Narodowcy - młot na nazistów
Jacek Żakowski w Radiu TOK FM wzburzony bił na alarm i porównywał sytuację do lat 30. w Niemczech. Tytuły prasowe – również te prawicowe – biły po oczach nagłówkami: „Wstrząsające”, „Gdzie ABW i służby”, „Szokujący reportaż”, „Zalewa nas brunatna fala”. Czyżby? Szacunek dla dziennikarzy TVN za udaną próbę przeniknięcia do tych dość hermetycznych środowisk i zdobycie ich zaufania, lecz czy ideologia neonazistowska faktycznie może w Polsce liczyć na powszechny aplauz i masowo zatruć umysły młodych ludzi?
Narodowy, znaczy polski
Polski ruch narodowy jest fenomenem na skalę europejską właśnie dlatego, że w swojej ideologii na czoło od zawsze wysuwał nie braterstwo krwi i etniczność, lecz kulturę. – Polski ruch narodowy jest wsobny, każdy, kto czuł się Polakiem, po prostu się nim stawał i mógł nawet być endekiem. Stąd wśród działaczy Stronnictwa Narodowego w przedwojennej Polsce było sporo osób o żydowskich korzeniach – przekonuje prof. Marek Jan Chodakiewicz. I rzeczywiście, kiedy przejrzymy biogramy znaczących postaci Narodowej Demokracji okresu międzywojennego, to znajdziemy tam sporo takich ludzi. Byli nimi m.in. posłowie Rudolf Gala oraz Stanisław Stroński, ten drugi był zresztą czołowym publicystą pism narodowych w latach 30. Wojciech Wasiutyński, działacz Obozu Wielkiej Polski, Obozu Narodowo-Radykalnego oraz „Falangi” także miał żydowskie pochodzenie. Stanisław Piasecki, członek ONR i Młodzieży Wszechpolskiej, urodził się w rodzinie Eugeniusza i Gizeli z domu Silberfeld.
Wybitny działacz narodowy, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Wincenty Lutosławski tak pisał w1939 roku o prezentowanej przez siebie idei: „Do polskiego narodu należą spolszczeni Niemcy, Tatarzy, Ormianie, Cyganie, Żydzi, jeśli żyją dla wspólnego ideału Polski. Murzyn lub czerwonoskóry może zostać prawdziwym Polakiem, jeśli przejmie dziedzictwo duchowe polskiego narodu i jeśli ma niezłomną wolę przyczyniania się do rozwoju bytu narodowego Polaków”. Sam Roman Dmowski pochodził z Dmochów, którzy byli Tatarami.
#NOWA_STRONA#
Jak trwoga...
Polski ruch narodowy od swych początków był pod wielkim wpływem Kościoła katolickiego. Brało się to m.in. stąd, że przez cały okres zaborów to Kościół był ostoją polskości. W czasach, gdy nie mieliśmy własnych legalnie wybranych władz państwowych, to kolejni prymasowie mieli nieformalny tytuł Interrexa. „Młodzież Wszechpolska przed wojną była środowiskiem znajdującym się pod wpływem idei narodowych bardzo silnie zespolonych z katolickim charakterem państwa polskiego. To była formacja, która rozwijała się zgodnie z ideami Romana Dmowskiego zawartymi w znanej wówczas broszurze pt.: «Kościół, naród i państwo». Opieka duchownych i element religijności odgrywały w tamtej Młodzieży Wszechpolskiej bardzo poważną rolę” – mówił w 2010 roku w wywiadzie „Ruch narodowy to nie nazizm” dla „Dziennika” prof. Wiesław Chrzanowski.
Bardzo aktywny kaznodzieja tamtego okresu, dominikanin Jacek Woroniecki tłumaczył, że istnieją dwa nacjonalizmy, pogański, dla którego naród jest ponad wszystko, i chrześcijański, gdzie naród jest wspólnotą równych sobie dzieci bożych. W Polsce zawsze dominował ten chrześcijański. Kardynał Wyszyński twierdził, iż „Utopią jest twierdzenie, że może istnieć naród całkowicie niezależny, samoistny i autonomiczny” („Miłość i Sprawiedliwość społeczna”). W innym miejscu przestrzegał: „Współcześnie w miarę, jak narody poganieją, zdobywa sobie wpływy pogański nacjonalizm. Powoduje to przecenianie się i samouwielbienie, a wreszcie dyktaturę egoizmu narodowego. To wielkie zło współczesnego świata zwalczać można i trzeba!”.
Jakub Pacan