Łukasz Olkowicz przed meczem Polski na Euro: Musimy jeździć na tyłkach
– Jakie powinniśmy mieć oczekiwania w stosunku do piłkarzy naszej reprezentacji?
– Przede wszystkim jestem spokojny. Kibiców, którzy wychowali się w okresie wielkiej smuty, może zaskoczyć, że od wielu lat nasi piłkarze kwalifikują się na międzynarodowe turnieje. Przyzwyczailiśmy się, że co dwa lata czeka polską kadrę międzynarodowy turniej. Na Euro mamy najtrudniejszą grupę i daje nam to obecnie najmniejszą nadzieję na jakikolwiek sukces w XXI wieku, ale żeby nie było tak pesymistycznie, to ostatni mecz z Walią pokazał, że jest odbicie. Nasi piłkarze mogą przypominać reprezentację z poprzednich lat. Rok 2023 straciliśmy jako kadra. Nie przeprowadziliśmy zmiany pokoleniowej. Nie wypracowaliśmy charakterystycznych elementów. Czas Fernando Santosa był stracony. Przyszedł Michał Probierz, który nie miał idealnego początku. Mecz z Walią pokazał natomiast, że nasz selekcjoner ma pomysł na zespół. Musimy się przyzwyczaić, że nie ma już takich indywidualności jak Kamil Glik, Łukasz Piszczek, Grzegorz Krychowiak, Kuba Błaszczykowski czy Robert Lewandowski. Obecnie mamy Lewandowskiego schodzącego ze sceny, ale to nie przekreśla naszych szans, bo taka reprezentacja jak Węgry gra zespołowo. I to widziałem w pomyśle Michała Probierza na grę naszych piłkarzy. Nasz selekcjoner zdał sobie sprawę, że trzeba postawić na kolektyw. Dzięki temu nie jesteśmy na straconej pozycji.
Konieczne zaangażowanie
– Zgodzisz się ze mną, że nasi piłkarze grają dobrze tylko wtedy, gdy mają presję i na boisku jeżdżą mocno na swoich czterech literach?
– Musimy jeździć na tyłkach – tej jazdy nie było w najważniejszych meczach zeszłego roku, bo nie mamy indywidualności. Nie mamy umiejętności piłkarskich pozwalających spokojnie rozegrać mecz i odnieść zwycięstwo. Musimy być zaangażowani, zdeterminowani i ambitni. Inaczej nie umiemy. Jeśli to zrobimy, mamy szansę na jakikolwiek sukces. Świata na pewno nie podbijemy. Nie gramy piłką tak jak Hiszpanie, Francuzi, Niemcy czy Anglicy. Nie mamy takich piłkarzy jak oni. Musimy znaleźć patent i pomysł na siebie wśród najlepszych na salonach. Oni nie muszą nas wypraszać zaraz po pierwszym tańcu. Możemy tam zostać na dłużej. Wracając do presji, to nasza kadra będąca pod presją, poradziła sobie z Walią. Większość kibiców nie dawała nam szans na sukces. Kadra obecnie pracuje, żeby odbudować ich zaufanie. I bardzo dobrze. Pierwszy raz w XXI wieku jedziemy na turniej niepewni naszej kadry. W 2002 roku Jerzy Engel mówił, że wyruszamy po złoty medal. Kiedy odbyło się losowanie, to patrzyliśmy, na kogo trafimy, jak wyjdziemy z grupy, i najczęściej z niej nie wychodziliśmy. Dziś stawiamy sprawę jasno – nikt nie daje szans polskim piłkarzom na wyjście z grupy, ale to nie musi być przeszkodą. Zespół z cienia – tak jak teraz Polska – może lepiej na tym wyjść. Wobec kadry obecnie jest najmniej oczekiwań. Ja się tym nie przejmuję. Skupmy się na najbliższych meczach.
– Dlaczego pierwszy raz od 2002 roku nie pompujemy balonika oczekiwań w stosunku do polskich piłkarzy?
– Piłkarze stracili zaufanie kibiców. Trzeba wrócić do afery premiowej. Wtedy piłkarze rozczarowali bardziej niż po druzgocącej porażce. Stała się ona przyczynkiem do nieszczęść w 2023 roku. Powstał bałagan w kadrze. Zawodnicy między sobą nie potrafili wyjaśnić tej sytuacji. Pamiętamy fatalne eliminacje, mecze z Czechami, przegraną z Mołdawią. Nasze wyniki były kompromitujące.
Promykiem nadziei jest mecz z Walią, tylko trzeba być powtarzalnym i przekuć to na kolejne mecze. Kadra pracuje na to zaufanie. Kiedy w 2016 roku Orły Nawałki doszły do ćwierćfinału, to były pieszczochami mediów i kibiców. Właśnie dlatego, że osiągnęły taki wynik. Obecna kadra jeszcze nic nie zrobiła. Głównie rozczarowuje na boisku i poza nim. Przez to sprawiła sobie kłopoty. I sama sobie nawarzyła piwa, które teraz musi wypić.
– Wolisz walkę do ostatniej minuty przy ofensywnej grze – zakładając, że możemy przegrać – czy wyniki typu 1:0, 0:0, grając defensywną piłkę?
– Wolę ładną grę, która jest ryzykowna. Kiedy atakujesz, otwierasz sobie tyły i jest duża szansa, że stracisz gola. Jednak ładna gra do czegoś prowadzi. Pierwszy raz od dawna kibice zaczęli narzekać na styl kadry, która miała wynik. To pokazuje, że piłkarze nie mogą iść drogą brzydkiej gry nastawionej wyłącznie na dobry rezultat. Kibic chce obejrzeć mecz i się dobrze bawić. Widz chciałby oglądać odwagę i zaangażowanie drużyny. Tego nasza kadra nie pokazała w Katarze dwa lata temu, a wynik paradoksalnie był bardzo dobry, bo wyszliśmy z grupy. Polski kibic tego drugi raz nie kupi i nie przetrawi. Michał Probierz ma tego świadomość.
– Michał Probierz ma szansę utrzeć nosa malkontentom, którzy wierzą wyłącznie w zagraniczną myśl szkoleniową?
– W Polsce są cykle. Najpierw zakochujemy się w polskim trenerze, później w zagranicznym i tak w kółko. Paulo Sousa był tym selekcjonerem, który chciał zaproponować najbardziej ofensywną kadrę Polski. Wmawiał piłkarzom więcej, niż potrafili. Były mecze – takie jak z Hiszpanią – w których zaskoczyliśmy przeciwników. Oni najlepiej na świecie czują się z piłką przy nodze. My też chcieliśmy tak grać i to było bardzo duże zaskoczenie. Sousa był promykiem nadziei na taką grę.
Gdyby nie fatalne okoliczności ucieczki trenera z kadry, to wspominalibyśmy go bardzo dobrze. Jednak przy tym ładnym stylu Sousy zdobyliśmy tylko jeden punkt w trakcie Mistrzostw Europy. Sztuką jest pogodzić ładną grę i zdobywanie punktów na turniejach międzynarodowych. Nie wszystkim się to udaje. Natomiast uwielbiam oglądać nieprzestraszoną reprezentację i tego oczekujemy od niej wszyscy.
Nasze szanse
– Jak oceniasz nasze szanse w fazie grupowej?
– Każdy punkt będzie sukcesem. Z Francją gramy ostatni mecz – może ona wystawić rezerwowy skład, który i tak będzie bardzo mocny i będzie miał szansę wygrać turniej. Holandia zawsze sprawia nam problemy. To są piłkarze techniczni, bardzo dobrze czujący się z piłką. Tu warto się pocieszyć meczem za kadencji Czesława Michniewicza, podczas którego zremisowaliśmy z Holendrami 2:2 na ich ziemi. Austria jest drużyną niedocenianą i to jest błąd. Ma świetnego trenera Ralpha Rangnicka. Zespół austriacki nie pozwala złapać oddechu swoim przeciwnikom. Z nimi musimy zagrać jak z Walią. Nie możemy się przestraszyć żadnej drużyny. Jeżeli będziemy się wycofywać w meczach, to każdy skład naszych oponentów zrobi nam krzywdę.
– Czas na fantastykę. Budzisz się w ciele Michała Probierza. Jak prowadzisz polską kadrę?
– Robię wszystko, żeby móc napić się wieczorem whiskey. Powtarzam piłkarzom, że będą grać z lepszymi zawodnikami od nich, ale muszą być agresywni na boisku. Dzięki determinacji możemy wygrać z Holandią, czyli w naszym pierwszym meczu na Euro w Niemczech. Wydaje mi się, że będzie łatwiej o punkty z Holandią niż z Austrią. Pierwszy mecz będzie najważniejszy. Nastawiam piłkarzy, żeby nie stawiali autobusu na polu karnym. Wypruwamy żyły i idziemy na maksa.
Ukraińskie media nazwały Romanczuka "zdrajcą, który nienawidzi Bandery". Reprezentant Polski odpowiada
– Jakaś dodatkowa motywacja?
– Zinedine Zidane mówił swoim piłkarzom, żeby cieszyli się grą i wrócili do dzieciństwa. Wtedy piłkarz czuł największą radość z grania w piłkę. Tak Zidane jako piłkarz radził sobie z presją. Wielu trenerów tak robi przed najważniejszymi meczami. Pep Guardiola mówi o tym, żeby piłkarze przede wszystkim dobrze się bawili, będąc na boisku.
– Kto będzie gwiazdą polskiej kadry? Masz jakichś faworytów?
– Kuba Piotrowski. Jest to piłkarz, który najbardziej urósł u Michała Probierza. Adam Nawałka miał Michała Pazdana i Krzysztofa Mączyńskiego. Kuba stał się jednym z liderów polskiej kadry. Gra w bułgarskiej lidze, ale mocno pracuje na transfer do lepszej ligi i mecze w kadrze mu w tym pomagają. To jest zawodnik, który potrafi udźwignąć presję. Drugi piłkarz – jeszcze nie wiemy, czy pojedzie [rozmowa była przeprowadzona przed oficjalnym ogłoszeniem kadry przez Michała Probierza – przyp. red.] – to Kacper Urbański. To jest totalny debiutant z błyskiem, dobrym wyszkoleniem technicznym, pomysłowością i dynamiką. Gra w rewelacji ligi włoskiej w Bolonii, która wśród bogatych klubów z Italii dostała się do Ligi Mistrzów. To jest wielka sztuka i Kacper mocno napierał na skład. Jest on nadzieją polskiej piłki. Bardzo się cieszę, że Probierz go powołał. Kacper przypomina mi Bartka Kapustkę sprzed ośmiu lat. Bartek wtedy wyszedł z młodzieńczą fantazją i zapracował na transfer do Leicester. Dzięki swojej żywiołowości pomógł polskiej kadrze. Kacper jest taki sam. W młodym wieku wyjechał z Polski. Wielka kariera przed nim. Mam nadzieję, że pokaże swoje umiejętności na Euro. Na pewno po Euro będzie walczył o podstawowy skład.
– Dlaczego Matty Cash nie został powołany? Podobno wyleczył już kontuzję i byłby w stanie grać.
– Cash powiedział, że ta kontuzja go nie blokowała. On mógł zagrać w pierwszym meczu. Probierz go skreślił, bo nie pasuje mu do koncepcji drużyny. Niestety Matty Cash w kadrze się nie broni i to jest bardzo duże zaskoczenie. Kiedy trafił do kadry, mieliśmy nadzieję, że zabetonuje prawą stronę obrony. A on grał słabo. Dziś dużo wyżej stoją notowania Przemka Frankowskiego i to jest zastanawiające. Nie wiem, jakie są przyczyny tego, że Cash w kadrze wygląda tak słabo, a kiedy gra w Aston Villi, wyróżnia się w najsilniejszej lidze świata. To jest zagadka, ale decyzja Probierza nie jest kontrowersyjna. Cash w kadrze się nie broni, a z językiem polskim nadal jest u niego słabo.
Wakacyjne problemy: co zrobić, gdy się zostanie oszukanym na fikcyjny apartament?
– Gdzie są nasze mocne i słabe strony?
– Najmocniejszych mamy bramkarzy. Łukasz Skorupski czy Marcin Bułka w wielu kadrach byliby pierwszymi wyborami trenerów. U nas trwa era Wojciecha Szczęsnego. Nie ma go jak ruszyć. A pozostali bramkarze muszą się przyzwyczaić do roli rezerwowych. Dzięki temu mamy zabezpieczoną pozycję na lata. A mamy jeszcze sporo młodych bramkarzy w zapasie, gdy Szczęsny skończy karierę.
Największe obawy są związane z obroną. Mamy z nią sporo kłopotów i najmniej jej ufamy. Probierz był tak zrozpaczony, że powołał obrońcę z trzeciej ligi włoskiej. Jesteśmy sierotami po Kamilu Gliku, który był liderem obrony przez lata. Wydawało się, że u jego boku wyrośnie na lidera Jan Bednarek. Niestety bardziej chce być liderem, niż nim jest.
– A Kuba Kiwior, który gra w Arsenalu, czołowej drużynie Premier League?
– Kiwior rośnie. Jego rokowania są dobre, ale musimy jeszcze poczekać. Potrzebuje nabrać doświadczenia, żeby być liderem obrony. Ma papiery, żeby się nim stać. Warto zwrócić uwagę również na Bartosza Salamona.
– Dlaczego mamy taką bezpłciową pomoc?
– Zgodzę się, że nie jest to najsilniejsza pomoc w historii kadry Polski. Jednak mamy Bartka Slisza, który jest pracowity jak mrówka. Biega od pola karnego do pola karnego. Urósł w ostatnim czasie i dzięki temu zdobył zaufanie Michała Probierza. Jest Kuba Piotrowski, o którym już wcześniej wspominałem. Jest Piotr Zieliński. Maestro, który czasami gubi pałeczkę i nie ma jak dyrygować zespołem. Ma predyspozycje, żeby nim kierować, bo to jest piłkarski artysta. Mamy również zabezpieczenie w postaci Sebastiana Szymańskiego, Kubę Modera i Kacpra Urbańskiego.
– Jaka jest atmosfera w kadrze? Pamiętam Twój wywiad z Łukaszem Skorupskim, który poruszył całą Polskę. Sprawa dotyczyła podziału premii za mecze kadry w Katarze?
– Konflikty zostały załagodzone. Atmosfera w kadrze sie poprawiła. Michał Probierz zadbał o bardzo dobrą atmosferę w naszym zespole. Przydała mu się praca w kadrze młodzieżowej U-21. Zawodnicy chwalą podejście szkoleniowca. Jednak atmosfera na poprzednim Euro za czasów Sousy była znakomita, tak mówił Szczęsny, a później zdobyliśmy tylko jeden punkt.
– Ile zdobędziemy punktów?
– Rozum podpowiada: jeden. Serce podpowiada: cztery.
– To na koniec powiedz, jakie wyniki typujesz?
– Z Holandią wygramy 2:1. Z Austrią – 2:2. A z Francją powtórzymy wynik z mundialu i przegramy 3:1.
Łukasz Olkowicz
Łukasz Olkowicz to dziennikarz sportowy pracujący w „Przeglądzie Sportowym” Onet.pl. Specjalizuje się w piłce nożnej. Współautor projektu „Ofensywni” w „Przeglądzie Sportowym”, który współtworzy z Piotrem Wołosikiem. Autor wielu wywiadów oraz cenionych reportaży. Razem z Piotrem Wołosikiem napisał książkę „Lewy. Jak został królem”. Autor książki „Nawałka. Droga do perfekcji”. Z Łukaszem Kadziewiczem napisał jego biografię „Kadziu. Siatkówka & rock’n’roll”.