Marcin Kacprzak: Dzieci III Rp. Zombie atakuje
Potem nagle PRL się skończył, pech chciał, że akurat wtedy kiedy my szykowaliśmy się do okresu dojrzewania. No i wylano nam prosto na te dojrzewające głowy całe wiadro propagandowych pomyj. Zaczadzono wszystkimi możliwymi obietnicami, mitami oraz najczystszymi łgarstwami. Kazano nam udawać europejczyków, najlepiej jak najbardziej nowoczesnych. Przede wszystkim wmówiono nam, że musimy, wiecie, tu ładnych parę lat poklepać biedę, pogodzić się z brakiem godnej pracy i godnych zarobków, żeby hen, hen, dalej, było nam wreszcie lepiej. A czym to uzasadniano? Nie padało to wprost, było to raczej wyrażane między tak zwanymi wierszami, ale rzecz sprowadzała się do tego, że wszystkie nasze kłopoty związane są z naszą przynależnością do gorszego sortu, na którą to przynależność dowodem były obrazki z Matką Boską wiszące w naszych domach, a także ogólnie pojęta nienormalność płynąca wprost z tego co z nieukrywaną pogardą nazywano „Polskością”. Czyli: cierpcie bo jesteście Polakami, ludźmi gorszymi a przynajmniej niedzisiejszo wieśniackimi; jak za dwadzieścia, trzydzieści, pięćdziesiąt lat odcierpicie, to wtedy będzie lepiej. Na razie pracujcie za grosze, albo wyjeżdżajcie za granicę i nie chwalcie się za bardzo skąd przyjechaliście. Do tego dołożono trochę błyskotek w rodzaju dwóch kawałków autostrad na krzyż i wyremontowanych za unijne pieniądze fontann.
Co tu dużo kryć. Moje pokolenie na to wszystko dało się nabrać. Ideologia III Rp została w tym pokoleniu przyswojona z wyjątkową łatwością, bo przecież byliśmy dziećmi przełomu i to z nieprawego magdalenkowego łoża. Jedną nogą w PRL-u, drugą w Magdalence. Dramat.
Ci ludzie, którzy skaczą dziś po fotelach sejmowych i napadają na posłanki PiS-u to właśnie moje pokolenie w całej swej okazałości. Odarte z moralności, z wykrzywionym poczuciem sprawiedliwości, nienawidzące autorytetów, mające gdzieś historię własnego narodu, wpatrzone w zachód, przyzwyczajone do wydzierania wszystkiego innemu z gardła. Tak postrzegają świat, tak ich nauczono go postrzegać i będą w ten sposób myśleć też o władzy, o polityce, o służbie wobec narodu.
Jedyna pociecha jest taka, że każde pokolenie zastępowane jest nowym. I to jest powód do optymizmu.