Wraca skandal z Tomaszem Lisem: „Złapał ją za twarz, przycisnął do ściany, pocałował”
Na 18 stronach uzasadnienia śledczy opisali przykłady nagannych zachowań byłego naczelnego „Newsweeka”. Z dokumentu, do którego dotarła Wirtualna Polska, wynika, że Lis stracił funkcję tuż po zgłoszeniu przez jedną z kobiet naruszenia nietykalności o podłożu seksualnym
– głosi publikacja WP.PL.
Czytaj również: Znany polityk PiS zawieszony. Jest wniosek o wykluczenie go z partii
„Złapał ją za twarz, przycisnął do ściany”
W publikacji ujawniono trzy fragmenty dokumentów. Każda z poniższych sytuacji została opisana przez innego świadka.
Tomasz Lis miał pójść za nią przyspieszonym krokiem, złapać ją za twarz, przycisnąć do ściany i pocałować w policzek, mimo że kobieta próbowała się wyrwać
– głoszą zeznania pierwszego świadka.
Tomasz Lis (…) podjął próbę pocałowania kobiety w usta, jednak ona zdołała się przed tym uchylić
– brzmi zeznanie drugiego świadka.
Doświadczyła jednej dziwnej sytuacji z udziałem Tomasza Lisa, kiedy ten wybrał swoją sypialnię jako miejsce wykonywania makijażu. Kobieta czuła się po prostu w tej sytuacji niezręcznie
– głosi zeznanie trzeciego świadka.
Przypomnijmy, że dochodzenie ws. Tomasza Lisa zostało umorzone. Według prokuratury „zachowanie Tomasza Lisa względem nich [współpracujących z Lisem kobiet – red.] nie może zostać ocenione inaczej niż w kategorii naruszenia nietykalności cielesnej”. A tego przestępstwa po upływie roku nie można już ścigać, w związku z czym sprawa zakończyła się umorzeniem.
Natomiast ws. oskarżeń dot. łamania praw pracowniczych prokuratura uznała, że czyny Lisa nie były mobbingiem, chociaż stwierdzono przy tym, że jego zachowania mogły „nosić znamiona mobbingu”.
Sprawa Tomasza Lisa – kontekst
Pod koniec maja 2022 roku poinformowano, że zarząd Ringier Axel Springer Polska i red. naczelny „Newsweeka” Tomasz Lis zadecydowali o natychmiastowym zakończeniu współpracy. Nie podano przyczyn tej decyzji, a informacja wywołała falę spekulacji.
Tematem odejścia Lisa z tygodnika zajął się Rafał Kalukin z „Polityki”. „Rozstanie się Tomasza Lisa z »Newsweekiem« i koncernem RASP miało być ciche i aksamitne, a okazało się początkiem medialnej burzy. Pojawiły się zasadnicze pytania nie tylko o istotę zarzutów, ale też o sposób postępowania w takich przypadkach” – pisze dziennikarz.
Jak czytamy, „dziennikarz miał zostać oskarżony nie tylko o mobbing, ale i o napaść seksualną”.
Owa „dziewczyna” miała nie być bezpośrednią podwładną Lisa. Jak dodaje Kalukin, to właśnie miało „skłonić wydawnictwo do zakończenia współpracy z dziennikarzem, tyle że w sposób dyskretny, bez publicznego rozdmuchiwania sprawy”.
Sprawą zajęła się prokuratura. Oprócz zarzutów mobbingu badany był też wątek molestowania seksualnego.