Wpuśćcie nas do Anglii, a nie będzie problemu

Relacje polskich kierowców są porażające. Jeden z nich, nie przejmując się polityczną poprawnością, mówi reporterowi wprost: „To jest dzicz”. I ma rację, to najlepsza definicja. Inni opowiadają, że jadąc na przystań w Calais, boją się o własne życie. Że nie są to obawy przesadzone, dowodzą nagrania z kamer w samochodach – takie filmy można znaleźć również na YouTube.
 Wpuśćcie nas do Anglii, a nie będzie problemu
/ screen youtube
Niezależnie od intencji medium, nawet w tych bardziej swobodnie poczynających sobie z prawdą zdarza się znaleźć interesujące informacje. Telewizja TVN pokazała reportaż Wojciecha Bojanowskiego „Droga przez piekło”, zrealizowany w „dżungli” pod Calais we wrześniu, niedługo przed tym, jak w ostatnich dniach półdziki obóz imigrantów został – przynajmniej na razie – zlikwidowany.
 
Bojanowski wykonał przyzwoitą reporterską robotę. Skupił się na trwającym od 2014 roku procederze napadania przez imigrantów na ciężarówki, dojeżdżające do portu w Calais. Pokazał, jak to wyglądało od strony technicznej. Napadano zawsze w tym samym miejscu i zawsze w podobny sposób. Z tego samego miejsca niedaleko drogi wyciągano kłody i gałęzie, służące do zatarasowania jezdni. Bariery ją otaczające imigranci przechodzili zwykle również w tym samym miejscu. Następnie atakowali zwalniającą przed barykadą ciężarówkę: rzucali kamieniami, walili w kabinę gałęziami, kluczami do kół, kijami. Gdy sterroryzowani kierowcy całkowicie się zatrzymywali, imigranci wdzierali się do naczepy, wyrządzając przy tym oczywiście znaczne szkody. Struchlali kierowcy zamykali się w kabinie i modlili, żeby przetrwać atak.
 
Przepytywani przez dziennikarza imigranci z „dżungli” przyznają się do dwudziestu, trzydziestu, nawet pięćdziesięciu prób dostania się do ciężarówki. W większości udanych, tyle że później wykrywano ich podczas kontroli w terminalu promowym. Ataki stały się rutyną i ściśle powtarzalnym rytuałem.
 
Relacje polskich kierowców są porażające. Jeden z nich, nie przejmując się polityczną poprawnością, mówi reporterowi wprost: „To jest dzicz”. I ma rację, to najlepsza definicja. Inni opowiadają, że jadąc na przystań w Calais, boją się o własne życie. Że nie są to obawy przesadzone, dowodzą nagrania z kamer w samochodach – takie filmy można znaleźć również na YouTube.
 
W ręku trzymam nóż, na wypadek, gdyby któryś rozbił szybę i chciał się dostać do kabiny
— mówi jedna z bohaterek reportażu.
 
W tym wszystkim zadziwia postawa francuskiej policji. Choć wiadomo doskonale, gdzie ataki były przeprowadzane – było to, jako się rzekło, zawsze to samo miejsce na łączniku pomiędzy dwoma autostradami – i wiadomo, że dochodziło do nich z wielką regularnością, policja, zresztą w skromnej liczbie, pojawiała się zawsze dopiero po fakcie. Pozostawała na miejscu jakiś czas, po czym odjeżdżała, a imigranci wracali, aby jeszcze tej samej nocy urządzić kolejną zasadzkę. Ci, których policjanci czasami chwytali, byli odsyłani z powrotem do „dżungli”, zamiast trafić do więzienia albo do kraju, z którego przyjechali. A byłoby to możliwe, ponieważ – jak dowiadujemy się z reportażu – „dżunglę” zasiedlali niemal wyłącznie obywatele państw, które nie są uznawane za strefy wojny, takich jak Etiopia, Afganistan, Erytrea, czyli po prostu imigranci ekonomiczni, a nie uchodźcy.
 
Bojanowski pyta francuskich policjantów, patrolujących okolicę obozu, dlaczego nie są w stanie upilnować niewielkiego odcinka drogi. Jeden z nich odpowiada:
 
Ja nie mogę z panem rozmawiać.
 
W tym czasie drugi złośliwie włącza syrenę stojącego obok radiowozu, żeby utrudnić dziennikarzom przeprowadzanie rozmowy.
 
Oczywiście – jest to TVN, więc dostajemy też odpowiednią porcję politpoprawnego przekazu. Paru imigrantów opowiada, jak są zdesperowani, innych widzimy, jak kąpią się w morzu. Dostajemy też bełkotliwe wypowiedzi jakiegoś przypadkowego Brytyjczyka, który przejeżdża obok rowerem. Ta rozmowa najbardziej psuje reportaż. Jeśli Bojanowski musiał zapłacić jakiś trybut za pokazanie dziczy z Calais, mógł wymyślić coś spójniejszego i lepszego merytorycznie.
 
Jednak to właśnie podczas rozmowy na plaży z nastolatkami, przedstawiającymi się jako Afgańczycy, padają najmocniejsze słowa w całym reportażu. Jeden z chłopców – na oko mający może 15 lat – stwierdza, że jeśli kiedyś któryś kierowca skończy z rozbitą czaszką i mózgiem na wierzchu, „nie będzie to nasza wina”.
 
Wpuśćcie nas do Anglii, a nie będzie problemu
— oznajmia domniemany Afgańczyk.
 
 
Więcej na wpolityce.pl
 

 

POLECANE
To między innymi on doprowadził do lewitacji magnetycznej pierwszego żywego organizmu w historii [VIDEO] gorące
To między innymi on doprowadził do lewitacji magnetycznej pierwszego żywego organizmu w historii [VIDEO]

By to zrealizować, całe miasto musiało mieć ograniczony dostęp do energii. Dlatego eksperyment przeprowadzono w nocy. Dziś gościem naszego pierwszego w historii kanału „wywiadu rzeki” jest Laureat Nagrody Ig Nobla, Medalu Lorentza, Medal Diraca i Nagrody Wolfa w dziedzinie fizyki, sir Michael Berry.

Bartosz Zmarzlik ponownie mistrzem świata w żużlu z ostatniej chwili
Bartosz Zmarzlik ponownie mistrzem świata w żużlu

Bartosz Zmarzlik po raz kolejny zapisał się w historii polskiego sportu, zdobywając tytuł mistrza świata na żużlu. Polak potwierdził swoją dominację w sezonie, triumfując w klasyfikacji generalnej i zdobywając najwyższe trofeum w światowym speedwayu.

Świat zapomniał o sowieckich zbrodniach. A najszybciej zapomnieli Rosjanie tylko u nas
Świat zapomniał o sowieckich zbrodniach. A najszybciej zapomnieli Rosjanie

O zbrodniach i bestialstwach sowieckich, które miały miejsce na Polakach od 17 września 1939 roku, zapomniał nie tylko świat, ale również współczesne pokolenia Polaków. Tylko nieliczne osoby przypominają o tych wydarzeniach, traktując je jako przestrogę przed zagrożeniem, które wciąż istnieje i pozostaje aktualne. Nikt również nie porusza kwestii odszkodowań od Rosji.

Radna Platformy zaatakowana w Gdańsku przez taksówkarza-imigranta Wiadomości
Radna Platformy zaatakowana w Gdańsku przez taksówkarza-imigranta

Sylwia Cisoń, radna Gdańska, przeżyła dramatyczną sytuację w Gdańsku. Kierowca jednej z aplikacji przewozowych zaatakował ją gazem pieprzowym po tym, jak zwróciła mu uwagę, że pomylił trasę i wysadził pasażerów w niewłaściwym miejscu. Dodatkowo kierowca nie znał języka polskiego, co wskazuje, że był cudzoziemcem, imigrantem.

Komunikat dla mieszkańców Lublina z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Lublina

Ponad 30,5 tys. dzieci i młodzieży weźmie udział w eksperymentach, warsztatach i wykładach przygotowanych w ramach XXI Lubelskiego Festiwalu Nauki. Impreza popularyzująca naukę rozpoczęła się w sobotę i potrwa do przyszłego piątku.

Iga Świątek opublikowała wpis. Internauci nie kryją radości Wiadomości
Iga Świątek opublikowała wpis. Internauci nie kryją radości

Po intensywnym lecie i krótkim odpoczynku Iga Świątek ponownie wraca na korty. Liderka światowego rankingu wylądowała w Seulu, gdzie rozpocznie kolejny etap azjatyckiej części sezonu.

Dramat w Tatrach. Nie żyje 32-letnia turystka Wiadomości
Dramat w Tatrach. Nie żyje 32-letnia turystka

32-letnia Polka zginęła w Tatrach Wysokich w rejonie Miedzianej Kotliny. Świadkami upadku wspinaczki z wysokości około 100 metrów była para Słowaków, którzy uwięźli w Klimkowej Dolinie. Do tragedii doszło w piątek. Ratownicy z Horskej Zahrannej Slużby (HZS) dotarli do ciała w sobotę.

RCB ostrzega mieszkańców Lubelszczyzny: Zagrożenie atakiem z powietrza z ostatniej chwili
RCB ostrzega mieszkańców Lubelszczyzny: Zagrożenie atakiem z powietrza

Niepokojący alert Rządowego Centrum Bezpieczeństwa trafił w sobotę do mieszkańców kilku powiatów województwa lubelskiego. Powodem jest możliwe zagrożenie atakiem z powietrza w rejonie przygranicznym.

Pierwszy polski instruktor F-35 kończy szkolenie w USA Wiadomości
Pierwszy polski instruktor F-35 kończy szkolenie w USA

Pierwszy polski pilot ukończył kurs instruktorski na myśliwcu F-35 Lightning II w bazie Ebbing Air National Guard Base w Stanach Zjednoczonych.

IMGW wydał ostrzeżenie przed burzami Wiadomości
IMGW wydał ostrzeżenie przed burzami

W sobotę rano IMGW wydał ostrzeżenia I stopnia przed burzami i towarzyszącym im silnym deszczem. Podczas ich trwania można spodziewać się opadów deszczu do 40 mm z porywami wiatru do 65 km/h. Będą one obowiązywały w pasie kraju przechodzącym od Suwałk po Zakopane.

REKLAMA

Wpuśćcie nas do Anglii, a nie będzie problemu

Relacje polskich kierowców są porażające. Jeden z nich, nie przejmując się polityczną poprawnością, mówi reporterowi wprost: „To jest dzicz”. I ma rację, to najlepsza definicja. Inni opowiadają, że jadąc na przystań w Calais, boją się o własne życie. Że nie są to obawy przesadzone, dowodzą nagrania z kamer w samochodach – takie filmy można znaleźć również na YouTube.
 Wpuśćcie nas do Anglii, a nie będzie problemu
/ screen youtube
Niezależnie od intencji medium, nawet w tych bardziej swobodnie poczynających sobie z prawdą zdarza się znaleźć interesujące informacje. Telewizja TVN pokazała reportaż Wojciecha Bojanowskiego „Droga przez piekło”, zrealizowany w „dżungli” pod Calais we wrześniu, niedługo przed tym, jak w ostatnich dniach półdziki obóz imigrantów został – przynajmniej na razie – zlikwidowany.
 
Bojanowski wykonał przyzwoitą reporterską robotę. Skupił się na trwającym od 2014 roku procederze napadania przez imigrantów na ciężarówki, dojeżdżające do portu w Calais. Pokazał, jak to wyglądało od strony technicznej. Napadano zawsze w tym samym miejscu i zawsze w podobny sposób. Z tego samego miejsca niedaleko drogi wyciągano kłody i gałęzie, służące do zatarasowania jezdni. Bariery ją otaczające imigranci przechodzili zwykle również w tym samym miejscu. Następnie atakowali zwalniającą przed barykadą ciężarówkę: rzucali kamieniami, walili w kabinę gałęziami, kluczami do kół, kijami. Gdy sterroryzowani kierowcy całkowicie się zatrzymywali, imigranci wdzierali się do naczepy, wyrządzając przy tym oczywiście znaczne szkody. Struchlali kierowcy zamykali się w kabinie i modlili, żeby przetrwać atak.
 
Przepytywani przez dziennikarza imigranci z „dżungli” przyznają się do dwudziestu, trzydziestu, nawet pięćdziesięciu prób dostania się do ciężarówki. W większości udanych, tyle że później wykrywano ich podczas kontroli w terminalu promowym. Ataki stały się rutyną i ściśle powtarzalnym rytuałem.
 
Relacje polskich kierowców są porażające. Jeden z nich, nie przejmując się polityczną poprawnością, mówi reporterowi wprost: „To jest dzicz”. I ma rację, to najlepsza definicja. Inni opowiadają, że jadąc na przystań w Calais, boją się o własne życie. Że nie są to obawy przesadzone, dowodzą nagrania z kamer w samochodach – takie filmy można znaleźć również na YouTube.
 
W ręku trzymam nóż, na wypadek, gdyby któryś rozbił szybę i chciał się dostać do kabiny
— mówi jedna z bohaterek reportażu.
 
W tym wszystkim zadziwia postawa francuskiej policji. Choć wiadomo doskonale, gdzie ataki były przeprowadzane – było to, jako się rzekło, zawsze to samo miejsce na łączniku pomiędzy dwoma autostradami – i wiadomo, że dochodziło do nich z wielką regularnością, policja, zresztą w skromnej liczbie, pojawiała się zawsze dopiero po fakcie. Pozostawała na miejscu jakiś czas, po czym odjeżdżała, a imigranci wracali, aby jeszcze tej samej nocy urządzić kolejną zasadzkę. Ci, których policjanci czasami chwytali, byli odsyłani z powrotem do „dżungli”, zamiast trafić do więzienia albo do kraju, z którego przyjechali. A byłoby to możliwe, ponieważ – jak dowiadujemy się z reportażu – „dżunglę” zasiedlali niemal wyłącznie obywatele państw, które nie są uznawane za strefy wojny, takich jak Etiopia, Afganistan, Erytrea, czyli po prostu imigranci ekonomiczni, a nie uchodźcy.
 
Bojanowski pyta francuskich policjantów, patrolujących okolicę obozu, dlaczego nie są w stanie upilnować niewielkiego odcinka drogi. Jeden z nich odpowiada:
 
Ja nie mogę z panem rozmawiać.
 
W tym czasie drugi złośliwie włącza syrenę stojącego obok radiowozu, żeby utrudnić dziennikarzom przeprowadzanie rozmowy.
 
Oczywiście – jest to TVN, więc dostajemy też odpowiednią porcję politpoprawnego przekazu. Paru imigrantów opowiada, jak są zdesperowani, innych widzimy, jak kąpią się w morzu. Dostajemy też bełkotliwe wypowiedzi jakiegoś przypadkowego Brytyjczyka, który przejeżdża obok rowerem. Ta rozmowa najbardziej psuje reportaż. Jeśli Bojanowski musiał zapłacić jakiś trybut za pokazanie dziczy z Calais, mógł wymyślić coś spójniejszego i lepszego merytorycznie.
 
Jednak to właśnie podczas rozmowy na plaży z nastolatkami, przedstawiającymi się jako Afgańczycy, padają najmocniejsze słowa w całym reportażu. Jeden z chłopców – na oko mający może 15 lat – stwierdza, że jeśli kiedyś któryś kierowca skończy z rozbitą czaszką i mózgiem na wierzchu, „nie będzie to nasza wina”.
 
Wpuśćcie nas do Anglii, a nie będzie problemu
— oznajmia domniemany Afgańczyk.
 
 
Więcej na wpolityce.pl
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe