[Felieton „TS”] Jan Wróbel: Jednym dobrze w lochu, innym nie
Cywilizacji solidarności, politycznej rywalizacji, a nie walki, mówienia prawdy (no, niechby trochę koloryzowanej, człowiek święty nie jest), a nie kłamstw. Państwa, w którym los szefów spółek czy dyrektorów muzeum zależy nie od kaprysów zwycięzców, ale od instytucji zachowujących zdrową autonomię wobec zmieniających się ministrów. Państwa, w którym przedsiębiorca czuje się równie bezpieczny, bez względu na to, kto rządzi (i nie spodziewa się forów od rządu, bo rządzą „nasi”). I jeszcze dodajmy do tego wiarę w szybko i sprawiedliwie działające sądy oraz w narodową, niezależną telewizję i jesteśmy w domu. W domu marzeń.
Pierwsza postawa
Przyjęcie tej pierwszej postawy jest, niestety, bardzo nęcące. I wygodne! Zawsze wiemy, co myśleć, zawsze mamy spokojne sumienie. Postawa druga szczęścia nie daje – i jeszcze obrażają się na ciebie dawni znajomi. To jakby zestawiać kogoś na wiecznym haju z abstynentem. Abstynencja, wiadomo, godna promocji, niemniej jakoś niezbyt popularna. À propos. Przebywający kiedyś w domu marzeń Bartłomiej Sienkiewicz (tak, TEN Sienkiewicz też miał sny, piękne), zapisał w czasie rządów PiS refleksję, że opozycja, kiedy wygra wybory, może wpaść w Wielką Pułapkę: „W postaci państwa wypranego z autonomiczności wobec tej partii. Zamiast rozpocząć to samo, co PiS – wszechogarniającą czystkę, której nieuchronnym efektem będzie dalsze osłabianie państwa – można stworzyć zupełnie nową strukturę i pokazać nowe podejście do relacji państwo – obywatel. [...] Uniknięcie Wielkiej Pułapki to nie wejście w buty PiS i analogiczne zdemolowanie państwa pod hasłem rozliczenia poprzedników, lecz ucieczka do przodu, tworzenie nowej rzeczywistości”. Kiedy Sienkiewicz wyszedł z domu marzeń i wszedł do lochu Donalda Tuska, zaczął działać, jak pamiętamy, właśnie tak, jak zarzekał się, że nie będzie. Co prawda, wśród skrzywdzonych przez niego są także (bo nie wyłącznie) PiS-owcy pretorianie, których porządny człowiek nie wpuszcza choćby na próg domu. Nie usprawiedliwia to jednak niczego. Ten rząd jest nowym PiS-em, o budowie jakiejś autonomii instytucji kultury wobec państwa czy chociażby stworzeniu publicznych mediów wysokiej jakości nie było mowy.
Czytaj także: Komary przenoszące śmiertelną chorobę rozprzestrzeniają się po Europie
Czytaj także: Izrael użył... trebusza przeciwko Hezbollahowi [WIDEO]
Zły wybór
No cóż, ja takiej Rzeczypospolitej nie chciałem i nie chcę. Tylko że trudno mi mieć wątpliwości, o czym marzy dzisiejsze PiS – o tym, by po Tusku i Sienkiewiczu przyszedł Tarczyński i Kurski. Zemsta wyprze zemstę, rozliczenia wyprą rozliczenia, pomówienia wyprą pomówienia. PO – PiS tkwi w wielkiej pułapce, bo chce. My możemy głosować wbrew POPiS-owi, ale jakoś często ulegamy pokusie, by stosować się do wygodnych reguł wymyślonych przez liderów obu partii. POPiS jest nagi, proponuje Polsce niewiele treści, a wiele złych emocji, a mimo to jego jest na górze.