Potężne ukraińskie uderzenie zaskoczyło Rosję, Niemcy i Bidena

Pogłoski o pogodzeniu się Ukrainy z tym, że trzeba w końcu będzie pójść na jakieś nowe porozumienia mińskie z Rosją, okazały się przedwczesne. Wśród wielu celów przyświecających operacji w obwodzie kurskim jest też determinacja, by storpedować szykowane już przez Berlin (a może i pewnych ludzi w otoczeniu Bidena) „pokojowe rozmowy” Kijowa z Moskwą. Wszak ostatnie przeszło pół roku upłynęło pod znakiem wojennej presji Rosjan i zepchnięcia Ukrainy do defensywy.
Rosyjskie oddziały wysłane do obrony obwodu kurskiego Potężne ukraińskie uderzenie zaskoczyło Rosję, Niemcy i Bidena
Rosyjskie oddziały wysłane do obrony obwodu kurskiego / EPA/RUSSIAN DEFENCE MINISTRY PRESS SERVICE/HANDOUT HANDOUT HANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALESHANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALES Dostawca: PAP/EPA

W jeden tydzień tymczasem Ukraińcy zdobyli przeszło dwa razy tyle terytorium wroga, co Rosjanie od początku maja. Na dodatek zdobyty teren to nie odbita ukraińska ziemia, ale terytorium Federacji Rosyjskiej. Obszar, który ostatni raz wroga widział w czasie bitwy na łuku kurskim latem 1943 roku. Co więcej, przez cały długi tydzień rosyjscy generałowie nie potrafili się pozbierać i stawić jakiś opór, który przynajmniej mocno osłabiłby tempo ukraińskiej ofensywy. Tymczasem widać było chaos, rzeź zmierzających do obwodu posiłków i wzajemne obwinianie się o porażki przez wojsko (Gierasimow) i FSB (Bortnikow). O powadze sytuacji świadczy fakt, że po sześciu dniach od wejścia Ukraińców do obwodu kurskiego Władimir Putin zwołał naradę, na której powierzył rolę faktycznego dowódcy działań rosyjskich na tym froncie swojemu doradcy Aleksiejowi Diuminowi. To nie zawodowy wojskowy, ale były oficer ochrony prezydenta, potem przez lata gubernator Tuły. Ale z doświadczeniem wojskowym – wszak był wiceministrem obrony (jakiś czas), mocno zaangażowanym w udaną operację zajęcia Krymu przez zielonych ludzików w 2014 roku. Wysłanie Diumina do Kurska to najgłębszy możliwy wyraz braku zaufania do szefa sztabu generalnego Walerija Gierasimowa (oraz generałów armii) i dyrektora FSB Aleksandra Bortnikowa (wojska pograniczne znajdują się w strukturze instytucji z Łubianki).

 

Putin się wściekł

Na wspomnianej naradzie w poniedziałek 12 sierpnia, medialnie zresztą nagłośnionej przez Kreml, wściekły Putin twardo zapewnił, że po tym co się stało, nie ma w ogóle mowy o jakichkolwiek rozmowach z Kijowem. - Ale o jakich negocjacjach możemy w ogóle mówić z ludźmi, którzy masowo atakują cywilów, infrastrukturę cywilną lub próbują stworzyć zagrożenie dla elektrowni jądrowych. O czym można z nimi rozmawiać? – pytał retorycznie, kierując te słowa nie tylko do Rosjan, ale też do stolic Zachodu. Nie jest wszak tajemnicą, że w ostatnich miesiącach sprawa rozmów pokojowych wyraźnie nabrała rumieńców. Trudna sytuacja ukraińskiej armii na froncie, pogłębiona przez kilkumiesięczne wstrzymanie pomocy wojskowej z USA, jak też rzekomy brak perspektyw na jakiś przełom w wojnie, sprawiała, że coraz częściej pojawiało się hasło rokowań. A wiadomo, że jeśli Putin miałby do nich przystąpić to pod określonymi warunkami, a już na pewno warunkiem absolutnym, czyli zamrożeniem linii frontu na czas rozmów. Na Zachodzie też doskonale to wiedzieli. Ale już w 2014 roku Niemcom i Francji (Obama im dał wolną rękę) na tym nie zależało. Liczyło się tylko „zatrzymanie przelewu krwi”.

 

Kijów wzmocnił pozycję negocjacyjną

No więc jeśli ktoś w Berlinie i Waszyngtonie (tak, tutaj też, Biden wcale nie jest takim jastrzębiem, a perspektywa choćby rozpoczęcia rokowań wyglądałaby dla kandydata obecnej ekipy rządzącej bardzo dobrze podczas kluczowej fazy kampanii prezydenckiej) już zaczynał dogadywać się z Moskwą (a rokowania w sprawie wymiany rosyjskich szpiegów, hakerów i kilerów na grupę zakładników pokazały, że takie nieoficjalne kanały dialogu wciąż istnieją), no to teraz trzeba to będzie odłożyć na bardziej odległy czas. Nie tylko dlatego, że Putin się wściekł. Także dlatego, że Kijów zdecydowanie wzmocnił swoją pozycję negocjacyjną. Jeśli wojska ukraińskie umocnią się na zajętych terenach – na tę chwilę to aż 1 tys. km kwadratowych – a zapewne mają dobrze przygotowany plan, to Rosjanie mogą próbować nawet miesiącami odzyskać terytorium Federacji. Oczywiście Zełenski może powiedzieć: to siadajmy i wymieńmy się terytoriami. Ale też oczywiste jest, że Putin nie może pozwolić sobie na oddanie nawet części ziem ukraińskich – formalnie wszak przyłączonych do Federacji Rosyjskiej jeszcze na jesieni 2022 roku. Mówiąc krótko, zarówno Zełenski, jak i chyba Putin mogą być zadowoleni (ten drugi na swój sposób właśnie też) z obecnej sytuacji i zatopienia na czas być może długi koncepcji rokowań.

Niezadowolony Zachód

Najbardziej niezadowoleni są zachodni politycy, którzy liczyli na rozmowy i zamrożenie wojny. Wszak od początku jest jasne, że Waszyngton, nie wspominając o Berlinie, nie chce, by Ukraina wojnę wygrała. Niemcy i Amerykanie chcą jedynie, by Rosja wojny nie wygrała. Zresztą widać od początku w polityce Berlina i Waszyngtonu dotyczącej możliwości wykorzystania broni dalekiego zasięgu przez Ukraińców. Teraz kluczowe pytanie brzmi, jak na samowolny (tak się wydaje) strategiczny krok Kijowa zareagują jego „sojusznicy”? Znów będą problemy z dostawami nowoczesnej broni? Szczególnie ciekawie będą w najbliższym czasie wyglądać relacje Ukrainy z Niemcami. Zełenski znów dokona jakiegoś zwrotu, jak rok temu, gdy de facto zdradził Polskę dla dobrych relacji z Berlinem? Pytanie w którą stronę? I co na to rząd Tuska?


 

POLECANE
Marcin Osowski nowym prezesem Stowarzyszenia Młodzież Wszechpolska tylko u nas
Marcin Osowski nowym prezesem Stowarzyszenia Młodzież Wszechpolska

 W warszawskim Domu Technika odbywa się Zjazd Ogólnopolski Młodzieży Wszechpolskiej.

Komendant Główny Policji miał wypadek pilne
Komendant Główny Policji miał wypadek

Według ustaleń medialnych Komendant Główny Policji Marek Boroń trafił do szpitala po wypadku do którego doszło w województwie śląskim.

Nowe informacje z województwa opolskiego. Gdzie skutki ulew są najpoważniejsze? z ostatniej chwili
Nowe informacje z województwa opolskiego. Gdzie skutki ulew są najpoważniejsze?

Najtrudniejsza sytuacja jest w powiecie nyskim (Opolskie), pogarsza się sytuacja w powiecie prudnickim (Opolskie) - powiedział w sobotę w Kłodzku minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak informując o sytuacji powodziowej na południu kraju. Dodał, że w ocenie Wód Polskich najbardziej krytyczne miejsce to Jarnołtówek (Opolskie).

Burmistrz Głuchołaz wezwał do samoewakuacji z ostatniej chwili
Burmistrz Głuchołaz wezwał do samoewakuacji

Burmistrz Głuchołaz zaapelował do mieszkańców miasta i niżej położonych wiosek, którzy mieszkają w pasie do 200 metrów od rzeki o samoewakuację. Zdaniem samorządowca poziom wody w Białej Głuchołaskiej jest tak wysoki, że rzeka może zniszczyć most tymczasowy i wedrzeć się za wały.

Zmiany proponowane przez Bodnara to realny dramat dla wielu frankowiczów Wiadomości
"Zmiany proponowane przez Bodnara to realny dramat dla wielu frankowiczów"

Proponowane zmiany Adama Bodnara „czyszczenia” sądownictwa i składania sędziów z urzędów to dla wielu frankowiczów realny dramat, co zauważają już sami zainteresowani - ocenił mecenas Bartosz Lewandowski.

Ujęcia wody pitnej zagrożone? GIS wydał komunikat Wiadomości
Ujęcia wody pitnej zagrożone? GIS wydał komunikat

Na chwilę obecną nie wystąpiło zagrożenie dla ujęć wody przeznaczonej do spożycia - poinformował GIS w sobotę. W związku z zagrożeniem powodziowym Państwowa Inspekcja Sanitarna pozostaje w gotowości do podjęcia działań w przypadku wystąpienia zagrożeń zdrowia publicznego.

Ulewy na Śląsku. Jak wygląda obecna sytuacja? Wiadomości
Ulewy na Śląsku. Jak wygląda obecna sytuacja?

W woj. śląskim najtrudniejsza sytuacja związana z intensywnymi opadami deszczu występuje na południu regionu i tam wciąż może się pogarszać – poinformował wojewoda śląski Marek Wójcik. Zaznaczył, że jak dotąd nigdzie nie było potrzeby ewakuacji.

Nawalne deszcze w Polsce. Jest komunikat RCB z ostatniej chwili
Nawalne deszcze w Polsce. Jest komunikat RCB

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa ostrzega, że w nocy z soboty na niedzielę, między 14 a 15 września, pojawi się intensywny, nawalny deszcz oraz możliwe będą podtopienia. SMS z alertem w tej sprawie otrzymali mieszkańcy pięciu województw.

Bochenek: Na polecenie Tuska zatrzymano dowód rejestracyjny samochodu, którym porusza się premier Kaczyński polityka
Bochenek: "Na polecenie Tuska zatrzymano dowód rejestracyjny samochodu, którym porusza się premier Kaczyński"

- Pomimo ważnych badań technicznych i faktu, że samochód od lat był dopuszczany do ruchu na polskich drogach, dzisiaj służby na partyjne polecenie Tuska zatrzymały dowód rejestracyjny samochodu, którym na co dzień porusza się p. premier Jarosław Kaczyński... - napisał Rafał Bochenek w serwisie X.

Niemcy chcą przyjąć 250 tysięcy migrantów z Kenii Wiadomości
Niemcy chcą przyjąć 250 tysięcy migrantów z Kenii

Niemcy zgodziły się otworzyć swój rynek pracy dla 250 tys. Kenijczyków - wykwalifikowanych i średnio wykwalifikowanych. Umowę w tej sprawie podpisali w piątek prezydent Kenii William Ruto i kanclerz Niemiec Olaf Scholz.

REKLAMA

Potężne ukraińskie uderzenie zaskoczyło Rosję, Niemcy i Bidena

Pogłoski o pogodzeniu się Ukrainy z tym, że trzeba w końcu będzie pójść na jakieś nowe porozumienia mińskie z Rosją, okazały się przedwczesne. Wśród wielu celów przyświecających operacji w obwodzie kurskim jest też determinacja, by storpedować szykowane już przez Berlin (a może i pewnych ludzi w otoczeniu Bidena) „pokojowe rozmowy” Kijowa z Moskwą. Wszak ostatnie przeszło pół roku upłynęło pod znakiem wojennej presji Rosjan i zepchnięcia Ukrainy do defensywy.
Rosyjskie oddziały wysłane do obrony obwodu kurskiego Potężne ukraińskie uderzenie zaskoczyło Rosję, Niemcy i Bidena
Rosyjskie oddziały wysłane do obrony obwodu kurskiego / EPA/RUSSIAN DEFENCE MINISTRY PRESS SERVICE/HANDOUT HANDOUT HANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALESHANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALES Dostawca: PAP/EPA

W jeden tydzień tymczasem Ukraińcy zdobyli przeszło dwa razy tyle terytorium wroga, co Rosjanie od początku maja. Na dodatek zdobyty teren to nie odbita ukraińska ziemia, ale terytorium Federacji Rosyjskiej. Obszar, który ostatni raz wroga widział w czasie bitwy na łuku kurskim latem 1943 roku. Co więcej, przez cały długi tydzień rosyjscy generałowie nie potrafili się pozbierać i stawić jakiś opór, który przynajmniej mocno osłabiłby tempo ukraińskiej ofensywy. Tymczasem widać było chaos, rzeź zmierzających do obwodu posiłków i wzajemne obwinianie się o porażki przez wojsko (Gierasimow) i FSB (Bortnikow). O powadze sytuacji świadczy fakt, że po sześciu dniach od wejścia Ukraińców do obwodu kurskiego Władimir Putin zwołał naradę, na której powierzył rolę faktycznego dowódcy działań rosyjskich na tym froncie swojemu doradcy Aleksiejowi Diuminowi. To nie zawodowy wojskowy, ale były oficer ochrony prezydenta, potem przez lata gubernator Tuły. Ale z doświadczeniem wojskowym – wszak był wiceministrem obrony (jakiś czas), mocno zaangażowanym w udaną operację zajęcia Krymu przez zielonych ludzików w 2014 roku. Wysłanie Diumina do Kurska to najgłębszy możliwy wyraz braku zaufania do szefa sztabu generalnego Walerija Gierasimowa (oraz generałów armii) i dyrektora FSB Aleksandra Bortnikowa (wojska pograniczne znajdują się w strukturze instytucji z Łubianki).

 

Putin się wściekł

Na wspomnianej naradzie w poniedziałek 12 sierpnia, medialnie zresztą nagłośnionej przez Kreml, wściekły Putin twardo zapewnił, że po tym co się stało, nie ma w ogóle mowy o jakichkolwiek rozmowach z Kijowem. - Ale o jakich negocjacjach możemy w ogóle mówić z ludźmi, którzy masowo atakują cywilów, infrastrukturę cywilną lub próbują stworzyć zagrożenie dla elektrowni jądrowych. O czym można z nimi rozmawiać? – pytał retorycznie, kierując te słowa nie tylko do Rosjan, ale też do stolic Zachodu. Nie jest wszak tajemnicą, że w ostatnich miesiącach sprawa rozmów pokojowych wyraźnie nabrała rumieńców. Trudna sytuacja ukraińskiej armii na froncie, pogłębiona przez kilkumiesięczne wstrzymanie pomocy wojskowej z USA, jak też rzekomy brak perspektyw na jakiś przełom w wojnie, sprawiała, że coraz częściej pojawiało się hasło rokowań. A wiadomo, że jeśli Putin miałby do nich przystąpić to pod określonymi warunkami, a już na pewno warunkiem absolutnym, czyli zamrożeniem linii frontu na czas rozmów. Na Zachodzie też doskonale to wiedzieli. Ale już w 2014 roku Niemcom i Francji (Obama im dał wolną rękę) na tym nie zależało. Liczyło się tylko „zatrzymanie przelewu krwi”.

 

Kijów wzmocnił pozycję negocjacyjną

No więc jeśli ktoś w Berlinie i Waszyngtonie (tak, tutaj też, Biden wcale nie jest takim jastrzębiem, a perspektywa choćby rozpoczęcia rokowań wyglądałaby dla kandydata obecnej ekipy rządzącej bardzo dobrze podczas kluczowej fazy kampanii prezydenckiej) już zaczynał dogadywać się z Moskwą (a rokowania w sprawie wymiany rosyjskich szpiegów, hakerów i kilerów na grupę zakładników pokazały, że takie nieoficjalne kanały dialogu wciąż istnieją), no to teraz trzeba to będzie odłożyć na bardziej odległy czas. Nie tylko dlatego, że Putin się wściekł. Także dlatego, że Kijów zdecydowanie wzmocnił swoją pozycję negocjacyjną. Jeśli wojska ukraińskie umocnią się na zajętych terenach – na tę chwilę to aż 1 tys. km kwadratowych – a zapewne mają dobrze przygotowany plan, to Rosjanie mogą próbować nawet miesiącami odzyskać terytorium Federacji. Oczywiście Zełenski może powiedzieć: to siadajmy i wymieńmy się terytoriami. Ale też oczywiste jest, że Putin nie może pozwolić sobie na oddanie nawet części ziem ukraińskich – formalnie wszak przyłączonych do Federacji Rosyjskiej jeszcze na jesieni 2022 roku. Mówiąc krótko, zarówno Zełenski, jak i chyba Putin mogą być zadowoleni (ten drugi na swój sposób właśnie też) z obecnej sytuacji i zatopienia na czas być może długi koncepcji rokowań.

Niezadowolony Zachód

Najbardziej niezadowoleni są zachodni politycy, którzy liczyli na rozmowy i zamrożenie wojny. Wszak od początku jest jasne, że Waszyngton, nie wspominając o Berlinie, nie chce, by Ukraina wojnę wygrała. Niemcy i Amerykanie chcą jedynie, by Rosja wojny nie wygrała. Zresztą widać od początku w polityce Berlina i Waszyngtonu dotyczącej możliwości wykorzystania broni dalekiego zasięgu przez Ukraińców. Teraz kluczowe pytanie brzmi, jak na samowolny (tak się wydaje) strategiczny krok Kijowa zareagują jego „sojusznicy”? Znów będą problemy z dostawami nowoczesnej broni? Szczególnie ciekawie będą w najbliższym czasie wyglądać relacje Ukrainy z Niemcami. Zełenski znów dokona jakiegoś zwrotu, jak rok temu, gdy de facto zdradził Polskę dla dobrych relacji z Berlinem? Pytanie w którą stronę? I co na to rząd Tuska?



 

Polecane
Emerytury
Stażowe