Niezwykłe szczątki sprzed 17 mln lat na terenie bełchatowskiej kopalni

Co musisz widzieć:
- Na terenie kopalni „Bełchatów” odnaleziono szczątki krokodyla sprzed około 17 mln lat
- Szczątki pochodzą z epoki miocenu (23 mln do 5,3 mln lat temu)
- W miocenie klimat był o jakieś 3-4 stopnie cieplejszy niż obecnie
Na terenie kopalni „Bełchatów” odnaleziono szczątki krokodyla sprzed około 17 mln lat. Pochodzą z epoki miocenu - ostatniej tak ciepłej i wilgotnej w dziejach Ziemi, sprzyjającej występowaniu bujnej roślinności i najróżniejszych gatunków zwierząt.
Odkrycia na terenie Pola Szczerców kopalni „Bełchatów” dokonali naukowcy z Wydziału Geologii i Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, Instytutu Paleobiologii PAN i PAN Muzeum Ziemi oraz Morawskiego Muzeum Ziemskiego (Czechy).
- Mentzen na piwie z Trzaskowskim i Sikorskim. Burza w sieci
- Tak klienci pubu Mentzena przywitali jego gości
- Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa
- Zorro z Tarnowa: "Nie złapiecie mnie nigdy"
- IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka
- Miliony baryłek ropy. Polska odkryła nowe złoże
- Komunikat dla mieszkańców Łodzi
- Komunikat dla mieszkańców Warszawy
Poszukiwaliśmy szczątków kręgowców i był to jedyny fragment, który udało nam się wtedy znaleźć. Na początku przypominał zwykły kawałek kości. Dopiero gdy go wypreparowaliśmy i obejrzeliśmy jego drugą, bardzo charakterystyczną stronę, to już nie było wątpliwości, że to jest płytka skórna krokodyla, czyli osteoderm
- powiedział współodkrywca, dr Marcin Górka z Wydziału Geologii UW.
To unikat na skalę światową
Analiza źródeł wykazała, że to najdalej wysunięte na północ szczątki krokodyla z okresu sięgającego 23 mln lat. W tym czasie - od miocenu po czwartorzęd - nie było stanowiska krokodyla położonego dalej na północ. Starsze, bo kredowe krokodyle, znane są ze Szwecji, zaś z okresu paleogenu również z Danii i aż z kanadyjskiej Arktyki.
Szczątki znalezione w kopalni “Bełchatów” pochodzą z epoki miocenu (23 mln do 5,3 mln lat temu), ostatniej tak ciepłej i wilgotnej w dziejach Ziemi. Zwłaszcza wczesny i środkowy miocen odznaczał się szczególnie wysokimi temperaturami (tzw. Miocene Climatic Optimum).
Ponieważ w miocenie klimat był o jakieś 3-4 stopnie cieplejszy niż obecnie, tak przynajmniej się szacuje, w związku z tym i wilgotność była większa. To powodowało, że bardzo bujnie w tych warunkach rozwijała się wszelaka roślinność, ze szczątków której powstały złoża węgli brunatnych. Klimat sprzyjał też występowaniu najróżniejszych gatunków zwierząt – morskich i lądowych. Szczątki tych ostatnich szczególnie licznie spotyka się w osadach krasowych i jeziornych
- opisał badacz.
Miocen charakteryzowała też znaczna aktywność tektoniczna, zaznaczająca się głównie na terenach południowej i centralnej Polski. W wielu miejscach tworzyły się zapadliska tektoniczne, często wypełnione wodą.
“Tak utworzone zbiorniki, jeziora, bagna sprzyjały rozwojowi roślinności, ale był to też rodzaj pułapki na wszelką materię roślinną i zwierzęcą, która do nich wpadała, a którą dziś możemy odkrywać”
- stwierdził naukowiec.
Naukowcy wyjaśniają
Wśród zwierząt na szczególną uwagę zasługują krokodyle – typowe dla obszarów subtropikalnych i tropikalnych.
We wczesnym i środkowym miocenie Europa Środkowa była siedliskiem dwóch różnych rodzajów krokodyli: Gavialosuchus i Diplocynodon. Ten pierwszy był rodzajem morskim, którego całkowita długość ciała przekraczała 6 metrów. Drugim krokodylem był Diplocynodon – endemiczny rodzaj, przeważnie słodkowodny, osiągający od 1,5 do 3 metrów.
Odnaleziona przez nas płytka nie posiada stuprocentowych cech, które mogły świadczyć, z którym rodzajem mamy do czynienia. Jednak najprawdopodobniej był to wymarły już Diplocynodon – krewny współczesnych aligatorów. Sądzimy tak, bo podobnie jak współczesne aligatory miał większą tolerancję na chłód, czyli mógł występować bardziej na północ
– tłumaczy dr Górka.
Niezwykłe szczątki sprzed 17 mln lat na terenie bełchatowskiej kopalni
Nie jest łatwo znaleźć tak maleńki, ok. 30-mm fragment na tak obszernym wyrobisku.
“To niemal tak jak podczas grzybobrania. Co z tego, że ktoś chodzi po lesie, jak nie ma szczęścia? Trzeba mieć więc szczęście. Ale też trzeba wiedzieć, czego się szuka, żeby nie rzucać się na wszystko; żeby to oko było trochę wyczulone”
- przyznał dr Górka.
Jak dodał, praca na terenie kopalni wymaga dużej uważności.
Wizyty w kopalni zawsze są związane z zagrożeniem. Zdajemy sobie sprawę, że dla pracowników i dyrekcji jesteśmy pewnym obciążeniem. Muszą oni dbać o nasze bezpieczeństwo, a przy okazji nieco odrywamy ich od obowiązków. Jesteśmy więc niesłychanie wdzięczni za umożliwienie nam tej pracy
- podkreślił geolog z UW.
Odkrycie zostało opisane w artykule na łamach pisma „Acta Palaeontologica Polonica”.