Tragedia w masywie Gerlacha. Szokujące szczegóły
Jak poinformowała Horska Zachranna Sluzba (HZS) na szczyt Gerlacha wchodziła grupa polskich turystów. Turyści nie mieli sprzętu niezbędnego do poruszania się w trudnym terenie skalnym. W pewnym momencie jeden z uczestników wycieczki stracił równowagę i spadł, doznając śmiertelnych obrażeń. Nie można było nawiązać z nim kontaktu głosowego ani wzrokowego. Pozostali uczestnicy wycieczki utknęli i nie byli w stanie poruszać się dalej.
Tragedia w masywie Gerlacha
Sytuacja stała się dramatyczna, ponieważ powiadomieni o tej sytuacji ratownicy HZS nie mogli dolecieć na miejsce śmigłowcem ze względu na zbyt silny wiatr i słabą widoczność. Dwie grupy ratowników ruszyły więc na pomoc drogą lądową. Mniej więcej w połowie Żlebu Darmstädtera natrafiono na ofiarę wypadku, niestety stwierdzono jej zgon. Niedaleko dalej ratownicy odnaleźli innego członka grupy i przystąpili do ogrzewania go, a niebawem dotarli również do pozostałej pary. Zdaniem ratowników pomoc nadeszła w ostatniej chwili.
Cała akcja ratunkowa odbywała się w bardzo trudnych warunkach, przy silnym wietrze, oblodzonych skałach i spadających kamieniach (podobno niewiele brakowało do kolejnego wypadku).
Wszyscy byli o krok od tragedii
Po ogrzaniu, turyści zostali przetransportowani za pomocą technik linowych na Przełęcz Tetmajera, a następnie sprowadzeni do Doliny Batyżowieckiej. Akcję ratunkową bardzo utrudniał silny wiatr i oblodzone skały.
Jak informuje na swojej stronie serwis Tatromaniak.pl, turyści nie mieli ze sobą żadnego sprzętu do asekuracji, jedynie kaski. Jedna z kobiet ubrana była w leginsy i tenisówki. Zdaniem ratowników pomoc nadeszła w ostatniej chwili.
Niezależna: „Co łączy obecnego szefa SKW z rosyjskim rektorem-putinistą?"
Szokująca opinia Gawkowskiego. Stanowczo odpowiada Zełenskiemu