"Ulice Tbilisi mogą spłynąć krwią" - zapowiada opozycja

Wybory parlamentarne w Gruzji wielu analityków porównuje do wojen w Wietnamie i Afganistanie, które dziesiątkowały tamtejszą ludność, choć tak naprawdę były próbą sił między Rosją Sowiecką i Stanami Zjednoczonymi, głównymi rozgrywającymi świata rozdartego żelazną kurtyną. Również teraz, choć bez karabinów, a jedynie przy pomocy urn wyborczych, toczyła się walka między światem zachodniej demokracji a odbudowującą sowieckie imperium Moskwą. Bitwę (choć nie wojnę) wygrała bezspornie Rosja, której cichy reprezentant, partia Gruzińskie Marzenie, uzyskał – niekoniecznie uczciwie – ponad 54-procentowe poparcie wyborców.
Flaga Gruzji
Flaga Gruzji / fot. pixabay.com

Czy powtórzy się kolejny wariant znanych już z innych wschodnioeuropejskich stolic krwawo tłumionych protestów? Wielu Gruzinów zazdrościło Ukraińcom wielkich protestów sprzed ponad dekady, dzisiaj znanych pod nazwą Euromajdanu, czy z podziwem przyglądało się podobnym z Mińska, po kolejnej wygranej Alaksandra Łukaszenki. Dzisiaj sami są gotowi zmierzyć się z demonami z Moskwy.

Prezydent uznaje wybory za fałszywe

Antyrządowe protesty – pierwsze już się pojawiają w stolicy kraju i co większych miastach – łatwo poznać po hasłach protestacyjnych wypisywanych koniecznie dwoma alfabetami. Pierwszy to oczywiście alfabet łaciński i hasła pisane po angielsku. Są w oczywisty sposób adresowane do dziennikarzy zza granicy, których przekaz od niedzieli pojawia się w największych telewizjach i serwisach świata, oraz obserwatorów z Zachodu, którzy wciąż, zdaniem gruzińskiej ulicy, mogą wiele zmienić w najbliższej przyszłości kraju. Na drugich widać – pewnie te same – hasła pisane charakterystycznym i niepowtarzalnym alfabetem, który dla Gruzinów był zawsze tarczą i ostoją ich narodowej tożsamości. Zawsze podkreślają, że przetrwał najazdy i okupacje Syryjczyków, Arabów, w końcu Rosjan razem z panowaniem Związku Radzieckiego, co często widać w zabytkowych kościołach tego kraju, gdzie można zobaczyć ślady gruzińskiego pisma, zamalowywanego i pokrywanego alfabetem arabskim oraz cyrylicą. Nawet najbardziej uciskani nigdy nie dali sobie do końca narzucić pisma innego niż to stworzone (jak głosi legenda, choć sami mieszkańcy Sakartweli – to starsza nazwa Gruzji – przekonują, że to twardy fakt) przez ich króla Farnawaza I, mniej więcej 300 lat przed naszą erą. Dzisiaj gruziński alfabet znów jest ważny – po raz kolejny będzie ich tarczą, na protestach przeciwko wynikowi ostatnich wyborów, do których zaczęli się namawiać już w niedzielne południe.

Opozycja i Salome Zurabiszwili, prozachodnia prezydent Gruzji, uznali wybory za sfałszowane jeszcze przed ogłoszeniem ich wyników.
– To była całkowita falsyfikacja i konfiskacja waszych głosów. Wykorzystywane były wszystkie metody, które widzieliśmy w różnych krajach – mówi dzisiaj Gruzinom. – Oprócz tego wykorzystywane były nowoczesne technologie do wybielania fałszerstwa. Nigdy takiego czegoś nie było. Byliśmy świadkami i ofiarami rosyjskiej operacji specjalnej, wojny hybrydowej. Nie uznaję tych wyborów. Ich nie można uznać. To byłoby jak uznanie wejścia tutaj Rosji, podporządkowania Gruzji Rosji.

Opozycja zmiażdżona przez Gruzińskie Marzenie

Do protestów nawołuje także Micheil Saakaszwili, przebywający w więzieniu (za nadużywanie władzy) były prezydent tego kraju i twórca Zjednoczonego Bloku Narodowego. Wzywa również opozycję do bojkotu zaprzysiężenia nowego parlamentu. – Oczywiście nikt z opozycji nie powinien wejść do parlamentu! To nie czas na posypywanie głowy popiołem, bo nas oszukali. To czas na duże akcje protestu, by pokazać światu, że walczymy o wolność i jesteśmy narodem, który nie pogodzi się z niesprawiedliwością – apeluje.

Zgodnie z opublikowanymi przez Centralną Komisję Wyborczą protokołami partie opozycyjne łącznie uzyskały niewiele ponad 37,6 proc. głosów – z czego tylko największe z ośmiu, czyli Koalicja na rzecz Zmiany (10,92 proc), blok Jedność (10,12 proc.), Silna Gruzja (8,78 proc.) i Dla Gruzji (7,76 proc.), będą miały swoich reprezentantów w gruzińskim parlamencie. Są skłócone na tyle, że o ścisłej współpracy nie ma mowy, co zresztą zniechęciło wielu wyborców do oddania na nie głosu. W niepewnym postsowieckim świecie, gdzie Ukraina jest miażdżona butami rosyjskich sołdatów, Gruzini chcą mieć trochę spokoju, „odkuć się”, jak mawiają, i zakończyć kwestię ich własnej wojny z moskiewskim tyranem, którego wojska interwencyjne wciąż przebywają w Abchazji i Osetii Południowej, separatystycznych prowincjach, które ogłosiły – hojnie wspierane przez Rosję – secesję od Gruzji. To właśnie w związku z jedną z tych wojen świat w 2008 roku mógł oglądać śp. Lecha Kaczyńskiego, prezydenta Polski, który przywiózł ze sobą europejskich prezydentów, premierów i polityków i stanął na głównym placu stolicy w obronie przed ewentualnym szerszym atakiem rosyjskich wojsk. Ten odważny, a przede wszystkim skuteczny gest Gruzini pamiętają Lechowi Kaczyńskiemu do dzisiaj. Jego imię wypowiadane jest z wyjątkowym pietyzmem i szacunkiem. Uławia również rozmowę z Gruzinami, którzy słysząc o Polsce, nieco chętniej się otwierają.

Marzenie przejmuje kontrolę

Polska od początku była również adwokatem Gruzji w jej europejskich staraniach. W grudniu ubiegłego roku kraj ten formalnie otrzymał status państwa-kandydata do Unii Europejskiej. Jest również w kolejce do NATO, jednak Sojusz stawia Gruzinom warunek uporządkowania swoich wewnętrznych spraw – między innymi właśnie sytuacji w Osetii i Abchazji.

Sprawy ze zbliżeniem do Zachodu pewnie posuwałyby się do przodu w większym tempie, gdyby nie wciąż silne wpływy kremlowskich polityków i kremlowskiej propagandy. Oto w maju obóz rządzący przyjął tzw. prawo o agentach zagranicznych, skutecznie wiążące ręce zachodnim organizacjom, które chciały promować członkostwo w UE i NATO. Prawo to, trzeba przypomnieć, jest wierną kopią rozwiązań przyjętych rok wcześniej przez rosyjską Dumę.

Z zakazem czy nie proeuropejskie i prozachodnie instytucje już teraz zapowiadają, że gruzińskie wybory nie tylko zostaną zbadane pod kątem ich sfałszowania, ale przyjrzą się także trwającej wcześniej kampanii wyborczej i działaniom prorosyjskiego rządu Gruzińskiego Marzenia. Nie jest już tajemnicą, że urzędnicy administracji publicznej – rządów i samorządów, na które wpływ miało Gruzińskie Marzenie, otrzymali kategoryczne polecenie wzięcia udziału w wyborach i głosowania na wskazanych przez przełożonych kandydatów. Czy rzeczywiście ich głosy były kontrolowane? Z pewnością bali się takich kontroli i karnie wybierali kandydatów obozu rządzącego. Jednak ta część głosów dla Gruzińskiego Marzenia została przynajmniej prawidłowo oddana. Już kilka godzin po zamknięciu urn wyborczych świat obiegły zdjęcia z kilku komisji, gdzie widać, jak jeden z członków na siłę wpycha do urny kilkadziesiąt kartek z głosami wyborczymi, nic nie robiąc sobie ani z protestów kolegów, ani z kamer i zdjęć, które robią mu inni członkowie komisji, dziennikarze i w końcu wyborcy. Takich przypadków, jak się dowiaduję, było przynajmniej kilkadziesiąt. Wszystkie zostały zaskarżone, ale żaden z moich gruzińskich rozmówców nie wierzy, żeby te skargi wyborcze cokolwiek mogły zmienić.

Kraj czeka burzliwa jesień

O nieprawidłowościach wprost mówią dzisiaj obserwatorzy OBWE, zaś do szczegółowego zbadania procesu wyborczego wzywają obserwatorzy z ramienia NATO.

„Międzynarodowa Misja Obserwacji Wyborów zauważyła nierówne warunki gry, w jakich odbyły się wybory w Gruzji, co podważa zaufanie społeczeństwa do ich wyniku. Doniesienia o naruszeniach związanych z wyborami powinny zostać dokładnie zbadane” – informuje rzeczniczka Sojuszu Farah Dakhlallah w komunikacie na platformie X. Do podobnego dochodzenia wzywają Stany Zjednoczone i Bruksela. Kreml też wydaje oświadczenie – o próbie destabilizacji Gruzji przez zachodnie siły zewnętrzne, które nie chcą uznać demokratycznego wyboru Gruzinów.

– Wybory parlamentarne w Gruzji w 2024 roku były kluczowe dla przyszłości kraju, ponieważ Gruzini wybierali nie tylko partie polityczne, ale także kierunek geopolityczny – Unia Europejska przed wyborami powstrzymała proces eurointegracji Gruzji, ponieważ „obecny rząd dąży do autorytaryzmu”, jak wskazywał Josep Borrell – mówi Tamari Kuparashvili, politolog, analityk i project manager. – Mimo że wybory zostały uznane za dobrze zorganizowane pod względem technicznym, międzynarodowe organizacje alarmują o licznych naruszeniach zarówno w dniu wyborów, jak i w okresie przed nimi. Warto podkreślić, że najwięcej nieprawidłowości było przed wyborami, kiedy przedstawiciele rządzącej partii odbierali dowody osobiste od wyborców opozycji, zastraszali urzędników groźbami utraty pracy i mobilizowali swoich zwolenników, płacąc im za głosowanie na partię rządzącą. Opozycja dokumentuje te przypadki, podobnie jak międzynarodowe misje obserwacyjne, i rozpoczyna protesty na ulicach. Na ich czele stoi prezydent Gruzji. Mój kraj czeka burzliwa jesień, a dla proeuropejskich obywateli walka o przyszłość nie będzie łatwa. Wszyscy liczą jednak na wsparcie międzynarodowe, które obecny rząd traci z dnia na dzień.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sejm uchwalił nowelę budżetu na 2024 r. Jeszcze większy deficyt

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wstrząsające wyznanie byłej urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości: "To była próba złamania mnie"

ZOBACZ RÓWNIEŻ:"Jestem bardziej Polakiem niż ktoś inny". Eisenberg o swoich korzeniach

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sejm: Posłowie podjęli decyzję ws. ustawy aborcyjnej


 

POLECANE
Tłumy w Budapeszcie na filmie o przejęciu władzy przez Donalda Tuska. „Jak w erze komunizmu” z ostatniej chwili
Tłumy w Budapeszcie na filmie o przejęciu władzy przez Donalda Tuska. „Jak w erze komunizmu”

W poniedziałkowy wieczór 27 października w Budapeszcie wyświetlono film dokumentalny przedstawiający prześladowania polityczne polskiej opozycji konserwatywnej, po którym odbyła się dyskusja z udziałem byłego ministra sprawiedliwości Polski Zbigniewa Ziobro i ministra węgierskiego gabinetu Gergely'ego Gulyása – poinformował European Conservative. W wydarzeniu uczestniczyły tłumy.

Waldemar Żurek żąda uchylenia immunitetu i aresztowania Zbigniewa Ziobry. Wniosek trafił do Sejmu z ostatniej chwili
Waldemar Żurek żąda uchylenia immunitetu i aresztowania Zbigniewa Ziobry. Wniosek trafił do Sejmu

Rzecznik Prokuratura Generalnego prok. Anna Adamiak poinformowała we wtorek, że minister sprawiedliwości i prokurator generalny Waldemar Żurek przekazał do Sejmu wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie byłego szefa MS Zbigniewa Ziobry do odpowiedzialności karnej.

Mariusz Błaszczak: W PiS powstanie zespół do wyjaśnienia sprawy działki pod CPK z ostatniej chwili
Mariusz Błaszczak: W PiS powstanie zespół do wyjaśnienia sprawy działki pod CPK

– Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak poinformował we wtorek, że w PiS zostanie powołany specjalny zespół, któremu dwaj zawieszeni posłowie Robert Telus i Rafał Romanowski złożą swoje wyjaśnienia w sprawie sprzedaży działki pod CPK. Zespół sprawę rozsądzi i przedstawi stanowisko – podkreślił.

Rada UE porozumiała się w sprawie połowów. Sprawdź, gdzie nie można „jechać na rybkę” z ostatniej chwili
Rada UE porozumiała się w sprawie połowów. Sprawdź, gdzie nie można „jechać na rybkę”

„Rada osiągnęła dziś porozumienie polityczne w sprawie nowych limitów połowów kluczowych stad ryb Morza Bałtyckiego, a mianowicie śledzia, szprota, dorsza, łososia i gładzicy, aby zapewnić zrównoważone stada i rentowny sektor rybołówstwa na przyszłość” - poinformowała Rada UE w specjalnie wydanym komunikacie.

Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa

Tramwaje ponownie pojadą przez most Grunwaldzki w Krakowie już 31 października, czyli zgodnie z pierwotnym harmonogramem remontu. Zarząd Dróg Miasta Krakowa zapowiada, że przejezdność dla komunikacji szynowej zostanie przywrócona w przeddzień Wszystkich Świętych.

Łączysz leki z suplementami? To może być bardzo groźne. Komunikat Agencji Media dla Zdrowia z ostatniej chwili
Łączysz leki z suplementami? To może być bardzo groźne. Komunikat Agencji Media dla Zdrowia

„Najczęściej ofiarami niewłaściwej suplementacji bądź nie właściwszych połączeń lekowych padają pacjenci o akronimie WW, czyli wiek i wielochorobowość. Duży odsetek pacjentów geriatrycznych cierpi z powodu zespołu kruchości. To on dodatkowo uwrażliwia na każdy lek, nawet ten z pozoru błahy” – ostrzegła Agencja Media dla Zdrowia.

Viktor Orbán o zaangażowaniu UE w pokój na Ukrainie: Niestety, nie mamy żadnej roli z ostatniej chwili
Viktor Orbán o zaangażowaniu UE w pokój na Ukrainie: Niestety, nie mamy żadnej roli

Premier Węgier Viktor Orbán spotkał się z papieżem Leonem XIV i premier Włoch Giorgią Meloni. W rozmowie z dziennikarzami powiedział: – Powierzyliśmy Amerykanom i Rosjanom możliwość zakończenia wojny. Niestety my nie mamy żadnej roli. Unia Europejska jest całkowicie poza grą w sprawie budowy w przyszłości swojego bezpieczeństwa i przyszłych relacji między Rosjanami i Ukraińcami.

„Minister Kosiniak-Kamysz realnie nie steruje tym, co się dzieje w resorcie obrony narodowej” z ostatniej chwili
„Minister Kosiniak-Kamysz realnie nie steruje tym, co się dzieje w resorcie obrony narodowej”

Poseł Prawa i Sprawiedliwości i członek sejmowej komisji obrony narodowej Andrzej Śliwka w rozmowie z RMF FM ostro skrytykował ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza. Polityk stwierdził, że szef MON „realnie nie steruje tym, co dzieje się w resorcie”, a jego rolę określił jako w dużej mierze „figurancką”.

Jamajka szykuje się na najgorszy huragan w historii. Na miejscu znany polski aktor z ostatniej chwili
Jamajka szykuje się na najgorszy huragan w historii. Na miejscu znany polski aktor

Na Jamajkę zmierza huragan Melissa kategorii 5, wiejący z prędkością niemal 300 km/h. Może okazać się najpotężniejszym huraganem, jaki kiedykolwiek nawiedził wyspę. Na miejscu przebywa znany polski aktor Michał Żebrowski z rodziną.

Szef MSZ Węgier: Dopóki rządzimy, rozmowy akcesyjne Ukrainy z UE się nie rozpoczną z ostatniej chwili
Szef MSZ Węgier: Dopóki rządzimy, rozmowy akcesyjne Ukrainy z UE się nie rozpoczną

– Dopóki Węgry będą miały rząd narodowy, rozmowy o przystąpieniu Ukrainy do Unii Europejskiej się nie rozpoczną – oświadczył w poniedziałek szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto.

REKLAMA

"Ulice Tbilisi mogą spłynąć krwią" - zapowiada opozycja

Wybory parlamentarne w Gruzji wielu analityków porównuje do wojen w Wietnamie i Afganistanie, które dziesiątkowały tamtejszą ludność, choć tak naprawdę były próbą sił między Rosją Sowiecką i Stanami Zjednoczonymi, głównymi rozgrywającymi świata rozdartego żelazną kurtyną. Również teraz, choć bez karabinów, a jedynie przy pomocy urn wyborczych, toczyła się walka między światem zachodniej demokracji a odbudowującą sowieckie imperium Moskwą. Bitwę (choć nie wojnę) wygrała bezspornie Rosja, której cichy reprezentant, partia Gruzińskie Marzenie, uzyskał – niekoniecznie uczciwie – ponad 54-procentowe poparcie wyborców.
Flaga Gruzji
Flaga Gruzji / fot. pixabay.com

Czy powtórzy się kolejny wariant znanych już z innych wschodnioeuropejskich stolic krwawo tłumionych protestów? Wielu Gruzinów zazdrościło Ukraińcom wielkich protestów sprzed ponad dekady, dzisiaj znanych pod nazwą Euromajdanu, czy z podziwem przyglądało się podobnym z Mińska, po kolejnej wygranej Alaksandra Łukaszenki. Dzisiaj sami są gotowi zmierzyć się z demonami z Moskwy.

Prezydent uznaje wybory za fałszywe

Antyrządowe protesty – pierwsze już się pojawiają w stolicy kraju i co większych miastach – łatwo poznać po hasłach protestacyjnych wypisywanych koniecznie dwoma alfabetami. Pierwszy to oczywiście alfabet łaciński i hasła pisane po angielsku. Są w oczywisty sposób adresowane do dziennikarzy zza granicy, których przekaz od niedzieli pojawia się w największych telewizjach i serwisach świata, oraz obserwatorów z Zachodu, którzy wciąż, zdaniem gruzińskiej ulicy, mogą wiele zmienić w najbliższej przyszłości kraju. Na drugich widać – pewnie te same – hasła pisane charakterystycznym i niepowtarzalnym alfabetem, który dla Gruzinów był zawsze tarczą i ostoją ich narodowej tożsamości. Zawsze podkreślają, że przetrwał najazdy i okupacje Syryjczyków, Arabów, w końcu Rosjan razem z panowaniem Związku Radzieckiego, co często widać w zabytkowych kościołach tego kraju, gdzie można zobaczyć ślady gruzińskiego pisma, zamalowywanego i pokrywanego alfabetem arabskim oraz cyrylicą. Nawet najbardziej uciskani nigdy nie dali sobie do końca narzucić pisma innego niż to stworzone (jak głosi legenda, choć sami mieszkańcy Sakartweli – to starsza nazwa Gruzji – przekonują, że to twardy fakt) przez ich króla Farnawaza I, mniej więcej 300 lat przed naszą erą. Dzisiaj gruziński alfabet znów jest ważny – po raz kolejny będzie ich tarczą, na protestach przeciwko wynikowi ostatnich wyborów, do których zaczęli się namawiać już w niedzielne południe.

Opozycja i Salome Zurabiszwili, prozachodnia prezydent Gruzji, uznali wybory za sfałszowane jeszcze przed ogłoszeniem ich wyników.
– To była całkowita falsyfikacja i konfiskacja waszych głosów. Wykorzystywane były wszystkie metody, które widzieliśmy w różnych krajach – mówi dzisiaj Gruzinom. – Oprócz tego wykorzystywane były nowoczesne technologie do wybielania fałszerstwa. Nigdy takiego czegoś nie było. Byliśmy świadkami i ofiarami rosyjskiej operacji specjalnej, wojny hybrydowej. Nie uznaję tych wyborów. Ich nie można uznać. To byłoby jak uznanie wejścia tutaj Rosji, podporządkowania Gruzji Rosji.

Opozycja zmiażdżona przez Gruzińskie Marzenie

Do protestów nawołuje także Micheil Saakaszwili, przebywający w więzieniu (za nadużywanie władzy) były prezydent tego kraju i twórca Zjednoczonego Bloku Narodowego. Wzywa również opozycję do bojkotu zaprzysiężenia nowego parlamentu. – Oczywiście nikt z opozycji nie powinien wejść do parlamentu! To nie czas na posypywanie głowy popiołem, bo nas oszukali. To czas na duże akcje protestu, by pokazać światu, że walczymy o wolność i jesteśmy narodem, który nie pogodzi się z niesprawiedliwością – apeluje.

Zgodnie z opublikowanymi przez Centralną Komisję Wyborczą protokołami partie opozycyjne łącznie uzyskały niewiele ponad 37,6 proc. głosów – z czego tylko największe z ośmiu, czyli Koalicja na rzecz Zmiany (10,92 proc), blok Jedność (10,12 proc.), Silna Gruzja (8,78 proc.) i Dla Gruzji (7,76 proc.), będą miały swoich reprezentantów w gruzińskim parlamencie. Są skłócone na tyle, że o ścisłej współpracy nie ma mowy, co zresztą zniechęciło wielu wyborców do oddania na nie głosu. W niepewnym postsowieckim świecie, gdzie Ukraina jest miażdżona butami rosyjskich sołdatów, Gruzini chcą mieć trochę spokoju, „odkuć się”, jak mawiają, i zakończyć kwestię ich własnej wojny z moskiewskim tyranem, którego wojska interwencyjne wciąż przebywają w Abchazji i Osetii Południowej, separatystycznych prowincjach, które ogłosiły – hojnie wspierane przez Rosję – secesję od Gruzji. To właśnie w związku z jedną z tych wojen świat w 2008 roku mógł oglądać śp. Lecha Kaczyńskiego, prezydenta Polski, który przywiózł ze sobą europejskich prezydentów, premierów i polityków i stanął na głównym placu stolicy w obronie przed ewentualnym szerszym atakiem rosyjskich wojsk. Ten odważny, a przede wszystkim skuteczny gest Gruzini pamiętają Lechowi Kaczyńskiemu do dzisiaj. Jego imię wypowiadane jest z wyjątkowym pietyzmem i szacunkiem. Uławia również rozmowę z Gruzinami, którzy słysząc o Polsce, nieco chętniej się otwierają.

Marzenie przejmuje kontrolę

Polska od początku była również adwokatem Gruzji w jej europejskich staraniach. W grudniu ubiegłego roku kraj ten formalnie otrzymał status państwa-kandydata do Unii Europejskiej. Jest również w kolejce do NATO, jednak Sojusz stawia Gruzinom warunek uporządkowania swoich wewnętrznych spraw – między innymi właśnie sytuacji w Osetii i Abchazji.

Sprawy ze zbliżeniem do Zachodu pewnie posuwałyby się do przodu w większym tempie, gdyby nie wciąż silne wpływy kremlowskich polityków i kremlowskiej propagandy. Oto w maju obóz rządzący przyjął tzw. prawo o agentach zagranicznych, skutecznie wiążące ręce zachodnim organizacjom, które chciały promować członkostwo w UE i NATO. Prawo to, trzeba przypomnieć, jest wierną kopią rozwiązań przyjętych rok wcześniej przez rosyjską Dumę.

Z zakazem czy nie proeuropejskie i prozachodnie instytucje już teraz zapowiadają, że gruzińskie wybory nie tylko zostaną zbadane pod kątem ich sfałszowania, ale przyjrzą się także trwającej wcześniej kampanii wyborczej i działaniom prorosyjskiego rządu Gruzińskiego Marzenia. Nie jest już tajemnicą, że urzędnicy administracji publicznej – rządów i samorządów, na które wpływ miało Gruzińskie Marzenie, otrzymali kategoryczne polecenie wzięcia udziału w wyborach i głosowania na wskazanych przez przełożonych kandydatów. Czy rzeczywiście ich głosy były kontrolowane? Z pewnością bali się takich kontroli i karnie wybierali kandydatów obozu rządzącego. Jednak ta część głosów dla Gruzińskiego Marzenia została przynajmniej prawidłowo oddana. Już kilka godzin po zamknięciu urn wyborczych świat obiegły zdjęcia z kilku komisji, gdzie widać, jak jeden z członków na siłę wpycha do urny kilkadziesiąt kartek z głosami wyborczymi, nic nie robiąc sobie ani z protestów kolegów, ani z kamer i zdjęć, które robią mu inni członkowie komisji, dziennikarze i w końcu wyborcy. Takich przypadków, jak się dowiaduję, było przynajmniej kilkadziesiąt. Wszystkie zostały zaskarżone, ale żaden z moich gruzińskich rozmówców nie wierzy, żeby te skargi wyborcze cokolwiek mogły zmienić.

Kraj czeka burzliwa jesień

O nieprawidłowościach wprost mówią dzisiaj obserwatorzy OBWE, zaś do szczegółowego zbadania procesu wyborczego wzywają obserwatorzy z ramienia NATO.

„Międzynarodowa Misja Obserwacji Wyborów zauważyła nierówne warunki gry, w jakich odbyły się wybory w Gruzji, co podważa zaufanie społeczeństwa do ich wyniku. Doniesienia o naruszeniach związanych z wyborami powinny zostać dokładnie zbadane” – informuje rzeczniczka Sojuszu Farah Dakhlallah w komunikacie na platformie X. Do podobnego dochodzenia wzywają Stany Zjednoczone i Bruksela. Kreml też wydaje oświadczenie – o próbie destabilizacji Gruzji przez zachodnie siły zewnętrzne, które nie chcą uznać demokratycznego wyboru Gruzinów.

– Wybory parlamentarne w Gruzji w 2024 roku były kluczowe dla przyszłości kraju, ponieważ Gruzini wybierali nie tylko partie polityczne, ale także kierunek geopolityczny – Unia Europejska przed wyborami powstrzymała proces eurointegracji Gruzji, ponieważ „obecny rząd dąży do autorytaryzmu”, jak wskazywał Josep Borrell – mówi Tamari Kuparashvili, politolog, analityk i project manager. – Mimo że wybory zostały uznane za dobrze zorganizowane pod względem technicznym, międzynarodowe organizacje alarmują o licznych naruszeniach zarówno w dniu wyborów, jak i w okresie przed nimi. Warto podkreślić, że najwięcej nieprawidłowości było przed wyborami, kiedy przedstawiciele rządzącej partii odbierali dowody osobiste od wyborców opozycji, zastraszali urzędników groźbami utraty pracy i mobilizowali swoich zwolenników, płacąc im za głosowanie na partię rządzącą. Opozycja dokumentuje te przypadki, podobnie jak międzynarodowe misje obserwacyjne, i rozpoczyna protesty na ulicach. Na ich czele stoi prezydent Gruzji. Mój kraj czeka burzliwa jesień, a dla proeuropejskich obywateli walka o przyszłość nie będzie łatwa. Wszyscy liczą jednak na wsparcie międzynarodowe, które obecny rząd traci z dnia na dzień.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sejm uchwalił nowelę budżetu na 2024 r. Jeszcze większy deficyt

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wstrząsające wyznanie byłej urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości: "To była próba złamania mnie"

ZOBACZ RÓWNIEŻ:"Jestem bardziej Polakiem niż ktoś inny". Eisenberg o swoich korzeniach

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sejm: Posłowie podjęli decyzję ws. ustawy aborcyjnej



 

Polecane
Emerytury
Stażowe