Latami nominowała do "Paszportów Polityki". Dziś zdradza nam co się z nimi stało

- Najstarsi górale nie – ale ja pamiętam pierwsze wydanie Paszportów „Polityki”. Nagroda miała być symboliczną przepustką na międzynarodową scenę kultury – przecież wszędzie trąbiono, że Polska musi się podłączyć do światowego art-krwioobiegu. Stawiano na młodziaków, choć nie zamykano się na średniaków – wszak dopiero wkraczaliśmy w wolną Polskę. Owszem, wyjazdy na zachód dozwolone, ale z dokumentem. Pomysł na kulturalne „paszporty” chwycił - pisze Monika Małkowska polska krytyk sztuki, projektantka mody, dziennikarka i publicystka kulturalna, były członek kapituły nagrody "Paszporty Polityki".
Paszporty Polityki Latami nominowała do
Paszporty Polityki / PAP Radek Pietruszka

Paszport pod winogrono

Rok 1993. Wczesne zimowe popołudnie w redakcji tygodnika przy Miedzianej. Kanapki, krakersy, może jakieś winogronka, lampka wina. Ze dwadzieścia osób góra. Zaprosił mnie pomysłodawca nagrody, szef działu kultury, nieżyjący już Zdzisław Pietrasik. Stroje siermiężne, prosto z pracy. A wiecie, kto został laureatem w kategorii plastyka (tak to się wtedy nazywało)? Stasys Eidrigevicius, za co redaktorzy „Polityki” czerwienią się do dziś i wolą nie pamiętać. Antypody awangardy, człowiek nie z tego co trzeba rozdania, jakaś litewska samosiejka. Drugi wyróżniony w wiz-kategorii już trochę bardziej pasował do nowoczesności: Ryszard Górecki, autodydakta i działacz, twórca Galerii Prowincjonalnej w Słubicach (przy niemieckiej granicy), od dawna kompletnie zapomniany. Trzecim „paszportowiczem” został Mirosław Bałka, potem Zofia Kulik (najstarsza z nagrodzonych), Katarzyna Kozyra, Jarosław Modzelewski, Leon Tarasewicz. Nikt nie miał zastrzeżeń, choć sprawa bujała się w tajemnicy między redaktorami „Polityki”. 

Bez uprzedzeń

Z czasem uroczystość rosła w sławę, znaczenie i koneksje. Pismo zaczęło grzać imprezę grubo przed ogłoszeniem werdyktu. Skrzyknięto grono krytyków (aktywnych w różnych mediach), nominujących potencjalnych laureatów. Ich opinie o wskazanych twórcach publikowano z kilkutygodniowym wyprzedzeniem na łamach periodyku. Ale, ale! Wtedy jeszcze polityczne preferencje nie grały roli – zapraszano krytyków z prawa, lewa i ze środka. „Polityce” zależało na pluralizmie. 

O ile pamięć mojego kompa nie kłamie – nominowałam od 2000 roku w dziale sztuki wizualnej (przynajmniej od tamtego roku mam dokumentację). I wtedy – fanfary, tusz! – mój faworyt Dominik Lejman dostał przepustkę na panteon. Jak to uzasadniałam?

„…Lejman zwraca uwagę, że współczesna cywilizacja produkuje coraz więcej przedmiotów służących ochronie ludzkiego ciała i zdrowia. Jakość naszego życia powinna dzięki nim ulec poprawie. Jednak nasze samopoczucie wcale nie jest lepsze”

Miałam jeszcze kilka bingo trafień (Marcin Maciejowski w 2002, Monika Sosnowska w 2003); kilka „wizyjnych” wskazań (Tomasz Tatarczyk, Kijewski/Kocur – zeszli przedwcześnie; Grupa Azorro, w 2009 rozleciała na cztery części składowe), Maciej Sieńczyk – nowatorsko – za komiks. 

Po werdykcie

Moje paszportowe polecanki trwały do 2014. Potem urwało się. Dziwnie zbiegło to się z publikacją pamiętnego do dziś tekstu o „Mafii bardzo kulturalnej” – ale mniejsza, utrata tego „zaszczytu” nie spędzała mi snu z oczu. Wiedziałam, jak i gdzie przebiegają linki syndykatu, jednak zaskoczyła mnie lewostronniczość „Polityki”. Moje zdziwienie: to podlegają jedynie słusznej politycznej opcji? 

Niezbyt też bolało wykreślenie z listy gości zapraszanych na uroczystość transmitowaną przez TVP. Ogłaszanie werdyktu w siedmiu kategoriach trwało co do sekundy tyle minut, na ile (od 2002) pozwalała telewizyjna (TVP2 lub TVN) ramówka. Wydarzenie coraz bardziej przeobrażało się w show szyty na miarę innych ludycznych eventów, wedle potrzeb i wyobrażeń naszych nowych elit. Schemat znany. Najpierw napięcie rośnie, podgrzewane przez kierowników działów z „Polityki”: kto z trzech nominowanych w kulturalnych dyscyplinach zostanie szczęśliwym posiadaczem „Paszportu”? Po laudacjach, gratulacjach, oklaskach i ukłonach na scenę wkraczali muzycy i zaczynał się koncert gwiazdy… a na widowni zaczynało pustoszeć, bo na przybyłych czekała wyżerka/wypijka połączona z ocieractwem o celebrytów. Oraz załatwianie kuluarowych interesików. Standard, nie ma co się rozpisywać. Jednak z pewnością tygodnik „Polityka” mógł odtrąbić sukces.

Wygrana 

Byłoby ciekawie przeanalizować celebrę w poszczególnych latach pod kątem lokalizacji i aprowizacji, sponsorów i inwestorów, kreacji i wariacji.

Zaczynało się skromnie i bez tłumów publiczności (pomieszczenia redakcyjne). Jednak idea przyjęła się, napłynęła kasa i impreza wypłynęła „na miasto”. Najpierw w ścisku na korytarzach Teatru Roma, następnie Teatru Polskiego. Od dziesiątej edycji fetę przeniesiono na rozświetlone kandelabrami przestrzenie Opery Narodowej (choć jeszcze wracano do Polskiego). Mniejsza o miejscówkę, ważniejsze foto-relacje. Wydarzenie z dość intymnej redakcyjnej uroczystości przeobraziło się w gala show. Z punktem ciężkości w postaci przyjęć po werdykcie. Tu już nie było zmiłuj. Trzeba było się pokazać. Obecność na „Paszportach” stała się testem na gust, wyczucie mody i stan kieszeni. Widać to było też po nominowanych.

Przegrana

„Kultura to cóś takie ważne dla narodu i coś takie, że to się w pale nie mieści” – tak zgrabnie zdefiniował ten obszar twórczo-intelektualnej aktywności Janusz Gajos jako „animator i mecenas kultury” (w słynnym skeczu Krzysztofa Jaroszyńskiego). O tym, że ważne dla narodu, świadczyła obecność najwyższych władz na gali wręczania „Paszportów”, od prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego poczynając (2002). Potem imprezę zaszczycili Bronisław Komorowski, Donald Tusk, ministrowie kultury Bogdan Zdrojewski i Małgorzata Omilanowska. Po 2015 prawicowym władzom pokazano środkowy palec. Za to nawijka prowadzących jednoznacznie skręciła w lewo. Żarciki z coraz grubszej rury przeobraziły konferansjerkę w propagandówkę. Rzecz jasna, lewicową. Przecież postęp skręca tylko w tę stronę, czyż nie? A konserwatywnym kołtunom wstęp na nasze salony wzbroniony. I te porozumiewawcze spojrzenia, uśmiechy uczestników: jesteśmy lepsi. Jesteśmy Europą. Mamy paszporty. 

Na ściance

Tegorocznej gali nie prowadzili wieloletni gospodarze. W Centrum Produkcji Filmowo Telewizyjnej ATM Studio przy Wale Miedzeszyńskim w Warszawie (zupełnie nowa lokalizacja) zamiast Grażyny Torbickiej i Jerzego Baczyńskiego wystąpili Marta Kuligowska (TVN 24) i Bartek Chaciński, szef działu kultury „Polityki”. Prowadzący zakpili z prezydenta Andrzeja Dudy: nie został zaproszony, bo ma „trudny” czas – jest sezon narciarski. No śmichu co niemiara. W pierwszych foto-relacjach usiłowałam zobaczyć tegorocznych laureatów. W serwisie, który wpadł mi w oko (podesłany przed Google w komórce), zaprezentowano gronko celebrytów i omówiono ich kreacje. Komentarze dotyczyły nie tylko stylizacji – także rozważano, czy chirurg plastyczny dał radę zmarszczkom jakiejś ex-piękności i jaki jest do niego namiar? Przewijałam fotki, na których znani z tego, że są znani prężyli się na ściance. A gdzie „paszporciarze”? Mniej ważni, gdzieś tam się znajdą. W końcu przyszliśmy na spotkanie z kulturą, bo to takie cóś…
 


 

POLECANE
Drony nad Polską. Zwołane nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ z ostatniej chwili
Drony nad Polską. Zwołane nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ

Na wniosek Polski zwołane zostanie nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez Rosję – przekazało w czwartek Ministerstwo Spraw Zagranicznych na portalu X.

Drony nad Polską. Nowy komunikt Dowództwa Operacyjnego RSZ z ostatniej chwili
Drony nad Polską. Nowy komunikt Dowództwa Operacyjnego RSZ

Na wniosek Dowódcy Operacyjnego RSZ, w celu zapewnienia bezpieczeństwa państwa, od 10 września 2025 r. (22:00 UTC) do 9 grudnia 2025 r. (23:59 UTC) zostało wprowadzone ograniczenie ruchu lotniczego we wschodniej części Polski w postaci strefy ograniczonej – czytamy w najnowszym komunikacie Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.

Znany stronnik Donalda Trumpa Charlie Kirk nie żyje. Został zastrzelony Wiadomości
Znany stronnik Donalda Trumpa Charlie Kirk nie żyje. Został zastrzelony

Donald Trump przekazał, że postrzelony podczas przemówienia w Utah Valley University Charlie Kirk nie żyje.

Co ma przykryć europejski sąd nad Danielem Obajtkiem, Patrykiem Jakim i Grzegorzem Braunem? tylko u nas
Co ma przykryć europejski sąd nad Danielem Obajtkiem, Patrykiem Jakim i Grzegorzem Braunem?

Parlament Europejski znów staje się areną walki politycznej, tym razem w sprawie trzech głośnych nazwisk polskiej prawicy: Daniela Obajtka, Patryka Jakiego i Grzegorza Brauna. Parlament Europejski rozpoczął proces uchylania im immunitetów. Trzy różne sprawy, trzy różne konteksty, ale przynajmniej w przypadku Obajtka i Jakiego wspólny mianownik – próba uderzenia w polityków, którzy nie boją się bronić wyższych wartości i głośno mówić o swoich poglądach.

Gen. Kukuła: Białoruś uprzedziła nas o lecących na Polskę dronach z ostatniej chwili
Gen. Kukuła: Białoruś uprzedziła nas o lecących na Polskę dronach

W nocy z wtorku na środę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. Część z nich zestrzelono. Generał Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego WP, podkreślił, że koszty użytej amunicji nie mają znaczenia wobec wartości ludzkiego życia. Zaskoczeniem były ostrzeżenia płynące z Białorusi, która poinformowała Warszawę o dronach zmierzających w stronę Polski.

Znany stronnik Donalda Trumpa Charlie Kirk postrzelony w Utah z ostatniej chwili
Znany stronnik Donalda Trumpa Charlie Kirk postrzelony w Utah

Znany działacz związanego z Donaldem Trumpem ruchu MAGA Charlie Kirk w środę został postrzelony podczas wystąpienia na uniwersytecie w Utah. Mężczyzna został przewieziony do szpitala, jego stan nie jest dotąd znany. Prezydent USA wezwał do modlitwy za niego.

Drony nad Polską. Prezydent Nawrocki: Rozmawiałem z prezydentem Trumpem  z ostatniej chwili
Drony nad Polską. Prezydent Nawrocki: Rozmawiałem z prezydentem Trumpem 

Prezydent Karol Nawrocki poinformował o swojej rozmowie telefonicznej z prezydentem USA. Przywódcy rozmawiali na temat wielokrotnego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Rozmowy potwierdziły jedność sojuszniczą.

Trwa rozmowa Donalda Trumpa z Karolem Nawrockim z ostatniej chwili
Trwa rozmowa Donalda Trumpa z Karolem Nawrockim

Trwającą rozmowę prezydenta Karola Nawrockiego i prezydenta USA Donalda Trumpa potwierdził w środę wieczorem na antenie Polsat News Zbigniew Bogucki. Jak podkreślił Zbigniew Bogucki, to czwarta rozmowa obu polityków, jeśli liczyć telekonferencje w szerszym gronie. Szef Kancelarii Prezydenta poinformował też, że prezydent zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego na czwartek o godz. 17.

Donald Tusk po rozmowach z przywódcami kluczowych krajów NATO w Europie z ostatniej chwili
Donald Tusk po rozmowach z przywódcami kluczowych krajów NATO w Europie

Premier Donald Tusk poinformował, że Polska nie tylko otrzymała zapewnienia solidarności od sojuszników, ale także konkretne propozycje wsparcia w zakresie obrony powietrznej. W tle trwają rozmowy na najwyższym szczeblu, w tym planowana rozmowa online prezydenta Karola Nawrockiego z prezydentem USA Donaldem Trumpem. 

Drony nad Polską. Gen. Leon Komornicki: Gdybyśmy mieli system SkyCTRL ryzyko mogłoby być dużo mniejsze tylko u nas
Drony nad Polską. Gen. Leon Komornicki: Gdybyśmy mieli system SkyCTRL ryzyko mogłoby być dużo mniejsze

- Wszystkie systemy obrony przeciwlotniczej, które są do dyspozycji wojsk lądowych trzeba przybliżyć maksymalnie do granicy – mówi w rozmowie z Mateuszem Kosińskim gen. Leonem Komornicki, generał dywizji Wojska Polskiego w stanie spoczynku.

REKLAMA

Latami nominowała do "Paszportów Polityki". Dziś zdradza nam co się z nimi stało

- Najstarsi górale nie – ale ja pamiętam pierwsze wydanie Paszportów „Polityki”. Nagroda miała być symboliczną przepustką na międzynarodową scenę kultury – przecież wszędzie trąbiono, że Polska musi się podłączyć do światowego art-krwioobiegu. Stawiano na młodziaków, choć nie zamykano się na średniaków – wszak dopiero wkraczaliśmy w wolną Polskę. Owszem, wyjazdy na zachód dozwolone, ale z dokumentem. Pomysł na kulturalne „paszporty” chwycił - pisze Monika Małkowska polska krytyk sztuki, projektantka mody, dziennikarka i publicystka kulturalna, były członek kapituły nagrody "Paszporty Polityki".
Paszporty Polityki Latami nominowała do
Paszporty Polityki / PAP Radek Pietruszka

Paszport pod winogrono

Rok 1993. Wczesne zimowe popołudnie w redakcji tygodnika przy Miedzianej. Kanapki, krakersy, może jakieś winogronka, lampka wina. Ze dwadzieścia osób góra. Zaprosił mnie pomysłodawca nagrody, szef działu kultury, nieżyjący już Zdzisław Pietrasik. Stroje siermiężne, prosto z pracy. A wiecie, kto został laureatem w kategorii plastyka (tak to się wtedy nazywało)? Stasys Eidrigevicius, za co redaktorzy „Polityki” czerwienią się do dziś i wolą nie pamiętać. Antypody awangardy, człowiek nie z tego co trzeba rozdania, jakaś litewska samosiejka. Drugi wyróżniony w wiz-kategorii już trochę bardziej pasował do nowoczesności: Ryszard Górecki, autodydakta i działacz, twórca Galerii Prowincjonalnej w Słubicach (przy niemieckiej granicy), od dawna kompletnie zapomniany. Trzecim „paszportowiczem” został Mirosław Bałka, potem Zofia Kulik (najstarsza z nagrodzonych), Katarzyna Kozyra, Jarosław Modzelewski, Leon Tarasewicz. Nikt nie miał zastrzeżeń, choć sprawa bujała się w tajemnicy między redaktorami „Polityki”. 

Bez uprzedzeń

Z czasem uroczystość rosła w sławę, znaczenie i koneksje. Pismo zaczęło grzać imprezę grubo przed ogłoszeniem werdyktu. Skrzyknięto grono krytyków (aktywnych w różnych mediach), nominujących potencjalnych laureatów. Ich opinie o wskazanych twórcach publikowano z kilkutygodniowym wyprzedzeniem na łamach periodyku. Ale, ale! Wtedy jeszcze polityczne preferencje nie grały roli – zapraszano krytyków z prawa, lewa i ze środka. „Polityce” zależało na pluralizmie. 

O ile pamięć mojego kompa nie kłamie – nominowałam od 2000 roku w dziale sztuki wizualnej (przynajmniej od tamtego roku mam dokumentację). I wtedy – fanfary, tusz! – mój faworyt Dominik Lejman dostał przepustkę na panteon. Jak to uzasadniałam?

„…Lejman zwraca uwagę, że współczesna cywilizacja produkuje coraz więcej przedmiotów służących ochronie ludzkiego ciała i zdrowia. Jakość naszego życia powinna dzięki nim ulec poprawie. Jednak nasze samopoczucie wcale nie jest lepsze”

Miałam jeszcze kilka bingo trafień (Marcin Maciejowski w 2002, Monika Sosnowska w 2003); kilka „wizyjnych” wskazań (Tomasz Tatarczyk, Kijewski/Kocur – zeszli przedwcześnie; Grupa Azorro, w 2009 rozleciała na cztery części składowe), Maciej Sieńczyk – nowatorsko – za komiks. 

Po werdykcie

Moje paszportowe polecanki trwały do 2014. Potem urwało się. Dziwnie zbiegło to się z publikacją pamiętnego do dziś tekstu o „Mafii bardzo kulturalnej” – ale mniejsza, utrata tego „zaszczytu” nie spędzała mi snu z oczu. Wiedziałam, jak i gdzie przebiegają linki syndykatu, jednak zaskoczyła mnie lewostronniczość „Polityki”. Moje zdziwienie: to podlegają jedynie słusznej politycznej opcji? 

Niezbyt też bolało wykreślenie z listy gości zapraszanych na uroczystość transmitowaną przez TVP. Ogłaszanie werdyktu w siedmiu kategoriach trwało co do sekundy tyle minut, na ile (od 2002) pozwalała telewizyjna (TVP2 lub TVN) ramówka. Wydarzenie coraz bardziej przeobrażało się w show szyty na miarę innych ludycznych eventów, wedle potrzeb i wyobrażeń naszych nowych elit. Schemat znany. Najpierw napięcie rośnie, podgrzewane przez kierowników działów z „Polityki”: kto z trzech nominowanych w kulturalnych dyscyplinach zostanie szczęśliwym posiadaczem „Paszportu”? Po laudacjach, gratulacjach, oklaskach i ukłonach na scenę wkraczali muzycy i zaczynał się koncert gwiazdy… a na widowni zaczynało pustoszeć, bo na przybyłych czekała wyżerka/wypijka połączona z ocieractwem o celebrytów. Oraz załatwianie kuluarowych interesików. Standard, nie ma co się rozpisywać. Jednak z pewnością tygodnik „Polityka” mógł odtrąbić sukces.

Wygrana 

Byłoby ciekawie przeanalizować celebrę w poszczególnych latach pod kątem lokalizacji i aprowizacji, sponsorów i inwestorów, kreacji i wariacji.

Zaczynało się skromnie i bez tłumów publiczności (pomieszczenia redakcyjne). Jednak idea przyjęła się, napłynęła kasa i impreza wypłynęła „na miasto”. Najpierw w ścisku na korytarzach Teatru Roma, następnie Teatru Polskiego. Od dziesiątej edycji fetę przeniesiono na rozświetlone kandelabrami przestrzenie Opery Narodowej (choć jeszcze wracano do Polskiego). Mniejsza o miejscówkę, ważniejsze foto-relacje. Wydarzenie z dość intymnej redakcyjnej uroczystości przeobraziło się w gala show. Z punktem ciężkości w postaci przyjęć po werdykcie. Tu już nie było zmiłuj. Trzeba było się pokazać. Obecność na „Paszportach” stała się testem na gust, wyczucie mody i stan kieszeni. Widać to było też po nominowanych.

Przegrana

„Kultura to cóś takie ważne dla narodu i coś takie, że to się w pale nie mieści” – tak zgrabnie zdefiniował ten obszar twórczo-intelektualnej aktywności Janusz Gajos jako „animator i mecenas kultury” (w słynnym skeczu Krzysztofa Jaroszyńskiego). O tym, że ważne dla narodu, świadczyła obecność najwyższych władz na gali wręczania „Paszportów”, od prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego poczynając (2002). Potem imprezę zaszczycili Bronisław Komorowski, Donald Tusk, ministrowie kultury Bogdan Zdrojewski i Małgorzata Omilanowska. Po 2015 prawicowym władzom pokazano środkowy palec. Za to nawijka prowadzących jednoznacznie skręciła w lewo. Żarciki z coraz grubszej rury przeobraziły konferansjerkę w propagandówkę. Rzecz jasna, lewicową. Przecież postęp skręca tylko w tę stronę, czyż nie? A konserwatywnym kołtunom wstęp na nasze salony wzbroniony. I te porozumiewawcze spojrzenia, uśmiechy uczestników: jesteśmy lepsi. Jesteśmy Europą. Mamy paszporty. 

Na ściance

Tegorocznej gali nie prowadzili wieloletni gospodarze. W Centrum Produkcji Filmowo Telewizyjnej ATM Studio przy Wale Miedzeszyńskim w Warszawie (zupełnie nowa lokalizacja) zamiast Grażyny Torbickiej i Jerzego Baczyńskiego wystąpili Marta Kuligowska (TVN 24) i Bartek Chaciński, szef działu kultury „Polityki”. Prowadzący zakpili z prezydenta Andrzeja Dudy: nie został zaproszony, bo ma „trudny” czas – jest sezon narciarski. No śmichu co niemiara. W pierwszych foto-relacjach usiłowałam zobaczyć tegorocznych laureatów. W serwisie, który wpadł mi w oko (podesłany przed Google w komórce), zaprezentowano gronko celebrytów i omówiono ich kreacje. Komentarze dotyczyły nie tylko stylizacji – także rozważano, czy chirurg plastyczny dał radę zmarszczkom jakiejś ex-piękności i jaki jest do niego namiar? Przewijałam fotki, na których znani z tego, że są znani prężyli się na ściance. A gdzie „paszporciarze”? Mniej ważni, gdzieś tam się znajdą. W końcu przyszliśmy na spotkanie z kulturą, bo to takie cóś…
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe