Marcin Bąk: Majówka. Czym była dla dawnych warszawiaków?

Jeszcze trwa, wyjątkowo w tym roku długi weekend majowy, nasi rodacy zażywają wypoczynku od codziennych zajęć. Mało kto jednak z dzisiejszych majówkowiczów zdaje sobie sprawę z tego, czym była i jakie znaczenie miała majówka dla naszych przodków sto, czy sto pięćdziesiąt lat temu.
Majówka Marcin Bąk: Majówka. Czym była dla dawnych warszawiaków?
Majówka / pixabay.com

Różnice między życiem mieszkańca wsi a mieszkańca miasta, szczególnie dużego miasta jak Warszawa, były przed stu laty szczególnie dostrzegalne w kwestii którą nazwalibyśmy kontaktem z przyrodą. O ile dla ludzi z prowincji, czy to szlachty czy włościan, obcowanie z naturą było czymś oczywistym, żyli oni z ziemi i podlegali wciąż jeszcze cyklom pór roku w swoich codziennych czynnościach, to dla przeciętnego warszawiaka początków XX wieku sprawa nie wyglądała tak samo.

Warszawa - miasto z kamienia

By lepiej wyobrazić sobie jak wyglądało życie warszawskie w tym okresie można przejrzeć doskonale zachowane prace fotograficzne, dokumentujące wygląd miasta, miasta którego już w znacznej mierze nie ma. Można też udać się do tych nielicznych, reliktowo zachowanych fragmentów dawnej zabudowy studniowej w rejonie ulic Śniadeckich, Lwowskiej, na warszawskim Śródmieściu lub w niektórych obszarach starej Pragi. To, do czego jesteśmy jakoś dzisiaj przyzwyczajeni, czyli liczne trawniki, szerokie ulice rozdzielone pasami zieleni, skwery, klomby, liczne drzewa rosnące na placach miejskich, było sto lat temu w Warszawie wielką rzadkością. Co widział przeciętny chłopak warszawski, mieszkaniec Woli czy Powiśla? Ciemne, zamknięte ze wszystkich stron podwórko swojej kamienicy, podwórko na które miesiącami nie zaglądało słońce. Wybrukowaną kocimi łbami ulicę, po której z nieopisanym hałasem gnały konne wozy z kołami na żelaznych obręczach. Szare lub ceglane mury kamienic, masywny gmach szkoły, fabryczne kominy. I tak całymi dniami, całymi miesiącami. Oczywiście, istniały parki miejskie, jak Ogród Saski czy Park Krasińskich, były one swoistą ciekawostką, spacer do nich, nieraz z dużej odległości, traktowano jako świąteczną atrakcję.

Mówiąc o majówkach i spędzaniu czasu wolnego za Warszawą trzeba pamiętać, że tego czasu wolnego było dawniej znacznie mniej niż dzisiaj. Nie znano pojęcia wolnej soboty, szczególnie robotnicy mieli pod tym względem ciężko. Warszawa była ważnym ośrodkiem przemysłu, między innymi metalowego, zatrudniającym dziesiątki tysięcy ciężko pracujących ludzi. Dla nich możliwość świątecznego wyrwania się  na majówkę była tym cenniejsza.

Jadziem na Bielany!

Gwarowe określenie kierunku, w jakim udawano się z Warszawy na majówkę, warszawskie „jadziem”, trafiło do tekstów piosenek i stało się elementem miejskiego folkloru. Faktycznie, Las Bielański był z dawien dawna miejscem wypoczynku dla warszawiaków. Nazwa tego, niegdyś podwarszawskiego obszaru, bierze się od białych habitów ojców Kamedułów, którzy za Władysława IV osiedli na wzgórzu pośród lasów. Z czasem tereny te stały się ulubionym miejscem krótkich ekskursji podwarszawskich oraz... pojedynków. Na majówkę ruszano wczesnym rankiem, czym kto mógł. Bogaci z wielkim fasonem jechali dorożką. Mniej zamożni udawali się tam tramwajem, w okresie międzywojennym „szóstka” miała pętlę na wysokości dzisiejszego AWF. Najwięksi krezusi mogli sobie pozwolić na jazdę automobilem, gdy najbiedniejsi, szli zwyczajnie piechotą.

Odrębną sprawą była wyprawa na Bielany statkiem wiślanym, sama w sobie będąca wielką atrakcją. Parostatek ruszał z okolic Zamku Królewskiego i niespiesznie płynął w dół Wisły. Królowa polskich rzek była jeszcze kilkadziesiąt lat temu czystą rzeką, w której można się było kąpać i która zarazem stanowiła ruchliwą drogę wodną.

 Rodziny ruszające na Bielany zabierały ze sobą koszyk z wiktuałami, do których należał nierzadko kociołek z ciepłym jedzeniem do podgrzania – flakami lub bigosem. Musiała się też znaleźć butelka z lemoniadą a czasem i „coś mocniejszego”.  Jeśli z jakiegoś powodu nie zabrano własnych prowiantów, można było liczyć na bogatą ofertę lokalnej gastronomii, z kultową jak byśmy dzisiaj powiedzieli restauracją Bochenka. Oprócz napitków i zakąsek na warszawiaków czekały inne atrakcje – potańcówka na „dechach”, strzelnice, karuzela, namydlony słup do wspinania się po nagrodę i wiele, wiele innych.

Inne kierunki

Oprócz Bielan warszawiacy wybierali się też w inne miejsca by zażyć trochę rekreacji. Dla mieszkańców Mokotowa czy Śródmieścia takim ważnym kierunkiem był kierunek na południe – do Lasów Kabackich, Lasów Chojnowskich, albo i dalej, do Pyr, Baniochy czy nawet Góry Kalwarii. W wybieraniu tego kierunku pomagał pociąg, jeżdżący z końcowej stacji – Dworzec Południowy. Po linii kolejowej nie pozostało już wiele poza właśnie nazwą  i kilkoma stacjami, rozsianymi w podwarszawskich miejscowościach. „Ciuchcia” jadąca niespiesznie przez podwarszawskie wsie pozostała we wspomnieniach najstarszych warszawiaków. Mieszkańcy warszawskiej Pragi wybierali jako kierunek wypraw na majówkę często kierunek wschodni – udawali się do Urli, do Tłuszcza, nad Strugę, również korzystając z sieci kolejowej.

Dla ciężko pracującego robotnika, dla dzieciaków z kamiennych podwórek, dla studenta czy urzędnika, wyjazd na majówkę był niegdyś wielka atrakcją.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Jasna deklaracja Lewicy. Chodzi o zasadę jednomyślności w UE

ZOBACZ RÓWNIEŻ:"Jedynka" z listy Macrona: "Dlaczego Polacy nie mieliby przyjmować ubiegających się o azyl?!"


 

POLECANE
Media: Poseł Konrad Berkowicz zatrzymany w sklepie IKEA. Interweniowała policja z ostatniej chwili
Media: Poseł Konrad Berkowicz zatrzymany w sklepie IKEA. Interweniowała policja

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz został w poniedziałek zatrzymany w sklepie IKEA w Krakowie – poinformowała w poniedziałek stacja RMF FM. Jak twierdzi rozgłośnia, "polityk miał nie zapłacić za towary, które chciał wynieść z marketu". Interweniowała policja.

Poważny wypadek na sali zabaw w Lublinie. Poszkodowana 11-latka Wiadomości
Poważny wypadek na sali zabaw w Lublinie. Poszkodowana 11-latka

Dramatyczne zdarzenie miało miejsce w sobotę, 25 października, w jednej z lubelskich sal zabaw. Podczas urodzin kolegi 11-letnia dziewczynka, Anastazja, zeskoczyła z dużej wysokości, oczekując, że wyląduje na dmuchanej poduszce. Niestety poduszka była niewłaściwie przygotowana, a dziewczynka uderzyła plecami w twarde podłoże. Natychmiast przewieziono ją do szpitala z poważnymi złamaniami kręgosłupa, stłuczeniem płuc i problemami z oddychaniem.

KRUS ostrzega rolników. Pilny komunikat z ostatniej chwili
KRUS ostrzega rolników. Pilny komunikat

Termin płatności składek KRUS za IV kwartał 2025 r. upływa 31 października 2025 r. Rolnicy powinni uregulować należności za siebie, małżonka i domowników, aby uniknąć odsetek i utraty ciągłości ubezpieczenia.

Kapitan Hołownia schodzi pierwszy z tonącego statku tylko u nas
Kapitan Hołownia schodzi pierwszy z tonącego statku

Według najnowszego sondażu OGB partia Polska 2050 Szymona Hołowni (to jej pełna, oficjalna nazwa) może liczyć na zaledwie 1.61% poparcia. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował już przed miesiącem, że nie będzie ubiegał się ponownie o stanowisko przewodniczącego partii, która sam założył w roku 2020 i w 2023 wprowadził do Sejmu.

Burza w Tańcu z gwiazdami. Finałowy odcinek zakończony skandalem Wiadomości
Burza w "Tańcu z gwiazdami". Finałowy odcinek zakończony skandalem

Finałowy odcinek programu "Taniec z gwiazdami" wywołał nieoczekiwany chaos. Para, która odpadła w finale, zrezygnowała nie tylko z pożegnania się ze studiem, ale też odwołała zaplanowane nagrania w innym programie stacji.

Sprzedaż gruntów pod CPK. Mocne słowa Morawieckiego z ostatniej chwili
Sprzedaż gruntów pod CPK. Mocne słowa Morawieckiego

Wirtualna Polska ujawniła w poniedziałek, że w 2023 r. KOWR sprzedał 160 ha ziemi firmie Dawtona, mimo wcześniejszych zastrzeżeń dotyczących terenu, przez który ma przebiegać linia kolei dużych prędkości do CPK. – Gdzie były służby specjalne za naszych rządów i za rządów PO? – pyta były premier Mateusz Morawiecki.

Ogromny pożar na Śląsku. Alert RCB z ostatniej chwili
Ogromny pożar na Śląsku. Alert RCB

40 zastępów straży pożarnej walczy z pożarem hali zakładu tapicerskiego w Sadowie w woj. śląskim. Akcja potrwa co najmniej kilka godzin.

Na ten produkt trzeba uważać. Ostrzeżenie dla klientów Wiadomości
Na ten produkt trzeba uważać. Ostrzeżenie dla klientów

Państwowa Inspekcja Sanitarna poinformowała o wykryciu groźnych bakterii w jednym z produktów firmy Sokołów SA. Chodzi o Metkę Kiełbasę Surową Cebulową (170 g) z konkretnej partii produkcyjnej.

Chcesz zebrać gałęzie na stroik? Możesz słono zapłacić Wiadomości
Chcesz zebrać gałęzie na stroik? Możesz słono zapłacić

W lasach w całej Polsce rozpoczęła się akcja „Stroisz”. W ostatnich dniach października leśnicy, strażnicy i policjanci prowadzą wzmożone kontrole, by zapobiec nielegalnemu wycinaniu gałęzi drzew iglastych. To właśnie z nich wiele osób przygotowuje stroiki i wiązanki na groby przed dniem Wszystkich Świętych.

Rosjanie łatwiej dostaną się do Warszawy. Jest zgoda na nowe połączenie z ostatniej chwili
Rosjanie łatwiej dostaną się do Warszawy. Jest zgoda na nowe połączenie

W czasie trwających napięć i dyskusji o bezpieczeństwie granic Polska zgodziła się na uruchomienie nowego połączenia autobusowego z Kaliningradu do Warszawy – informuje Wirtualna Polska.

REKLAMA

Marcin Bąk: Majówka. Czym była dla dawnych warszawiaków?

Jeszcze trwa, wyjątkowo w tym roku długi weekend majowy, nasi rodacy zażywają wypoczynku od codziennych zajęć. Mało kto jednak z dzisiejszych majówkowiczów zdaje sobie sprawę z tego, czym była i jakie znaczenie miała majówka dla naszych przodków sto, czy sto pięćdziesiąt lat temu.
Majówka Marcin Bąk: Majówka. Czym była dla dawnych warszawiaków?
Majówka / pixabay.com

Różnice między życiem mieszkańca wsi a mieszkańca miasta, szczególnie dużego miasta jak Warszawa, były przed stu laty szczególnie dostrzegalne w kwestii którą nazwalibyśmy kontaktem z przyrodą. O ile dla ludzi z prowincji, czy to szlachty czy włościan, obcowanie z naturą było czymś oczywistym, żyli oni z ziemi i podlegali wciąż jeszcze cyklom pór roku w swoich codziennych czynnościach, to dla przeciętnego warszawiaka początków XX wieku sprawa nie wyglądała tak samo.

Warszawa - miasto z kamienia

By lepiej wyobrazić sobie jak wyglądało życie warszawskie w tym okresie można przejrzeć doskonale zachowane prace fotograficzne, dokumentujące wygląd miasta, miasta którego już w znacznej mierze nie ma. Można też udać się do tych nielicznych, reliktowo zachowanych fragmentów dawnej zabudowy studniowej w rejonie ulic Śniadeckich, Lwowskiej, na warszawskim Śródmieściu lub w niektórych obszarach starej Pragi. To, do czego jesteśmy jakoś dzisiaj przyzwyczajeni, czyli liczne trawniki, szerokie ulice rozdzielone pasami zieleni, skwery, klomby, liczne drzewa rosnące na placach miejskich, było sto lat temu w Warszawie wielką rzadkością. Co widział przeciętny chłopak warszawski, mieszkaniec Woli czy Powiśla? Ciemne, zamknięte ze wszystkich stron podwórko swojej kamienicy, podwórko na które miesiącami nie zaglądało słońce. Wybrukowaną kocimi łbami ulicę, po której z nieopisanym hałasem gnały konne wozy z kołami na żelaznych obręczach. Szare lub ceglane mury kamienic, masywny gmach szkoły, fabryczne kominy. I tak całymi dniami, całymi miesiącami. Oczywiście, istniały parki miejskie, jak Ogród Saski czy Park Krasińskich, były one swoistą ciekawostką, spacer do nich, nieraz z dużej odległości, traktowano jako świąteczną atrakcję.

Mówiąc o majówkach i spędzaniu czasu wolnego za Warszawą trzeba pamiętać, że tego czasu wolnego było dawniej znacznie mniej niż dzisiaj. Nie znano pojęcia wolnej soboty, szczególnie robotnicy mieli pod tym względem ciężko. Warszawa była ważnym ośrodkiem przemysłu, między innymi metalowego, zatrudniającym dziesiątki tysięcy ciężko pracujących ludzi. Dla nich możliwość świątecznego wyrwania się  na majówkę była tym cenniejsza.

Jadziem na Bielany!

Gwarowe określenie kierunku, w jakim udawano się z Warszawy na majówkę, warszawskie „jadziem”, trafiło do tekstów piosenek i stało się elementem miejskiego folkloru. Faktycznie, Las Bielański był z dawien dawna miejscem wypoczynku dla warszawiaków. Nazwa tego, niegdyś podwarszawskiego obszaru, bierze się od białych habitów ojców Kamedułów, którzy za Władysława IV osiedli na wzgórzu pośród lasów. Z czasem tereny te stały się ulubionym miejscem krótkich ekskursji podwarszawskich oraz... pojedynków. Na majówkę ruszano wczesnym rankiem, czym kto mógł. Bogaci z wielkim fasonem jechali dorożką. Mniej zamożni udawali się tam tramwajem, w okresie międzywojennym „szóstka” miała pętlę na wysokości dzisiejszego AWF. Najwięksi krezusi mogli sobie pozwolić na jazdę automobilem, gdy najbiedniejsi, szli zwyczajnie piechotą.

Odrębną sprawą była wyprawa na Bielany statkiem wiślanym, sama w sobie będąca wielką atrakcją. Parostatek ruszał z okolic Zamku Królewskiego i niespiesznie płynął w dół Wisły. Królowa polskich rzek była jeszcze kilkadziesiąt lat temu czystą rzeką, w której można się było kąpać i która zarazem stanowiła ruchliwą drogę wodną.

 Rodziny ruszające na Bielany zabierały ze sobą koszyk z wiktuałami, do których należał nierzadko kociołek z ciepłym jedzeniem do podgrzania – flakami lub bigosem. Musiała się też znaleźć butelka z lemoniadą a czasem i „coś mocniejszego”.  Jeśli z jakiegoś powodu nie zabrano własnych prowiantów, można było liczyć na bogatą ofertę lokalnej gastronomii, z kultową jak byśmy dzisiaj powiedzieli restauracją Bochenka. Oprócz napitków i zakąsek na warszawiaków czekały inne atrakcje – potańcówka na „dechach”, strzelnice, karuzela, namydlony słup do wspinania się po nagrodę i wiele, wiele innych.

Inne kierunki

Oprócz Bielan warszawiacy wybierali się też w inne miejsca by zażyć trochę rekreacji. Dla mieszkańców Mokotowa czy Śródmieścia takim ważnym kierunkiem był kierunek na południe – do Lasów Kabackich, Lasów Chojnowskich, albo i dalej, do Pyr, Baniochy czy nawet Góry Kalwarii. W wybieraniu tego kierunku pomagał pociąg, jeżdżący z końcowej stacji – Dworzec Południowy. Po linii kolejowej nie pozostało już wiele poza właśnie nazwą  i kilkoma stacjami, rozsianymi w podwarszawskich miejscowościach. „Ciuchcia” jadąca niespiesznie przez podwarszawskie wsie pozostała we wspomnieniach najstarszych warszawiaków. Mieszkańcy warszawskiej Pragi wybierali jako kierunek wypraw na majówkę często kierunek wschodni – udawali się do Urli, do Tłuszcza, nad Strugę, również korzystając z sieci kolejowej.

Dla ciężko pracującego robotnika, dla dzieciaków z kamiennych podwórek, dla studenta czy urzędnika, wyjazd na majówkę był niegdyś wielka atrakcją.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Jasna deklaracja Lewicy. Chodzi o zasadę jednomyślności w UE

ZOBACZ RÓWNIEŻ:"Jedynka" z listy Macrona: "Dlaczego Polacy nie mieliby przyjmować ubiegających się o azyl?!"



 

Polecane
Emerytury
Stażowe