizatorek ogólnopolskiego wydarzenia jest Natalia Kwaśnicka z feministycznej organizacji “Dziewuchy Dziewuchom”. Ta sama osoba podczas “Strajku Kobiet” manipulowała faktami dotyczącymi procedowanej przez komisję ustawy antyaborcyjnej oraz występowała w jednym szeregu z kobietą dumną z dokonania aborcji.
Gdy napisałem na swoim twitterowym profilu komunikat, w którym w imieniu mojego stowarzyszenia odcinam się od tego protestu spotkało się to z pojedynczymi głosami krytyki. Obracała się ona głównie wokół użytego przeze mnie słowa „lewacy”, jako określenia środowiska organizującego to wydarzenie. Jak za chwilę Państwo zobaczycie, takie określenie jest usprawiedliwione. Również, gdy spojrzymy na postulaty serwowane przez organizatorów protestu widać, iż są one głównie zogniskowane wokół kwestii obyczajowych. Łatwo zauważyć feministyczny komponent w tym wszystkim połączony z lewicowym spojrzeniem na świat na różne kwestie.
Część postulatów buntowników wyklucza się między sobą. Organizatorzy zapewniają, iż nie jest to protest polityczny. Jednocześnie w przekazach medialnych zaznaczają, że wypowiadają się przeciwko określonej partii. Czym to jest, jak nie protestem politycznym? Dodatkowo na swoich sztandarach mają hasło, aby uczelnie były wolne od ideologii nie widząc problemu w tym, iż na uczelniach wykładana jest ideologia gender, której oni hołdują. Najciekawszym dla mnie jest fragment domagający się prawa do reprodukcji oraz zapewnienia opieki okołoporodowej. Kilka punktów niżej ci sami organizatorzy domagają się prawa do aborcji oraz powszechnego dostępu do antykoncepcji. Czyli sami zabierają sobie prawo do reprodukcji?
Protestujący chcą “żyć w państwie, w którym zagwarantowana jest wolność zgromadzeń i żadne z nich nie jest uprzywilejowane” nie dostrzegając sprzeczności z tym, że nikt im tego prawa nie odbiera i mogą swobodnie oraz legalnie wyrażać w przestrzeni miejskiej swoje poglądy. Tak było przy “czarnym proteście” i tak zapewne będzie teraz. Nie zabrakło zapisu o tym, aby państwo było świeckie oraz silnie związane z Unią Europejską. Aby zachęcić osoby wyczulone na sprawy ekologii na szarym końcu pojawił się zapis o tym, by ministerstwo środowiska dążyło do ochrony, a nie niszczenia polskiej przyrody.
Po zapoznaniu się z warunkami znajdującymi się na stronach protestu nie ulega wątpliwości, iż planowana przez nich manifestacja będzie przesiąknięta polityką o lewicowym zabarwieniu, a co za tym idzie mają konkretny polityczny cel - koordynację niezadowolenia części młodych i zespolenie tej grupy wokół lewicowej ideologii. Całość jest przedstawiana jako pogląd wszystkich studentów. Ten cel zauważyło jak dotąd kilka samorządów studenckich m.in. Porozumienia Samorządów Studenckich Uczelni Poznańskich odcinając się od manifestacji. Samorządy studenckie ze swojej natury są apolityczne, więc nie mogą sygnować swoją nazwą politycznych protestów tak naprawdę nie mających nic wspólnego ze sprawami studenckimi.
Dlaczego więc środowiska lewicowe tworzą taki protest? Czy inspirowali się wypowiedzią redaktora naczelnego polskiej edycji “Forbesa” Michała Broniatowskiego? Na swoim facebookowym profilu opublikował on instrukcję tego, jak zrobić w Polsce majdan. A od czego zaczął się ukraiński majdan? Zaczął się od protestu studentów domagających się podpisania przez Janukowycza umowy stowarzyszeniowej z UE. Może w chorej wizji właśnie to ma być pochodną zapowiadanych protestów?
Przekaz serwowany przez KOD nie przekonał młodych ludzi, więc sięgnięto po pomoc feministek, które wyprowadzą studentów na ulice licząc na to, że dojdzie do różnych incydentów np. z udziałem policji. Dodatkowo młodzi ludzie są bardziej energiczni i niepokorni, a co za tym idzie łatwiej działać na ich emocje. Miejmy jednak nadzieję, że w środę zaplanowane protesty skończą się fiaskiem. Badania wskazują, że młodzi w Polsce szanują konserwatywne wartości - miejmy nadzieję, że pokażą to po raz kolejny.
Maciej Skotnicki- Prezes Stowarzyszenia Studenci dla Rzeczypospolitej
Jako @StudencidlaRP stanowczo ODCINAMY SIĘ od tzw. protestu studentów. Lewacy nie mają prawa do wciągania studentów w ich polityczną wojnę!
— Maciek Skotnicki (@SkotnickiM) 20 stycznia 2017
n@XKubiak ciężko powiedzieć przeciwko czemu, Kijowski dał przykład to teraz każdy chce na liderowaniu zarobić. @SkotnickiM
— Studenci dla RP (@StudencidlaRP) 20 stycznia 2017
n@Protest25_01_17 moglibyście się bardziej wysilić, a nie takim komentarzem jeszcze bardziej się ośmieszać ;)
— Maciek Skotnicki (@SkotnickiM) January 21, 2017