[Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Na Wzgórzu

Na Wzgórzu, czyli on the Hill (Capitol Hill) – tam, gdzie urzęduje Kongres. W naszym wypadku to był Cannon Office Building. John Czop z wierchuszki Polish American Congress (PAC) zaproponował mi awanturę: odczyt o Intermarium na Kapitolu. Zgodziłem się, bo lubię go, również dlatego, że uczęszczał na studia doktoranckie w zakresie historii tam gdzie ja, w Columbia University, a więc mamy podobne wspomnienia. Jego promotor to specjalista od dziejów nowoczesnych Francji profesor Robert Paxton, którego byłem asystentem. 
 [Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Na Wzgórzu
/ pixabay.com
Poza tym John Czop to jeden z pierwszych woluntariuszy w kampanii prezydenckiej Trumpa, chyba tylko dr. Łucja Świątkowska-Cannon była bardziej zaangażowana w tę walkę po stronie polonijnej. John Czop to polski Amerykanin chyba już w czwartym pokoleniu. Jak mi niedawno powiedział wybitny polski dyplomata: „Im mniej mówią po polsku, tym lepiej się z nimi współdziała”. I coś w tym może jest.

W każdym razie miał być to briefing dla „staffers” (personel) i „interns” (stażyści) kongresowych, czyli głównie małolatów. To oni potem zgodnie ze zwyczajem powiedzą swoim szefom – posłom i senatorom – co myśleć i mówić o Polsce. Szefowie na takie sprawy nie mają czasu, więc ich przysyłają. Ten mechanizm trzeba zrozumieć. Tak operuje Kongres. Politycy są do kamer i wystąpień publicznych. 

Z drugiej strony niektórzy Polonusi widzą to jako brak szacunku. Dlaczego na panelu o Polsce nie ma amerykańskich polityków? Odpowiedź krótka i brutalna: bo ani Polska, ani Polonia im nie zapłaciła. Kto łoży na ich kampanie wyborcze? Na koszty utrzymania biur? Nikt z krajowców czy Polonusów? To z jakiej racji mają przychodzić i się podlizywać? A mogą liczyć na głosy polskich Amerykanów? W niektórych stanach tak. Dlatego też John Czop wydębił w ogóle halę wykładową, bo pomógł w tym poseł ze stanu Illinois. Nie daje mu się datków, ale może się na niego zagłosuje. Takie quid pro quo (coś za coś).

Gdyby istniało polskie lobby albo ambasada potrafiła się zakręcić, to sala przepełniona byłaby politykami. Tak nie jest, bowiem nie nastąpiła jeszcze profesjonalizacja polskich działań w zakresie dyplomacji i budowania wpływu. A profesjonalizacja kosztuje. Również kultywowanie znajomości i przyjaźni wśród polityków kosztuje. Czas się obudzić do amerykańskich realiów. Woluntariat jest fajny i pożądany, ale tylko jako dopełnienie działań profesjonalnych. Wake up and smell the coffee.

W każdym razie oprócz politycznych małolatów zjawili na odczycie się rozmaici Polonusi, głównie z PAC, ale nie tylko. W tym moi znajomi: płk Steve Olejasz z West Point, Jola Wilk z Los Angeles, Jacek Marczyński z DC, John Grondelski z Departamentu Stanu, a w końcu szef waszyngtońskiego PAC Thaddeus Mirecki (bratanek zaprzyjaźnionego z nami śp. mec. Leona Mireckiego z SN, NOW-AK, dysydent w PRL od początku do końca). Przyjechały też świetne działaczki PAC z Michigan. Jedna z nich to Ann Bankowski, córka śp. pana Kazimierza Olejniczaka, koleżki z eskadry lotniczej RAF z II wojny światowej w Anglii śp. Zdzicha Zakrzewskiego. Czyli sami swoi. Ta sama ekipa, gdzie obowiązek służenia RP przechodzi z pokolenia na pokolenie. 

Pani Bankowski znalazła się na panelu ze mną i Ianem Brzezińskim. Omówiła pracę Anny Poray (1919-2013, https://wpolityce.pl/polityka/164721-zmarla-anna-poray-wybranowska-dzialaczka-polonijna-dama-maltanska-pani-aniu-jak-dobrze-i-madrze-swoje-zycie-wypelnilas) z Montrealu o sprawiedliwych Polakach ratujących Żydów. Praca pisana po angielsku, w ramach pracy społecznej: „Those Who Risked Their Lives” (Chicago, IL: Heralds of Truth, 2007). Wydana w 2009 r. staraniem społecznym. Śp. autorka to nasza piąta woda po kisielu. Dokładnie: z Chościak-Popielów, śp. Anna Maria to druga żona mjr. Jana Poray-Wybranowskiego („Radosz”), powstańca wielkopolskiego, weterana wojny bolszewickiej, kampanii 1939 oraz oficera NSZ-AK. Tak w ogóle to powinna powstać książka o śp. Annie. 

Wywodziła się ze środowiska ziemiańskiego. Wróciła do kraju z Belgii na kampanię wrześniową. Należała do tajnej organizacji monarchistycznej „Miecz i Krzyż”. Uciekła na Zachód, udając służkę Luciany Frasatti hr. Gawrońskiej, która ratowała ludzi z Polski po jej klęsce. Potem śp. Anna była w podziemiu we Włoszech, a w 1944 r. dołączyła do WP pod wodzą gen. Władysława Andersa.

Anna Maria Poray-Wybranowska znała pięć języków, miała doktorat z politologii i dyplom z bibliotekarstwa oraz z literatury. Studiowała przed wojną w Belgii, w czasie wojny we Włoszech, a po wojnie w Argentynie, USA i Kanadzie. Skończyła m.in. Columbia University. Uwielbiałem z nią rozmawiać i przebywać. Wybitna erudytka, wspierała wszystkie propolskie inicjatywy, a w tym naturalnie i Solidarność. Profesor Tomasz Strzembosz kiedyś powiedział mi, że śp. Anna miała energię do spraw polskich, jakby była dwudziestolatką. To ona go popchnęła do stworzenia w kraju Komitetu dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów. A przedtem sama przez lata załatwiała w Yad Vashem przyznawanie drzewek około 100 bohaterom. Wszystko w ramach woluntariatu, sama utrzymując rodzinę, bo mąż jej zmarł jeszcze w 1957 r., zostawiając ją z dwoma chłopcami.

Po pani Bankowskiej ja opowiadałem o “Intermarium: Ostatnie 5,000 lat” (https://www.iwp.edu/news_publications/detail/dr-marek-chodakiewicz-discusses-the-intermarium-the-last-5000-years). Przypomniałem, że DNA wskazuje, że ludzie, którzy dziś nazywają się Polakami, przebywają między Odrą a Bugiem od kilku tysięcy lat. Przybyli z Eurazji, pewnie z płaskowyżu irańskiego, co rzuca nowe światło na mit sarmacki, który wyznawała nasza szlachta w XVI i XVII w. A w tym polskim DNA główną cechą kulturową jest umiłowanie wolności. Wywodzi się to jeszcze z czasów przedchrześcijańskich, bo wtedy już nasi przodkowie wiecowali. Opowiedziałem o marszu wolności przez Polskę piastowską i jagiellońską, jej triumf w I RP. A potem o klęskach. Najważniejsze: my nigdy się nie poddaliśmy. Walczymy o nią do dzisiaj. 

Mimo że poproszono mnie, abym unikał kwestii restytucji mienia, naturalnie wplotłem to w swój wykład. Po pierwsze, mord, gwałt oraz rabunek są cechami stałymi wszelkich zmian historycznych, co demonstrują zarówno badania nad DNA, jak i archeologia i historia. Po drugie, restytucji mienia w Polsce nie było, obrabowani przez Niemców z Trzeciej Rzeszy i komunistów ze Związku Sowieckiego Polacy właściwie kolektywnie nie odzyskali nic. Sejm nigdy nie uchwalił prawa restytucyjnego. Trzeba iść przez sądy. Trzeba funduszy i cierpliwości oraz faktycznych dowodów na bycie spadkobiercą obrabowanych. A tymczasem reprywatyzowali się postkomuniści w orgii kradzieży: skradzione przez brunatnych i czerwonych mienie prywatne, które upaństwowiono, postkomuniści zawłaszczyli dla siebie. Może to oni powinni wypłacić z własnej kasy żydowskiemu ruchowi roszczeniowemu?
 
Na koniec miał świetne wystąpienie Ian Brzeziński, syn śp. Zbiga. Jego temat to inicjatywa Trójmorza, czyli Intermarium dziś. Mówił głównie o sprawach finansowych, inwestycyjnych, infrastrukturalnych oraz energetycznych. Krótko: Trójmorze to potencjalnie świetny biznes. Można na tym świetnie zarobić, dlatego jak najszybciej powinien powstać amerykański fundusz inwestycyjny na rzecz Międzymorza. Region potrzebuje kwintylion (trylion) dolarów USA na inwestycje infrastrukturalne. Wliczamy w to wszystko: od rurociągów, terminalów gazowych, portów morskich i lotniczych, linii kolejowych i autostrad aż po szkoły i szpitale.

Kwintylion to na warunki amerykańskie wcale nie tak wiele. Trzeba tylko dobrej woli i wsparcia politycznego po obu stronach. USA musi się zmobilizować i zrozumieć, że zamożność Trójmorza jest w amerykańskim interesie. Prosperity w Europie Centralnej i Wschodniej oznacza, że region ten będzie mógł obronić swoją suwerenność sam w ramach NATO, a USA będą mogły zająć się Chinami i Bliskim Wschodem. 

Mieszkańcy Intermarium nie powinni się bać, że zdominuje ich obcy kapitał. Trzeba pamiętać, że “kapitalista krwiopijca” nie zwinie autostrady czy linii kolejowych jak ślimak na plecy i nie zabierze tego ze sobą do USA. Inwestycje infrastrukturalne zostają na zawsze. To nie spekulacja giełdowa. 

Ian Brzeziński podkreślił, że w tej chwili najbardziej poważnym krajem w sprawach Trójmorza jest Polska, bowiem rząd PiS popiera powstawanie banków inwestycyjnych dla Intermarium. Kilka, kilkanaście miliardów się przyda. I to się bardzo w USA podoba.

Wspaniale było usłyszeć takie treści na Wzgórzu: o wybitnej Polce i jej starej Ojczyźnie, która kiedyś dominowała w Międzymorzu, oraz o potrzebach regionu. A jak załatwimy kwintylion, to znów będzie sobie RP dawać świetnie radę.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 26 maja 2019
www.iwp.edu

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (23/2019) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj. 

 

POLECANE
Rosjanie coraz bardziej zmęczeni wojną z Ukrainą. Jest nowy sondaż z ostatniej chwili
Rosjanie coraz bardziej zmęczeni wojną z Ukrainą. Jest nowy sondaż

Z badania niezależnego Ośrodka Lewady wynika, że większość obywateli Rosji chce rozpoczęcia rozmów pokojowych z Ukrainą. W grupie wiekowej 18–24 lata aż 80 proc. ankietowanych opowiada się za pokojem.

Żurek powołał zespół czterech prokuratorów ds. działań neosędziów w SN i NSA z ostatniej chwili
Żurek powołał zespół czterech prokuratorów ds. "działań neosędziów w SN i NSA"

Prokurator Generalny Waldemar Żurek poinformował, że powołał podlegający mu bezpośrednio zespół czterech prokuratorów ds działań „neosędziów” w Sądzie Najwyższym i Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Mają oni brać udział w postępowaniach, które generują przyszłe odszkodowania od Skarbu Państwa.

Jest komunikat MSZ Sikorskiego ws. raportu ONZ o ludobójstwie Izraela z ostatniej chwili
Jest komunikat MSZ Sikorskiego ws. raportu ONZ o ludobójstwie Izraela

- Polska jest zaniepokojona rozszerzeniem operacji lądowej IDF w Strefie Gazy, która nie ma dostatecznego uzasadnienia wojskowego, a rodzi nieakceptowalne skutki humanitarne dla cywilnych mieszkańców enklawy - czytamy w komunikacie polskiego MSZ.

Hanna Radziejowska i Mateusz Fałkowski przywróceni do pracy w Instytucie Pileckiego z ostatniej chwili
Hanna Radziejowska i Mateusz Fałkowski przywróceni do pracy w Instytucie Pileckiego

Instytut Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego poinformował w czwartek, że Hanna Radziejowska oraz Mateusz Fałkowski na mocy zawartego z Instytutem porozumienia zostają przywróceni do pracy w berlińskim oddziale.

Kanclerz Merz zmienia podejście do polityki energetycznej. Eksperci: Niemcy będą chciały gazu z Rosji Wiadomości
Kanclerz Merz zmienia podejście do polityki energetycznej. Eksperci: Niemcy będą chciały gazu z Rosji

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz zapowiedział odejście od dotychczasowej polityki energetycznej. Niemcy mają spowolnić rozwój odnawialnych źródeł energii, postawić na budowę elektrowni gazowych i utrzymać dłużej w systemie elektrownie węglowe. Zdaniem ekspertów rośnie też prawdopodobieństwo, że Niemcy będą zainteresowane ponownym otwarciem dostaw gazu z Rosji.

Sikorski ma towarzyszyć prezydentowi Nawrockiemu na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ z ostatniej chwili
Sikorski ma towarzyszyć prezydentowi Nawrockiemu na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ

W 80. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ rozpoczynającej się w niedzielę udział weźmie – oprócz prezydenta – szef MSZ Radosław Sikorski. Będzie to pierwszy raz, kiedy szef polskiej dyplomacji będzie towarzyszyć prezydentowi Nawrockiemu w jego zagranicznej wizycie – informuje Polska Agencja Prasowa.

Zostaję czy opuszczam kraj w razie ataku Rosji? Polacy zdecydowali z ostatniej chwili
Zostaję czy opuszczam kraj w razie ataku Rosji? Polacy zdecydowali

70 proc. badanych Polaków zadeklarowało, że nie wyjedzie z Polski w razie rosyjskiej agresji; przeciwne deklaracje złożyło 30 proc. ankietowanych – wynika z opublikowanego w czwartek sondażu Instytutu Badań Pollster dla „Super Expressu”.

Szef MON w Kijowie. Ogłosił podpisanie porozumienia z Ukrainą z ostatniej chwili
Szef MON w Kijowie. Ogłosił podpisanie porozumienia z Ukrainą

– Podpiszemy z ukraińskim resortem obrony porozumienie o współpracy dotyczące m.in. zdobywania umiejętności w zakresie operowania dronami – powiedział w czwartek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podczas wizyty w Kijowie.

Groźna bakteria w Niemczech. Naukowcy: wyjątkowo agresywna i rzadko spotykana w Europie z ostatniej chwili
Groźna bakteria w Niemczech. Naukowcy: wyjątkowo agresywna i rzadko spotykana w Europie

W niemieckim landzie Meklemburgia-Pomorze Przednie od ponad miesiąca notuje się rosnącą liczbę zakażeń bakterią EHEC. Mimo intensywnych działań służb sanitarnych wciąż nie udało się jednoznacznie wskazać źródła infekcji. We wrześniu naukowcy zidentyfikowali występujący w regionie szczep jako wyjątkowo agresywny i rzadko spotykany w Europie.

Donald Trump zdecydował ws. Antify. Chora, niebezpieczna, radykalnie lewicowa katastrofa Wiadomości
Donald Trump zdecydował ws. Antify. "Chora, niebezpieczna, radykalnie lewicowa katastrofa"

Prezydent USA Donald Trump ogłosił w czwartek, że uznał Antifę za organizację terrorystyczną. Polecił również zbadanie osób finansujących działalność tego ruchu.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Na Wzgórzu

Na Wzgórzu, czyli on the Hill (Capitol Hill) – tam, gdzie urzęduje Kongres. W naszym wypadku to był Cannon Office Building. John Czop z wierchuszki Polish American Congress (PAC) zaproponował mi awanturę: odczyt o Intermarium na Kapitolu. Zgodziłem się, bo lubię go, również dlatego, że uczęszczał na studia doktoranckie w zakresie historii tam gdzie ja, w Columbia University, a więc mamy podobne wspomnienia. Jego promotor to specjalista od dziejów nowoczesnych Francji profesor Robert Paxton, którego byłem asystentem. 
 [Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Na Wzgórzu
/ pixabay.com
Poza tym John Czop to jeden z pierwszych woluntariuszy w kampanii prezydenckiej Trumpa, chyba tylko dr. Łucja Świątkowska-Cannon była bardziej zaangażowana w tę walkę po stronie polonijnej. John Czop to polski Amerykanin chyba już w czwartym pokoleniu. Jak mi niedawno powiedział wybitny polski dyplomata: „Im mniej mówią po polsku, tym lepiej się z nimi współdziała”. I coś w tym może jest.

W każdym razie miał być to briefing dla „staffers” (personel) i „interns” (stażyści) kongresowych, czyli głównie małolatów. To oni potem zgodnie ze zwyczajem powiedzą swoim szefom – posłom i senatorom – co myśleć i mówić o Polsce. Szefowie na takie sprawy nie mają czasu, więc ich przysyłają. Ten mechanizm trzeba zrozumieć. Tak operuje Kongres. Politycy są do kamer i wystąpień publicznych. 

Z drugiej strony niektórzy Polonusi widzą to jako brak szacunku. Dlaczego na panelu o Polsce nie ma amerykańskich polityków? Odpowiedź krótka i brutalna: bo ani Polska, ani Polonia im nie zapłaciła. Kto łoży na ich kampanie wyborcze? Na koszty utrzymania biur? Nikt z krajowców czy Polonusów? To z jakiej racji mają przychodzić i się podlizywać? A mogą liczyć na głosy polskich Amerykanów? W niektórych stanach tak. Dlatego też John Czop wydębił w ogóle halę wykładową, bo pomógł w tym poseł ze stanu Illinois. Nie daje mu się datków, ale może się na niego zagłosuje. Takie quid pro quo (coś za coś).

Gdyby istniało polskie lobby albo ambasada potrafiła się zakręcić, to sala przepełniona byłaby politykami. Tak nie jest, bowiem nie nastąpiła jeszcze profesjonalizacja polskich działań w zakresie dyplomacji i budowania wpływu. A profesjonalizacja kosztuje. Również kultywowanie znajomości i przyjaźni wśród polityków kosztuje. Czas się obudzić do amerykańskich realiów. Woluntariat jest fajny i pożądany, ale tylko jako dopełnienie działań profesjonalnych. Wake up and smell the coffee.

W każdym razie oprócz politycznych małolatów zjawili na odczycie się rozmaici Polonusi, głównie z PAC, ale nie tylko. W tym moi znajomi: płk Steve Olejasz z West Point, Jola Wilk z Los Angeles, Jacek Marczyński z DC, John Grondelski z Departamentu Stanu, a w końcu szef waszyngtońskiego PAC Thaddeus Mirecki (bratanek zaprzyjaźnionego z nami śp. mec. Leona Mireckiego z SN, NOW-AK, dysydent w PRL od początku do końca). Przyjechały też świetne działaczki PAC z Michigan. Jedna z nich to Ann Bankowski, córka śp. pana Kazimierza Olejniczaka, koleżki z eskadry lotniczej RAF z II wojny światowej w Anglii śp. Zdzicha Zakrzewskiego. Czyli sami swoi. Ta sama ekipa, gdzie obowiązek służenia RP przechodzi z pokolenia na pokolenie. 

Pani Bankowski znalazła się na panelu ze mną i Ianem Brzezińskim. Omówiła pracę Anny Poray (1919-2013, https://wpolityce.pl/polityka/164721-zmarla-anna-poray-wybranowska-dzialaczka-polonijna-dama-maltanska-pani-aniu-jak-dobrze-i-madrze-swoje-zycie-wypelnilas) z Montrealu o sprawiedliwych Polakach ratujących Żydów. Praca pisana po angielsku, w ramach pracy społecznej: „Those Who Risked Their Lives” (Chicago, IL: Heralds of Truth, 2007). Wydana w 2009 r. staraniem społecznym. Śp. autorka to nasza piąta woda po kisielu. Dokładnie: z Chościak-Popielów, śp. Anna Maria to druga żona mjr. Jana Poray-Wybranowskiego („Radosz”), powstańca wielkopolskiego, weterana wojny bolszewickiej, kampanii 1939 oraz oficera NSZ-AK. Tak w ogóle to powinna powstać książka o śp. Annie. 

Wywodziła się ze środowiska ziemiańskiego. Wróciła do kraju z Belgii na kampanię wrześniową. Należała do tajnej organizacji monarchistycznej „Miecz i Krzyż”. Uciekła na Zachód, udając służkę Luciany Frasatti hr. Gawrońskiej, która ratowała ludzi z Polski po jej klęsce. Potem śp. Anna była w podziemiu we Włoszech, a w 1944 r. dołączyła do WP pod wodzą gen. Władysława Andersa.

Anna Maria Poray-Wybranowska znała pięć języków, miała doktorat z politologii i dyplom z bibliotekarstwa oraz z literatury. Studiowała przed wojną w Belgii, w czasie wojny we Włoszech, a po wojnie w Argentynie, USA i Kanadzie. Skończyła m.in. Columbia University. Uwielbiałem z nią rozmawiać i przebywać. Wybitna erudytka, wspierała wszystkie propolskie inicjatywy, a w tym naturalnie i Solidarność. Profesor Tomasz Strzembosz kiedyś powiedział mi, że śp. Anna miała energię do spraw polskich, jakby była dwudziestolatką. To ona go popchnęła do stworzenia w kraju Komitetu dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów. A przedtem sama przez lata załatwiała w Yad Vashem przyznawanie drzewek około 100 bohaterom. Wszystko w ramach woluntariatu, sama utrzymując rodzinę, bo mąż jej zmarł jeszcze w 1957 r., zostawiając ją z dwoma chłopcami.

Po pani Bankowskiej ja opowiadałem o “Intermarium: Ostatnie 5,000 lat” (https://www.iwp.edu/news_publications/detail/dr-marek-chodakiewicz-discusses-the-intermarium-the-last-5000-years). Przypomniałem, że DNA wskazuje, że ludzie, którzy dziś nazywają się Polakami, przebywają między Odrą a Bugiem od kilku tysięcy lat. Przybyli z Eurazji, pewnie z płaskowyżu irańskiego, co rzuca nowe światło na mit sarmacki, który wyznawała nasza szlachta w XVI i XVII w. A w tym polskim DNA główną cechą kulturową jest umiłowanie wolności. Wywodzi się to jeszcze z czasów przedchrześcijańskich, bo wtedy już nasi przodkowie wiecowali. Opowiedziałem o marszu wolności przez Polskę piastowską i jagiellońską, jej triumf w I RP. A potem o klęskach. Najważniejsze: my nigdy się nie poddaliśmy. Walczymy o nią do dzisiaj. 

Mimo że poproszono mnie, abym unikał kwestii restytucji mienia, naturalnie wplotłem to w swój wykład. Po pierwsze, mord, gwałt oraz rabunek są cechami stałymi wszelkich zmian historycznych, co demonstrują zarówno badania nad DNA, jak i archeologia i historia. Po drugie, restytucji mienia w Polsce nie było, obrabowani przez Niemców z Trzeciej Rzeszy i komunistów ze Związku Sowieckiego Polacy właściwie kolektywnie nie odzyskali nic. Sejm nigdy nie uchwalił prawa restytucyjnego. Trzeba iść przez sądy. Trzeba funduszy i cierpliwości oraz faktycznych dowodów na bycie spadkobiercą obrabowanych. A tymczasem reprywatyzowali się postkomuniści w orgii kradzieży: skradzione przez brunatnych i czerwonych mienie prywatne, które upaństwowiono, postkomuniści zawłaszczyli dla siebie. Może to oni powinni wypłacić z własnej kasy żydowskiemu ruchowi roszczeniowemu?
 
Na koniec miał świetne wystąpienie Ian Brzeziński, syn śp. Zbiga. Jego temat to inicjatywa Trójmorza, czyli Intermarium dziś. Mówił głównie o sprawach finansowych, inwestycyjnych, infrastrukturalnych oraz energetycznych. Krótko: Trójmorze to potencjalnie świetny biznes. Można na tym świetnie zarobić, dlatego jak najszybciej powinien powstać amerykański fundusz inwestycyjny na rzecz Międzymorza. Region potrzebuje kwintylion (trylion) dolarów USA na inwestycje infrastrukturalne. Wliczamy w to wszystko: od rurociągów, terminalów gazowych, portów morskich i lotniczych, linii kolejowych i autostrad aż po szkoły i szpitale.

Kwintylion to na warunki amerykańskie wcale nie tak wiele. Trzeba tylko dobrej woli i wsparcia politycznego po obu stronach. USA musi się zmobilizować i zrozumieć, że zamożność Trójmorza jest w amerykańskim interesie. Prosperity w Europie Centralnej i Wschodniej oznacza, że region ten będzie mógł obronić swoją suwerenność sam w ramach NATO, a USA będą mogły zająć się Chinami i Bliskim Wschodem. 

Mieszkańcy Intermarium nie powinni się bać, że zdominuje ich obcy kapitał. Trzeba pamiętać, że “kapitalista krwiopijca” nie zwinie autostrady czy linii kolejowych jak ślimak na plecy i nie zabierze tego ze sobą do USA. Inwestycje infrastrukturalne zostają na zawsze. To nie spekulacja giełdowa. 

Ian Brzeziński podkreślił, że w tej chwili najbardziej poważnym krajem w sprawach Trójmorza jest Polska, bowiem rząd PiS popiera powstawanie banków inwestycyjnych dla Intermarium. Kilka, kilkanaście miliardów się przyda. I to się bardzo w USA podoba.

Wspaniale było usłyszeć takie treści na Wzgórzu: o wybitnej Polce i jej starej Ojczyźnie, która kiedyś dominowała w Międzymorzu, oraz o potrzebach regionu. A jak załatwimy kwintylion, to znów będzie sobie RP dawać świetnie radę.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 26 maja 2019
www.iwp.edu

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (23/2019) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj. 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe