Dziś mija 45 lat kapłaństwa abpa Marka Jędraszewskiego
O swoim powołaniu opowiada tylko zapytany wprost, bo jak podkreśla, jest to dla niego bardzo osobista sprawa.
- Moje powołanie rodziło się dość wcześnie, jeszcze w szkole podstawowej, zwłaszcza kiedy byłem ministrantem i obserwowałem życie księży, pośród których mogłem wtedy być i widziałem, że to byli wspaniali księża, pracujący w bardzo trudnych warunkach. Widziałem ich poświęcenie, ich oddanie się, to że zdecydowaną większość swojego czasu oddawali innym - to jakoś pociągało. Oczywiście, że trzeba było zmagać się z różnymi myślami, konfrontować je z innymi możliwościami życia, bo przecież jasne, że takie możliwości się jawiły, ale przyszedł moment kiedy po maturze trzeba było zdecydować: w tę albo w tę stronę. Wybrałem seminarium duchowne i przyznam, że nigdy tego nie żałowałem, ani nie żałuję.
Koledzy z seminarium wspominają, że zawsze kochał góry i dobrze grał w piłkę nożną. To na studiach także, w toku systematycznie poszerzanej wiedzy z zakresu filozofii, jego zamiłowanie do tej dziedziny rosło i dojrzewało. Była w tym ogromna zasługa niekwestowanego mistrza przyszłego metropolity krakowskiego ks. prof. Ludwika Wciórki, który wprowadzał młodego alumna w arkana filozofii. Już wtedy widać było, że jest to nieprzeciętny umysł naukowy. Na potwierdzenie tego nie trzeba było długo czekać. Po dwóch latach pracy wikariusza ks. Jędraszewski został skierowany na studia do Rzymu, gdzie uzyskał tytuł licencjata za pracę uhonorowaną złotym medalem Uniwersytetu Gregoriańskiego, natomiast w 1979 roku obronił pracę doktorską, która otrzymała złoty medal Ojca Świętego Jana Pawła II. Warto wspomnieć, że w czasie pracy w pierwszej parafii w Odolanowie wraz z kolegami kapłanami jeździli do Poznania na nocne spotkania z prof. Wciórką, o czym nie wiedział ich proboszcz. Spotkania przedłużały się nierzadko do późnych godzin nocnych tak, że powrót odbywał się właściwie nad ranem. Żeby nie martwić i nie obudzić proboszcza, gasili silnik w bezpiecznej odległości, po czym wpychali zgasły samochód na teren plebanii.
Po powrocie do kraju ks. dr Marek Jędraszewski poświęcał się pracy naukowej, która sprawiała mu ogromną radość i dawała mnóstwo satysfakcji. Habilitował się na Wydziale Filozoficznym Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie w 1991 roku. Siedem lat później w związku z powstaniem Wydziału Teologicznego na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu otrzymał nominację na stanowisko profesora nadzwyczajnego UAM oraz nominację na kierownika Zakładu Filozofii Chrześcijańskiej na Wydziale Teologicznym UAM. W 1997 roku Jan Paweł II wybrał Go biskupem pomocniczym archidiecezji poznańskiej. Jego dewiza biskupia brzmi: „Scire Christum" („Znać Chrystusa").
W 2012 roku natomiast papież Benedykt XVI mianował bpa Marka Jędraszewskiego arcybiskupem metropolitą łódzkim, a 8 grudnia 2016 roku na mocy decyzji Ojca św. Franciszka objął On posługę pasterza kościoła Krakowskiego.
Arcybiskup w swym nauczaniu niezwykle często odwołuje się do osoby i myśli Jana Pawła II, z którym jest szczególnie związany. Znany jest z tego, że nie boi się zła nazywać złem, a grzechu grzechem, nawet jeśli niektórym bardzo się to nie podoba. Podkreśla, że Kościół musi głosić Chrystusa i Jego Ewangelię bez względu na to, co sądzi o tym świat, „w porę i nie w porę".
W imieniu redakcji "Tygodnika Solidarność" i portalu Tysol.pl składamy arcybiskupowi najlepsze życzenia.
Źródło: Diecezja.pl
kos