Małgorzata Calińska-Mayer: Mediator nie podejmie za strony decyzji
Małgorzata Calińska-Mayer: Były trzy budynki. W głównym znajdowała się świetlica, w której kilkunastu pracowników głodowało. W drugim swoją siedzibę miały związki zawodowe. W trzecim pracowała dyrekcja. Od szóstej rano do północy krążyłam między budynkami, próbując doprowadzić do zawarcia porozumienia.
Najpierw spotkałam się z głodującymi. Następnie ze związkowcami. Związki zawodowe często są inicjatorem powołania mediatora. Dlatego prowadzenie mediacji rozpoczynam od rozmowy z przedstawicielami pracowników. Po spotkaniu ze związkowcami udałam się na rozmowę z dyrekcją. Dyrektor przedstawił propozycję podwyżek, którą przekazałam związkom. Te zaczęły przeliczać, ile każdy z pracowników dostanie na rękę. Wyszło, że bardzo mało, i odrzuciły propozycję.
– Co było dalej?
– W godzinach wieczornych pracodawca się ugiął. Powiedział, że zaakceptuje podwyżki pod warunkiem, że znajdą się na nie pieniądze. W kasie szpitala takich pieniędzy nie było. Doszło do spotkania dyrekcji i związków zawodowych z władzami samorządowymi. Władze rozpoczęły poszukiwanie pieniędzy w budżecie powiatu. Znalazły, ale wiązało się to ze zmianą planu budżetowego, na co musiała wyrazić zgodę rada powiatu. Związkowcy zobowiązali się przekonać niektórych radnych, aby zaakceptowali podwyżki.
Około drugiej w nocy doszło do takiego zbliżenia stron, że powstał zespół, który opracował system podziału nowych środków. Nad ranem strony opracowały treść porozumienia. Po zaakceptowaniu przez głodujących porozumienie zostało podpisane.
– Czy podczas mediacji coś potrafi panią zaskoczyć?
– Trwały mediacje w innym szpitalu. Trzy związki domagały się podwyżek. Na początku drugiego spotkania mediacyjnego zastępca przewodniczącego w jednym ze związków oznajmił, że jego organizacja wycofuje się ze sporu. Złożył oświadczenie i wyszedł. Później okazało się, że dyrektor szpitala przed spotkaniem zagroził przewodniczącemu tego związku, że jeśli się nie wycofa, to zwolni 10 jego członków.
– I?
– Jako mediator przyjęłam tę informację. Nie mogę wpływać na decyzje poszczególnych związków. Innym razem, gdy przybyłam do pracodawcy na mediacje, przyjęła mnie dyrektor działu HR w asyście dwóch prawników. Przez kilka godzin przekonywali mnie, że mają uprawnienia, aby negocjować. Nie zgodziłam się. Pracodawcę może reprezentować tylko przedstawiciel zarządu lub osoba posiadająca stosowne pełnomocnictwa. Pani takich pełnomocnictw nie miała. Przerwałam mediacje i zaproponowałam kolejny termin spotkania. Przyjechał na nie z zagranicy prezes całej korporacji. Po całodziennych negocjacjach doszło do zawarcia porozumienia, w którym nie tylko zrealizowano postulaty „S”, uzgodniono też założenia do wielu regulaminów. Mało tego, na zakończenie prezes zaproponował, aby rano wspólnie z przewodniczącym poinformowali całą załogę o dokonanych uzgodnieniach i wielkości podwyżek dla pracowników. Na hali fabrycznej, na oczach załogi, podał przewodniczącemu rękę i powiedział, że bardzo ceni sobie, że „S” działa na terenie zakładu. To wzmocniło związek.
– Zdarza się, że strony zarzucają pani nielojalność?
– Bardziej stronniczość. W jednym ze szpitali strony przystąpiły do spisania protokołu rozbieżności. Przewodnicząca związku pielęgniarek przedstawiła stanowisko, w którym zarzuciła dyrektorowi, że podał nieprawdziwe dane finansowe. Dyrektor nie zgodził się z tym, mówiąc, że na rozdanym wcześniej przez niego dokumencie nie ma jego podpisu. Doszło do ostrej wymiany słów. Wtedy jako mediator przypomniałam, że informacja, na którą powołuje się przewodnicząca, została przedstawiona na poprzednim spotkaniu i że sama taką informację otrzymałam. Dyrektor wtedy zarzucił mi stronniczość, po czym trzasnął drzwiami i wyszedł. Podpisaliśmy protokół rozbieżności, ponieważ zanim dyrektor wyszedł, oświadczył, że chce protokół podpisać. Zostawiliśmy puste miejsce na stanowisko pracodawcy. Po kilku dniach telefonicznie nakłoniłam go do tego, aby przesłał swoje stanowisko. I w ten sposób skompletowałam protokół rozbieżności.
– Zawsze dochodzi do porozumienia?
– Nie zawsze. Ale większość mediacji, jakie prowadziłam, zakończyło się sukcesem.
– Dlaczego nie wszystkie mediacje kończą się sukcesem?
– Czasem w grę wchodzą ambicje poszczególnych osób. Czasem któraś ze stron może się przeliczyć. W jednej z zagranicznych korporacji związkowcy mieli 10 postulatów. Stopniowo dzień za dniem udawało się wynegocjować kolejne z nich, w tym wysokość podwyżek. Ludzie w zakładzie dowiedzieli się, że będą podwyżki.
Pozostał do rozwiązania jeden postulat – dodatku za pracę przy komputerach. Związki chciały dodatku w takiej samej wysokości dla wszystkich. Pracodawca chciał, aby wysokość dodatku była zróżnicowana. Związki uparły się przy swoim. Chciały, by sprawę zbadała inspekcja pracy. Pracodawca upierał się przy swoim. Wśród przedstawicieli związkowych górę wzięły emocje. Oświadczyli, że nie podpiszą porozumienia, i wycofali się z dokonanych uzgodnień. Po takiej decyzji pracodawca ogłosił, że daje podwyżki. Brak porozumienia i jednocześnie wprowadzenie podwyżek przez pracodawcę osłabiło związki zawodowe w tym zakładzie.
– A czy związki zawodowe nie próbują pani traktować instrumentalnie?
– Nie. Czasami za to strony oczekują, że mediator podejmie za nie decyzje. Ale nie taka jest jego rola.
– A jaka jest jego rola?
– Próbuje doprowadzić strony do zawarcia porozumienia. Mediator dyscyplinuje strony do rozmowy o konkretnych problemach będących przedmiotem sporu, a nie wzajemnym wylewaniem pretensji, studzi emocje i zarządza przebiegiem toczonych rozmów.
– I strony nigdy się nie żalą, chociażby mediatorowi w rękaw?
– Wypowiedzenie swoich racji i bolączek przez strony wobec osoby obcej, jaką jest mediator, pozwala na konstruktywne prowadzenie mediacji przy jednym stole.
___________________________________________________________________________________________________________________
Międzynarodowy Dzień Mediacji
18 października 2018 r. będzie obchodzony Międzynarodowy Dzień Mediacji, stanowiący kulminację Tygodnia Mediacji. W ramach Tygodnia w sądach, zakładach karnych, na policji i w innych instytucjach dyżurować będą mediatorzy. Szczegóły na stronie tysol.pl.
___________________________________________________________________________________________________________________
Mediacja
Mediacja jest metodą rozwiązywania sporów z pomocą bezstronnego mediatora. Metodę tę stosuje się do rozwiązywania sporów w sprawach: cywilnych, gospodarczych, rodzinnych, rówieśniczych bądź karnych. Mediacja jest też etapem w sporze zbiorowym pracowników z pracodawcą. W tym wypadku jest obligatoryjna i musi zostać przeprowadzona po impasie rokowań. Mediację kończy zawarcie porozumienia lub sporządzenie protokołu rozbieżności. Jest to obowiązek o charakterze formalnym. Dopiero po sporządzeniu protokołu rozbieżności można rozpocząć legalny strajk lub w przypadku nieskorzystania z prawa do strajku – rozpocząć postępowanie przed kolegium arbitrażu społecznego.