Ukraińcy przeprowadzają coraz odważniejsze ataki na rosyjską cyberprzestrzeń

Choć wojna toczona przez Rosję na Ukrainie nie schodzi z pierwszych stron gazet, rzadko przedostają się do zachodnich mediów informacje o echach tej wojny z serca Rosji. A ukraińskie służby specjalne przez ostatnie dwa lata nie zasypywały gruszek w popiele, finansując – choć skromnie – i wspierając rosyjski ruch oporu przeciwko Władimirowi Putinowi oraz przeprowadzając coraz odważniejsze ataki na rosyjską cyberprzestrzeń. Ukraińcom pod koniec stycznia udało się nawet wyłączyć serwer rosyjskiego ministerstwa obrony odpowiedzialny za łączność specjalną.
Cyberprzestrzeń - zdjęcie poglądowe Ukraińcy przeprowadzają coraz odważniejsze ataki na rosyjską cyberprzestrzeń
Cyberprzestrzeń - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Wojna, którą Rosja prowadzi na Ukrainie, pozwoliła odsłonić wszystkie słabe strony armii Kremla. I choć wciąż jest to potęga, armia – jeszcze do niedawna uważana za drugą, po amerykańskiej, w świecie – okazała się jednym z najsilniej zinfiltrowanych przez zachodnich, chińskich i, w końcu, ukraińskich agentów wywiadu, którzy nie tylko pozyskują, ale również upowszechniają i wykorzystują informacje dotyczące faktycznej liczebności wojsk rosyjskich walczących na Ukrainie oraz faktyczne morale armii Putina, ale także strategicznych dla tych wojsk celów i planów prowadzonej na Ukrainie krwawej ofensywy.

Szczegółowe dane już nie takie tajne

To dzięki nim wiemy – o czym informuje Instytut Studiów nad Wojną, że spośród 60 tysięcy przebywających na Ukrainie moskiewskich sołdatów (17 pułków, 16 batalionów i dwie grupy taktyczne szczebla pułkowego i batalionowego), tylko jedna trzecia z nich posiada jakąkolwiek broń i sprzęt. Część spadkobierców Armii Czerwonej nie ma nawet odpowiednich na tę porę roku ubrań i musi ratować się mundurami i butami zdejmowanymi z poległych towarzyszy, o co nietrudno, bo Ukraińcy, choć w przeciwieństwie do Rosjan przestrzegają międzynarodowego prawa konfliktów zbrojnych – nie zabijają ani nie torturują jeńców, nie atakują również ludności cywilnej – w bitwach nie znają dla Rosjan litości. Wielokrotnie widziałem potyczki niewielkich oddziałów z rosyjskimi zwiadowcami, w których wybijano oddziały zwiadowców do ostatniego okupanta. Żeby wykryć te oddziały, ukraińscy żołnierze wykorzystują zwierzęta – koty i psy, które w nocy reagują na nawet najmniejszy (choć wciąż niesłyszalny dla człowieka) dźwięk, pokazując, w którą stronę należy skierować ogień artylerii. Wykorzystują także telefony komórkowe ze specjalną aplikacją pokazującą aktywne, choć nie sparowane z innymi urządzeniami odbiorniki Bluetooth i GPS. Kiedy Rosjanie weszli na Ukrainę, rozpoczęli bezprecedensowy w obecnym wieku rabunek sklepów i domów. Urządzenia elektroniczne, których możliwości do końca nie znali, lądowały w kieszeniach chciwych i prostych żołdaków, często byłych więźniów, pokazując precyzyjnie, gdzie ci znajdują się w określonym momencie. Dla pozbawionych cywilizacji rosyjskich obywateli republik azjatyckich ukraińskie ataki to niezrozumiała magia, wielu z nich złapanych przez ukraiński wywiad idzie więc na współpracę i za darowanie życia albo za niewielką opłatą przynoszą informacje interesujące przeciwnika.

Wyroki w sercu Rosji

Wojna rosyjsko-ukraińska toczy się również na terytorium Rosji. Działają tam przynajmniej dwie grupy partyzanckie, które również zajmują się zdobywaniem informacji, ale przede wszystkim dywersją. Oto pod koniec stycznia jedna z nich – ukraińsko-tatarski ruch oporu Atesz wysadził w powietrze rozdzielnicę elektryczną rosyjskich kolei, co skutecznie wstrzymało ruch pociągów przewożących pociski rakietowe na front.

„Przez długi czas sprawdzaliśmy trasy i harmonogramy logistyczne wojskowych pociągów towarowych wroga. Przygotowania opłaciły się. Dziękujemy (naszemu) agentowi za (wykonaną) pracę!” – poinformowało dowództwo Ateszu na Telegramie już po skończonej operacji. To nie pierwsza udana operacja Ateszu, który przyznaje się głośno do posiadania agentów nie tylko w armii lądowej, ale także we Flocie Czarnomorskiej. Wcześniej ruch oporu zasłynął wysadzeniem samochodu z dwoma oficerami rosyjskiej Gwardii Narodowej oraz uniemożliwianiem dostaw broni na front.

W głębi Rosji działają inne jednostki. Same siebie nazywają Siłami Demokratycznymi, ale o ich akcjach świat dowiaduje się – z powodów bezpieczeństwa – po wielu miesiącach. Ukraińska armia przekonuje, że to właśnie te działające w głębi Rosji oddziały odpowiadają za kilka udanych zamachów na wysokich rangą wojskowych rosyjskiej armii oraz m.in. za zabicie córki Aleksandra Dugina, głównego ideologicznego doradcy Kremla, człowieka numer dwa w Rosji.

Cyberwojna w Federacji

Na przełomie stycznia i lutego ukraiński wywiad poinformował, że jego specjaliści przeprowadzili udany atak na jeden z serwerów resortu obrony Rosji. Komputer, który padł podczas ataku hakerów spod niebiesko-żółtej flagi to gigantyczny serwer znajdujący się w centrum Moskwy i odpowiadający za łączność specjalną między resortem obrony a dowódcami wojsk prowadzącymi wojnę na Ukrainie. Ukraińcy natychmiast dodali, że oprogramowanie na zaatakowanym serwerze było zatwierdzone przez rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa jako odpowiadające państwowym standardom ochrony informacji. To samo oprogramowanie zainstalowano na różnych rosyjskich obiektach strategicznych, więc wywiad z siedzibą w Kijowie zapowiedział kolejne ataki, „aż do skutecznego zupełnego oślepienia i ogłuszenia przeciwnika”.

Również zwykli Rosjanie odczuwają cyberaktywność ukraińskich sił specjalnych. 31 stycznia Rosję spotkały największe w jej historii zakłócenia internetowe. Nie działały setki stron i większość aplikacji mobilnych. Na kilka godzin odmówiły posłuszeństwa serwery Yandexu, rosyjskiego odpowiednika zachodniego Google’a, serwisu VKontakte, a także największego banku detalicznego w tym kraju – Sberbanku. Nie można było również logować się i korzystać z usług publicznych. Przywrócenie wszystkich serwisów zajęło rosyjskim służbom niemal 10 godzin, ale w społeczeństwie Federacji Rosyjskiej wywołało oczekiwany efekt. Ukraińcy pokazali, że tzw. operacja specjalna jest krwawą wojną wywołaną przez Moskwę, a jej konsekwencje zaczną od teraz ponosić również Rosjanie.

Tekst pochodzi z 7 (1828) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Immunitet Małgorzaty Manowskiej. Jest decyzja Trybunału Stanu Wiadomości
Immunitet Małgorzaty Manowskiej. Jest decyzja Trybunału Stanu

Postępowanie Trybunału Stanu ws. immunitetu I prezes SN Małgorzaty Manowskiej zostało umorzone - przekazał PAP Piotr Sak. Sędzia TS - który był w trzyosobowym składzie Trybunału podejmującym decyzję - poinformował, że postępowanie umorzono „z dwóch podstaw: brak kworum i brak uprawnionego oskarżyciela".

Nowe stanowisko w ukraińskim wojsku. Zełenski podpisał ustawę Wiadomości
Nowe stanowisko w ukraińskim wojsku. Zełenski podpisał ustawę

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał w czwartek ustawę o rzeczniku praw żołnierzy – przekazano na stronie parlamentu. Rzecznik będzie zajmować się ochroną praw żołnierzy, rezerwistów, osób podlegających obowiązkowi wojskowemu, członków ochotniczych formacji i jednostek policyjnych.

„Systemy antydronowe zostaną zakupione w ramach Pilnej Potrzeby Operacyjnej” z ostatniej chwili
„Systemy antydronowe zostaną zakupione w ramach Pilnej Potrzeby Operacyjnej”

Dziennikarz Polsatu Michał Stela poinformował na platformie X, że szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał, iż systemy antydronowe dla Polski zostaną zakupione w ramach Pilnej Potrzeby Operacyjnej. 

Nie żyje ceniony aktor i fotograf Wiadomości
Nie żyje ceniony aktor i fotograf

Nie żyje Brad Everett Young, ceniony fotograf gwiazd i aktor. Mężczyzna zginął tragicznie w wieku 46 lat. Do wypadku doszło 14 września późnym wieczorem na autostradzie w Kalifornii.

Trump: Putin naprawdę mnie zawiódł z ostatniej chwili
Trump: Putin naprawdę mnie zawiódł

– Myślałem, że wojna na Ukrainie będzie najłatwiejsza do rozwiązania, ze względu na moje relacje z Władimirem Putinem, ale Putin naprawdę mnie zawiódł – oświadczył w czwartek prezydent USA Donald Trump podczas wspólnej konferencji prasowej z brytyjskim premierem Keirem Starmerem.

Komunikat dla mieszkańców Trójmiasta Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Trójmiasta

W najbliższych dniach Gdynia i Gdańsk włączą się w międzynarodową akcję „Sprzątanie Świata”. Łącznie w obu miastach udział weźmie około 10 tys. osób. W tym roku Sopot zrezygnował z organizacji swojego wydarzenia.

Tragiczny wypadek na Warmii i Mazurach. Nie żyją kierowca i niemowlę Wiadomości
Tragiczny wypadek na Warmii i Mazurach. Nie żyją kierowca i niemowlę

W czwartek rano w Górowie Iławeckim (woj. warmińsko-mazurskie) doszło do dramatycznego wypadku drogowego. Nissan na angielskich numerach rejestracyjnych uderzył w drzewo. Zginął 30-letni kierowca oraz trzymiesięczne dziecko.

Żona prezydenta Francji musi udowadniać, że jest kobietą. Chce pokazać zdjęcia z ostatniej chwili
Żona prezydenta Francji musi udowadniać, że jest kobietą. Chce pokazać zdjęcia

Emmanuel i Brigitte Macron przedstawią przed amerykańskim sądem dowody, iż żona prezydenta urodziła się jako kobieta. Para pozwała prawicową amerykańską influencerkę Candace Owens , która uparcie twierdzi, że Brigitte Macron jest mężczyzną - poinformował w czwartek portal BBC, powołując się na adwokata Macronów.

Dojdzie do spotkania Sikorski-Nawrocki? Marcin Przydacz zabiera głos z ostatniej chwili
Dojdzie do spotkania Sikorski-Nawrocki? Marcin Przydacz zabiera głos

Do spotkania szefa MSZ Radosława Sikorskiego i prezydenta Karola Nawrockiego dojdzie, jeżeli będzie reakcja na wnioski i oczekiwania prezydenta - przekazał w czwartek szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz.

Wiceprezydent Warszawy rezygnuje. Jest oświadczenie z ostatniej chwili
Wiceprezydent Warszawy rezygnuje. Jest oświadczenie

Wiceprezydent Warszawy Jacek Wiśnicki zrezygnował ze stanowiska. Jak powiedział w rozmowie z PAP, powodem jest wycofanie przez prezydenta Warszawy projektu wprowadzenia nocnej prohibicji na terenie całego miasta i zastąpienie go propozycją pilotażowego wdrożenia prohibicji na terenie Śródmieścia i Pragi-Północ.

REKLAMA

Ukraińcy przeprowadzają coraz odważniejsze ataki na rosyjską cyberprzestrzeń

Choć wojna toczona przez Rosję na Ukrainie nie schodzi z pierwszych stron gazet, rzadko przedostają się do zachodnich mediów informacje o echach tej wojny z serca Rosji. A ukraińskie służby specjalne przez ostatnie dwa lata nie zasypywały gruszek w popiele, finansując – choć skromnie – i wspierając rosyjski ruch oporu przeciwko Władimirowi Putinowi oraz przeprowadzając coraz odważniejsze ataki na rosyjską cyberprzestrzeń. Ukraińcom pod koniec stycznia udało się nawet wyłączyć serwer rosyjskiego ministerstwa obrony odpowiedzialny za łączność specjalną.
Cyberprzestrzeń - zdjęcie poglądowe Ukraińcy przeprowadzają coraz odważniejsze ataki na rosyjską cyberprzestrzeń
Cyberprzestrzeń - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Wojna, którą Rosja prowadzi na Ukrainie, pozwoliła odsłonić wszystkie słabe strony armii Kremla. I choć wciąż jest to potęga, armia – jeszcze do niedawna uważana za drugą, po amerykańskiej, w świecie – okazała się jednym z najsilniej zinfiltrowanych przez zachodnich, chińskich i, w końcu, ukraińskich agentów wywiadu, którzy nie tylko pozyskują, ale również upowszechniają i wykorzystują informacje dotyczące faktycznej liczebności wojsk rosyjskich walczących na Ukrainie oraz faktyczne morale armii Putina, ale także strategicznych dla tych wojsk celów i planów prowadzonej na Ukrainie krwawej ofensywy.

Szczegółowe dane już nie takie tajne

To dzięki nim wiemy – o czym informuje Instytut Studiów nad Wojną, że spośród 60 tysięcy przebywających na Ukrainie moskiewskich sołdatów (17 pułków, 16 batalionów i dwie grupy taktyczne szczebla pułkowego i batalionowego), tylko jedna trzecia z nich posiada jakąkolwiek broń i sprzęt. Część spadkobierców Armii Czerwonej nie ma nawet odpowiednich na tę porę roku ubrań i musi ratować się mundurami i butami zdejmowanymi z poległych towarzyszy, o co nietrudno, bo Ukraińcy, choć w przeciwieństwie do Rosjan przestrzegają międzynarodowego prawa konfliktów zbrojnych – nie zabijają ani nie torturują jeńców, nie atakują również ludności cywilnej – w bitwach nie znają dla Rosjan litości. Wielokrotnie widziałem potyczki niewielkich oddziałów z rosyjskimi zwiadowcami, w których wybijano oddziały zwiadowców do ostatniego okupanta. Żeby wykryć te oddziały, ukraińscy żołnierze wykorzystują zwierzęta – koty i psy, które w nocy reagują na nawet najmniejszy (choć wciąż niesłyszalny dla człowieka) dźwięk, pokazując, w którą stronę należy skierować ogień artylerii. Wykorzystują także telefony komórkowe ze specjalną aplikacją pokazującą aktywne, choć nie sparowane z innymi urządzeniami odbiorniki Bluetooth i GPS. Kiedy Rosjanie weszli na Ukrainę, rozpoczęli bezprecedensowy w obecnym wieku rabunek sklepów i domów. Urządzenia elektroniczne, których możliwości do końca nie znali, lądowały w kieszeniach chciwych i prostych żołdaków, często byłych więźniów, pokazując precyzyjnie, gdzie ci znajdują się w określonym momencie. Dla pozbawionych cywilizacji rosyjskich obywateli republik azjatyckich ukraińskie ataki to niezrozumiała magia, wielu z nich złapanych przez ukraiński wywiad idzie więc na współpracę i za darowanie życia albo za niewielką opłatą przynoszą informacje interesujące przeciwnika.

Wyroki w sercu Rosji

Wojna rosyjsko-ukraińska toczy się również na terytorium Rosji. Działają tam przynajmniej dwie grupy partyzanckie, które również zajmują się zdobywaniem informacji, ale przede wszystkim dywersją. Oto pod koniec stycznia jedna z nich – ukraińsko-tatarski ruch oporu Atesz wysadził w powietrze rozdzielnicę elektryczną rosyjskich kolei, co skutecznie wstrzymało ruch pociągów przewożących pociski rakietowe na front.

„Przez długi czas sprawdzaliśmy trasy i harmonogramy logistyczne wojskowych pociągów towarowych wroga. Przygotowania opłaciły się. Dziękujemy (naszemu) agentowi za (wykonaną) pracę!” – poinformowało dowództwo Ateszu na Telegramie już po skończonej operacji. To nie pierwsza udana operacja Ateszu, który przyznaje się głośno do posiadania agentów nie tylko w armii lądowej, ale także we Flocie Czarnomorskiej. Wcześniej ruch oporu zasłynął wysadzeniem samochodu z dwoma oficerami rosyjskiej Gwardii Narodowej oraz uniemożliwianiem dostaw broni na front.

W głębi Rosji działają inne jednostki. Same siebie nazywają Siłami Demokratycznymi, ale o ich akcjach świat dowiaduje się – z powodów bezpieczeństwa – po wielu miesiącach. Ukraińska armia przekonuje, że to właśnie te działające w głębi Rosji oddziały odpowiadają za kilka udanych zamachów na wysokich rangą wojskowych rosyjskiej armii oraz m.in. za zabicie córki Aleksandra Dugina, głównego ideologicznego doradcy Kremla, człowieka numer dwa w Rosji.

Cyberwojna w Federacji

Na przełomie stycznia i lutego ukraiński wywiad poinformował, że jego specjaliści przeprowadzili udany atak na jeden z serwerów resortu obrony Rosji. Komputer, który padł podczas ataku hakerów spod niebiesko-żółtej flagi to gigantyczny serwer znajdujący się w centrum Moskwy i odpowiadający za łączność specjalną między resortem obrony a dowódcami wojsk prowadzącymi wojnę na Ukrainie. Ukraińcy natychmiast dodali, że oprogramowanie na zaatakowanym serwerze było zatwierdzone przez rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa jako odpowiadające państwowym standardom ochrony informacji. To samo oprogramowanie zainstalowano na różnych rosyjskich obiektach strategicznych, więc wywiad z siedzibą w Kijowie zapowiedział kolejne ataki, „aż do skutecznego zupełnego oślepienia i ogłuszenia przeciwnika”.

Również zwykli Rosjanie odczuwają cyberaktywność ukraińskich sił specjalnych. 31 stycznia Rosję spotkały największe w jej historii zakłócenia internetowe. Nie działały setki stron i większość aplikacji mobilnych. Na kilka godzin odmówiły posłuszeństwa serwery Yandexu, rosyjskiego odpowiednika zachodniego Google’a, serwisu VKontakte, a także największego banku detalicznego w tym kraju – Sberbanku. Nie można było również logować się i korzystać z usług publicznych. Przywrócenie wszystkich serwisów zajęło rosyjskim służbom niemal 10 godzin, ale w społeczeństwie Federacji Rosyjskiej wywołało oczekiwany efekt. Ukraińcy pokazali, że tzw. operacja specjalna jest krwawą wojną wywołaną przez Moskwę, a jej konsekwencje zaczną od teraz ponosić również Rosjanie.

Tekst pochodzi z 7 (1828) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe