Tylko niepodległa Ukraina może dzielić się z USA zyskiem z wydobycia metali ziem rzadkich

Tylko niepodległa Ukraina może dzielić się z USA zyskiem z wydobycia cennych metali i innych surowców. Jeżeli Ukraina nie zachowa niezależności od Rosji, to umowa o minerałach pomiędzy Ukrainą a Stanami nie będzie warta papieru, na którym zostanie spisana.
Wołodymyr Zełenski Tylko niepodległa Ukraina może dzielić się z USA zyskiem z wydobycia metali ziem rzadkich
Wołodymyr Zełenski / EPA/SERGEY DOLZHENKO Dostawca: PAP/EPA

Co z tego wynika? Najważniejszy logiczny wniosek: umowa jest najlepszą gwarancją ukraińskiej suwerenności. Dlatego dziwi stwierdzenie prezydenta Zełenskiego "Nie chcę czegoś, co dziesięć pokoleń Ukraińców będzie spłacać". Powinien chcieć, żeby spłacało to nie dziesięć, ale czterdzieści pokoleń. Dlaczego? Bo Rosja jest i będzie obok, a nic nie wskazuje na to, żeby wyrzekła się kiedykolwiek swoich imperialnych planów. Im dłużej Ukraina spłaca, tym dłużej Stany mają interes w tym, żeby była niepodległa. Przecież to oczywiste.

 

Umowa jest na stole

Omawiając perspektywy dalszych losów Ukrainy, trzeba koniecznie pamiętać o sprawie - w tej chwili - najważniejszej. Jest nią jak najszybsze podpisanie umowy ukraińsko-amerykańskiej o wspólnej własności bogactw naturalnych Ukrainy do wysokości dwustronnie ustalonej sumy. Gdy piszę te słowa w trzecią rocznicę rosyjskiej inwazji na Ukrainę, negocjacje wciąż trwają i informacje o decyzjach w jej sprawie nie są jednoznaczne. Umowa może zostać zawarta za chwilę, za kilka dni lub wcale. Chodzi o lit, grafit, tytan, uran. Jest to umowa korzystna dla obu stron. Takie powinny być umowy. Czyli powinna zostać podpisana. Jednak strona ukraińska jest pełna wątpliwości. To błąd. Ogromny błąd. Gdy sekretarz skarbu USA Scott Bessent przyjechał do Kijowa 12 lutego, żeby podpisać umowę, prezydent Ukrainy odmówił. Nieprzychylne Trumpowi media zaczęły krytykować tę umowę i oskarżać USA o próbę "kolonizacji" Ukrainy. Trump czuł się zawiedziony, że Zełenski nie zrozumiał rzeczywistych intencji tej propozycji. Wypowiedział sporo gorzkich słów o prezydencie Ukrainy. Obecnie na stole leży nowy projekt umowy, która przewiduje amerykański udział w zyskach z ukraińskich kluczowych zasobów, w tym minerałów, ropy, gazu i portów. Prezydent Ukrainy - jak informują media - nie aprobuje tego projektu.

 

Co wyniknie z umowy ukraińsko-amerykańskiej

Jeśli zostanie ona podpisana, zachowanie niepodległości Ukrainy przestanie być problemem wyłącznie Ukraińców, ale automatycznie stanie się problemem również Amerykanów. To sprawa najważniejsza. Nie ma silniejszego związku w polityce, niż wspólnota biznesowa - wymierna i obliczalna w miliardach dolarów. Na Ukrainę wejdą amerykańskie firmy z technologią i kapitałem, który tam zainwestują - będzie to miało ogromne konsekwencje ekonomiczne i polityczne. Korzystne dla Ukrainy.

Przecież gdyby ziścił się najczarniejszy scenariusz, czyli Rosja wygrała, a Ukraina straciła niepodległość, Amerykanie zostaliby z niczym. Komukolwiek więc przyjdzie rządzić w Stanach - republikaninowi, czy demokracie - będzie zobowiązany do chronienia ukraińskich, ale jednocześnie od teraz także amerykańskich minerałów i metali ziem rzadkich na Ukrainie. To już nie będzie kwestia szlachetnej "pomocy" Ukrainie, tylko coś znacznie ważniejszego, coś konkretnego dla USA - dbanie o amerykańską własność. I Rosja będzie miała tego pełną świadomość. Prawdę mówiąc, ta umowa mogłaby równie dobrze dawać Amerykanom prawo do zysków ze sprzedaży mitycznych jednorożców. Bo to, czego ona dotyczy, jest z punktu widzenia bezpieczeństwa Ukrainy obojętne. Podkreślam: z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa! Te metale ziem rzadkich i inne cenne surowce może przecież w ogóle nie istnieją w takich ogromnych ilościach, jak się przypuszcza. I nie one są istotne. Nie to jest ważne dla obrony Ukrainy przed rosyjską agresją. Ważne jest natomiast, żeby zmienić stosunek USA do tej wojny - żeby stworzyć kwestię tzw. "żywotnego interesu Stanów Zjednoczonych", czyli zarazem mocną kartę w negocjacjach z Rosją o pokój. Niczego lepszego Ukraina nie może otrzymać w sytuacji, w której się znajduje. Co mam na myśli?

 

Trzy konkrety

Pierwszym konkretem jest fakt, że poza Stanami Zjednoczonymi nikt inny nie jest w stanie udzielić jej pomocy w sprzęcie wojskowym i amunicji. Stany wydały na pomoc Ukrainie więcej niż wszystkie państwa europejskie razem wzięte. Europa jest słaba, nieuzbrojona, lękliwa.

Drugim konkretem jest fakt, że Ukraina nie może przystąpić do NATO, ponieważ reguły NATO wykluczają przyjmowanie do swojego grona państwa w stanie wojny. Jedyną nadzieją pozostają więc USA, które Ukraina może związać ze sobą nie militarnie, ale gospodarczo. I jest to proste stwierdzenie niepodważalnego faktu.

Trzecim konkretem jest fakt, że Trump dąży do osiągnięcia pokoju, ale ten plan może mu przecież nie wypalić. Nie będzie pokoju bez zgody Putina na pokój. I co wtedy, gdy nie ma podpisanej umowy? Wtedy Trump powie "próbowałem". I doda: "Rosja to jest problem Europy", bo "my mamy wielki, piękny ocean jako barierę". Jedyną szansą Ukrainy staje się w tej sytuacji właśnie ta umowa ze Stanami. W czasach PRL-u popularny był taki dowcip: "Co powinna zrobić Polska, żeby wyzwolić się z uzależnienia od Moskwy? Wypowiedzieć wojnę Stanom Zjednoczonym i natychmiast się poddać, po czym poprosić o amerykańską okupację". Ta umowa jest z tego samego ducha uniezależnienia się od Rosji poprzez uczynienie sprawy wolnej Ukrainy przedmiotem bezpośredniego zainteresowania Ameryki, dbającej tym razem nie o ideały sprawiedliwości, ale o swoje interesy. Jednocześnie broniąc Ukrainy.

 

Trzeba było ją podpisać przed rokiem  2022

Sprawę dość prosto postawił sekretarz skarbu USA, mówiąc "Im więcej inwestycji USA tutaj będzie, tym większe bezpieczeństwo zapewnią narodowi ukraińskiemu". Umowę nazwał  wprost „długoterminową tarczą bezpieczeństwa” dla Ukrainy. Gdy Trump mówi, że Joe Biden zawalił sprawę i dopuścił do zaatakowania Ukrainy przez Rosję, to przywołuje właśnie tę obecnie negocjowaną umowę, narzekając, że powinna być zawarta już lata wcześniej - przed lutym 2022, czyli przed atakiem rosyjskim. Wtedy, zdaniem Trumpa, nie doszłoby do wojny, bo Putin wiedziałby, że - atakując Ukrainę - zagraża bezpośrednio interesom amerykańskim. Stało się dokładnie odwrotnie: Biden nie miał nawet pomysłu takiej umowy, a swoją wypowiedzią z 19 stycznia 2022 roku dał zielone światło rosyjskiej inwazji.

 

Wyborca amerykański to zrozumie

W piątek, o umowie wspomniał także Trump, mówiąc: "I to jest znaczące. To wielka sprawa. (...) i to trzyma nas w tym kraju." Pamiętajmy, że to Trump krytykował Bidena za - jego zdaniem - bezrefleksyjne przekazywanie Ukrainie sprzętu i pieniędzy. Bez ograniczeń i bez rozliczeń. A więc, jeśli Trumpowi nie uda się osiągnąć pokoju, na pewno nie będzie kontynuował pomocy Ukrainie metodami Bidena. Zresztą Kongres nie zatwierdzi takich wydatków. Dlatego te pół biliona od Ukrainy, które ma obejmować umowa, może stanowić racjonalne i przekonujące uzasadnienie pomocy militarnej koniecznej do obrony. Z podpisaną umową byłaby to po prostu dbałość o pieniądze należne Stanom. Amerykański wyborca rozumiałby to doskonale i uznał za logiczne. Wspomaganie bezpieczeństwa Ukrainy byłoby w jego bezpośrednim interesie.

 

To jest jedyna oferta dla Ukrainy

Gdyby prezydent Zełenski jeszcze nadal się wahał (a media informują, że tak właśnie się dzieje), powinien uświadomić sobie podstawową prawdę: bez pomocy amerykańskiej Ukraina przegra tę wojnę. I wtedy żadnych zysków z bogactw naturalnych i tak nie będzie. To jest sedno całej sprawy! Więc może jednak lepiej mieć połowę zysku z minerałów na spółkę z Amerykanami, niż zero minerałów pod władzą Putina? Pamiętajmy, że Amerykanie dostaną pieniądze za minerały tylko wtedy, gdy Ukraina będzie niepodległa. Doradca Trumpa do spraw bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz ujął to dosadnie, stwierdzając, że umowa stanowi dla Ukraińców "najlepszą gwarancję bezpieczeństwa, o jakiej mogą marzyć". Najważniejszym pytaniem na dziś jest "czy Ukraina ma na stole jakiekolwiek lepsze lub co najmniej inne poważne oferty?". Jest to pytanie retoryczne. Wiemy, że nie ma żadnych innych rozwiązań, żadnych pomysłów. To realny dowód, że tylko gwarancje finansowe dla Stanów mogą być równoznaczne z gwarancjami bezpieczeństwa dla Ukrainy.


 

POLECANE
Koniec mitu Ławrowa? Łukasz Jasina zdradza kulisy spotkań z rosyjskim dyplomatą tylko u nas
Koniec mitu Ławrowa? Łukasz Jasina zdradza kulisy spotkań z rosyjskim dyplomatą

Przez ponad dwie dekady Siergiej Ławrow był twarzą rosyjskiej polityki zagranicznej i symbolem dyplomatycznego cynizmu Kremla. Dziś coraz częściej pojawiają się sygnały, że jego czas dobiega końca – nie prowadzi już delegacji Rosji na szczytach G20, mówi się o jego odsunięciu. Były rzecznik MSZ Łukasz Jasina wspomina spotkania z Ławrowem i pokazuje, jak naprawdę wyglądała rosyjska dyplomacja „od kuchni”.

Zimowa przerwa w Tatrach. „Elektryki” znikają z trasy do Morskiego Oka Wiadomości
Zimowa przerwa w Tatrach. „Elektryki” znikają z trasy do Morskiego Oka

Elektryczne busy na trasie do Morskiego Oka w połowie listopada przestaną kursować na okres zimowy. Przerwę Tatrzański Park Narodowy (TPN) wykorzysta na przegląd techniczny pojazdów. W tym czasie na popularnym szlaku nadal będą kursować tradycyjne zaprzęgi konne, ale wozy zastąpią sanie.

Gazeta Wyborcza pochowała żyjącego Powstańca. W sieci zawrzało gorące
Gazeta Wyborcza "pochowała" żyjącego Powstańca. W sieci zawrzało

W piątek Wojska Obrony Terytorialnej poinformowały o śmierci ppłk. Zbigniewa Rylskiego „Brzozy”, ostatniego z obrońców Pałacyku Michla. O wydarzeniu napisały również Gazeta.pl i Gazeta Wyborcza, jednak w publikacjach zamieszczono zdjęcie innego, wciąż żyjącego Powstańca – ppłk. Jakuba Nowakowskiego „Tomka”. Błąd szybko zauważyli internauci, którzy wezwali redakcję do sprostowania.

Julia W. skazana w UK: twierdziła, że jest zaginioną Madeleine McCann Wiadomości
Julia W. skazana w UK: twierdziła, że jest zaginioną Madeleine McCann

24-letnia Julia W. z Dolnego Śląska została skazana na sześć miesięcy więzienia przez brytyjski sąd za nękanie rodziców zaginionej Madeleine McCann. Kobieta przekonywała, że jest zaginioną dziewczynką, co wzbudziło duże zainteresowanie mediów społecznościowych już na początku 2023 roku.

Kompromitacja rzecznika rządu Donalda Tuska Adama Szłapki na platformie X gorące
Kompromitacja rzecznika rządu Donalda Tuska Adama Szłapki na platformie "X"

W relacjach między premierem Donaldem Tuskiem a prezydentem Karolem Nawrockim doszło do kolejnego sporu – tym razem o zasady współpracy ze służbami specjalnymi. Prezydent poinformował, że premier zakazał szefom służb kontaktów z głową państwa, co Biuro Bezpieczeństwa Narodowego uznało za „groźne dla bezpieczeństwa Polski”. W związku z brakiem kontaktu z szefami służb Karol Nawrocki wstrzymał nominacje oficerskie.

Rosja w gotowości nuklearnej. Putin reaguje na decyzje Trumpa Wiadomości
Rosja w gotowości nuklearnej. Putin reaguje na decyzje Trumpa

Prezydent Rosji Władimir Putin polecił rozpoczęcie przygotowań do potencjalnych prób broni jądrowej. Decyzja Kremla jest odpowiedzią na wcześniejsze zapowiedzi Stanów Zjednoczonych dotyczące wznowienia testów nuklearnych. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow potwierdził, że polecenia zostały już przyjęte do realizacji.

Nie żyje legenda polskiej fotografii z ostatniej chwili
Nie żyje legenda polskiej fotografii

Nie żyje Andrzej Świetlik, polski fotografik, który przez dekady utrwalał w obiektywie najważniejsze postaci kultury, muzyki i polityki. Artysta odszedł 8 listopada.

Gigantyczne korki w Krakowie. Zmiany w organizacji ruchu i objazdy z ostatniej chwili
Gigantyczne korki w Krakowie. Zmiany w organizacji ruchu i objazdy

Sobota, 8 listopada, przyniosła gigantyczne korki w północno-wschodniej części Krakowa. Szczególnie trudna była sytuacja na ulicy Bora-Komorowskiego, gdzie ruch niemal całkowicie się zatrzymał. Kierowcy utknęli w wielokilometrowych zatorach, a dostęp do Galerii Serenada i pobliskich sklepów był mocno utrudniony.

Tragiczna pomyłka w USA. Nie żyje kobieta z ostatniej chwili
Tragiczna pomyłka w USA. Nie żyje kobieta

Władze amerykańskiego stanu Indiana rozważają, czy postawić zarzuty właścicielowi domu, który śmiertelnie postrzelił próbującą wejść do środka 32-letnią kobietę, biorąc ją za włamywaczkę. Okazało się, że kobieta, będąca imigrantką z Gwatemali, pomyliła adres domu, w którym miała sprzątać.

Polska królikiem doświadczalnym nowego systemu - „rewolucyjnej dyktatury” tworzącej „nową demokrację” tylko u nas
Polska królikiem doświadczalnym nowego systemu - „rewolucyjnej dyktatury” tworzącej „nową demokrację”

Sprawa zarzutów wobec byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry to przejaw głębszego problemu, który trawi Polskę w zasadzie od przejęcia władzy przez „uśmiechniętą koalicję”, a mianowicie nienazwanej zmiany systemu politycznego. Odtąd już nie prawo reguluje życie polityczno-społeczne, ale wola tych, którzy znajdują się u władzy. Nic dziwnego, że zachodnie media konserwatywne mówią wprost o autorytaryzmie, który zapukał do polskich drzwi. Ja bym jednak nazwała to totalitaryzmem i wykażę, że taka ocena jest uzasadniona.

REKLAMA

Tylko niepodległa Ukraina może dzielić się z USA zyskiem z wydobycia metali ziem rzadkich

Tylko niepodległa Ukraina może dzielić się z USA zyskiem z wydobycia cennych metali i innych surowców. Jeżeli Ukraina nie zachowa niezależności od Rosji, to umowa o minerałach pomiędzy Ukrainą a Stanami nie będzie warta papieru, na którym zostanie spisana.
Wołodymyr Zełenski Tylko niepodległa Ukraina może dzielić się z USA zyskiem z wydobycia metali ziem rzadkich
Wołodymyr Zełenski / EPA/SERGEY DOLZHENKO Dostawca: PAP/EPA

Co z tego wynika? Najważniejszy logiczny wniosek: umowa jest najlepszą gwarancją ukraińskiej suwerenności. Dlatego dziwi stwierdzenie prezydenta Zełenskiego "Nie chcę czegoś, co dziesięć pokoleń Ukraińców będzie spłacać". Powinien chcieć, żeby spłacało to nie dziesięć, ale czterdzieści pokoleń. Dlaczego? Bo Rosja jest i będzie obok, a nic nie wskazuje na to, żeby wyrzekła się kiedykolwiek swoich imperialnych planów. Im dłużej Ukraina spłaca, tym dłużej Stany mają interes w tym, żeby była niepodległa. Przecież to oczywiste.

 

Umowa jest na stole

Omawiając perspektywy dalszych losów Ukrainy, trzeba koniecznie pamiętać o sprawie - w tej chwili - najważniejszej. Jest nią jak najszybsze podpisanie umowy ukraińsko-amerykańskiej o wspólnej własności bogactw naturalnych Ukrainy do wysokości dwustronnie ustalonej sumy. Gdy piszę te słowa w trzecią rocznicę rosyjskiej inwazji na Ukrainę, negocjacje wciąż trwają i informacje o decyzjach w jej sprawie nie są jednoznaczne. Umowa może zostać zawarta za chwilę, za kilka dni lub wcale. Chodzi o lit, grafit, tytan, uran. Jest to umowa korzystna dla obu stron. Takie powinny być umowy. Czyli powinna zostać podpisana. Jednak strona ukraińska jest pełna wątpliwości. To błąd. Ogromny błąd. Gdy sekretarz skarbu USA Scott Bessent przyjechał do Kijowa 12 lutego, żeby podpisać umowę, prezydent Ukrainy odmówił. Nieprzychylne Trumpowi media zaczęły krytykować tę umowę i oskarżać USA o próbę "kolonizacji" Ukrainy. Trump czuł się zawiedziony, że Zełenski nie zrozumiał rzeczywistych intencji tej propozycji. Wypowiedział sporo gorzkich słów o prezydencie Ukrainy. Obecnie na stole leży nowy projekt umowy, która przewiduje amerykański udział w zyskach z ukraińskich kluczowych zasobów, w tym minerałów, ropy, gazu i portów. Prezydent Ukrainy - jak informują media - nie aprobuje tego projektu.

 

Co wyniknie z umowy ukraińsko-amerykańskiej

Jeśli zostanie ona podpisana, zachowanie niepodległości Ukrainy przestanie być problemem wyłącznie Ukraińców, ale automatycznie stanie się problemem również Amerykanów. To sprawa najważniejsza. Nie ma silniejszego związku w polityce, niż wspólnota biznesowa - wymierna i obliczalna w miliardach dolarów. Na Ukrainę wejdą amerykańskie firmy z technologią i kapitałem, który tam zainwestują - będzie to miało ogromne konsekwencje ekonomiczne i polityczne. Korzystne dla Ukrainy.

Przecież gdyby ziścił się najczarniejszy scenariusz, czyli Rosja wygrała, a Ukraina straciła niepodległość, Amerykanie zostaliby z niczym. Komukolwiek więc przyjdzie rządzić w Stanach - republikaninowi, czy demokracie - będzie zobowiązany do chronienia ukraińskich, ale jednocześnie od teraz także amerykańskich minerałów i metali ziem rzadkich na Ukrainie. To już nie będzie kwestia szlachetnej "pomocy" Ukrainie, tylko coś znacznie ważniejszego, coś konkretnego dla USA - dbanie o amerykańską własność. I Rosja będzie miała tego pełną świadomość. Prawdę mówiąc, ta umowa mogłaby równie dobrze dawać Amerykanom prawo do zysków ze sprzedaży mitycznych jednorożców. Bo to, czego ona dotyczy, jest z punktu widzenia bezpieczeństwa Ukrainy obojętne. Podkreślam: z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa! Te metale ziem rzadkich i inne cenne surowce może przecież w ogóle nie istnieją w takich ogromnych ilościach, jak się przypuszcza. I nie one są istotne. Nie to jest ważne dla obrony Ukrainy przed rosyjską agresją. Ważne jest natomiast, żeby zmienić stosunek USA do tej wojny - żeby stworzyć kwestię tzw. "żywotnego interesu Stanów Zjednoczonych", czyli zarazem mocną kartę w negocjacjach z Rosją o pokój. Niczego lepszego Ukraina nie może otrzymać w sytuacji, w której się znajduje. Co mam na myśli?

 

Trzy konkrety

Pierwszym konkretem jest fakt, że poza Stanami Zjednoczonymi nikt inny nie jest w stanie udzielić jej pomocy w sprzęcie wojskowym i amunicji. Stany wydały na pomoc Ukrainie więcej niż wszystkie państwa europejskie razem wzięte. Europa jest słaba, nieuzbrojona, lękliwa.

Drugim konkretem jest fakt, że Ukraina nie może przystąpić do NATO, ponieważ reguły NATO wykluczają przyjmowanie do swojego grona państwa w stanie wojny. Jedyną nadzieją pozostają więc USA, które Ukraina może związać ze sobą nie militarnie, ale gospodarczo. I jest to proste stwierdzenie niepodważalnego faktu.

Trzecim konkretem jest fakt, że Trump dąży do osiągnięcia pokoju, ale ten plan może mu przecież nie wypalić. Nie będzie pokoju bez zgody Putina na pokój. I co wtedy, gdy nie ma podpisanej umowy? Wtedy Trump powie "próbowałem". I doda: "Rosja to jest problem Europy", bo "my mamy wielki, piękny ocean jako barierę". Jedyną szansą Ukrainy staje się w tej sytuacji właśnie ta umowa ze Stanami. W czasach PRL-u popularny był taki dowcip: "Co powinna zrobić Polska, żeby wyzwolić się z uzależnienia od Moskwy? Wypowiedzieć wojnę Stanom Zjednoczonym i natychmiast się poddać, po czym poprosić o amerykańską okupację". Ta umowa jest z tego samego ducha uniezależnienia się od Rosji poprzez uczynienie sprawy wolnej Ukrainy przedmiotem bezpośredniego zainteresowania Ameryki, dbającej tym razem nie o ideały sprawiedliwości, ale o swoje interesy. Jednocześnie broniąc Ukrainy.

 

Trzeba było ją podpisać przed rokiem  2022

Sprawę dość prosto postawił sekretarz skarbu USA, mówiąc "Im więcej inwestycji USA tutaj będzie, tym większe bezpieczeństwo zapewnią narodowi ukraińskiemu". Umowę nazwał  wprost „długoterminową tarczą bezpieczeństwa” dla Ukrainy. Gdy Trump mówi, że Joe Biden zawalił sprawę i dopuścił do zaatakowania Ukrainy przez Rosję, to przywołuje właśnie tę obecnie negocjowaną umowę, narzekając, że powinna być zawarta już lata wcześniej - przed lutym 2022, czyli przed atakiem rosyjskim. Wtedy, zdaniem Trumpa, nie doszłoby do wojny, bo Putin wiedziałby, że - atakując Ukrainę - zagraża bezpośrednio interesom amerykańskim. Stało się dokładnie odwrotnie: Biden nie miał nawet pomysłu takiej umowy, a swoją wypowiedzią z 19 stycznia 2022 roku dał zielone światło rosyjskiej inwazji.

 

Wyborca amerykański to zrozumie

W piątek, o umowie wspomniał także Trump, mówiąc: "I to jest znaczące. To wielka sprawa. (...) i to trzyma nas w tym kraju." Pamiętajmy, że to Trump krytykował Bidena za - jego zdaniem - bezrefleksyjne przekazywanie Ukrainie sprzętu i pieniędzy. Bez ograniczeń i bez rozliczeń. A więc, jeśli Trumpowi nie uda się osiągnąć pokoju, na pewno nie będzie kontynuował pomocy Ukrainie metodami Bidena. Zresztą Kongres nie zatwierdzi takich wydatków. Dlatego te pół biliona od Ukrainy, które ma obejmować umowa, może stanowić racjonalne i przekonujące uzasadnienie pomocy militarnej koniecznej do obrony. Z podpisaną umową byłaby to po prostu dbałość o pieniądze należne Stanom. Amerykański wyborca rozumiałby to doskonale i uznał za logiczne. Wspomaganie bezpieczeństwa Ukrainy byłoby w jego bezpośrednim interesie.

 

To jest jedyna oferta dla Ukrainy

Gdyby prezydent Zełenski jeszcze nadal się wahał (a media informują, że tak właśnie się dzieje), powinien uświadomić sobie podstawową prawdę: bez pomocy amerykańskiej Ukraina przegra tę wojnę. I wtedy żadnych zysków z bogactw naturalnych i tak nie będzie. To jest sedno całej sprawy! Więc może jednak lepiej mieć połowę zysku z minerałów na spółkę z Amerykanami, niż zero minerałów pod władzą Putina? Pamiętajmy, że Amerykanie dostaną pieniądze za minerały tylko wtedy, gdy Ukraina będzie niepodległa. Doradca Trumpa do spraw bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz ujął to dosadnie, stwierdzając, że umowa stanowi dla Ukraińców "najlepszą gwarancję bezpieczeństwa, o jakiej mogą marzyć". Najważniejszym pytaniem na dziś jest "czy Ukraina ma na stole jakiekolwiek lepsze lub co najmniej inne poważne oferty?". Jest to pytanie retoryczne. Wiemy, że nie ma żadnych innych rozwiązań, żadnych pomysłów. To realny dowód, że tylko gwarancje finansowe dla Stanów mogą być równoznaczne z gwarancjami bezpieczeństwa dla Ukrainy.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe