Wielka Brytania planuje obniżenie wieku wyborczego

Co musisz wiedzieć:
- Brytyjski rząd planuje obniżenie wieku wyborczego do 16 lat w wyborach powszechnych w całej Wielkiej Brytanii
- Decyzja laburzystów o procedowaniu niższego wieku wyborczego ma ogromne znaczenie dla samej partii politycznej i króla. To z definicji ugrupowanie raczej przeciwne monarchiom.
- Niemcy przyjęły ustawę obniżającą wiek wyborców w głosowaniu do Parlamentu Europejskiego na początku 2023 roku – jednak tylko w tych wyborach.
Nie jest to pierwszy europejski kraj, który daje swojej młodzieży prawo głosu, bezspornie jednak będzie pierwszym, w którym to prawo odbije się echem nie tylko wśród klasy politycznej, ale również w Pałacu Buckingham. Przy planowanej automatycznej rejestracji wyborców oraz powiększeniu ich o nastolatków z brytyjskimi paszportami w grę wchodzi powiększenie liczby głosujących o mniej więcej 9,5 miliona obywateli. Obywateli, których świadomość społeczna – co udowodniły badania – wcale nie staje się przez to głębsza i poważniejsza.
Szkocja, Walia… Królestwo
Wcześniej nastolatki mogły głosować w Walii i Szkocji i nawet jeżeli zdaniem socjologów (oraz niektórych polityków) nie był to do końca udany eksperyment, prawo Albionu nie pozwala na odebranie raz danych przywilejów żadnej grupie społecznej – chyba że grupa ta próbowała przeprowadzić rewolucję ustrojową i zmienić system parlamentarny lub nawet znieść monarchię. Oczywiście po dzisiejszych nastolatkach trudno się spodziewać tak głębokich i przemyślanych planów, chociaż wielu brytyjskich polityków nie ukrywa, że rozkład młodych Brytyjczyków – skupionych bardziej na tym, co uważają za nowoczesne, a mniej na tradycjach – może sugerować, że czas brytyjskiej monarchii może minąć szybciej niż kolejne pokolenie niepokornych dzieci króla Karola.
Plan – zgłoszony przez rząd – obniżenia wieku wyborczego o dwa lata musi być teraz zatwierdzony przez brytyjski parlament. I o ile jest to bardzo możliwe w głosowaniach, w których większość mają laburzyści i tak raczej niechętni obecnemu ustrojowi, czyli monarchii parlamentarnej, gdzie prawo jest uchwalane przez przedstawicieli ludu, ale to król jest głową państwa i on ma decydujące zdanie w najbardziej kluczowych kwestiach związanych z ustrojem Zjednoczonego Królestwa, poprzeć musi go również Izba Lordów, w której znajdują się przedstawiciele brytyjskiej arystokracji, en bloc niechętnie patrzącej na tak radykalne zmiany, których efektem może być odebranie ich wielowiekowych przywilejów.
To nie jedyna rewolucja planowana w prawie wyborczym na Wyspach Brytyjskich. Kolejna zakłada, że wyborcy będą mogli posługiwać się brytyjskimi kartami bankowymi, a także dokumentami cyfrowymi, takimi jak prawo jazdy czy karta weterana, w celu potwierdzenia swojej tożsamości. Rząd zapewnia, że na obecnym poziomie rozwoju technologii to najzupełniej wystarczy. W końcu podstawowe dane dotyczące wieku i obywatelstwa zapisane są w bankowych danych widocznych również z perspektywy odczytującej karty płatnicze aplikacji. W grę wchodzi także zaostrzenie przepisów dotyczących darowizn – od najbliższej kampanii wyborczej kontrolowane mają być wszystkie wpłaty na komitety wyborcze o wartości powyżej 500 funtów, które wpłyną od stowarzyszeń nieposiadających w Albionie osobowości prawnej.
To może mieć w wyborach ogromne znaczenie, bo jeżeli w puli wyborców pojawią się nastolatki, znaczna część kampanii wyborczej przeniesie się do internetu, do kanałów komunikacyjnych przypisanych dzisiaj wyłącznie rozrywkom młodzieży – chodzi o serwis TikTok (dzięki któremu Donald Trump przeciągnął część głosujących na swoją stronę – to dlatego zresztą chce dzisiaj odkupić od chińskiego właściciela amerykańskie aktywa serwisu) i media społecznościowe, gdzie wyjątkowo łatwo ukryć wydatki na promocję i przyjmowanie drogich prezentów w postaci kampanii wizerunkowych.
Z korzeniami w latach 60.
O obniżeniu wieku wyborczego nad Tamizą mówiono już od pięciu lat. To stało się zresztą jednym z koronnych argumentów, który wpłynął na ostatnie wyniki wyborów, w których po kilkunastu latach działalności opozycyjnej do władzy powróciła Partia Pracy. Najniższa od lat frekwencja wyborcza, która w dużej części wynikała ze zmęczenia obywateli Królestwa deklaracjami bez pokrycia rzucanymi równie chętnie przez Laburzystów, co Partię Niepodległości Zjednoczonego Królestwa założoną przez Nigela Farage’a, głównego architekta brexitu, który w ostatecznej perspektywie okazał się bardziej porażką niż sukcesem, postawiły przy urnach jedynie 59,7 proc. Brytyjczyków. To był najniższy wynik od 24 lat. Ale bywały frekwencje jeszcze słabsze. Po jednym z głosowań pod koniec lat 60. XX wieku, w 1969 roku, w całym kraju po raz pierwszy obniżono wiek wyborców z 21 do 18 lat. To na Wyspach Brytyjskich było prawdziwą rewolucją, jednak przeciwnicy tamtej decyzji – głównie arystokraci ze starych rodów – żyją do dzisiaj i przekonują, że „do niczego dobrego to nie doprowadziło”. Później rozpadło się Imperium Brytyjskie, a jeszcze po kilku latach Wyspy zalało kilka fal imigrantów z byłych kolonii, którzy niemal natychmiast otrzymywali brytyjskie obywatelstwo. Do dzisiaj są tam niemałym problemem.
W związku ze spadającym zaufaniem obywateli do rządu (i Korony) gabinet przy Downing Street sięgnął po sprawdzone rozwiązanie ze Szkocji, która – jako niezależny kraj będący częścią Zjednoczonego Królestwa – udostępniła urny 16-latkom już w 2016 roku.
Nieudane referendum
Powodem tej zmiany w przypadku Szkocji było nieudane z perspektywy organizatorów referendum niepodległościowe Szkocji, do którego nawoływali niemal wszyscy członkowie najważniejszych klanów w tym górzystym kraju, a które później okazało się poważną porażką zwolenników secesji. Wśród nich największą liczbę zwolenników stanowili właśnie nastolatkowie, których zdanie nie liczyło się w najważniejszym od kilkuset lat szkockim plebiscycie.
Socjologiczne badania rozkładu głosujących w referendum niepodległościowym pokazały, że to właśnie młodzież miałaby wówczas fundamentalne znaczenie. Tyle że nikt nie pozwolił im wypowiedzieć się w tej sprawie.
Rok później szkocki parlament uchwalił nowe przepisy i już od 2016 roku we wszystkich wyborach lokalnych młodzi nastolatkowie brali udział wyjątkowo chętnie. Nierzadko byli główną siłą odpowiadającą za frekwencję w wyborach, co zdaniem naukowców ograniczyło możliwości zewnętrznej ingerencji w szkocki proces wyborczy. Ale... nastolatki pozostały nastolatkami i poza udziałem w wyborach młodzież nie zaangażowała się bardziej w lokalną i krajową politykę, nie brała udziału w demonstracjach związanych ze zmianami w prawie (choć w awanturach ulicznych nierzadko i chętnie), nie wybierała spośród siebie przedstawicieli, którzy mogliby kontaktować się z publiczną administracją w ich imieniu, nie wzrosła również jej społeczna i polityczna świadomość. Z perspektywy Szkocji przesunięcie wieku wyborczego w dół okazało się jedynie zabiegiem wpływającym na frekwencję i dającym większe szanse politykom, którzy „czuli internet”.
Zamach na kilkusetletni porządek
Mimo wszystko to był wystarczający argument dla polityków w Walii, którzy cztery lata później również zdecydowali się na obniżenie wieku wyborczego. I doszli do tych samych wniosków co politycy szkoccy: młodzież wypływa na frekwencję – udział w wyborach jest dla nich nobilitujący, więc z możliwości korzystają bardzo chętnie, nierzadko ciągnąc do urn wyborczych również swoich rodziców i dziadków. Ich decyzje wyborcze podyktowane są jednak kaprysem chwili, a argumenty, jakie do nich trafiają, znajdują w internecie – w kanałach komunikacyjnych, w których i tak bez przerwy spędzają swój wolny czas. Walijski rząd musiał przyznać w końcu, że podobnie jak w Szkocji „możliwość złagodzenia nierówności w reprezentacji politycznej młodych ludzi, jaką daje obniżenie wieku wyborczego, nie jest w pełni wykorzystywana”.
Decyzja laburzystów o procedowaniu niższego wieku wyborczego ma ogromne znaczenie dla samej partii politycznej i króla. To z definicji ugrupowanie raczej przeciwne monarchiom, więc szefowie partii liczą na to, że z czasem uda się zniechęcić nowe pokolenie do Korony Brytyjskiej i być może nawet zmienić ustrój i konstytucję. W tle starań Partii Pracy jest także podgrzewanie nastrojów związanych z bregretem, czyli odwróceniem brexitu i powrotem Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej. Młodzież może się tu okazać wyjątkowo silnym sojusznikiem – oczywiście pod
warunkiem, że będzie miała prawo głosu. Zresztą ministrowie gabinetu Keira Starmera podczas spotkań z wyborcami pokazują pomysł zaproszenia nastolatków do urn jako projekt, który udał się nie tylko w Szkocji czy Walii, ale także… w Unii Europejskiej.
Europa nie ufa nastolatkom
16-latkowie mogą już głosować w niektórych krajach europejskich. Belgia obniżyła wiek uprawniający do głosowania w 2022 roku. Początkowo osoby poniżej 18. roku życia mogły głosować po złożeniu wniosku w gminie, w której mieszkają. Jednak w lipcu 2023 roku belgijski Sąd Konstytucyjny uznał ten wymóg za niekonstytucyjny, w związku z czym obecnie 16-latkowie mogą brać udział w wyborach bez spełniania dodatkowych wymogów – wynika z dokumentu opublikowanego przez Parlament Europejski.
Niemcy przyjęły ustawę obniżającą wiek wyborców w głosowaniu do Parlamentu Europejskiego na początku 2023 roku – jednak tylko w tych wyborach, co zdaniem analityków wiele mówi o średniej powadze, z jaką Niemcy traktują parlament Wspólnoty. W wyborach federalnych prawo głosu wciąż mają wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Sprzeciw wobec takiego rozwiązania zgłosiło już przynajmniej kilkanaście organizacji społecznych, jednak kanclerz i Bundestag pozostają w tej sprawie nieugięci.
Pięć lat wcześniej w konstytucji Malty znalazł się zapis o prawie do głosowania osób po 16. roku życia. Austria dała czynne prawo wyborcze osobom w tym wieku już w 2007 roku. Czy z korzyścią dla życia publicznego? Od tamtej pory wybory w Austrii wygrywają coraz bardziej prawicowi, a nierzadko wręcz faszyzujący politycy. W Grecji od ponad pięciu lat w wyborach mogą uczestniczyć 17-latkowie. To również miało być koło ratunkowe dla frekwencji wyborczej, bo społeczeństwo w pogrążonym w kryzysie kraju ufało swoim politykom coraz mniej.
Zgodnie z obowiązującym prawem państwa członkowskie UE mają swobodę ustalania minimalnego wieku uprawniającego do udziału w wyborach. W maju 2022 roku PE przedstawił wniosek dotyczący rozporządzenia, którego celem jest „harmonizacja szeregu przepisów dotyczących wyborów europejskich” – w tym wprowadzenia jednakowego wieku, w którym można głosować – tak by zapewnić równość i unikać dyskryminacji. Aby rozporządzenie weszło w życie, musi zostać jednomyślnie przyjęte przez Radę, na jego wprowadzenie zgodzić muszą się też wszystkie kraje Unii Europejskiej, na co się nie zanosi w najbliższych latach.