Karol Tendera, były więzień niemieckich obozów: Gdybym miał tam pistolet, to bym się zastrzelił
- wspomina Tendera.- Przez całe siedem czy osiem dni ściągano nas o szóstej rano i goniono po uliczce międzyblokowej. Hüpfen (skoki w przysiadzie, tzw. żabka), Rollen (toczenie się po ziemi), Kniebeugen (przysiady). Najgorsze było Rollen po śniegu i błocie. Nie było się potem gdzie osuszyć ani umyć. Mówię to często szwabom. Wyobraźcie sobie, że zabierają was od mamy i taty z ciepłego łóżeczka, przywożą tutaj do smrodu i brudu, między wszy, a nawet szczury i myszy. Najgorzej miały kobiety. W Birkenau nie było nic, ani żarówki, ani pieca. Gdybym miał pistolet, to bym się od razu zastrzelił. 100 430 – to było moje nazwisko
- opowiada były więzień.- Najgorzej mieli ci, co leżeli na dole, gdzie chodziły myszy i szczury. Nie było drabinki, trzeba było się wspinać. To były specjalne szykany, by człowieka załamać psychicznie. Pełno ludzi, na półkach leżą tylko drewniane wióry. Więcej nic. Mokre, obsikane, ufajdane. Większość osób miała Durchfall, czyli biegunkę i musieliśmy wchodzić w takie gówna, za przeproszeniem. Nie mogę o tym spokojnie mówić, wie pan, bo mnie to, że tak powiem, wzrusza…
mk/źródło: IPN