Ks. Henryk Zieliński o tym, skąd bierze się biblijna „zazdrość”, z jaką Żydzi strzegą jedyności Szoah
Do takich fundamentalnych wydarzeń w dziejach Izraela, prócz powołania Abrahama, wyjścia z Egiptu i powrotu z niewoli babilońskiej, dołączył w ostatnich czasach Holokaust...
Światło na żydowską interpretację Szoah rzucają symbole i cytaty biblijne, umieszczone przy wejściu do Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie (...) Instytut i muzeum Yad Vashem mieszczą się na wzgórzu Teodora Herzla twórcy ruchu syjonistycznego, który to ruch doprowadził do odtworzenia państwa Izrael (...) Przed wjazdem na parking Yad Vashem (...) trzeba przejechać obok dziwnej dla „goja” konstrukcji
Dla tych jednak, którzy nie przyjęli Chrystusa, sprawa jest o wiele trudniejsza. Wieki bezskutecznego oczekiwania na Mesjasza – innego niż On – spowodowały, że zapowiedzi mesjańskie niektórzy zaczęli interpretować w sposób polityczny, z którym nie zgadzają się nawet najbardziej ortodoksyjni Żydzi. Chodzi o podłożenie pod teksty mesjańskie treści nacjonalistycznych, czyli o ideę mesjasza zbiorowego, którym miałby być naród Izraela
Idąc tym tropem, jeśli Izrael jest owym mesjaszem i „Sługą Pana”, to nie krew Jezusa, ale ofiara milionów Żydów pomordowanych podczas Szoah i ich popioły z niemieckich krematoriów miałyby być tym, co oczyszcza naród Izraela i czyni go nieskalanym przed Bogiem
Pomnik czerwonej jałowicy mówi, że bez Szoah nie byłoby dzisiejszego państwa Izrael. Temu ostatniemu zdaniu nie sposób zresztą zaprzeczyć. Ale stąd bierze się też biblijna „zazdrość”, z jaką Żydzi strzegą jedyności Szoah, nie chcąc dopuścić do swojej świadomości, że obok nich byli także przedstawiciele innych narodów, którzy ginęli w niemieckich obozach zagłady i innych miejscach egzekucji
Już na wejściu do Yad Vashem każdy, kto rozumie żydowskie kody kulturowe, otrzymuje więc przekaz, że Szoah dotyczył wyłącznie Żydów. Zagłada była dla nich wydarzeniem nie tylko bolesnym, ale i w jakimś sensie religijnym...
źródło: wszystkoconajwazniejsze.pl
#REKLAMA_POZIOMA#