Rafał Woś w Radiu Wnet: Bardzo zła sytuacja w handlu. Za dużo obowiązków, niskie płace
Co musisz wiedzieć?
- Rafał Woś w swojej audycji na falach Radia Wnet mówił o bardzo trudnej sytuacji pracowników handlu.
- Wicenaczelny „Tygodnika Solidarność” zwrócił uwagę na trzy główne problemy: niskie pensje, przeładowanie pracą i organizacja czasu pracy.
- Redaktor zwrócił również uwagę na model franczyzowy, który jest bardzo trudny w realizacji przez przedsiębiorcę.
– Donald Tusk, aby dać coś lewicy, wprowadził dzień wolny od pracy w Wigilię, ale wyrządził tą decyzją niedźwiedzią przysługę ludziom pracującym w handlu, a jest ich niemało, bo mniej więcej 2 mln. Większość tych ludzi ma wolną Wigilię, ale za to dostali pracującą niedzielę w grudniu. To niejedyny problem w polskim handlu, w którym nie dzieje się najlepiej – mówił redaktor.
Płaca minimalna i nadgodziny
Handel to bardzo ważna branża każdej gospodarki, a polskiej w szczególności. 2 mln ludzi zatrudnionych w szeroko rozumianym handlu to ok. 1/3 wszystkich pracujących w naszym kraju. Ogromną część w tej grupie stanowią kobiety. Ta branża ma w ostatnich latach trzy główne problemy. Problem pierwszy to przeładowanie pracowników obowiązkami. Po drugie, niskie płace, NSZZ „Solidarność” szacuje, że mniej więcej 800 tys. pracowników handlu pracuje za płacę minimalną. W wynagrodzeniach oferowanych przez np. wielkie sieci handlowe przedstawiane są oczywiście wyższe stawki, ale zawierają się w nich różne premie, bonusy i elementy wynagrodzenia, które są uznaniowe i uzależnione od spełnienia różnych norm. Zazwyczaj te normy są tak wyśrubowane, że spełnić ich się nie da i większość pracowników zostaje przy gołej pensji minimalnej. Trzeci duży problem to organizacja czasu pracy. W handlu pracuje się dużo i długo
– tłumaczył.
- Bartłomiej Mickiewicz: Setki tysięcy Polaków walczą obecnie o utrzymanie pracy i godziwych warunków
- Solidarność 2025. Związkowe podsumowanie roku
- W Olsztynie Solidarność pikietowała przeciwko konsolidacji szpitali
- Jak naprawdę może wyglądać wojna w Polsce
- Paraliż na S7. "Stoją w korku już ponad 14 godzin"
W ostatnich latach próbowano wyjść naprzeciw tym problemom. Bardzo ważna była tutaj ustawa o wolnych niedzielach. Była to ustawa NSZZ „Solidarność”, związek przeforsował ją razem z prezydentem Andrzejem Dudą na przekór liberałów nie tylko z partii Donalda Tuska, lecz także tych wewnątrz Zjednoczonej Prawicy. Nie jest tajemnicą, że w polskiej opinii publicznej mamy ciągle sojusz przeciwników wolnych niedziel. Na szczęście prezydent Nawrocki obiecał polskich niedziel strzec, ponieważ tak się umówił ze związkami zawodowymi
– mówił Rafał Woś.
Powyższe problemy trudno rozwiązać, ponieważ mimo tego, że branża handlowa jest duża, to jednak konkurencja panująca na tym rynku powoduje, że marże zysku są niskie. To powoduje, że nawet ci najwięksi gracze muszą walczyć z konkurencją, m.in. jak najsłabszymi warunkami zatrudnienia pracowników. Wciąż mamy pracowników, którzy są nawet z podstawowym pakietem pracowniczym. Ot, taka sieć handlowa „Dino” wciąż nie zdołała powołać do życia Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych
– dodał.
Rząd testuje krótszy tydzień pracy
Problemem jest model franczyzowy. Normalny konsument może tego nie widzieć, idąc do sklepu, ale to polega na tym, że drobny przedsiębiorca wypożycza sobie od wielkiej korporacji logo marki i jest z tego tytułu zobowiązany wywiązywać się z różnych umów i celów sprzedażowych. Efekt jest taki, że taki przedsiębiorca jest bardzo mocno przyciskany przez korporację, z kolei on oszczędza na pracownikach, którzy słusznie domagając się swoich praw, naciskają na niego na lepsze warunki pracy
– mówił redaktor.
Rząd testuje krótszy tydzień pracy i uruchamia w przyszłym roku pilotażowy program, który ma na celu zbadanie, czy w Polsce da się pracować krócej.
Brzmi znakomicie, niestety mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju oszustwem, ponieważ program będzie testowany na bardzo niewielkiej próbie 5 tys. pracowników i 90 zakładów, które dostaną od państwa grant. Próba jest tak mała, a skład uczestniczących firm tak niereprezentatywny, że większość obserwatorów ma wątpliwości, że jakiekolwiek wnioski będziemy w stanie wyciągnąć. Dość wspomnieć, że sieci handlowych i dyskontów tam nie ma
– wyjaśniał publicysta.




