Dr Piotr Łysakowski :Brandt w Warszawie i "...porządki ..." na ulicach miast Wybrzeża

W grudniu 1970 roku na Okęciu w Warszawie wylądował na Okęciu samolot z krzyżami na kadłubie
 Dr Piotr Łysakowski :Brandt w Warszawie i "...porządki ..." na ulicach miast Wybrzeża
/ screen YouTube

Pod koniec pierwszego tygodnia grudnia 1970 roku wylądowała na Okęciu w Warszawie delegacja rządu Niemieckiej Republiki Federalnej (jak nazywano wtedy Republikę Federalną Niemiec), kierował nią ówczesny Kanclerz Willy Brandt. Niemiecki Socjaldemokrata przybył do stolicy PRL/u podpisać z jej władzami układ o normalizacji wzajemnych stosunków. Jego zawarcie nie byłoby, niewątpliwie możliwe gdyby nie zadecydowano tego wcześniej w Moskwie (12.08.1970 roku podpisano w stolicy ZSRR podobny dokument między tym państwem a Niemcami Zachodnimi).

Uwaga powyższa jest o tyle istotna, jako że pojawiają się w opinie, iż Gomułka (ówczesny I Sekretarz KCPZPR) negocjując i zawierając porozumienie z Niemcami Zachodnimi wymknął się niejako „radzieckim” spod kontroli, wychodząc niejako „przed socjalistyczny szereg” szkodząc przy okazji wspólnocie „państw postępu” i „pierwszemu w dziejach niemieckiemu państwu robotników i chłopów” czyli NRD. Miało to stać się (między innymi) przyczyną moskiewskiej reakcji, która wywołała późniejszy dramat na polskim Wybrzeżu i w ostatecznym rozrachunku odejście towarzysza „Wiesława” na zasłużoną partyjna emeryturę unurzaną we krwi mieszkańców nadmorskich miast Polski.

Układ zawarty przez PRL z NRF (zachowajmy tu ówczesna nomenklaturę i pisownię) podpisany 7 grudnia 1970 roku w Warszawie przez Józefa Cyrankiewicza (Premier PRL) i Kanclerza Niemiec Zachodnich Brandta stał się w opiniach współczesnych mu komunistycznych publicystów przełomem w stosunkach między obu państwami i narodami (co było prawdą tylko częściowo). Odtrąbiono także wielki sukces dyplomatyczny Władysława Gomułki:”[…] Przez dwadzieścia lat Polska Ludowa domagała się od Republiki Federalnej Niemiec, aby odważnie w imieniu dwóch trzecich narodu niemieckiego uznała konsekwencje zbrodni reżimu hitlerowskiego.

Nastąpiło to dopiero 7 grudnia 1970 roku […]. Słusznie mówimy o wielkim sukcesie polskiej polityki zagranicznej. Stał się on możliwy tylko dzięki wspólnej polityce krajów socjalistycznych w problemie niemieckim. Układ podpisany w Warszawie jest jeszcze jednym dobitnym przykładem twórczej roli sojuszu polsko – radzieckiego w określeniu roli i pozycji naszego narodu w powojennej Europie […]”, („Wstęp do bilansu” Mieczysław F. Rakowski, Polityka, 19/26.12.1970, s.2). Wspominany dokument poprzedziło podpisanie 15 października wieloletniej umowy o współpracy gospodarczej Warszawy z Bonn.

Uzupełniając powyższą narrację (o ważne szczegóły) można generalnie zauważyć, że gdyby nie szereg istotnych inicjatyw wychodzących z kręgów bynajmniej nie związanych z polskimi komunistami baza pod podpisane dokumenty nie byłaby pełna i nie wiadomo czy bez tych inicjatyw cokolwiek byłoby możliwe, myślę tu głównie i przede wszystkim o inicjatywie Polskiego Kościoła Katolickiego wyrażającej się w „Orędziu Biskupów Polskich do Biskupów Niemieckich”. Próżno szukać w polskich mediach z tego czasu jakichś informacji na powyższy temat. Nie wspominały (lub wspominały półgębkiem i nie swoim głosem) o tych inicjatywach nawet periodyki noszące w swych tytułach przymiotnik „katolicki” biorące już wcześniej udział w dyskusji o zbliżeniu z Niemiec z Polską : „[…] Pojednanie z Polską jest dziś w NRF na wszystkich ustach. Nawet związki przesiedleńców i ziomkostw są świadomi jego konieczności […] Niemiecki episkopat odpowiedział na słynny list […] zdawkowymi formułkami, nie zajmując stanowiska. Trwają też ciągle zabiegi w Watykanie w celu przeszkodzenia temu, by uregulowane zostały sprawy polskich Ziem Zachodnich. […] Jego istota polega na trzech rzeczach […] 1) trzeba samemu zrobić pierwszy krok, 2) trzeba ustawiać się w położeniu drugiego, 3) trzeba rzeczywiście mieć nadzieję na nowy typ stosunków wzajemnych […] Pomyślmy choćby o tym , że nie ma prawie w Polsce rodzin, które nie straciłyby kogoś w ostatniej wojnie i przeważnie ci polegli nie padli w walce jako żołnierze tylko byli ofiarami bestialskich morderstw […]”, („Pojednanie z Polską jako zadanie polityczne”, Winifried Lipscher , Tygodnik Powszechny, 12.04.1970, s.1/2,).

Ze sporym opóźnieniem prasa polska zamieściła tylko krótkie „Oświadczenie Sekretariatu Episkopatu Polski” w interesującej nas kwestii. Beneficjent „sukcesu” mógł być więc tylko jeden, a „sukces” ów uprawomocniał (wbrew twierdzeniom niektórych historyków) władzę komunistyczną w Polsce jako jedyną, która broniła „żywotnych interesów narodu polskiego”. Oba państwa bowiem stwierdzały, że „[…] istniejąca linia graniczna, której przebieg został ustalony w rozdziale IX postanowień Konferencji Poczdamskiej z 2 sierpnia 1945 r. od Morza Bałtyckiego bezpośrednio na zachód od Świnoujścia i stąd wzdłuż rzeki Odry do miejsca, gdzie wpada Nysa Łużycka, oraz wzdłuż Nysy Łużyckiej do granicy z Czechosłowacją, stanowi zachodnią granicę państwową Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej". Zobowiązywano się też do absolutnego przestrzegania integralności terytorialnej umawiających się stron i potwierdzano nienaruszalność istniejących granic oświadczając przy tym, że PRL i NRF nie mają wobec siebie roszczeń terytorialnych. Niemcy Zachodnie stwierdzały przy tym, że podpisanie z PRL układu nie oznacza uznania przemieszczeń ludności, wynikających ze zmian delimitacji granicznych, za zgodne z prawem i nie odbiera komukolwiek jakichkolwiek praw wynikających z zachodnioniemieckiego ustawodawstwa.

Dwa lata później (17 maja 1972 roku) izba niższa niemieckiego po burzliwej debacie ratyfikował wspomniany układ (za 248 głosów, 238 wstrzymujących się, 10 przeciwko), równolegle z tymi decyzjami Bundestag potwierdził, że zawierane przez Bonn porozumienia i układy nie będą decydujące w kwestiach ewentualnej zawartości traktatu pokojowego z Niemcami (jako całością) i nie są prawnym uzasadnieniem granic państwowych AD 1972. Trzy dni później dokument został przyjęty przez Bundesrat (izbę wyższą) i następnie przez Prezydenta RFN Gustava Heinemanna. Jak można było oczekiwać po stronie polskiej przyjęto układ bez problemów (25 maja – Sejm , a później Rada Państwa).

Dokumenty ratyfikacyjne wymieniono w czerwcu 1972 roku w stolicy RFN – Bonn. Tyle można by było pokrótce napisać o tym co stało się w grudniu 1970 roku w Warszawie – odnosząc komentarz tylko do suchych faktów i zdarzeń. Warto jednak, z kilku przyczyn przyjrzeć się nieco, aurze otaczającej całe opisane wyżej zdarzenie. Po pierwsze strona niemiecka podczas oficjalnych wystąpień cały czas podkreślała (przyjmując na siebie odpowiedzialność za dramat wojny) konieczność „patrzenia w przyszłość” i likwidacji pozostałości wojny: „[…] Postawiliśmy sobie za cel porządkowanie spraw pozostawionych przez wojnę, po to by zabezpieczyć pokój […] Stało się jasne, że oba narody muszą szukać początku nowej drogi jeśli chcą dobrego sąsiedztwa […]” mówił Willy Brandt podczas konferencji prasowej w Hotelu Europejskim, (Kanclerz NRF i premier PRL o podpisanym układzie.

Wspólne zwycięstwo nad przeszłością, Sztandar Młodych, 9.12.1970, s.2,), podkreślano tez rolę młodzieży w budowaniu przyszłości i twierdzono, że bez niej dobrego sąsiedztwa nie da się ukształtować (to o tyle ważne, że ta idea została zrealizowana dopiero w początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku poprzez powołanie do życia Polsko – Niemieckiej Współpracy Młodzieży – słowa te pisze jeden ze współtwórców wspomnianej Instytucji i jej były polski dyrektor). Dla komentatorów (nawet tak ograniczonych w artykułowaniu swych opinii jak polscy) ważne było, że po obu stronach stołu negocjacyjnego zasiedli ludzie mający taką a nie inną przeszłość: „[…] spotkali się: Polak (chodzi tu o Józefa Cyrankiewicza ówczesnego Premiera PRL, którego rzeczywista przeszłość „oświęcimska” nie jest do dziś szczegółowo wyjaśniona – P.Ł.) – były więzień Oświęcimia i Niemiec – były emigrant polityczny. […] Zrozumiałe jest więc, że obie strony podkreślają szczególnie rolę jaką w kształtowaniu stosunków przypadnie młodemu pokoleniu. […]” („Dokument nadziei”, H. Hartwig, Sztandar Młodych, 10.12.1970, s.2,).

Zauważono też gest Kanclerza Niemiec pod Pomnikiem Bohaterów Getta łącząc go z zachowaniem Brandta na Placu Zwycięstwa, a wraz z tym dostrzeżono w „tym Niemcu” człowieka: „[…] Trzeba wyjść z tego co jest, co się stało. Również w odniesieniu do zachodniej granicy Polski. […] Ci którzy mieli możność obserwowania sceny składania wieńca przez szefa rządu NRF, […] pod pomnikiem Nieznanego Żołnierza, a następnie przyklęknięcie przed pomnikiem Bohaterów Getta widzieli, że był wzruszony. Społeczeństwo polskie docenia to ludzkie wzruszenie. […] My w tym dniu, odczuwamy mocniej niż kiedykolwiek wagę więzi łączącej nas ze Związkiem radzieckim i innymi bratnimi krajami […].”, („Przyszłość i przeszłość”, Ryszard Wojna, Kurier Polski, 8.12.1970, s.2).

Mówiąc o „człowieczeństwie” Brandta nie pozostawiano wątpliwości, że typowym przedstawicielem społeczeństwa Zachodnich Niemiec. Tu jako dyżurni „polakożercy” służyli Adenauer, Kiesinger, Strauss i różni nie nazwani przedstawiciele ziomkostw. Wymienianie ich jednym tchem miało pokazywać, dobrą wolę „władzy ludowej”, która zechciała rozmawiać z Niemcami (nie dodawano – o czym wspominaliśmy wyżej – że był to jej żywotny interes jeśli chciała się pokazać jako obrończyni polskich interesów narodowych) i dodała im tą swoją „wolą” odwagi w kreowaniu przyszłości”: „[…] Odwaga Polski […], która będąc świadoma niewyobrażalnych krzywd czasu pogardy, a następnie niegodnej polityki dwudziestoletnich rządów NRF, podjęła inicjatywę dobrosąsiedzkich stosunków. […] Że odwagi takiej nasz dzisiejszy gość potrzebuje dowodzi nie tylko cyniczna gra opozycji, […] ale nawet niesmaczne komentarze części dziennikarzy z jego kraju na temat spontanicznego odruchu, […] przed Pomnikiem Bohaterów Getta.[…]” („Dla przyszłości Europy”, Stef., Słowo Powszechne, 8.12.1970, s.1/2).

Wspominając o tych wydarzeniach nie zająknęli się polscy komentatorzy o mających (podobno) miejsce przepychankach o wielkość składanych przed warszawskimi monumentami wieńców. Władza odniosła bowiem sukces dyplomatyczny i być może byłby ona rzeczywiście przyjęty dobrze przez Polaków gdyby nie to, że krótko po wyjeździe Kanclerza Niemiec Zachodnich z naszego kraju polała się za sprawą komunistów polska krew: „[…] Po poniedziałkowych krwawych zamieszkach w Gdańsku życie powraca do normy. Do usuwania zniszczeń i śladów wandalizmu rozwydrzonych grup chuliganów przystąpiono natychmiast po przywróceniu porządku przez funkcjonariuszy MO i żołnierzy Wojska Polskiego. […] Społeczeństwo odcięło się od sprawców chuligańskich wybryków. […]” („”Prace porządkowe w Gdańsku, Sztandar Młodych, 18.12.1970, s.1,).

Dwa dni po opublikowaniu powyższych słów polski „twórca” porozumienia z Niemcami Zachodnimi Władysław Gomułka z rękoma ubroczonymi po łokcie w krwi „chuliganów i wichrzycieli” odszedł w polityczny niebyt. Premiera PRL Józefa Cyrankiewicza wygrażającego mordowanym demnostrantom odsunięto od realnej władzy 23 grudnia 1970 roku, a kolejny aktor opisywanych wydarzeń Willy Brandt twórca niemieckiej „Ostpolitik” nie potrafił osiągając sukcesy w polityce zagranicznej ustabilizować gospodarki RFN co przyczyniło się do jego kłopotów spotęgowanych jeszcze potężną aferą szpiegowską z agentem STASI (Guentherem Guillaume wysokim funkcjonariuszem Urzędu Kanclerskiego) w roli głównej skutkujących dymisją, która nastąpiła 7 maja 1974 roku.

Piotr Łysakowski

 


 

POLECANE
Wybory prezydenckie 2025. Jest nowy sondaż polityka
Wybory prezydenckie 2025. Jest nowy sondaż

Rafał Trzaskowski zdobyłby 37,3 proc. poparcia, a Karol Nawrocki 23,9 proc. – wynika z sondażu IBRiS dla Onetu.

USA nałożą cła na towary z UE? Znamienne słowa Donalda Trumpa pilne
USA nałożą cła na towary z UE? Znamienne słowa Donalda Trumpa

Prezydent USA Donald Trump stwierdził w niedzielę, że dyskusje na temat Ukrainy idą "całkiem dobrze" i że ma zaplanowane rozmowy w tej sprawie "z różnymi stronami. Zapowiedział też, że "już wkrótce" nałoży cła na towary z UE, a także zagroził, że stanie się coś "bardzo potężnego", jeśli USA nie odzyskają Kanału Panamskiego.

Kłopoty właściciela TVN. Warner Bros. Discovery pozwane gorące
Kłopoty właściciela TVN. Warner Bros. Discovery pozwane

Złe wiadomość dla właściciela stacji TVN. Spadkobiercy współtwórcy Supermana oskarżają Warner Bros. Discovery o naruszenie praw autorskich.

Marco Rubio o Kanale Panamskim: USA podejmie działania Wiadomości
Marco Rubio o Kanale Panamskim: USA podejmie działania

Sekretarz stanu USA Marco Rubio przekazał w niedzielę prezydentowi Panamy Raulowi Mulino, że status quo w sprawie Kanału Panamskiego i wpływów Chin na tym obszarze jest nie do zaakceptowania. Mulino obiecał zakończenie udziału kraju w chińskim projekcie Pasa i Drogi, lecz wykluczył oddanie kontroli nad kanałem.

Doradca prezydenta Ukrainy skrytykował plan USA Wiadomości
Doradca prezydenta Ukrainy skrytykował plan USA

- Amerykańskie wezwanie do przeprowadzeniu wyborów w Ukrainie po uzgodnieniu zawieszenia broni w wojnie z Rosją wygląda na „nieudany plan”, jednak nie znamy jeszcze jego szczegółów – powiedział agencji Reutera, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyr Łytwyn.

Policja wszczęła śledztwo ws. żony premiera Izraela. Jest komunikat prokuratury Wiadomości
Policja wszczęła śledztwo ws. żony premiera Izraela. Jest komunikat prokuratury

- Policja wszczęła śledztwo kryminalne przeciwko żonie izraelskiego premiera Sarze Netanjahu - potwierdziła w niedzielę prokuratura. W grudniu 2024 r. media poinformowały, że zleciła ona kampanię zastraszającą jednego ze świadków w procesie korupcyjnym jej męża.

Donald Trump o cłach: Nie będziemy już dłużej głupim krajem Wiadomości
Donald Trump o cłach: Nie będziemy już dłużej głupim krajem

Prezydent USA Donald Trump w swoich wpisach na platformie Truth Social skomentował m.in. cła nałożone w sobotę na Kanadę, Meksyk i Chiny. Nowe stawki mają wejść w życie od 4 lutego.

Premier Francji chce zaryzykować. Chodzi o ustawę budżetową Wiadomości
Premier Francji chce zaryzykować. Chodzi o ustawę budżetową

Premier Francji Francois Bayrou zapowiedział w rozmowie z dziennikiem "La Tribune Dimanche", że wprowadzi w życie ustawę budżetową oraz ustawę dot. pomocy społecznej bez głosowania parlamentu. Na taki ruch zezwala konstytucja, ale grozi to upadkiem rządu.

Wizyta Trumpa w Polsce. Nowe informacje Wiadomości
Wizyta Trumpa w Polsce. Nowe informacje

Szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek przekazał, że wizyty prezydenta USA Donalda Trumpa w Polsce należy spodziewać się w kwietniu.

Awantura na antenie TV Republika: Na jakiej podstawie nie uznajecie TK? gorące
Awantura na antenie TV Republika: "Na jakiej podstawie nie uznajecie TK?"

W programie TV Republika z udziałem europosła Patryka Jakiego i posła Michala Gramatyki odbyła się dyskusja na temat zatrzymania Zbigniewa Ziobro oraz wniosku "komisji ds. Pegasusa" ws. 30-dniowego aresztu dla byłego ministra sprawiedliwości. - Jaka jest konkretnie podstawa prawna, że nie uznajecie wyroków TK? - zapytał się europoseł Patryk Jaki.

REKLAMA

Dr Piotr Łysakowski :Brandt w Warszawie i "...porządki ..." na ulicach miast Wybrzeża

W grudniu 1970 roku na Okęciu w Warszawie wylądował na Okęciu samolot z krzyżami na kadłubie
 Dr Piotr Łysakowski :Brandt w Warszawie i "...porządki ..." na ulicach miast Wybrzeża
/ screen YouTube

Pod koniec pierwszego tygodnia grudnia 1970 roku wylądowała na Okęciu w Warszawie delegacja rządu Niemieckiej Republiki Federalnej (jak nazywano wtedy Republikę Federalną Niemiec), kierował nią ówczesny Kanclerz Willy Brandt. Niemiecki Socjaldemokrata przybył do stolicy PRL/u podpisać z jej władzami układ o normalizacji wzajemnych stosunków. Jego zawarcie nie byłoby, niewątpliwie możliwe gdyby nie zadecydowano tego wcześniej w Moskwie (12.08.1970 roku podpisano w stolicy ZSRR podobny dokument między tym państwem a Niemcami Zachodnimi).

Uwaga powyższa jest o tyle istotna, jako że pojawiają się w opinie, iż Gomułka (ówczesny I Sekretarz KCPZPR) negocjując i zawierając porozumienie z Niemcami Zachodnimi wymknął się niejako „radzieckim” spod kontroli, wychodząc niejako „przed socjalistyczny szereg” szkodząc przy okazji wspólnocie „państw postępu” i „pierwszemu w dziejach niemieckiemu państwu robotników i chłopów” czyli NRD. Miało to stać się (między innymi) przyczyną moskiewskiej reakcji, która wywołała późniejszy dramat na polskim Wybrzeżu i w ostatecznym rozrachunku odejście towarzysza „Wiesława” na zasłużoną partyjna emeryturę unurzaną we krwi mieszkańców nadmorskich miast Polski.

Układ zawarty przez PRL z NRF (zachowajmy tu ówczesna nomenklaturę i pisownię) podpisany 7 grudnia 1970 roku w Warszawie przez Józefa Cyrankiewicza (Premier PRL) i Kanclerza Niemiec Zachodnich Brandta stał się w opiniach współczesnych mu komunistycznych publicystów przełomem w stosunkach między obu państwami i narodami (co było prawdą tylko częściowo). Odtrąbiono także wielki sukces dyplomatyczny Władysława Gomułki:”[…] Przez dwadzieścia lat Polska Ludowa domagała się od Republiki Federalnej Niemiec, aby odważnie w imieniu dwóch trzecich narodu niemieckiego uznała konsekwencje zbrodni reżimu hitlerowskiego.

Nastąpiło to dopiero 7 grudnia 1970 roku […]. Słusznie mówimy o wielkim sukcesie polskiej polityki zagranicznej. Stał się on możliwy tylko dzięki wspólnej polityce krajów socjalistycznych w problemie niemieckim. Układ podpisany w Warszawie jest jeszcze jednym dobitnym przykładem twórczej roli sojuszu polsko – radzieckiego w określeniu roli i pozycji naszego narodu w powojennej Europie […]”, („Wstęp do bilansu” Mieczysław F. Rakowski, Polityka, 19/26.12.1970, s.2). Wspominany dokument poprzedziło podpisanie 15 października wieloletniej umowy o współpracy gospodarczej Warszawy z Bonn.

Uzupełniając powyższą narrację (o ważne szczegóły) można generalnie zauważyć, że gdyby nie szereg istotnych inicjatyw wychodzących z kręgów bynajmniej nie związanych z polskimi komunistami baza pod podpisane dokumenty nie byłaby pełna i nie wiadomo czy bez tych inicjatyw cokolwiek byłoby możliwe, myślę tu głównie i przede wszystkim o inicjatywie Polskiego Kościoła Katolickiego wyrażającej się w „Orędziu Biskupów Polskich do Biskupów Niemieckich”. Próżno szukać w polskich mediach z tego czasu jakichś informacji na powyższy temat. Nie wspominały (lub wspominały półgębkiem i nie swoim głosem) o tych inicjatywach nawet periodyki noszące w swych tytułach przymiotnik „katolicki” biorące już wcześniej udział w dyskusji o zbliżeniu z Niemiec z Polską : „[…] Pojednanie z Polską jest dziś w NRF na wszystkich ustach. Nawet związki przesiedleńców i ziomkostw są świadomi jego konieczności […] Niemiecki episkopat odpowiedział na słynny list […] zdawkowymi formułkami, nie zajmując stanowiska. Trwają też ciągle zabiegi w Watykanie w celu przeszkodzenia temu, by uregulowane zostały sprawy polskich Ziem Zachodnich. […] Jego istota polega na trzech rzeczach […] 1) trzeba samemu zrobić pierwszy krok, 2) trzeba ustawiać się w położeniu drugiego, 3) trzeba rzeczywiście mieć nadzieję na nowy typ stosunków wzajemnych […] Pomyślmy choćby o tym , że nie ma prawie w Polsce rodzin, które nie straciłyby kogoś w ostatniej wojnie i przeważnie ci polegli nie padli w walce jako żołnierze tylko byli ofiarami bestialskich morderstw […]”, („Pojednanie z Polską jako zadanie polityczne”, Winifried Lipscher , Tygodnik Powszechny, 12.04.1970, s.1/2,).

Ze sporym opóźnieniem prasa polska zamieściła tylko krótkie „Oświadczenie Sekretariatu Episkopatu Polski” w interesującej nas kwestii. Beneficjent „sukcesu” mógł być więc tylko jeden, a „sukces” ów uprawomocniał (wbrew twierdzeniom niektórych historyków) władzę komunistyczną w Polsce jako jedyną, która broniła „żywotnych interesów narodu polskiego”. Oba państwa bowiem stwierdzały, że „[…] istniejąca linia graniczna, której przebieg został ustalony w rozdziale IX postanowień Konferencji Poczdamskiej z 2 sierpnia 1945 r. od Morza Bałtyckiego bezpośrednio na zachód od Świnoujścia i stąd wzdłuż rzeki Odry do miejsca, gdzie wpada Nysa Łużycka, oraz wzdłuż Nysy Łużyckiej do granicy z Czechosłowacją, stanowi zachodnią granicę państwową Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej". Zobowiązywano się też do absolutnego przestrzegania integralności terytorialnej umawiających się stron i potwierdzano nienaruszalność istniejących granic oświadczając przy tym, że PRL i NRF nie mają wobec siebie roszczeń terytorialnych. Niemcy Zachodnie stwierdzały przy tym, że podpisanie z PRL układu nie oznacza uznania przemieszczeń ludności, wynikających ze zmian delimitacji granicznych, za zgodne z prawem i nie odbiera komukolwiek jakichkolwiek praw wynikających z zachodnioniemieckiego ustawodawstwa.

Dwa lata później (17 maja 1972 roku) izba niższa niemieckiego po burzliwej debacie ratyfikował wspomniany układ (za 248 głosów, 238 wstrzymujących się, 10 przeciwko), równolegle z tymi decyzjami Bundestag potwierdził, że zawierane przez Bonn porozumienia i układy nie będą decydujące w kwestiach ewentualnej zawartości traktatu pokojowego z Niemcami (jako całością) i nie są prawnym uzasadnieniem granic państwowych AD 1972. Trzy dni później dokument został przyjęty przez Bundesrat (izbę wyższą) i następnie przez Prezydenta RFN Gustava Heinemanna. Jak można było oczekiwać po stronie polskiej przyjęto układ bez problemów (25 maja – Sejm , a później Rada Państwa).

Dokumenty ratyfikacyjne wymieniono w czerwcu 1972 roku w stolicy RFN – Bonn. Tyle można by było pokrótce napisać o tym co stało się w grudniu 1970 roku w Warszawie – odnosząc komentarz tylko do suchych faktów i zdarzeń. Warto jednak, z kilku przyczyn przyjrzeć się nieco, aurze otaczającej całe opisane wyżej zdarzenie. Po pierwsze strona niemiecka podczas oficjalnych wystąpień cały czas podkreślała (przyjmując na siebie odpowiedzialność za dramat wojny) konieczność „patrzenia w przyszłość” i likwidacji pozostałości wojny: „[…] Postawiliśmy sobie za cel porządkowanie spraw pozostawionych przez wojnę, po to by zabezpieczyć pokój […] Stało się jasne, że oba narody muszą szukać początku nowej drogi jeśli chcą dobrego sąsiedztwa […]” mówił Willy Brandt podczas konferencji prasowej w Hotelu Europejskim, (Kanclerz NRF i premier PRL o podpisanym układzie.

Wspólne zwycięstwo nad przeszłością, Sztandar Młodych, 9.12.1970, s.2,), podkreślano tez rolę młodzieży w budowaniu przyszłości i twierdzono, że bez niej dobrego sąsiedztwa nie da się ukształtować (to o tyle ważne, że ta idea została zrealizowana dopiero w początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku poprzez powołanie do życia Polsko – Niemieckiej Współpracy Młodzieży – słowa te pisze jeden ze współtwórców wspomnianej Instytucji i jej były polski dyrektor). Dla komentatorów (nawet tak ograniczonych w artykułowaniu swych opinii jak polscy) ważne było, że po obu stronach stołu negocjacyjnego zasiedli ludzie mający taką a nie inną przeszłość: „[…] spotkali się: Polak (chodzi tu o Józefa Cyrankiewicza ówczesnego Premiera PRL, którego rzeczywista przeszłość „oświęcimska” nie jest do dziś szczegółowo wyjaśniona – P.Ł.) – były więzień Oświęcimia i Niemiec – były emigrant polityczny. […] Zrozumiałe jest więc, że obie strony podkreślają szczególnie rolę jaką w kształtowaniu stosunków przypadnie młodemu pokoleniu. […]” („Dokument nadziei”, H. Hartwig, Sztandar Młodych, 10.12.1970, s.2,).

Zauważono też gest Kanclerza Niemiec pod Pomnikiem Bohaterów Getta łącząc go z zachowaniem Brandta na Placu Zwycięstwa, a wraz z tym dostrzeżono w „tym Niemcu” człowieka: „[…] Trzeba wyjść z tego co jest, co się stało. Również w odniesieniu do zachodniej granicy Polski. […] Ci którzy mieli możność obserwowania sceny składania wieńca przez szefa rządu NRF, […] pod pomnikiem Nieznanego Żołnierza, a następnie przyklęknięcie przed pomnikiem Bohaterów Getta widzieli, że był wzruszony. Społeczeństwo polskie docenia to ludzkie wzruszenie. […] My w tym dniu, odczuwamy mocniej niż kiedykolwiek wagę więzi łączącej nas ze Związkiem radzieckim i innymi bratnimi krajami […].”, („Przyszłość i przeszłość”, Ryszard Wojna, Kurier Polski, 8.12.1970, s.2).

Mówiąc o „człowieczeństwie” Brandta nie pozostawiano wątpliwości, że typowym przedstawicielem społeczeństwa Zachodnich Niemiec. Tu jako dyżurni „polakożercy” służyli Adenauer, Kiesinger, Strauss i różni nie nazwani przedstawiciele ziomkostw. Wymienianie ich jednym tchem miało pokazywać, dobrą wolę „władzy ludowej”, która zechciała rozmawiać z Niemcami (nie dodawano – o czym wspominaliśmy wyżej – że był to jej żywotny interes jeśli chciała się pokazać jako obrończyni polskich interesów narodowych) i dodała im tą swoją „wolą” odwagi w kreowaniu przyszłości”: „[…] Odwaga Polski […], która będąc świadoma niewyobrażalnych krzywd czasu pogardy, a następnie niegodnej polityki dwudziestoletnich rządów NRF, podjęła inicjatywę dobrosąsiedzkich stosunków. […] Że odwagi takiej nasz dzisiejszy gość potrzebuje dowodzi nie tylko cyniczna gra opozycji, […] ale nawet niesmaczne komentarze części dziennikarzy z jego kraju na temat spontanicznego odruchu, […] przed Pomnikiem Bohaterów Getta.[…]” („Dla przyszłości Europy”, Stef., Słowo Powszechne, 8.12.1970, s.1/2).

Wspominając o tych wydarzeniach nie zająknęli się polscy komentatorzy o mających (podobno) miejsce przepychankach o wielkość składanych przed warszawskimi monumentami wieńców. Władza odniosła bowiem sukces dyplomatyczny i być może byłby ona rzeczywiście przyjęty dobrze przez Polaków gdyby nie to, że krótko po wyjeździe Kanclerza Niemiec Zachodnich z naszego kraju polała się za sprawą komunistów polska krew: „[…] Po poniedziałkowych krwawych zamieszkach w Gdańsku życie powraca do normy. Do usuwania zniszczeń i śladów wandalizmu rozwydrzonych grup chuliganów przystąpiono natychmiast po przywróceniu porządku przez funkcjonariuszy MO i żołnierzy Wojska Polskiego. […] Społeczeństwo odcięło się od sprawców chuligańskich wybryków. […]” („”Prace porządkowe w Gdańsku, Sztandar Młodych, 18.12.1970, s.1,).

Dwa dni po opublikowaniu powyższych słów polski „twórca” porozumienia z Niemcami Zachodnimi Władysław Gomułka z rękoma ubroczonymi po łokcie w krwi „chuliganów i wichrzycieli” odszedł w polityczny niebyt. Premiera PRL Józefa Cyrankiewicza wygrażającego mordowanym demnostrantom odsunięto od realnej władzy 23 grudnia 1970 roku, a kolejny aktor opisywanych wydarzeń Willy Brandt twórca niemieckiej „Ostpolitik” nie potrafił osiągając sukcesy w polityce zagranicznej ustabilizować gospodarki RFN co przyczyniło się do jego kłopotów spotęgowanych jeszcze potężną aferą szpiegowską z agentem STASI (Guentherem Guillaume wysokim funkcjonariuszem Urzędu Kanclerskiego) w roli głównej skutkujących dymisją, która nastąpiła 7 maja 1974 roku.

Piotr Łysakowski

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe