Chiny kwestionują prawo NATO do dalszego istnienia. Szokujący przebieg spotkania delegacji ChRL z europosłami

Co musisz wiedzieć:
- Z chińskiego punktu widzenia po upadku ZSRR nie ma już powodu, aby NATO istniało
- Chiny prowadzą hybrydową wojnę przeciwko Zachodowi
- Niepokój Polski musi budzić przewidywana współpraca wywiadów chińskiego i rosyjskiego
Delegacja Parlamentu Europejskiego ds. Chin spotkała się w Brukseli z członkami Chińskiego Narodowego Kongresu Ludowego po raz pierwszy od siedmiu lat. Do rozmów doszło po decyzji Pekinu o zniesieniu sankcji wobec obecnych i byłych europosłów, co miało otworzyć drogę do odbudowy relacji. Ta ostatnia stanęła jednak pod znakiem zapytania, ponieważ zamiast ocieplać atmosferę, chińscy prawodawcy uczynili ją wyjątkowo napiętą. Nie tylko zakwestionowali zachodni punkt widzenia w kwestii wojny na Ukrainie, ale posunęli się do zakwestionowania prawa NATO do dalszego istnienia.
- Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia
- Komunikat dla mieszkańców Dolnego Śląska
- "Rekordowy wrzesień". Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego
- Niemiecki gigant ogłosił upadłość
- Niepokojące doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- Komunikat dla posiadaczy odbiorników RTV
- Kuriozalna próba postawienia zarzutów dyscyplinarnych naszej ekspert - sędzi Kamili Borszowskiej-Moszowskiej
- Krytyczna tajemnica Berlina. Ujawniamy niemiecki raport na temat Nord Stream 2
Eurodeputowani w szoku
„Podczas spotkania strona chińska poddała w wątpliwość prawo NATO do istnienia. Nigdy wcześniej nie słyszałem, by ktoś wypowiedział taką opinię publicznie”
– relacjonował cytowany przez Euractiv Engin Eroglu, niemiecki eurodeputowany z frakcji liberalnej a zarazem przewodniczący delegacji.
Według Engin Eroglu, chińscy przedstawiciele argumentowali, że po rozpadzie Związku Radzieckiego Sojusz Północnoatlantycki utracił swoje uzasadnienie.
„Z chińskiego punktu widzenia po upadku ZSRR nie ma już powodu, aby NATO istniało. Uważam to za absurdalne w świetle agresji Rosji wobec Ukrainy i krajów Europy Wschodniej”
– podkreślił europoseł.
W podobnym tonie wypowiedziała się Miriam Lexmann, słowacka europoseł z centroprawicy, która określiła spotkanie jako pozbawione rzeczywistego dialogu.
„To nie był dialog. Nie podjęto żadnej próby odpowiedzi na nasze pytania”
- poinformowała.
Lexmann relacjonowała, że poruszyła kwestie łamania praw człowieka w Tybecie, w regionie Sinciang – zamieszkanym przez muzułmańską mniejszość ujgurską – oraz w Hongkongu, gdzie Pekin jest krytykowany za tłumienie wolności religijnych, kulturowych i politycznych. Delegacja z Pekinu odpowiedziała wymijająco.
Europoseł wyraziła ponadto swoje zaskoczenie stopniem, w jakim chińscy przedstawiciele powtarzali rosyjskie tezy dotyczące wojny w Ukrainie.
Zargożenie ze strony Chin zupełnie realne
W tym kontekście należy przypomnieć kilka kwestii, które na ogół umykają zarówno politykom (niezależnie od ich partyjnej afiliacji), jak i opinii publicznej państw Unii Europejskiej. Przede wszystkim zapomina się o tym, że w 2049 r. przypadnie 100. rocznica przejęcia władzy w Chinach przez Chińską Partię Komunistyczną — i do tego roku kraj ten ma w planie dokonać podboju świata. Wojna wytoczona przez Pekin Zachodowi nie ma jednak charakteru militarnego, ale hybrydowy z naciskiem na gospodarczy. I tak Chiny uzależniają gospodarczo poszczególne kraje, przejmują instytucje ponadnarodowe (m.in. WHO), zalewają kraje produkowaną przez siebie elektroniką, w którą wbudowane są narzędzia szpiegowskie.
Jeżeli zaś chodzi o stosunek Chin do Rosji to Polska może mieć poważne powody do obaw. Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że pozyskane za pomocą chińskiej elektroniki dane szpiegowskie trafią z Pekinu do Moskwy na zasadzie współpracy wywiadów i Rosjanie mogą mieć zdecydowanie lepsze rozeznanie co do tego, co się dzieje w naszym kraju, niż niejeden polityk mógłby podejrzewać.