[Tylko u nas] Marek Budzisz: Rosyjski sport, czyli kiedy przestaną oszukiwać?
![[Tylko u nas] Marek Budzisz: Rosyjski sport, czyli kiedy przestaną oszukiwać?](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/40143.jpg)
Kolejna odsłona sportowego skandalu z udziałem Rosji ma związek z przekazaną światowej organizacji antydopingowej bazą danych Moskiewskiego Laboratorium Antydopingowego. Okazało się, że gromadzone tam dane (wyniki badań tzw. próbek B) były podmieniane, a sama baza, zdaniem międzynarodowych ekspertów jest niewiarygodna. Wręcz, w oficjalnym raporcie, znalazły się zapisy o celowym manipulowaniu i fałszowaniu danych przez władze. Już wcześniej rosyjskie media informowały, że po analizie przekazanych WADA danych z moskiewskiego laboratorium testy antydopingowe 298 rosyjskich sportowców wydały się podejrzane, zaś przeciwko 43 już rozpoczęto oficjalne dochodzenie. Jednak oskarżenie o manipulowanie wynikami badań, zdaniem ekspertów, ma znacznie większy ciężar gatunkowy, tym bardziej, że właśnie z tego powodu rosyjskie służby antydopingowe już raz pozbawione zostały akredytacji. Gdyby oskarżenia potwierdziły się mielibyśmy do czynienia z recydywą.
Szef Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Stanisław Pozdniakow powiedział mediom, że „sytuacja jest bardzo poważna”. Marija Łasickiene, wielokrotna rosyjska medalistka Europy i Świata w skoku wzwyż, w pierwszej reakcji na doniesienia mediów napisała na swojej stronie w jednym z portali społecznościowych, iż raczej wyjedzie z kraju po to aby być dostępna dla przedstawicieli międzynarodowych służb antydopingowych niźli „po raz drugi przepuści olimpiadę z powodu ludzi, którzy nie są w stanie uczciwie wypełniać swoich obowiązków”.
Szef rosyjskiego biura antydopingowego RUSADA Jurij Ganus powiedział mediom, że po czterech latach od momentu kiedy zaczął się skandal związany z rosyjskim sportem, czego symbolem jest tzw. Raport McLarena, w którym zarzucono rosyjskim władzom nie tylko fałszowanie próbek i wyników badań antydopingowych, ale przede wszystkim zorganizowanie przez władze państwowego spisku, którego celem były masowe fałszerstwa, nikt z wysokich rangą rosyjskich urzędników odpowiedzialnych za sport nawet nie odniósł się do zawartym w dokumencie stwierdzeń, o wdrożeniu jakichkolwiek programów celem walki z patologią w sporcie, nawet nikt nie pomyślał. Ganus mówi też, i na to warto zwrócić uwagę, że już od lat mówi publicznie, ale nikt nie słucha w Rosji jego sugestii, że zmiany musza być głębokie, nie kosmetyczne. Nazywa je „zmianami strukturalnymi” w przeciwieństwie do nastawienia władz rosyjskich, które skłonne są mówić o „problemach technicznych”. O co chodzi, przekładając te słowa na ludzki i zrozumiały język? Ganus wprost wzywa do wyrzucenia z posad ludzi zajmujących się rosyjskim sportem. Nowi ludzie muszą przede wszystkim przestać kłamać i oszukiwać, bo to, mimo, iż przez lata udawało się ukrywać, obecnie w przypadku Federacji Rosyjskiej już nie przejdzie. Tym bardziej, że wszyscy traktują Moskwę jak recydywistę i z jeszcze większa uwagą patrzą jej na ręce. Już w połowie listopada władze IAFF Miedzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej podjęły decyzję w związku z innym skandalem dopingowym (skoczek wzwyż Danił Lysenko złapany na dopingu przedstawił zaświadczenia lekarskie od nieistniejącej placówki medycznej podpisane przez nieistniejących lekarzy, czego nie mógłby zrobić bez wsparcia kierownictwa rosyjskiej Federacji) o objęciu szefostwa związku i trenerów prawa wypełniania swych obowiązków. W związku z tym w Moskwie w trybie nagłym zmieniono kierownictwo Federacji, a jej nowa p.o. obowiązki przewodniczącego Julia Tarasenko mówiąc, o tym, że nastroje w związku nie są optymistyczne powiedziała też, że decyzja Światowej Federacji Lekkiej Atletyki jest „poza granicą zrozumienia”. Co sprawia problemy w zrozumieniu? To, że nie należy kłamać i oszukiwać?
Być może mamy do czynienia z pewnym fenomenem kulturowym, krajem, którego mieszkańcy nie odróżniają prawdy od fałszu, a na wszystko patrzą z utylitarnego punktu widzenia. Na taką myśl nasuwa też to co niedawno powiedział dziennikarzom Władimir Putin. Otóż pytany o zaawansowanie Stanów Zjednoczonych w projektowanie i rozwój nowych technologii oraz czy nie niepokoi go rosyjskie zapóźnienie w tym względzie, Putin powiedział, że „niech Amerykanie popracują, wydadzą pieniądze, a my cap ca rap, przejmiemy te rozwiązania”. W cywilizowanym świecie cap ca rap nazywa się kradzieżą.