T.Pietrzyk (przedsiębiorca): "Jestem przeciwko wolnym niedzielom, ale przyniosły bardzo pozytywne skutki"

– Chociaż światopoglądowo jestem mu przeciwny, to zakaz handlu w niedziele w moim przypadku przyniósł bardzo pozytywne skutki. Nie jest też prawdą, że obroty w małych sklepach zmalały – przyznaje Tomasz Pietrzyk, przedsiębiorca, właściciel małego sklepu w Krakowie, w rozmowie z Marcinem Koziestańskim.
 T.Pietrzyk (przedsiębiorca): "Jestem przeciwko wolnym niedzielom, ale przyniosły bardzo pozytywne skutki"
/ Tomasz Pietrzyk, fot. arch. prywatne

Działalność rozpocząłem w roku 2008, obecnie posiadam jeden sklep prowadzony w formacie małych delikatesów, działam także w branży turystycznej w Krakowie oraz udzielam się marketingowo, pomagając kilku właścicielom podobnych sklepów. Głównie polega to na szkoleniu z obsługi programu sprzedażowego, tworzeniu zamówień, raportów, niezbędnej dokumentacji dla sanepidu itp. Mój sklep prowadzę w Krakowie na jednym z osiedli. Wielkość sali sprzedaży to ok. 70 m2, zatrudniam 3 osoby, a na zmianie jest jedna osoba. Zatem jest to sklep, który może być otwarty w niedziele i obsługiwany przez właściciela


- opowiada w rozmowie z "TS" Pan Tomasz. Jego zdaniem każda Wolna Niedziela jest dla sprzedawców takich jak on "dniem bardzo nasilonego ruchu". 
 

Zakaz handlu w niedziele w moim przypadku przyniósł bardzo pozytywne skutki, a mówię to jako osoba, która zasadniczo jest temu zakazowi przeciwna. Nie jest prawdą, że obroty w sklepach tego typu zmalały. W początkowym okresie, gdy klienci byli jeszcze zaskoczeni zmianą i nie bardzo się orientowali, kiedy sklepy będą czynne, obroty w niedziele bez handlu były 3 razy większe niż w niedziele z dopuszczonym handlem. Obecnie po tak długim okresie obowiązywania zakazu ustabilizowały się na poziomie 2 razy większych obrotów w niedzielę, przy czym nie obserwuję w ogóle spadku obrotów w pozostałe dni. Przekłada się to na około 20-procentowy wzrost sprzedaży w skali miesiąca. Wymaga to oczywiście wzmożonego wysiłku w ten dzień, ale właściciel może poświęcić na odpoczynek inny dzień w tygodniu, kiedy sklep obsługiwany jest przez pracowników. Znam oczywiście takie sklepy, gdzie właściciel nie chce bądź nie potrafi obsługiwać w niedziele i te sklepy oczywiście tracą na tym. Jednak ze wszystkich znanych mi osobiście lub poprzez przedstawicieli handlowych, którzy obsługują kilkadziesiąt podobnych sklepów w regionie, wszyscy właściciele są z tej zmiany zadowoleni, i wielu z nich zdecydowało się na dalsze funkcjonowanie, choć planowali już zamknięcie sklepów


- czytamy. - Kto zatem traci? - docieka red. Koziestański.
 

Tracą sklepy umiejscowione w centrach handlowych – ale tam z reguły funkcjonują sklepy dużych sieci obsługiwane zawsze przez pracowników bądź zleceniobiorców, więc i tak nie mógłby otwierać ich i prowadzić właściciel. Co za tym idzie, tracą właściciele tychże centrów handlowych, ponieważ najczęściej czynsz powiązany jest z obrotami sklepu. Tracą duże sklepy, a więc także najczęściej zagraniczne. Tracą właściciele kilku sklepów, z których mogą mieć otwarty wyłącznie jeden. Dlatego też sieci franczyzowe bronią się przed tym zakazem rękami i nogami, obchodząc go w mniej lub bardziej bezczelny sposób


- odpowiada przedsiębiorca. 
 

Pojawiają się w sieci alarmistyczne informacje o gigantycznej skali upadłości polskich przedsiębiorstw, bezkrytycznie powielane przez wiele autorytetów. Być może poza regionem Małopolski tak jest, tego nie jestem w stanie sprawdzić, ale kategoryczne orzekanie, że każdego roku zamyka się 15 tys. sklepów z powodu zakazu handlu, jest grubym nadużyciem. Sklepy się zamykały i zamykać będą, ale powody są inne


- dodaje. Zapytany o przyczyny upadku małych sklepów, odpowiada:
 

Chociażby depopulacja, a co za tym idzie – mniejsza liczba klientów i kompletny brak kompetentnych ludzi do pracy (...) Znam wiele osób, które wolą zamknąć interes, niż np. zatrudniać cudzoziemców (do czego też droga nie jest usłana różami). Nadmierna biurokracja, nakładanie na drobnych przedsiębiorców kolejnych obciążeń, obowiązek generowania plików JPK, split payment, ciągłe kontrole, wyśrubowane obowiązki narzucane mikroprzedsiębiorcom przez Kodeks pracy, przepisy sanitarne, prawo lokalne itp. A już w kolejce czekają kolejne pomysły typu kasy online i faktury online


- twierdzi Pan Tomasz. Dodaje, że jak pracował nad stworzeniem księgi Dobrych Praktyk Higienicznych dla kilku małych sklepów doszedł do wniosku, że instytucje unijne w ogóle nie dopuszczają istnienia innych firm niż duże korporacje z działami prawnymi, księgowymi, służbami pracowniczymi itp. 
 

A my wszyscy mamy w tych korporacjach pracować


- konkluduje. Wskazał także wiele innych powodów upadków małych sklepów.
 

Nadmierna liczba dużych centrów handlowych umiejscowionych w centrach miast, wzrost kosztów prowadzenia działalności: wzrost składek ZUS, wynagrodzeń, podwyżki cen energii elektrycznej, usług prawno-księgowych, podmiotów zewnętrznych (obecnie przedsiębiorca, który chce się utrzymać na rynku musi być także informatykiem, elektrykiem, malarzem i mechanikiem)


- wylicza.
 

W przypadku Krakowa to też wyludnienie centrum miasta, które obecnie służy wyłącznie turystom nie wydającym pieniędzy w małych sklepach. (...) Nieuczciwa konkurencja ze strony dużych, zagranicznych podmiotów – niestety po 1989 roku oddaliśmy polski handel praktycznie bez walki zagranicznym rekinom zaprawionym w bojach (...). To wszystko jest tak skonstruowane, że polski, mały sklep jest z nimi bez szans


- tłumaczy przedsiębiorca. Wskazuje, że najczęściej zagraniczne towary obecne w zagranicznych sklepach są dystrybuowane w takich cenach, o jakich polskie hurtownie mogą tylko pomarzyć.
 

Alkohol można kupić wyłącznie w hurtowni mającej koncesję na sprzedaż hurtową, dlatego nieraz ze zdumieniem odkrywam, że cena półkowa danego alkoholu w hipermarkecie jest np. o 40 proc. niższa niż w dostępnych hurtowniach. Cena sprzedaży tytoniu również jest przemyślana w ten sposób, że na jego sprzedaży zarabiają wyłącznie koncerny tytoniowe, a nie polscy dystrybutorzy, w detalu nie wolno mi sprzedać wyrobów tytoniowych w cenie innej niż ta wydrukowana na paczce, czyli z marżą ok. 2-3 proc. (...) Teraz przed weekendami hipermarkety i dyskonty starają się nas wykończyć, oferując towary we wręcz dumpingowych cenach 


- dodaje.
 

Jak już powiedziałem wcześniej – światopoglądowo jestem przeciwny temu zakazowi, obecnie w Polsce jest rynek pracy, na którym warunki dyktuje pracownik, zwłaszcza w tej branży, jeżeli ktoś nie chce pracować w niedziele, to po prostu nikt go do tego nie zmusi, nie można więc motywować zakazu „dobrem pracownika”. O sposobie spędzania wolnego czasu powinni decydować wyłącznie konsumenci – dorośli i świadomi ludzie, głosując „nogami”. Nie sposób jednak przeoczyć dobrych skutków tej ustawy, dlatego moim zdaniem powinniśmy dać sobie jeszcze czas na ocenę jej oddziaływania na rynek, potem przeprowadzić naprawdę rzetelne badania w oparciu o bezpośredni kontakt z podmiotami zainteresowanymi, a do tej pory zaostrzyć ustawę w sposób uniemożliwiający urządzanie sobie kpin z obowiązującego prawa przez niektórych przedsiębiorców – na ich wyraźne życzenie


- podsumowuje Tomasz Pietrzyk.

A w dalszej części wywiadu:

- Kto zyskał na niedzielach bez handlu? - Prawdziwe oblężenie przeżywają placówki kulturalne, gastronomiczne, atrakcje turystyczne, obiekty sportowe, rekreacyjne, stacje paliw, wszelkie miejsca organizujące czas dzieciom i dorosłym. Skorzystali ludzie tacy jak ja – faktyczni właściciele małych sklepów otwieranych w niedziele bez obchodzenia prawa – i jak do tej pory, sklepy otwierane z jego obejściem. Wszędzie w takie dni widać kolejki - odpowiada Pan Tomasz.

- Polscy mikroprzedsiębiorcy to biznesowy plankton, niezrzeszony w żadnych związkach i stowarzyszeniach, ich głos jest nieobecny w tej dyskusji (...). 

- Jak przedsiębiorcy oceniają obchodzenie przez niektóre sklepy, jak np. Żabka, ograniczenia handlu w niedziele? - Żabki stały się „placówkami pocztowymi” i śmieją się wszystkim w nos, zwłaszcza właścicielom małych sklepów, którzy sami stają za ladą, nie chcąc kombinować lub ryzykować. (...) Pozwalanie na funkcjonowanie tego typu obchodzenia prawa to ośmieszanie instytucji państwa - komentuje Pan Tomasz.



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Nie żyje Stanisław Soyka gorące
Nie żyje Stanisław Soyka

Media obiegła informacja o śmierci Stanisława Soyki. Stanisław Soyka miał dziś wystąpić w Sopocie podczas Top of the Top Festival.

Do Kanału Zero dodzwonił się... Karol (Nawrocki) z Gdańska z ostatniej chwili
Do Kanału Zero dodzwonił się... "Karol (Nawrocki) z Gdańska"

W czwartek wieczorem podczas rozmowy Roberta Mazurka z Pawłem Szeferenakerem do Kanału Zero dodzwonił się niecodzienny widz. – Dobry wieczór Karol z Gdańska, wykonujący obowiązki wobec Państwa Polskiego z wielką przyjemnością i zaszczytem w Warszawie – rozpoczął.

Pielęgniarka obciążona potężną karą za stwierdzenie, że istnieją dwie płcie tylko u nas
Pielęgniarka obciążona potężną karą za stwierdzenie, że istnieją dwie płcie

W sierpniu tego roku Amy Hamm, kanadyjska pielęgniarka z Kolumbii Brytyjskiej, została zawieszona na miesiąc w swojej pracy i obciążona kosztami postępowania w wysokości blisko 94 000 dolarów przez Kolegium Pielęgniarek i Położnych Kolumbii Brytyjskiej (British Columbia College of Nurses and Midwives). Decyzja ta jest wynikiem wieloletniego dochodzenia, które rozpoczęło się w 2020 roku i dotyczyło jej publicznych wypowiedzi na temat tożsamości płciowej. W prostych słowach: pielęgniarka nigdy nie skrzywdziła swoich pacjentów, nie popełniła żadnego przestępstwa, ale została uznana za “transfobkę” i będzie teraz surowo karana!

W ciągu dwóch tygodni będziemy wiedzieć. Znamienne słowa Trumpa z ostatniej chwili
"W ciągu dwóch tygodni będziemy wiedzieć". Znamienne słowa Trumpa

Prezydent USA Donald Trump ocenił, że "w ciągu dwóch tygodni" będzie wiadomo, co dalej z pokojem w Ukrainie. Dodał, że jeśli nie będzie postępu, możliwe, że potrzebna będzie "inna taktyka".

Media: Zatrzymano Ukraińca podejrzanego ws. uszkodzenia gazociągów Nord Stream z ostatniej chwili
Media: Zatrzymano Ukraińca podejrzanego ws. uszkodzenia gazociągów Nord Stream

Włoska policja zatrzymała obywatela Ukrainy podejrzanego o koordynację ataków na gazociągi Nord Stream 1 i 2 – poinformowała w czwartek niemiecka prokuratura generalna. Zarzuca mu się m.in. doprowadzenie do eksplozji i sabotaż.

Grafzero: Kiedy będziesz gotowy, idź Wojciech Gunia - recenzja z ostatniej chwili
Grafzero: "Kiedy będziesz gotowy, idź" Wojciech Gunia - recenzja

W dzisiejszym filmie zapraszam Was do świata polskiej literatury grozy. „Kiedy będziesz gotowy, idź” to najnowsza książka Wojciecha Guni – autora, który od lat buduje unikalną pozycję w nurcie weird fiction i polskiego horroru.

Nowy Pokój Socjalny. Donald w krainie jachtów z ostatniej chwili
Nowy Pokój Socjalny. Donald w krainie jachtów

Atmosfera stawała się nieznośna. W gęstym powietrzu można było siekierę powiesić. Mijały kolejne sekundy. Sekundy łączyły się w minuty, a minuty w kwadranse. Te zaś stawały się godzinami, dniami, tygodniami…

Szpital w Koninie jednak będzie przyjmował pacjentów z ostatniej chwili
Szpital w Koninie jednak będzie przyjmował pacjentów

– Nie będziemy odsyłać pacjentów do innych ośrodków – zadeklarowała w czwartek dyrektor szpitala w Koninie (woj. wielkopolskie) Krystyna Brzezińska.

Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia

W Cisnej odbyło się uroczyste podpisanie umowy na zabezpieczenie osuwiska przy DW 893. Szacowana wartość inwestycji to ponad 15 mln złotych. Zakończenie do końca 2026 r.

Akcyza na alkohol ostro w górę. Jest decyzja z ostatniej chwili
Akcyza na alkohol ostro w górę. Jest decyzja

Od 1 stycznia 2026 r. stawki akcyzy na wyroby alkoholowe wzrosną o 15 proc. , a od 1 stycznia 2027 r. - o 10 proc. – poinformowało w czwartek Ministerstwo Finansów. Resort zapowiedział też podwyżkę opłaty cukrowej.

REKLAMA

T.Pietrzyk (przedsiębiorca): "Jestem przeciwko wolnym niedzielom, ale przyniosły bardzo pozytywne skutki"

– Chociaż światopoglądowo jestem mu przeciwny, to zakaz handlu w niedziele w moim przypadku przyniósł bardzo pozytywne skutki. Nie jest też prawdą, że obroty w małych sklepach zmalały – przyznaje Tomasz Pietrzyk, przedsiębiorca, właściciel małego sklepu w Krakowie, w rozmowie z Marcinem Koziestańskim.
 T.Pietrzyk (przedsiębiorca): "Jestem przeciwko wolnym niedzielom, ale przyniosły bardzo pozytywne skutki"
/ Tomasz Pietrzyk, fot. arch. prywatne

Działalność rozpocząłem w roku 2008, obecnie posiadam jeden sklep prowadzony w formacie małych delikatesów, działam także w branży turystycznej w Krakowie oraz udzielam się marketingowo, pomagając kilku właścicielom podobnych sklepów. Głównie polega to na szkoleniu z obsługi programu sprzedażowego, tworzeniu zamówień, raportów, niezbędnej dokumentacji dla sanepidu itp. Mój sklep prowadzę w Krakowie na jednym z osiedli. Wielkość sali sprzedaży to ok. 70 m2, zatrudniam 3 osoby, a na zmianie jest jedna osoba. Zatem jest to sklep, który może być otwarty w niedziele i obsługiwany przez właściciela


- opowiada w rozmowie z "TS" Pan Tomasz. Jego zdaniem każda Wolna Niedziela jest dla sprzedawców takich jak on "dniem bardzo nasilonego ruchu". 
 

Zakaz handlu w niedziele w moim przypadku przyniósł bardzo pozytywne skutki, a mówię to jako osoba, która zasadniczo jest temu zakazowi przeciwna. Nie jest prawdą, że obroty w sklepach tego typu zmalały. W początkowym okresie, gdy klienci byli jeszcze zaskoczeni zmianą i nie bardzo się orientowali, kiedy sklepy będą czynne, obroty w niedziele bez handlu były 3 razy większe niż w niedziele z dopuszczonym handlem. Obecnie po tak długim okresie obowiązywania zakazu ustabilizowały się na poziomie 2 razy większych obrotów w niedzielę, przy czym nie obserwuję w ogóle spadku obrotów w pozostałe dni. Przekłada się to na około 20-procentowy wzrost sprzedaży w skali miesiąca. Wymaga to oczywiście wzmożonego wysiłku w ten dzień, ale właściciel może poświęcić na odpoczynek inny dzień w tygodniu, kiedy sklep obsługiwany jest przez pracowników. Znam oczywiście takie sklepy, gdzie właściciel nie chce bądź nie potrafi obsługiwać w niedziele i te sklepy oczywiście tracą na tym. Jednak ze wszystkich znanych mi osobiście lub poprzez przedstawicieli handlowych, którzy obsługują kilkadziesiąt podobnych sklepów w regionie, wszyscy właściciele są z tej zmiany zadowoleni, i wielu z nich zdecydowało się na dalsze funkcjonowanie, choć planowali już zamknięcie sklepów


- czytamy. - Kto zatem traci? - docieka red. Koziestański.
 

Tracą sklepy umiejscowione w centrach handlowych – ale tam z reguły funkcjonują sklepy dużych sieci obsługiwane zawsze przez pracowników bądź zleceniobiorców, więc i tak nie mógłby otwierać ich i prowadzić właściciel. Co za tym idzie, tracą właściciele tychże centrów handlowych, ponieważ najczęściej czynsz powiązany jest z obrotami sklepu. Tracą duże sklepy, a więc także najczęściej zagraniczne. Tracą właściciele kilku sklepów, z których mogą mieć otwarty wyłącznie jeden. Dlatego też sieci franczyzowe bronią się przed tym zakazem rękami i nogami, obchodząc go w mniej lub bardziej bezczelny sposób


- odpowiada przedsiębiorca. 
 

Pojawiają się w sieci alarmistyczne informacje o gigantycznej skali upadłości polskich przedsiębiorstw, bezkrytycznie powielane przez wiele autorytetów. Być może poza regionem Małopolski tak jest, tego nie jestem w stanie sprawdzić, ale kategoryczne orzekanie, że każdego roku zamyka się 15 tys. sklepów z powodu zakazu handlu, jest grubym nadużyciem. Sklepy się zamykały i zamykać będą, ale powody są inne


- dodaje. Zapytany o przyczyny upadku małych sklepów, odpowiada:
 

Chociażby depopulacja, a co za tym idzie – mniejsza liczba klientów i kompletny brak kompetentnych ludzi do pracy (...) Znam wiele osób, które wolą zamknąć interes, niż np. zatrudniać cudzoziemców (do czego też droga nie jest usłana różami). Nadmierna biurokracja, nakładanie na drobnych przedsiębiorców kolejnych obciążeń, obowiązek generowania plików JPK, split payment, ciągłe kontrole, wyśrubowane obowiązki narzucane mikroprzedsiębiorcom przez Kodeks pracy, przepisy sanitarne, prawo lokalne itp. A już w kolejce czekają kolejne pomysły typu kasy online i faktury online


- twierdzi Pan Tomasz. Dodaje, że jak pracował nad stworzeniem księgi Dobrych Praktyk Higienicznych dla kilku małych sklepów doszedł do wniosku, że instytucje unijne w ogóle nie dopuszczają istnienia innych firm niż duże korporacje z działami prawnymi, księgowymi, służbami pracowniczymi itp. 
 

A my wszyscy mamy w tych korporacjach pracować


- konkluduje. Wskazał także wiele innych powodów upadków małych sklepów.
 

Nadmierna liczba dużych centrów handlowych umiejscowionych w centrach miast, wzrost kosztów prowadzenia działalności: wzrost składek ZUS, wynagrodzeń, podwyżki cen energii elektrycznej, usług prawno-księgowych, podmiotów zewnętrznych (obecnie przedsiębiorca, który chce się utrzymać na rynku musi być także informatykiem, elektrykiem, malarzem i mechanikiem)


- wylicza.
 

W przypadku Krakowa to też wyludnienie centrum miasta, które obecnie służy wyłącznie turystom nie wydającym pieniędzy w małych sklepach. (...) Nieuczciwa konkurencja ze strony dużych, zagranicznych podmiotów – niestety po 1989 roku oddaliśmy polski handel praktycznie bez walki zagranicznym rekinom zaprawionym w bojach (...). To wszystko jest tak skonstruowane, że polski, mały sklep jest z nimi bez szans


- tłumaczy przedsiębiorca. Wskazuje, że najczęściej zagraniczne towary obecne w zagranicznych sklepach są dystrybuowane w takich cenach, o jakich polskie hurtownie mogą tylko pomarzyć.
 

Alkohol można kupić wyłącznie w hurtowni mającej koncesję na sprzedaż hurtową, dlatego nieraz ze zdumieniem odkrywam, że cena półkowa danego alkoholu w hipermarkecie jest np. o 40 proc. niższa niż w dostępnych hurtowniach. Cena sprzedaży tytoniu również jest przemyślana w ten sposób, że na jego sprzedaży zarabiają wyłącznie koncerny tytoniowe, a nie polscy dystrybutorzy, w detalu nie wolno mi sprzedać wyrobów tytoniowych w cenie innej niż ta wydrukowana na paczce, czyli z marżą ok. 2-3 proc. (...) Teraz przed weekendami hipermarkety i dyskonty starają się nas wykończyć, oferując towary we wręcz dumpingowych cenach 


- dodaje.
 

Jak już powiedziałem wcześniej – światopoglądowo jestem przeciwny temu zakazowi, obecnie w Polsce jest rynek pracy, na którym warunki dyktuje pracownik, zwłaszcza w tej branży, jeżeli ktoś nie chce pracować w niedziele, to po prostu nikt go do tego nie zmusi, nie można więc motywować zakazu „dobrem pracownika”. O sposobie spędzania wolnego czasu powinni decydować wyłącznie konsumenci – dorośli i świadomi ludzie, głosując „nogami”. Nie sposób jednak przeoczyć dobrych skutków tej ustawy, dlatego moim zdaniem powinniśmy dać sobie jeszcze czas na ocenę jej oddziaływania na rynek, potem przeprowadzić naprawdę rzetelne badania w oparciu o bezpośredni kontakt z podmiotami zainteresowanymi, a do tej pory zaostrzyć ustawę w sposób uniemożliwiający urządzanie sobie kpin z obowiązującego prawa przez niektórych przedsiębiorców – na ich wyraźne życzenie


- podsumowuje Tomasz Pietrzyk.

A w dalszej części wywiadu:

- Kto zyskał na niedzielach bez handlu? - Prawdziwe oblężenie przeżywają placówki kulturalne, gastronomiczne, atrakcje turystyczne, obiekty sportowe, rekreacyjne, stacje paliw, wszelkie miejsca organizujące czas dzieciom i dorosłym. Skorzystali ludzie tacy jak ja – faktyczni właściciele małych sklepów otwieranych w niedziele bez obchodzenia prawa – i jak do tej pory, sklepy otwierane z jego obejściem. Wszędzie w takie dni widać kolejki - odpowiada Pan Tomasz.

- Polscy mikroprzedsiębiorcy to biznesowy plankton, niezrzeszony w żadnych związkach i stowarzyszeniach, ich głos jest nieobecny w tej dyskusji (...). 

- Jak przedsiębiorcy oceniają obchodzenie przez niektóre sklepy, jak np. Żabka, ograniczenia handlu w niedziele? - Żabki stały się „placówkami pocztowymi” i śmieją się wszystkim w nos, zwłaszcza właścicielom małych sklepów, którzy sami stają za ladą, nie chcąc kombinować lub ryzykować. (...) Pozwalanie na funkcjonowanie tego typu obchodzenia prawa to ośmieszanie instytucji państwa - komentuje Pan Tomasz.



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe