Śmigłowce z wątkiem wschodnim. Czy pomysł ministra Macierewicza ma jakiekolwiek szanse?
Zacząć należy od kwestii zasadniczej – budowa od podstaw nowego śmigłowca wielozadaniowego w oparciu o przemysł polski i ukraiński nie wchodzi w rachubę. Nie mamy obecnie polskich firm (mowa tu o własności, nie lokalizacji), które mogłyby podjąć się skonstruowania zupełnie nowej maszyny na światowym poziomie. W zakładach w Mielcu nigdy nie projektowano helikopterów. Wojskowe Zakłady Lotnicze w Łodzi nie mają nawet biura konstrukcyjnego. Pierwszą możliwością kooperacji z Ukraińcami byłoby natomiast wykorzystanie silników z tego kraju przy remontach i modernizacji używanych przez naszą armię helikopterów produkcji radzieckiej – Mi 8, Mi 17 i Mi 24. Istnieje także możliwość kooperacji polsko-ukraińskiej w dziedzinie śmigłowców, która może dać wymierne i bardzo ciekawe efekty. Mowa o PZL Świdnik i zakładach Motor Sicz w Zaporożu – a dotyczy ona produkowanego (i zaprojektowanego od podstaw w Świdniku) śmigłowca W3 Sokół.
Sokół to konstrukcja z przełomu lat 70. i 80. ubiegłego wieku (jest zatem na przykład dużo młodszy od Black Hawka i Caracala). Śmigłowiec wszedł do służby w Wojsku Polskim na początku lat 90. i generalnie uznawany jest za maszynę udaną – jednak jego główną bolączką (która dała znać o sobie szczególnie w warunkach służby w tropikach i rejonach wysokogórskich) jest zbyt słaby silnik. Sokoły napędzane są bowiem dwoma motorami PZL 10W – czyli licencyjną wersją rosyjskich TWD 10 skonstruowanych w 1970 roku.
Leszek Masierak
Cały artykuł dostępny w najnowszym (44/2016) numerze "TS". Dostępny także w wersji cyfrowej tutaj.