W obronie naszej dziennikarki. Najnowszy numer „Tygodnika Solidarność”
Prenumeratę „Tygodnika Solidarność” zamówisz <TUTAJ>
Murem za Fedorską!
Niemieckie Biuro Prasowe i Informacyjne Rządu Federalnego w rozmowie z Aleksandrą Fedorską ujawniło, że chociaż Donald Tusk zapowiedział rozmowę z Olafem Scholzem w sprawie incydentu z przewiezieniem migrantów przez niemiecką policję do Polski, serwis prasowy niemieckiego rządu stwierdził, że do takiej rozmowy nie doszło ani nie była ona nawet planowana. Informacja ta wywołała gwałtowną reakcje Donalda Tuska i jego zwolenników.
Do dziennikarki zadzwonił z kolei jeden z kierowników biura prasowego niemieckiego rządu Sebastian Feldmeier, który usiłował odwieść ją od publikacji rozmowy z przedstawicielką biura, w której pada informacja o tym, że rozmowy Tusk – Scholz nie było.
Ten pan wyraził ubolewanie i przeprosił, tłumacząc bardzo obszernie, na czym polegał błąd. Odpowiedzialnością za przekazanie rzekomo fałszywej informacji obarczył swoją podwładną obsługującą telefon biura, ale także jej przełożoną, z którą owa pracownica konsultowała się przed udzieleniem odpowiedzi
– relacjonuje Aleksandra Fedorska w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Fedorska pytana o kwestię podważenia kompetencji członka własnego zespołu przez Sebastiana Feldmeiera, odpowiedziała:
Uważam te argumenty za niewiarygodne. Kiedy pracuje się dla niemieckiego rządu, niewyobrażalne jest, żeby tak ważnymi sprawami zajmowała się osoba, która dopiero się uczy bądź ma jakieś problemy w edukacji – jak próbował to sugerować pan Feldmeier. To oczywiste, że jest to miejsce pracy o szalonym znaczeniu. Zresztą nie chodzi tu przecież o daną osobę, ale o cały system – bo przecież przełożona mojej rozmówczyni udzieliła jej aprobaty. Pan Feldmeier przyznał, że nieszczęśliwie nawalił cały system, ponieważ w chwili, kiedy dzwoniłam do biura prasowego niemieckiego rządu, rozmowa premiera Tuska z kanclerzem Scholzem nie była ujęta w zeszycie wydarzeń i informację.
Całe to wydarzenie jako pierwsza opublikowała w Niemczech redakcja Deutsche Welle, z którą współpracuje Aleksandra Fedorska. Jak podkreśla dziennikarka, DW opisała sprawę bardzo szeroko i rzetelnie, zaznaczając, że błąd, do którego doszło, był wydarzeniem zupełnie nietypowym. W opinii Fedorskiej DW zachowała się całkowicie fair.
Niestety nieco inaczej postąpili moi koledzy i koleżanki z polskiego świata medialnego - nie mówię tu oczywiście o Państwu, bo Tysol zachował się jak trzeba. Mam na myśli media głównego nurtu, które po prostu udały, że nic się nie stało. Dostałam jednak czysto koleżeńskie wsparcie od poszczególnych osób w wiadomościach prywatnych i jest to dla mnie wspaniałe doświadczenie, które potwierdza sens mojej filozofii pracy – docierania do informacji u źródeł. Uważam to za bardzo ważne i tym się kieruję, nawet, jeśli jest to bardzo trudne. Sprawy związane z migracją i granicą polsko – niemiecką opisuję od dawna, ale po raz pierwszy wkroczyłam z tym tematem tak głęboko w sferę polskiej polityki. I muszę powiedzieć, że nie spodziewałam się takich reakcji ani takich emocji, wylania na mnie fali hejtu przez nieznajome osoby – tylko za to, że napisałam prawdę
– stwierdza dziennikarka w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność”.
W obronie Aleksandry Fedorskiej stanęli redaktorzy naczelni i ich zastępcy z „TS” oraz portalu Tysol.pl – Michał Ossowski, Cezary Krysztopa i Rafał Woś.
Cóż to za porządki i zwyczaje, by urzędnicy obcego kraju dyktowali polskim dziennikarzom, co im wolno, a czego nie wolno pisać? Jako redaktorzy naczelni „Tygodnika Solidarność” i portalu Tysol.pl sprzeciwiamy się tego typu atakom na Aleksandrę Fedorską, na nasze prawo do krytyki prasowej i wolność słowa. Nie wiemy, jak sobie wyobrażają kontakty z mediami premier Donald Tusk czy urzędnicy niemieckiego rządu, jednak to, w jaki sposób te wyobrażenia realizują w praktyce, nie mieści się w naszym wyobrażeniu na temat cywilizowanych standardów demokratycznego państwa prawa. Niech ten numer „Tygodnika Solidarność” będzie udokumentowaniem tych niepokojących praktyk, z którymi mieliśmy do czynienia w ostatnich dniach
– napisali.
Danse macabre Tuska z Unią
Jakub Pacan w tekście pt. „Mentalność lokaja” analizuje przyczyny, dla których znakomita część przedstawicieli polskiego świata medialnego zamiast oburzyć się na próby uciszania polskich dziennikarzy przez niemieckie władze, oburzyły się na niezależną dziennikarkę za zadawanie niewygodnych pytań.
Polacy są okcydentalistyczni do bólu, tylko w Europie widzimy sens naszej egzystencji. Wiedział o tym Stalin, który miał powiedzieć, że „komunizm pasuje Polsce jak siodło krowie”. Ale właśnie przez to, że tak głęboko, jednoznacznie i w końcu neurotycznie przylgnęliśmy do Europy, przyjmiemy od niej każdy los, każdy akt łaski, pochwałę i każdy cios z pokorą, bez komentarza, w poczuciu winy
– stwierdza dziennikarz.
Europa funkcjonuje w naszej mentalności jako pewien symbol, świat idealny, miejsce, za którym się tęskni, miejsce czyniące człowieka szlachetnym z tego tylko powodu, że w tej Europie się znalazł. (…) Ten kompleks niższości wobec Zachodu przenoszony jest u nas z pokolenia na pokolenie. W Europie Zachodniej znają tę naszą słabość i trzymają nas od kilku wieków w chocholim tańcu nagan i nagród
– dodaje Jakub Pacan.
Paweł Pietkun w swoim tekście pt. „Zielone światło dla wyhamowania Polski” analizuje destrukcyjny dla naszego kraju „taniec” rządu Donalda Tuska z Komisją Europejską.
Decyzja Komisji Europejskiej o rozpoczęciu wobec Polski procedury objęcia naszego kraju (oraz sześciu innych krajów Unii Europejskiej) procedurą nadmiernego deficytu budżetowego jest zielonym światłem dla oszczędności, które i tak planował gabinet Donalda Tuska. To również oczywista blokada najważniejszych nadwiślańskich inwestycji – w tym Centralnego Portu Komunikacyjnego – wymuszona przez eurokratów
– pisze.
Na kartach najnowszego „TS” znajdziemy także m.in.:
– opis mechanizmu „zjadania koalicyjnych przystawek” i „militaryzacji polityki” przez premiera Tuska pióra Marka Nowaka,
– analizę autorstwa Stanisława Żaryna sprawy nominacji ambasadorskich, która stała się elementem walki politycznej rządu z prezydentem,
– tekst Marcina Krzeszowca o „unijnych rachunkach grozy”,
– zachętę Jana Wróbla do tego, aby śmiało naśladować Władysława Kozakiewicza,
– rozmowę Agnieszki Żurek z kapłanem i psychoterapeutą ks. Stanisławem Szlassą na temat tego, że nie każde cierpienie jest krzyżem,
…i wiele innych ciekawych treści. Zachęcamy do lektury!