Były wiceszef NATO: Otruciem Skripala powinno zająć się NATO
DW: Brytyjski rząd podejrzewa, że to Rosja stoi za atakiem na byłego rosyjskiego agenta, obywatela Wielkiej Brytanii, w którym użyto substancji uszkadzających system nerwowy. Czy i w w jakim stopniu niepokoi Pana ta sytuacja?
Richard Shirreff: Mamy powód do niepokoju, bo pokazuje to absolutną bezwzględność Rosji, jeśli to rzeczywiście Rosja. Ale jeśli spojrzeć na motywy i na wypowiedź premier May na temat substancji, której użyto, to wiele wskazuje na Rosję. To by pokazywało absolutną pogardę Moskwy dla prawa międzynarodowego. To pogarda, która uświadamia, w jaki sposób rosyjskie przywództwo, zwłaszcza Putin, spogląda na Zachód, na swoje relacje z Zachodem. My tu na Zachodzie, w NATO, powinniśmy to sobie uświadomić i nie będziemy się musieli martwić, jeśli tylko zdecydowanie zareagujemy.
A jak Pańskim zdaniem powinna zareagować Wielka Brytania?
Wydaje mi się, że począwszy od umiarkowanych wypowiedzi premier May w poniedziałek, możemy obserwować całą gamę wypowiedzi, z których wynika dezaprobata. Możliwe są środki finansowe, polityczne czy międzynarodowe jak wydalenie dyplomatów.
Czytaj także: Andrzej Duda ostro o ataku na Skripala: "Nie może to zostać bez odpowiedzi"
Czy NATO powinno włączyć się w działania Londynu?
NATO absolutnie powinno być w to włączone. Użycie trucizny wyprodukowanej do celów wojskowych w ataku na suwerenne państwo NATO w 21. wieku to przypadek, o jakim mowa w art. 5 Traktatu NATO. Nie mam wątpliwości, że ambasadorzy krajów Sojuszu dokładnie się zastanowią, w jaki sposób NATO może pokazać solidarność z Wielką Brytanią. W jedności możemy pokazać siłę. NATO przez 70 lat dawało dowody temu, że jest sojuszem odnoszącym największe sukcesy i nie mam wątpliwości, że podejmie także i obecne wyzwanie.
Czyli uważa Pan, że przypadek Siergieja Skripala wypełnia warunki, o których mowa w art. 5 – atak na jednego oznacza atak na wszystkich?
Tak uważam. Jeśli na teren Wielkiej Brytanii została dostarczona broń potencjalnego agresora, to jest to oczywiście sytuacja, o jakiej mówi art. 5.
Czytaj także: Theresa May: Wydalimy 23 rosyjskich dyplomatów. Rosja winna jest próby morderstwa w Sailsbury
Jak NATO powinno na to odpowiedzieć? W brytyjskich mediach pojawiają się spekulacje na temat zwiększenia obecności wojsk we Wschodniej Europie. Wielka Brytania jest już obecna ze swoimi oddziałami w Estonii. Czy NATO powinno wysłać więcej wojsk?
Najważniejsze jest osiągnięcie zamierzonego efektu. Chodzi o przyjęcie postawy odstraszającej, tak by do kremlowskich i wszelkich innych decydentów dotarło, że nie wolno im wkraczać na terytorium krajów członkowskich Sojuszu. W ostatnich latach obserwowaliśmy zagrożenie ze strony Rosji poprzez jej bezprecedensową aktywność wojskową w bezpośredniej bliskości krajów bałtyckich. Efekt, do którego powinniśmy dążyć, to nie tylko zdolność do odpierania ataków hybrydowych, cyber-ataków, w jakie Rosja angażowała się między innymi podczas prezydenckiej kampanii wyborczej w USA, lecz także odstraszanie metodami tradycyjnymi. Niekoniecznie oznacza to zwiększenie liczebności wojsk. Powinny się stać częścią sprawdzonej armii, mającej wspólny plan działań na morzu, w powietrzu i na lądzie, z możliwością szybkiego wprowadzenia rezerw potrzebnych do ich wzmocnienia, a także do pełnej integracji z siłami zbrojnymi trzech państw bałtyckich.
Generał Sir Richard Shirreff jest emerytowanym oficerem brytyjskiej armii z prawie 40-letnim doświadczeniem. Pełnił funkcję Zastępcy Naczelnego Dowódcy Sił Pokojowych NATO w Europie (SACEUR) w latach 2011-2014.
Źródło: Rzeczpospolita