Piotr Łysakowski: Przypadek Barucha Steinberga i pomnik z Jersey City

Kłamstwo dotyczące Polski uderza bezpośrednio nie tylko w nasz kraj, ale także w ofiary Holocaustu.
 Piotr Łysakowski: Przypadek Barucha Steinberga i pomnik z Jersey City
/ wikipedia/domena publiczna
Baruch Steinberg major Wojska Polskiego urodził się w roku 1897 w Przemyślanach na Kresach II Rzeczpospolitej. Był członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej, obrońcą Lwowa (1919). Później został Rabinem III Okręgu Korpusu Grodno (1928), Starszym Rabinem I Okręgu Korpusu Warszawa w stopniu majora. Służył swej Ojczyźnie Polsce i za tę służbę otrzymał wraz z innym kolegami oficerami od sowieckiego najeźdźcy 12 kwietnia strzał w tył głowy. Stało się to w Katyniu. Szacuje się, że oprócz niego w kolejnych egzekucjach na ponad 20 tysiącach polskich oficerów, policjantów oraz funkcjonariuszach KOP, oficerów rezerwy popełnionych w różnych miejscach kaźni zginęło około 1000 osób pochodzenia żydowskiego.

Ignacy Kutzner, Alfred Gliklich, Dawid Wyszogród, Samuel Szapiro, Wolf (Wacław) Spiszak, Maurycy Rubinfeld, Leon Poznański, Markus Nussenbaum, Julian Moszkowicz, Leonard Laks, Edward Karlsbach, Pinkas Ginsberg, Aleksander Engliszer, Henryk Cymerman, Jerzy Adler, Eliasz Hersz Wigdorowicz  - to nazwiska tylko kilkunastu z nich, kilkunastu bohaterów, których los przez kilkadziesiąt lat okryty był całkowitym przymusowym milczeniem. Analizując zbrodnie Holocaustu mówiono o tych, których wymordowali w latach 1939 – 1945 Niemcy. Tchórzliwie nie wspominano o wymienianych wyżej.

Czemu zająłem się tym fragmentem „dziejów Katynia” właśnie teraz !?

Otóż do przypomnienia ofiary tych ludzi skłoniły mnie między innymi ostatnie wydarzenia związane z pomnikiem „katyńskim w Jersey City” oraz łączący się z „tymi” wydarzeniami wcześniejszy spór polsko żydowski (albo lepiej powiedzmy to tak – odwrotnie – spór żydowsko polski) o to, kto był pierwszą ofiarą Niemców (niemieckiego totalitaryzmu). Cały ten konflikt daje się sprowadzić do potwornego stwierdzenia Pani Engelking Boni o tym, że „…dla Polaków to była kwestia biologiczna po prostu śmierć jak śmierć…dla Żydów to była kwestia metafizyczna…” (źródło YouTube) - stwierdzenia, które automatycznie powinno wykluczać z obszaru cywilizowanej dyskusji jej Autora i równocześnie wartościującego ofiary według kryterium rasowo-religijnego (dodajmy, że podobne twierdzenia pojawiły się, nie tak dawno, w niemieckich mediach 2017/2018, gdy na porządku dziennym stanęła sprawa postawienia w Berlinie z inicjatywy Floriana Mausbacha i później Dietera Bingena pomnika polskich ofiar III Rzeszy, który miałby znaleźć się w Berlinie obok monumentu poświęconego ofiarom mordu na Żydach). Motywacją do zwrócenia uwagi na Borucha Steinberga były też usłyszane – i obejrzane (kilka lat temu - 2009), wypowiedzi telewizyjne Panów Dziennikarzy - Kurkiewicza i Gduli (przepraszam, ale imion tych uznanych sław pióra i ekranu niestety nie zapamiętałem). Obaj Panowie dołączyli do ówczesnego Wicemarszałka Sejmu RP (później Prezydenta RP) i w paru audycjach stwierdzili autorytatywnie i mocno, że mord popełniony na Polakach przez NKWD: „…nie był ludobójstwem…” bo choć: ” „…było to okropne i nieludzkie…” i „…nie mówię tego, aby przemilczać i pomniejszać polskie cierpienie…” to nie było to ludobójstwo, gdyż : „…oprócz Polaków mordowano tam także Żydów…” . Dodawano też, by sprawa nie wyglądała szczególnie źle, że mordowano także: „…Białorusinów, Rosjan, Ukraińców…”.

Tylko tyle tej mądrości, czy aż tyle - ręce opadają – negacjonizm uzasadniany etnicznie.

Pomijam już tu fakt, że wspomniani dziennikarze nie biorą pod uwagę, że „Katyń” jako zbrodnia sądzony był w Norymberdze (paradoksalnie – czy też nie - na wniosek ZSSR) wraz z innymi, tym razem niemieckimi zbrodniami ludobójstwa. Już to samo w sobie, abstrahując od podłości składających oskarżenie Sowietów, kwalifikuje tę zbrodnię jako akt ludobójstwa właśnie!

Gdyby więc przyjąć interpretację wspominanych „intelektualistów” (i im podobnych) należałoby wrzucić do kosza cały proces przeprowadzony w Norymberdze wraz z jego orzeczeniami, wyrokami. Nie da się bowiem zaprzeczyć, że w przypadku wielu zbrodni popełnianych przez Niemców, ich ofiarami padały nie tylko jednolite grupy etniczne, ale także i te mieszane. Co powiedzieć i jak zakwalifikować mordowanie rodzin polsko – żydowskich!? Znane są przecież takie przypadki. Czy nie stosuje się tu przypadkiem „segregacji rasowej” i wartościowania (ten mniej wart bo Polak, a ten więcej bo Żyd, a może odwrotnie!?) ofiar sowieckich?

Czy to w ogóle przystoi polskim publicystom, politykom (jeśli tak można ich nazwać)?

Szczególnie teraz wobec morza kłamstw i obelg rzucanych na Polskę, formułowanych na podstawie krzywdzących uogólnień.
Czym różni się heroizm i majestat śmierci Tadzia od heroizmu śmierci Pawło czy Herszla!? Ja różnicy nie widzę – ale cóż, niedouczony pewno jestem!

Pomijam już w tym miejscu to, że większości „intelektualistów i intelektualistek” zapomniało się też, że w Konwencji o Ludobójstwie Zgromadzenia Ogólnego ONZ (z 1951 roku) definiuje się ludobójstwo jako: „…akty popełnione z zamiarem zniszczenia, w całości lub częściowo, narodowej, etnicznej, rasowej lub religijnej grupy: a) zabijanie członków grupy […] c) rozmyślne narzucanie członkom grupy warunków życia, obmyślanych celem sprowadzenia jej fizycznego zniszczenia w całości lub w części […] „ (cyt. za „Zbrodnia Katyńska w świetle dokumentów”). O sporządzonej wcześniej przez Rafała Lemkina definicji ludobójstwa już nie wspominam.

Przy okazji, chciałbym też zwrócić uwagę na niegdysiejszą uchwałę Senatu, która uznawała „Katyń” za akt ludobójstwa i której współautorem był sam Stefan Niesiołowski.

Gdyby tego było mało przypomnę, że w roku 1993 sami Rosjanie uznali w wewnętrznych ekspertyzach, że „Katyń” to było właśnie „to" czyli ludobójstwo.

Od pewnego czasu mówią jednak inaczej. Czasami wręcz brutalnie tak jak Witalij Tretiakow w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” z dnia 15.09.2009: „ [...] Polaków zabijali nie po to, żeby unicestwić ich jako naród, żeby ich nigdy więcej nie było, albo żeby ich było mniej [...]” a potem dodaje: „ [...] to było zabójstwo popełnione w oparciu o motywy polityczne, swoją drogą dokonane w warunkach wojny – co wiele wyjaśnia, ale oczywiście niewiele usprawiedliwia, zwłaszcza z punktu widzenia Polaków [...]” - cóż inne czasy, inne wyzwania intelektualne wynikające z oczekiwań władzy na Kremlu i potrzeb odbudowywanego imperium to i interpretacja faktów może być inna niż kilka lat temu, tak więc tym gorzej dla faktów.

Mord w Katyniu rzeczywiście nie był mordem na całej populacji narodowej - był jednak, czynioną ręka w rękę z niemieckim okupantem, próbą eliminacji polskich elit politycznych po to, by w przyszłości łatwiej kierować masą pozbawionych warstw przywódczych Polaków, a w dalszej kolejności zaprowadzić ich nad egzekucyjne doły lub do krematoriów. Obu tyranom potrzebny był „Lebensraum” i zaspokajanie dzikiej nienawiści do Polski, a niesubordynowani Polacy przeszkadzali w realizacji tych pomysłów.

Mówią o tym w sposób wyraźny niemieckie dokumenty. Sowieci byli zbyt mądrzy, by zostawiać po sobie podobnie wyraźne ślady. Ich zamiary pokazywała i weryfikowała jednak praktyka. Ciekawym świadectwem są każącym się zastanowić nad tym czy Katyń nie był przypadkiem, wbrew twierdzeniom „fachowców”, zbrodnią o podłożu etnicznym, są liczne wspomnienia współczesnych, ogarniętych przez Sowiety w 1939 roku na Kresach II Rzeczpospolitej: „[…] Rozstrzeliwano Polaków na miejscu, bez sądu, bez protokołów […] zdyscyplinowana Armia Czerwona po wtargnięciu do Polski nie przeszkadza potwornym ekscesom skierowanym przeciw Polakom […] W świetlicy internatu jeden z komadirów strąca ze ściany portrety Piłsudskiego, Mościckiego, Rydza Śmigłego […] potem strzela w Orła Białego […] Polacy mamy być zdrajcami > ojczyzny sowieckiej < […] na nasze kategoryczne twierdzenie, że jesteśmy obywatelami polskimi, odpowiadano zawsze […]: Polszy niet i nie budiet […] Dla okupanta rosyjskiego wrogiem numer 1 jest Polska, jej historia, przeszłość i przyszłość, jej kultura i literatura, jej katolicyzm, jej umiłowanie wolności. Wrogiem numer 2 są nosiciele polskości tj.Polacy o twardym karku […]”  (cyt. Za Grażyna Lipińska „Jeśli zapomnę o nich …”).
Nikt nie musi dzielić z nami naszych wizji świata, nie jesteśmy i nie chcemy nikogo do tego zmuszać  –  tylko czy to powód, by polscy publicyści (politycy też) mówili to samo co na przykład Rosjanie, którzy są – co widać z tekstu po prostu wściekli, że w „Polszy” mówi się inaczej niż im się to podoba i inaczej niż oni chcieliby by mówiono!?

W ogóle niezależna Polska, znajdująca się w obszarze „bliskiej zagranicy” jest Rosji Putina i bliższym oraz dalszym „sąsiadom” w sposób wyraźny nie w smak. Dziwnie przypomina to okres międzywojenny, kiedy II Rzeczpospolita była w sposób jednoznaczny zawadą dla otaczających ją państw. Czy Polska XXI wieku próbująca, od czasu do czasu, prowadzić niezależną politykę też znalazła się teraz w takiej samej sytuacji ?

Kto nie stawia sobie tego pytania i kto tego nie widzi jest w najprostszy sposób ślepy. Nie chciałbym przypominać tu klasyka, który wspominał często o: „pożytecznych idiotach” ale …
Widać, że logika argumentacji siły połączonej z kłamstwem odpowiada różnym środowiskom.

Nie wierzę bowiem tylko w niewiedzę, którą tłumaczył się ograniczony i łżący w żywe oczy przygłupiasty facecik z New Jersey oskarżający nie tylko Marszałka Karczewskiego o wszystko co najgorsze (a przy okazji także opluwający także dobre imię Polski i wszystkich Polaków).
Nie muszę też dodawać, że ten typ logiki nie ma wiele wspólnego z prawdą historyczną, a także i tą niezbyt popularną inną – moralną, ma natomiast wiele wspólnego z hucpą i szemranymi interesami połączonymi w jedno z najpospolitszym kłamstwem. Nie dość tego, ucieczka od określenia „Katynia” jako ludobójstwa prowadzi do obrazy nie tylko zamordowanych w Kozich Górach i innych miejscach Ignacego Kutznera, Alfreda Gliklicha, Dawida Wyszogroda, Samuela Szapiro, Wolfa (Wacława) Spiszaka, Maurycego Rubinfelda, Leona Poznańskiego, Markusa Nussenbauma, Juliana Moszkowicza, Leonarda Laksa, Edwarda Karlsbacha, Pinkasa Ginsberga, Aleksandra Engliszera, Henryka Cymermana, Jerzego Adlera, Eliasza Hersza Wigdorowicza i Borucha Steinberga oraz ich towarzyszy broni, ale uderza bezpośrednio w ofiary Holocaustu, ale te, jak widzę, są w przypadku walki o wielką kasę zupełnie na drugim planie.
 
 
 
Piotr Łysakowski
 /k
 
 
 

 

POLECANE
Jerzy Kwaśniewski: Barbarzyńskie praktyki aborcyjne w Polsce muszą się skończyć! gorące
Jerzy Kwaśniewski: Barbarzyńskie praktyki aborcyjne w Polsce muszą się skończyć!

W Wielkim Tygodniu – gdy wspominaliśmy męczeńską śmierć Jezusa – wielu Polaków usłyszało o niewinnej śmierci… 9-miesięcznego Felka (takie zmienione imię nadali mu dziennikarze „Gazety Wyborczej”).

Nie żyje Tomasz Jakubiak. Znany kucharz i juror miał 41 lat z ostatniej chwili
Nie żyje Tomasz Jakubiak. Znany kucharz i juror miał 41 lat

Znany kucharz Tomasz Jakubiak zmarł 30 kwietnia 2025 roku w wieku 41 lat. Informację przekazała jego rodzina.

Stanowski opuścił studio podczas rozmowy z Maciakiem z ostatniej chwili
Stanowski opuścił studio podczas rozmowy z Maciakiem

Krótko trwała środowa rozmowa na Kanale Zero z kandydatem na prezydenta Maciejem Maciakiem. Krzysztof Stanowski wyszedł ze studia, po tym, jak Maciak chwalił Putina.

Niemcy cichym wspólnikiem Rosji w destabilizacji Polski gorące
Niemcy cichym wspólnikiem Rosji w destabilizacji Polski

Inżynieria przymusowej migracji stała się bezprecedensową formą nacisku, za pomocą której Federacja Rosyjska realizuje swoje interesy geopolityczne. Wszystko wskazuje na to, że cichymi wspólnikami Rosji w planach zdestabilizowania państwa polskiego są Niemcy. Działania rządu w Berlinie idealnie wpisują się w rosyjską strategię. Czy to oznacza, że aktualna mimo wojny na Ukrainie budowa przestrzeni od Władywostoku do Lizbony ma się dokonać na gruzach państwa i Narodu Polskiego?

Dziwne zachowanie Trzaskowskiego w Olsztynie. Jest nagranie z ostatniej chwili
Dziwne zachowanie Trzaskowskiego w Olsztynie. Jest nagranie

Rafał Trzaskowski spotkał się z mieszkańcami Olsztyna na miejskiej plaży. Fragment przemówienia kandydata KO wzbudził spore zainteresowanie internautów.

Europoseł z Francji przywiozła do Warszawy setki pigułek aborcyjnych z ostatniej chwili
Europoseł z Francji przywiozła do Warszawy setki pigułek aborcyjnych

29 kwietnia 2025 r. poseł Mathilde Panot i europoseł Manon Aubry dostarczyły do Warszawy 300 pigułek aborcyjnych. Francuzki zapowiedziały, że wyślą ich więcej.

Gazowa hipokryzja Niemiec. Tak do Europy trafiają miliardy metrów sześciennych rosyjskiego gazu Wiadomości
Gazowa hipokryzja Niemiec. Tak do Europy trafiają miliardy metrów sześciennych rosyjskiego gazu

Chociaż Niemcy publicznie deklarują odejście od rosyjskich surowców, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Jak ujawnia niemiecki tygodnik „Der Spiegel”, niemiecka państwowa spółka SEFE (następczyni niemieckiego oddziału Gazpromu) sprowadza do kraju ogromne ilości rosyjskiego skroplonego gazu ziemnego (LNG) – często omijając własne zakazy i ukrywając faktyczny kierunek dostaw.

Debata prezydencka TVP. Ostra reakcja KRRiT z ostatniej chwili
Debata prezydencka TVP. Ostra reakcja KRRiT

KRRiT krytykuje wykluczenie Telewizji Republika z debaty prezydenckiej TVP z udziałem TVN i Polsatu, która odbędzie się 12 maja.

Słowa Grzegorza Brauna podczas debaty. Jest reakcja prokuratury gorące
Słowa Grzegorza Brauna podczas debaty. Jest reakcja prokuratury

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła w środę dochodzenie w sprawie znieważenia Żydów oraz nawoływania do nienawiści w trakcie poniedziałkowej debaty kandydatów na prezydenta. Chodzi o zachowanie Grzegorza Brauna w trakcie debaty prezydenckiej "Super Expressu".

Znamy nazwisko nowego rzecznika niemieckiego rządu. To dziennikarz z ostatniej chwili
Znamy nazwisko nowego rzecznika niemieckiego rządu. To dziennikarz

Dziennikarz i publicysta "Sueddeutsche Zeitung" Stefan Kornelius obejmie stanowisko rzecznika nowego, chadecko-socjaldemokratycznego rządu Niemiec – poinformował portal dziennika.

REKLAMA

Piotr Łysakowski: Przypadek Barucha Steinberga i pomnik z Jersey City

Kłamstwo dotyczące Polski uderza bezpośrednio nie tylko w nasz kraj, ale także w ofiary Holocaustu.
 Piotr Łysakowski: Przypadek Barucha Steinberga i pomnik z Jersey City
/ wikipedia/domena publiczna
Baruch Steinberg major Wojska Polskiego urodził się w roku 1897 w Przemyślanach na Kresach II Rzeczpospolitej. Był członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej, obrońcą Lwowa (1919). Później został Rabinem III Okręgu Korpusu Grodno (1928), Starszym Rabinem I Okręgu Korpusu Warszawa w stopniu majora. Służył swej Ojczyźnie Polsce i za tę służbę otrzymał wraz z innym kolegami oficerami od sowieckiego najeźdźcy 12 kwietnia strzał w tył głowy. Stało się to w Katyniu. Szacuje się, że oprócz niego w kolejnych egzekucjach na ponad 20 tysiącach polskich oficerów, policjantów oraz funkcjonariuszach KOP, oficerów rezerwy popełnionych w różnych miejscach kaźni zginęło około 1000 osób pochodzenia żydowskiego.

Ignacy Kutzner, Alfred Gliklich, Dawid Wyszogród, Samuel Szapiro, Wolf (Wacław) Spiszak, Maurycy Rubinfeld, Leon Poznański, Markus Nussenbaum, Julian Moszkowicz, Leonard Laks, Edward Karlsbach, Pinkas Ginsberg, Aleksander Engliszer, Henryk Cymerman, Jerzy Adler, Eliasz Hersz Wigdorowicz  - to nazwiska tylko kilkunastu z nich, kilkunastu bohaterów, których los przez kilkadziesiąt lat okryty był całkowitym przymusowym milczeniem. Analizując zbrodnie Holocaustu mówiono o tych, których wymordowali w latach 1939 – 1945 Niemcy. Tchórzliwie nie wspominano o wymienianych wyżej.

Czemu zająłem się tym fragmentem „dziejów Katynia” właśnie teraz !?

Otóż do przypomnienia ofiary tych ludzi skłoniły mnie między innymi ostatnie wydarzenia związane z pomnikiem „katyńskim w Jersey City” oraz łączący się z „tymi” wydarzeniami wcześniejszy spór polsko żydowski (albo lepiej powiedzmy to tak – odwrotnie – spór żydowsko polski) o to, kto był pierwszą ofiarą Niemców (niemieckiego totalitaryzmu). Cały ten konflikt daje się sprowadzić do potwornego stwierdzenia Pani Engelking Boni o tym, że „…dla Polaków to była kwestia biologiczna po prostu śmierć jak śmierć…dla Żydów to była kwestia metafizyczna…” (źródło YouTube) - stwierdzenia, które automatycznie powinno wykluczać z obszaru cywilizowanej dyskusji jej Autora i równocześnie wartościującego ofiary według kryterium rasowo-religijnego (dodajmy, że podobne twierdzenia pojawiły się, nie tak dawno, w niemieckich mediach 2017/2018, gdy na porządku dziennym stanęła sprawa postawienia w Berlinie z inicjatywy Floriana Mausbacha i później Dietera Bingena pomnika polskich ofiar III Rzeszy, który miałby znaleźć się w Berlinie obok monumentu poświęconego ofiarom mordu na Żydach). Motywacją do zwrócenia uwagi na Borucha Steinberga były też usłyszane – i obejrzane (kilka lat temu - 2009), wypowiedzi telewizyjne Panów Dziennikarzy - Kurkiewicza i Gduli (przepraszam, ale imion tych uznanych sław pióra i ekranu niestety nie zapamiętałem). Obaj Panowie dołączyli do ówczesnego Wicemarszałka Sejmu RP (później Prezydenta RP) i w paru audycjach stwierdzili autorytatywnie i mocno, że mord popełniony na Polakach przez NKWD: „…nie był ludobójstwem…” bo choć: ” „…było to okropne i nieludzkie…” i „…nie mówię tego, aby przemilczać i pomniejszać polskie cierpienie…” to nie było to ludobójstwo, gdyż : „…oprócz Polaków mordowano tam także Żydów…” . Dodawano też, by sprawa nie wyglądała szczególnie źle, że mordowano także: „…Białorusinów, Rosjan, Ukraińców…”.

Tylko tyle tej mądrości, czy aż tyle - ręce opadają – negacjonizm uzasadniany etnicznie.

Pomijam już tu fakt, że wspomniani dziennikarze nie biorą pod uwagę, że „Katyń” jako zbrodnia sądzony był w Norymberdze (paradoksalnie – czy też nie - na wniosek ZSSR) wraz z innymi, tym razem niemieckimi zbrodniami ludobójstwa. Już to samo w sobie, abstrahując od podłości składających oskarżenie Sowietów, kwalifikuje tę zbrodnię jako akt ludobójstwa właśnie!

Gdyby więc przyjąć interpretację wspominanych „intelektualistów” (i im podobnych) należałoby wrzucić do kosza cały proces przeprowadzony w Norymberdze wraz z jego orzeczeniami, wyrokami. Nie da się bowiem zaprzeczyć, że w przypadku wielu zbrodni popełnianych przez Niemców, ich ofiarami padały nie tylko jednolite grupy etniczne, ale także i te mieszane. Co powiedzieć i jak zakwalifikować mordowanie rodzin polsko – żydowskich!? Znane są przecież takie przypadki. Czy nie stosuje się tu przypadkiem „segregacji rasowej” i wartościowania (ten mniej wart bo Polak, a ten więcej bo Żyd, a może odwrotnie!?) ofiar sowieckich?

Czy to w ogóle przystoi polskim publicystom, politykom (jeśli tak można ich nazwać)?

Szczególnie teraz wobec morza kłamstw i obelg rzucanych na Polskę, formułowanych na podstawie krzywdzących uogólnień.
Czym różni się heroizm i majestat śmierci Tadzia od heroizmu śmierci Pawło czy Herszla!? Ja różnicy nie widzę – ale cóż, niedouczony pewno jestem!

Pomijam już w tym miejscu to, że większości „intelektualistów i intelektualistek” zapomniało się też, że w Konwencji o Ludobójstwie Zgromadzenia Ogólnego ONZ (z 1951 roku) definiuje się ludobójstwo jako: „…akty popełnione z zamiarem zniszczenia, w całości lub częściowo, narodowej, etnicznej, rasowej lub religijnej grupy: a) zabijanie członków grupy […] c) rozmyślne narzucanie członkom grupy warunków życia, obmyślanych celem sprowadzenia jej fizycznego zniszczenia w całości lub w części […] „ (cyt. za „Zbrodnia Katyńska w świetle dokumentów”). O sporządzonej wcześniej przez Rafała Lemkina definicji ludobójstwa już nie wspominam.

Przy okazji, chciałbym też zwrócić uwagę na niegdysiejszą uchwałę Senatu, która uznawała „Katyń” za akt ludobójstwa i której współautorem był sam Stefan Niesiołowski.

Gdyby tego było mało przypomnę, że w roku 1993 sami Rosjanie uznali w wewnętrznych ekspertyzach, że „Katyń” to było właśnie „to" czyli ludobójstwo.

Od pewnego czasu mówią jednak inaczej. Czasami wręcz brutalnie tak jak Witalij Tretiakow w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” z dnia 15.09.2009: „ [...] Polaków zabijali nie po to, żeby unicestwić ich jako naród, żeby ich nigdy więcej nie było, albo żeby ich było mniej [...]” a potem dodaje: „ [...] to było zabójstwo popełnione w oparciu o motywy polityczne, swoją drogą dokonane w warunkach wojny – co wiele wyjaśnia, ale oczywiście niewiele usprawiedliwia, zwłaszcza z punktu widzenia Polaków [...]” - cóż inne czasy, inne wyzwania intelektualne wynikające z oczekiwań władzy na Kremlu i potrzeb odbudowywanego imperium to i interpretacja faktów może być inna niż kilka lat temu, tak więc tym gorzej dla faktów.

Mord w Katyniu rzeczywiście nie był mordem na całej populacji narodowej - był jednak, czynioną ręka w rękę z niemieckim okupantem, próbą eliminacji polskich elit politycznych po to, by w przyszłości łatwiej kierować masą pozbawionych warstw przywódczych Polaków, a w dalszej kolejności zaprowadzić ich nad egzekucyjne doły lub do krematoriów. Obu tyranom potrzebny był „Lebensraum” i zaspokajanie dzikiej nienawiści do Polski, a niesubordynowani Polacy przeszkadzali w realizacji tych pomysłów.

Mówią o tym w sposób wyraźny niemieckie dokumenty. Sowieci byli zbyt mądrzy, by zostawiać po sobie podobnie wyraźne ślady. Ich zamiary pokazywała i weryfikowała jednak praktyka. Ciekawym świadectwem są każącym się zastanowić nad tym czy Katyń nie był przypadkiem, wbrew twierdzeniom „fachowców”, zbrodnią o podłożu etnicznym, są liczne wspomnienia współczesnych, ogarniętych przez Sowiety w 1939 roku na Kresach II Rzeczpospolitej: „[…] Rozstrzeliwano Polaków na miejscu, bez sądu, bez protokołów […] zdyscyplinowana Armia Czerwona po wtargnięciu do Polski nie przeszkadza potwornym ekscesom skierowanym przeciw Polakom […] W świetlicy internatu jeden z komadirów strąca ze ściany portrety Piłsudskiego, Mościckiego, Rydza Śmigłego […] potem strzela w Orła Białego […] Polacy mamy być zdrajcami > ojczyzny sowieckiej < […] na nasze kategoryczne twierdzenie, że jesteśmy obywatelami polskimi, odpowiadano zawsze […]: Polszy niet i nie budiet […] Dla okupanta rosyjskiego wrogiem numer 1 jest Polska, jej historia, przeszłość i przyszłość, jej kultura i literatura, jej katolicyzm, jej umiłowanie wolności. Wrogiem numer 2 są nosiciele polskości tj.Polacy o twardym karku […]”  (cyt. Za Grażyna Lipińska „Jeśli zapomnę o nich …”).
Nikt nie musi dzielić z nami naszych wizji świata, nie jesteśmy i nie chcemy nikogo do tego zmuszać  –  tylko czy to powód, by polscy publicyści (politycy też) mówili to samo co na przykład Rosjanie, którzy są – co widać z tekstu po prostu wściekli, że w „Polszy” mówi się inaczej niż im się to podoba i inaczej niż oni chcieliby by mówiono!?

W ogóle niezależna Polska, znajdująca się w obszarze „bliskiej zagranicy” jest Rosji Putina i bliższym oraz dalszym „sąsiadom” w sposób wyraźny nie w smak. Dziwnie przypomina to okres międzywojenny, kiedy II Rzeczpospolita była w sposób jednoznaczny zawadą dla otaczających ją państw. Czy Polska XXI wieku próbująca, od czasu do czasu, prowadzić niezależną politykę też znalazła się teraz w takiej samej sytuacji ?

Kto nie stawia sobie tego pytania i kto tego nie widzi jest w najprostszy sposób ślepy. Nie chciałbym przypominać tu klasyka, który wspominał często o: „pożytecznych idiotach” ale …
Widać, że logika argumentacji siły połączonej z kłamstwem odpowiada różnym środowiskom.

Nie wierzę bowiem tylko w niewiedzę, którą tłumaczył się ograniczony i łżący w żywe oczy przygłupiasty facecik z New Jersey oskarżający nie tylko Marszałka Karczewskiego o wszystko co najgorsze (a przy okazji także opluwający także dobre imię Polski i wszystkich Polaków).
Nie muszę też dodawać, że ten typ logiki nie ma wiele wspólnego z prawdą historyczną, a także i tą niezbyt popularną inną – moralną, ma natomiast wiele wspólnego z hucpą i szemranymi interesami połączonymi w jedno z najpospolitszym kłamstwem. Nie dość tego, ucieczka od określenia „Katynia” jako ludobójstwa prowadzi do obrazy nie tylko zamordowanych w Kozich Górach i innych miejscach Ignacego Kutznera, Alfreda Gliklicha, Dawida Wyszogroda, Samuela Szapiro, Wolfa (Wacława) Spiszaka, Maurycego Rubinfelda, Leona Poznańskiego, Markusa Nussenbauma, Juliana Moszkowicza, Leonarda Laksa, Edwarda Karlsbacha, Pinkasa Ginsberga, Aleksandra Engliszera, Henryka Cymermana, Jerzego Adlera, Eliasza Hersza Wigdorowicza i Borucha Steinberga oraz ich towarzyszy broni, ale uderza bezpośrednio w ofiary Holocaustu, ale te, jak widzę, są w przypadku walki o wielką kasę zupełnie na drugim planie.
 
 
 
Piotr Łysakowski
 /k
 
 
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe