Proces wymierzony w Solidarność. "Politycy nadużyli władzy, bo posłali na stoczniowców policjantów"
Obrona złożyła wniosek o odroczenie rozprawy z powodu nieobecności poszkodowanych. Wniosek poparło oskarżenie. Sędzia przychyliła się do wniosku, jednocześnie wskazując, że niektóre dokumenty dotyczące sprawy dotarły z prokuratury do sądu w ostatniej chwili przed rozprawą. Kolejna rozprawa została wyznaczona na 25 listopada 2016 roku.
Postępowanie przeciwko stoczniowcom toczy się od kilku lat. Dotyczy demonstracji z kwietnia 2009 roku. Kilkuset stoczniowców protestowało przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie w obronie Stoczni Gdańskiej i swoich miejsc pracy. Podczas demonstracji doszło do starć manifestantów z policją. Funkcjonariusze użyli pałek i gazu.
Karol Guzikiewicz powiedział zaraz po demonstracji, że w jej czasie policja złamała wszelkie procedury użycia siły wobec protestujących, użyła siły bez uprzedzenia, i że była to prowokacja, a rozpylony gaz nie był gazem pieprzowym, a żółtym płynem, którym policja polewała ludzi bez opamiętania. Po zajściach kilkunastu uczestników manifestacji w Warszawie zgłosiło się na obdukcje lekarskie w związku z wymiotami, zawrotami głowy i objawami poparzenia gardła. Marta Pióro z Działu Informacji Komisji Krajowej NSZZ Solidarność poinformowała parę dni po demonstracji, że z powodu brutalnej interwencji policji rannych zostało kilkadziesiąt osób, jeden stoczniowiec przebywał kilka dni w szpitalu w Płońsku. Policja od samego początku odpiera zarzuty dotyczące działań. Jej zdaniem to policjanci ucierpieli podczas demonstracji.
Nie pobiłem żadnego policjanta
– Nie pobiłem żadnego policjanta – twierdzi Karol Guzikiewcz i dodaje: – Ten proces od samego początku jest procesem politycznym wymierzonym w Solidarność.
– Jak Pan ocenia rozprawę sądową, która odbyła się 20 października?
– Wczorajsza rozprawa miała charakter techniczny. Sąd wezwał 79 rzekomo poszkodowanych policjantów, a żaden się nie stawił. Okazuje się, że część z poszkodowanych nie pracuje już w policji. Będziemy wnioskować, aby przesłuchać wszystkich policjantów.
– Akt oskarżenia nie został jeszcze odczytany, ale zasiada Pan na ławie oskarżonych. Jak będzie się Pan bronił?
– Będziemy wnioskować o dołączenie do sprawy wniosku Komisji Krajowej NSZZ Solidarność dotyczącego nadużycia władzy przez prominentnych polityków Platformy Obywatelskiej, którzy wówczas sprawowali władzę: Donalda Tuska, Grzegorza Schetynę i Hannę Gronkiewicz-Waltz. Politycy nadużyli władzy, bo posłali na stoczniowców policjantów, nie rozwiązując wcześniej demonstracji. Policjanci użyli do rozpędzenia demonstracji niedozwolonych środków, chociażby nieznanego gazu. Chcę podkreślić, że nie pobiłem żadnego policjanta.
– Od wydarzeń minęło już siedem lat, a sprawa na dobre jeszcze się nie rozpoczęła.
– Wystąpiliśmy do prokuratora generalnego z wnioskiem o zbadanie tej sprawy. Nie przeprowadzono wnioskowanych przez nas eksperymentów, nie zbadano sprzętu, jakiego używali policjanci podczas zajść.
Zarzuty, jakie postawiła nam prokuratura, są niewspółmiernie do tego, co rzeczywiście działo się w czasie wydarzeń. Uważam, że ten proces od samego początku jest procesem politycznym wymierzonym w Solidarność.
Andrzej Berezowski
Współpraca: Maria Berezowska-Mazur
Wersja cyfrowa artykułu, który ukazał się w najnowszym numerze "TS" (44/2016). Cały numer do kupienia tutaj