Bóg się rodzi!

Łańcuch oksymoronów w kolędzie Franciszka Karpińskiego ma określić ogrom cudu, jaki stał się w stajence. Zaczyna się od tego, że „Bóg się rodzi”, gdy Bóg istniał zawsze i poza czasem. Od Cudu niepojętego według wszystkich doświadczeń ludzkości, możliwego do pojęcia przez paradoksy kolejnych oksymoronów kolędy, wywodzących się z sacrum, z Ewangelii św. Jana: „A Słowo Ciałem się stało [...] i mieszkało między nami”. W Janowej Ewangelii to nie jest oksymoron. To oczywistość.
Bożonarodzeniowa szopka Bóg się rodzi!
Bożonarodzeniowa szopka / fot. pixabay.com

Jak to zrozumieć, że Bóg, poza czasem Odwieczny, narodził się na jednej z planet, które stworzył. Na ziemi. Dosłownie się narodził, z niewiasty. Wbrew materialnemu, ludzkiemu doświadczeniu, z tej, która „nie zna męża”. Narodziny maleńkiego Dzieciątka, Wcielonego Boga, to paradoks większy niż wszystkie Kosmosy. Próbował Polakom uprzystępnić zrozumienie tego paradoksu poeta Franciszek Karpiński, tworząc Pieśń o Narodzeniu Pańskim popularnie znaną jako kolęda „Bóg się rodzi”.

Boże Narodzenie – wszechmoc Boga

Jednak kolęda Franciszka Karpińskiego to nie tylko paradoksy obrazowane przez figury oksymoronów. Tu jest drugie, jeszcze głębsze znaczenie – oto w Betlejem niemożliwe stało się realnym. Redukując do zera ludzkie „tu i teraz” poprzez Bożą wszechmoc. I tak Boże Narodzenie otwiera świat i wszechświat, nie pozwalając ich ograniczyć naszym codziennym doświadczeniem. Jego treść burzy ten zły ład i porządek, który ludzie wprowadzili sobie przez nieposłuszeństwo w raju. Przez zamknięcie świata, który Bóg otwiera na coś innego, zaprzeczającego powierzchowności. W istocie niepojętego intelektualnie, a pojętego duchowo, jeśli człowiek rzetelnie się postara.
Jeśli się zastanowić, prawdziwe doświadczenie Bożego Narodzenia wskazuje, że jako istoty myślące jesteśmy zawsze – świadomie lub nieświadomie – poszukującymi drogi do Narodzonego Boga, do stajenki betlejemskiej i zbyt często nie znajdujemy tej drogi. Albo znajdujemy ją i natychmiast zapominamy, zagubieni w codzienności i pokusach „tu i teraz”, także dosłownie. Nawet w codzienności oczekiwania, w Adwencie, a wreszcie w dniach świętowania gubimy właściwy wymiar i przyjmujemy inne wymiary. Najzupełniej zewnętrzne, narzucone przez zgiełk i błyskotki reklamy i handlu gubimy sens Bożego Narodzenia. Handlu, jak najwięcej handlu, handlowych niedziel. Handlu, w którym zapominamy o Narodzinach Boga, kierując się własną pychą.

Pokora Boga i pycha ludzka

Oksymorony kolędy, jeśli się zastanowić głębiej, przekazują pokorę Wszechmocnego Boga. Taka jest między innymi ważna treść Bożego Narodzenia. Pokora Pana Wszechświatów i Wszechrzeczy, który stał się dla nas, ludzi, dzieciątkiem-niemowlęciem, chłopczykiem, nastolatkiem, mężczyzną. Upamiętniając pokorę Boga, który zamiast słusznie ukarać swój lud, wydał za ten zbuntowany, grzeszny lud własnego Syna na straszliwą śmierć na krzyżu. Pokorę Boga, który ofiaruje samego siebie za nasze grzeszne nikczemności. To jest największa, najbardziej oczywista i paradoksalna prawda Bożego Narodzenia, którą powinniśmy zacząć święcić każdego roku od Adwentu – Oczekiwania, przez Wigilię – Czuwanie, zakończone w naszym kalendarzu Narodzinami na pograniczu 24 i 25 grudnia.
Odwrotnością pokory jest pycha, najcięższy z grzechów. Pyszny człowiek nigdy nie uważa, że ma wszystko, co powinien mieć – pieniądze, stanowisko, zaszczyty i władzę. Pyszny człowiek skupia się na dążeniu do osiągnięcia wszystkich możliwych i niemożliwych zdobyczy, choć zbyt często z krzywdą dla innych ludzi. Tak powstaje niesprawiedliwość i zasadnicza nierówność, zazdrość, złość i nienawiść. Z woli Boga odwrotnością pychy jest pokora. On sam dał wzorzec pokory w Bożym Narodzeniu, według tego wzorca rozpoznajemy, że wszystko, co otrzymujemy, jest darem czystej Bożej łaski. Należycie świętujemy pokorę Boga tylko wtedy, gdy świętujemy w pokorze, czyli kiedy świętujemy z wdzięcznością wobec Boga i solidarnością wobec bliźnich. Tą solidarnością, która jest zawarta w słowach: „Jedni drugich ciężary noście”.

Nasza polska wieczerza wigilijna ma taki prawdziwy sens. Wyrażamy to słowami, uściskiem, kiedy dzielimy się opłatkiem, symbolem ubogiego chleba przaśnego.

Boże Narodzenie wreszcie to całkiem realne święta, które metafizycznie odnoszą się do całego świata, stworzonego przez Boga. Nie tylko świata duchowego, świata wartości, lecz również świata materialnego, bytu, fizycznego istnienia. Bóg rodzi się w materii, wyrażając jej aprobatę, staje się człowiekiem. Dowartościował nasz byt. Kolęda Franciszka Karpińskiego poucza: „Ubodzy, was to spotkało/ Witać Go przed bogaczami...”.

Siła paradoksu

To w realnym świecie dzieje się zbawienie człowieka. Boże Narodzenie niezwykle mocno dowartościowuje radość i to, co fizyczne. Piękny stół wieczerzy wigilijnej, atrakcyjne i tradycyjne smaki potraw wieczerzy, odświętność mieszkania i ubioru oraz uroda dekoracji domowych, współcześnie choinki, dawniej innych elementów.

Styl współczesnych reklam wmawia nam „magię świąt”, lecz to są święta z małej litery, Boże Narodzenie nie ma nic wspólnego z magicznością. To realne dni, które święcimy, oddając cześć Bogu w różnych formach i czasem praktycznie zapominając o ich znaczeniu. Nasze czasy są bowiem w dużej mierze czasami sekularyzacji, zamierzonej i niezamierzonej, automatycznej, bezmyślnej, i do tego przybranej „magicznością”.

Może być inaczej. Wyraźnie to widać w sztuce malarskiej, w obrazach Narodzenia Pańskiego. Kiedy patrzy się na dzieła włoskiego renesansu i baroku, to wydaje się, jakby artysta cały świat chciał zmieścić, przyciągnąć do stajenki, do żłóbka z narodzonym Jezusem. Tak artyści w tamtych wiekach odbierali prawdę, że Narodzenie Boga-człowieka dowartościowało świat i materię. Pokazując, że wszystko, co Bóg stworzył, nie jest i nie może być złe, powinniśmy pamiętać, że złe pochodzi od Złego i jego zaakceptowania.

Początek drogi do prawdy

Paradoks Bożego Narodzenia, jeśli zastanowić się choćby na moment, odsłania tajemniczy horyzont prawdy. Zwykle nieuświadomioną tęsknotę za tym, co kryje się poza dekoracjami codzienności. Tęsknotę za naturalną, choć trudną do osiągnięcia doskonałością. To jest początkiem drogi do prawdy i przemiany człowieka. Dla człowieka wierzącego, dla katolika paradoks jest ważnym przekazem informacji, że opinie uznane za trwałe i zgodne z prawdą w istotnych sprawach należy zakwestionować w imię właśnie prawdy. Paradoksalność wiary polega na tym, iż jest ona triumfem tego, co ponadludzkie. Mówimy przecież, że „wiara przenosi góry”. Papież Benedykt XVI określił Boże Narodzenie mianem paradoksu, dostrzegając jego nieprawdopodobność, szokującą i wytrącającą z banalnej równowagi: – W betlejemskim Dziecięciu Bóg objawił się w pokorze, przybierając „ludzką postać”, „postać sługi”, a wreszcie ukrzyżowanego (Flp 2,6–8). Oto chrześcijański paradoks. [...] pokora, ubóstwo oraz hańba Męki pozwalają nam poznać, jakim jest Bóg naprawdę”. Paradoksalność Bożego Narodzenia polega na tym, że Ten, który istniał przed czasem, zaczął być w czasie.

Tekst pochodzi z 51/52 (1821/1822) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Ursula von der Leyen nie przyjedzie do Polski. Nagła zmiana planów pilne
Ursula von der Leyen nie przyjedzie do Polski. Nagła zmiana planów

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen nie przyjedzie do Polski w związku z inauguracją polskiej prezydencji w Radzie UE – poinformował w piątek rzecznik Komisji Stefan de Keersmaecker.

Niespodziewana informacja dot. przyszłości Zbigniewa Bońka Wiadomości
Niespodziewana informacja dot. przyszłości Zbigniewa Bońka

W tym roku odbędą się wybory nowego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. O reelekcję powalczy prawdopodobnie dotychczasowy szef PZPN Cezary Kulesza. Jednakże w środowisku piłkarskim pojawiają się głosy o niespodziewanym rywalu w postaci Zbigniewa Bońka.

To już ponad 3 dni. W sieci pojawił się licznik Domańskiego polityka
To już ponad 3 dni. W sieci pojawił się "licznik Domańskiego"

Co zrobi minister finansów Andrzej Domański w sprawie pieniędzy dla Prawa i Sprawiedliwości? Ruszył już nawet "Licznik Domańskiego".

IMGW alarmuje. Oto co nas czeka Wiadomości
IMGW alarmuje. Oto co nas czeka

IMGW ostrzega przed trudnymi warunkami atmosferycznymi: zostały wydane alerty I i II stopnia przed silnym wiatrem oraz I stopnia przed oblodzeniem. RCB wysłało alert o silnym wietrze w pasie Pomorza. GDDKiA informuje, że wszystkie drogi krajowe są przejezdne.

Donald Trump skrytykował decyzję Wielkiej Brytanii: Pozbądźcie się wiatraków Wiadomości
Donald Trump skrytykował decyzję Wielkiej Brytanii: Pozbądźcie się wiatraków

"Otwórzcie Morze Północne. Pozbądźcie się wiatraków" – napisał w mediach społecznościowych prezydent elekt USA Donald Trump. W ten sposób skomentował decyzję kolejnej amerykańskiej firmy wydobywczej, która zapowiedziała zakończenie wydobycia na Morzu Północnym. W zeszłym roku rząd Wielkiej Brytanii zapowiedział, że podatek od nadzwyczajnych zysków producentów ropy i gazu zostanie przedłużony o rok, a jego wysokość wzrośnie do 38 proc.

Co dzieje się z ministrem finansów? Nikt nie wie, czy jest w pracy polityka
Co dzieje się z ministrem finansów? "Nikt nie wie, czy jest w pracy"

Co zrobi minister finansów Andrzej Domański w sprawie pieniędzy dla Prawa i Sprawiedliwości? "W Ministerstwie Finansów widać brak rzecznika. Odsyłanie trwa, nikt nie wie, czy minister jest w pracy… @Domanski_Andrz wszystko dobrze?" – pisze w piątek dziennikarka Polsat News Małgorzata Świtała.

Politycy PiS ostro o umowie Mercosur: Jest bardzo groźna dla rozwoju polskiej wsi Wiadomości
Politycy PiS ostro o umowie Mercosur: Jest bardzo groźna dla rozwoju polskiej wsi

Podczas piątkowej konferencji prasowej politycy PiS wyrazili sprzeciw wobec umowy z krajami Mercosur. – Jest bardzo groźna dla rozwoju polskiej wsi – podkreślił poseł Mariusz Błaszczak. Była minister rolnictwa i rozwoju wsi Anna Gembicka przypomniała także o sprzeciwie Francji.

Trzaskowski zabrał głos w sprawie UE–Mercosur. Przypomniano mu, kto forsuje tę umowę polityka
Trzaskowski zabrał głos w sprawie UE–Mercosur. Przypomniano mu, kto forsuje tę umowę

Rafał Trzaskowski oświadczył, że jest przeciwny umowie UE–Mercosur w obecnym kształcie. "Żenada, umowa UE-Mercosur jest forsowana przez polityczną rodzinę Tuska i Trzaskowskiego w UE, czyli EPP, Niemców, czyli von der Leyen i Webera" – pisze poseł PiS Sebastian Kaleta.

Ambasador Węgier nie jest mile widziany. Chodzi o inaugurację polskiej prezydencji w Radzie UE polityka
"Ambasador Węgier nie jest mile widziany". Chodzi o inaugurację polskiej prezydencji w Radzie UE

– Ambasador Węgier nie jest mile widziany na inauguracji polskiej prezydencji w Radzie UE – przekazała w Polsat News wiceminister ds. europejskich Magdalena Sobkowiak-Czarnecka. Nota w tej sprawie została przekazana stronie węgierskiej. Na uroczystości inauguracyjnej nie będzie również premiera Węgier Viktora Orbana.

Ważne doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej z ostatniej chwili
Ważne doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej.

REKLAMA

Bóg się rodzi!

Łańcuch oksymoronów w kolędzie Franciszka Karpińskiego ma określić ogrom cudu, jaki stał się w stajence. Zaczyna się od tego, że „Bóg się rodzi”, gdy Bóg istniał zawsze i poza czasem. Od Cudu niepojętego według wszystkich doświadczeń ludzkości, możliwego do pojęcia przez paradoksy kolejnych oksymoronów kolędy, wywodzących się z sacrum, z Ewangelii św. Jana: „A Słowo Ciałem się stało [...] i mieszkało między nami”. W Janowej Ewangelii to nie jest oksymoron. To oczywistość.
Bożonarodzeniowa szopka Bóg się rodzi!
Bożonarodzeniowa szopka / fot. pixabay.com

Jak to zrozumieć, że Bóg, poza czasem Odwieczny, narodził się na jednej z planet, które stworzył. Na ziemi. Dosłownie się narodził, z niewiasty. Wbrew materialnemu, ludzkiemu doświadczeniu, z tej, która „nie zna męża”. Narodziny maleńkiego Dzieciątka, Wcielonego Boga, to paradoks większy niż wszystkie Kosmosy. Próbował Polakom uprzystępnić zrozumienie tego paradoksu poeta Franciszek Karpiński, tworząc Pieśń o Narodzeniu Pańskim popularnie znaną jako kolęda „Bóg się rodzi”.

Boże Narodzenie – wszechmoc Boga

Jednak kolęda Franciszka Karpińskiego to nie tylko paradoksy obrazowane przez figury oksymoronów. Tu jest drugie, jeszcze głębsze znaczenie – oto w Betlejem niemożliwe stało się realnym. Redukując do zera ludzkie „tu i teraz” poprzez Bożą wszechmoc. I tak Boże Narodzenie otwiera świat i wszechświat, nie pozwalając ich ograniczyć naszym codziennym doświadczeniem. Jego treść burzy ten zły ład i porządek, który ludzie wprowadzili sobie przez nieposłuszeństwo w raju. Przez zamknięcie świata, który Bóg otwiera na coś innego, zaprzeczającego powierzchowności. W istocie niepojętego intelektualnie, a pojętego duchowo, jeśli człowiek rzetelnie się postara.
Jeśli się zastanowić, prawdziwe doświadczenie Bożego Narodzenia wskazuje, że jako istoty myślące jesteśmy zawsze – świadomie lub nieświadomie – poszukującymi drogi do Narodzonego Boga, do stajenki betlejemskiej i zbyt często nie znajdujemy tej drogi. Albo znajdujemy ją i natychmiast zapominamy, zagubieni w codzienności i pokusach „tu i teraz”, także dosłownie. Nawet w codzienności oczekiwania, w Adwencie, a wreszcie w dniach świętowania gubimy właściwy wymiar i przyjmujemy inne wymiary. Najzupełniej zewnętrzne, narzucone przez zgiełk i błyskotki reklamy i handlu gubimy sens Bożego Narodzenia. Handlu, jak najwięcej handlu, handlowych niedziel. Handlu, w którym zapominamy o Narodzinach Boga, kierując się własną pychą.

Pokora Boga i pycha ludzka

Oksymorony kolędy, jeśli się zastanowić głębiej, przekazują pokorę Wszechmocnego Boga. Taka jest między innymi ważna treść Bożego Narodzenia. Pokora Pana Wszechświatów i Wszechrzeczy, który stał się dla nas, ludzi, dzieciątkiem-niemowlęciem, chłopczykiem, nastolatkiem, mężczyzną. Upamiętniając pokorę Boga, który zamiast słusznie ukarać swój lud, wydał za ten zbuntowany, grzeszny lud własnego Syna na straszliwą śmierć na krzyżu. Pokorę Boga, który ofiaruje samego siebie za nasze grzeszne nikczemności. To jest największa, najbardziej oczywista i paradoksalna prawda Bożego Narodzenia, którą powinniśmy zacząć święcić każdego roku od Adwentu – Oczekiwania, przez Wigilię – Czuwanie, zakończone w naszym kalendarzu Narodzinami na pograniczu 24 i 25 grudnia.
Odwrotnością pokory jest pycha, najcięższy z grzechów. Pyszny człowiek nigdy nie uważa, że ma wszystko, co powinien mieć – pieniądze, stanowisko, zaszczyty i władzę. Pyszny człowiek skupia się na dążeniu do osiągnięcia wszystkich możliwych i niemożliwych zdobyczy, choć zbyt często z krzywdą dla innych ludzi. Tak powstaje niesprawiedliwość i zasadnicza nierówność, zazdrość, złość i nienawiść. Z woli Boga odwrotnością pychy jest pokora. On sam dał wzorzec pokory w Bożym Narodzeniu, według tego wzorca rozpoznajemy, że wszystko, co otrzymujemy, jest darem czystej Bożej łaski. Należycie świętujemy pokorę Boga tylko wtedy, gdy świętujemy w pokorze, czyli kiedy świętujemy z wdzięcznością wobec Boga i solidarnością wobec bliźnich. Tą solidarnością, która jest zawarta w słowach: „Jedni drugich ciężary noście”.

Nasza polska wieczerza wigilijna ma taki prawdziwy sens. Wyrażamy to słowami, uściskiem, kiedy dzielimy się opłatkiem, symbolem ubogiego chleba przaśnego.

Boże Narodzenie wreszcie to całkiem realne święta, które metafizycznie odnoszą się do całego świata, stworzonego przez Boga. Nie tylko świata duchowego, świata wartości, lecz również świata materialnego, bytu, fizycznego istnienia. Bóg rodzi się w materii, wyrażając jej aprobatę, staje się człowiekiem. Dowartościował nasz byt. Kolęda Franciszka Karpińskiego poucza: „Ubodzy, was to spotkało/ Witać Go przed bogaczami...”.

Siła paradoksu

To w realnym świecie dzieje się zbawienie człowieka. Boże Narodzenie niezwykle mocno dowartościowuje radość i to, co fizyczne. Piękny stół wieczerzy wigilijnej, atrakcyjne i tradycyjne smaki potraw wieczerzy, odświętność mieszkania i ubioru oraz uroda dekoracji domowych, współcześnie choinki, dawniej innych elementów.

Styl współczesnych reklam wmawia nam „magię świąt”, lecz to są święta z małej litery, Boże Narodzenie nie ma nic wspólnego z magicznością. To realne dni, które święcimy, oddając cześć Bogu w różnych formach i czasem praktycznie zapominając o ich znaczeniu. Nasze czasy są bowiem w dużej mierze czasami sekularyzacji, zamierzonej i niezamierzonej, automatycznej, bezmyślnej, i do tego przybranej „magicznością”.

Może być inaczej. Wyraźnie to widać w sztuce malarskiej, w obrazach Narodzenia Pańskiego. Kiedy patrzy się na dzieła włoskiego renesansu i baroku, to wydaje się, jakby artysta cały świat chciał zmieścić, przyciągnąć do stajenki, do żłóbka z narodzonym Jezusem. Tak artyści w tamtych wiekach odbierali prawdę, że Narodzenie Boga-człowieka dowartościowało świat i materię. Pokazując, że wszystko, co Bóg stworzył, nie jest i nie może być złe, powinniśmy pamiętać, że złe pochodzi od Złego i jego zaakceptowania.

Początek drogi do prawdy

Paradoks Bożego Narodzenia, jeśli zastanowić się choćby na moment, odsłania tajemniczy horyzont prawdy. Zwykle nieuświadomioną tęsknotę za tym, co kryje się poza dekoracjami codzienności. Tęsknotę za naturalną, choć trudną do osiągnięcia doskonałością. To jest początkiem drogi do prawdy i przemiany człowieka. Dla człowieka wierzącego, dla katolika paradoks jest ważnym przekazem informacji, że opinie uznane za trwałe i zgodne z prawdą w istotnych sprawach należy zakwestionować w imię właśnie prawdy. Paradoksalność wiary polega na tym, iż jest ona triumfem tego, co ponadludzkie. Mówimy przecież, że „wiara przenosi góry”. Papież Benedykt XVI określił Boże Narodzenie mianem paradoksu, dostrzegając jego nieprawdopodobność, szokującą i wytrącającą z banalnej równowagi: – W betlejemskim Dziecięciu Bóg objawił się w pokorze, przybierając „ludzką postać”, „postać sługi”, a wreszcie ukrzyżowanego (Flp 2,6–8). Oto chrześcijański paradoks. [...] pokora, ubóstwo oraz hańba Męki pozwalają nam poznać, jakim jest Bóg naprawdę”. Paradoksalność Bożego Narodzenia polega na tym, że Ten, który istniał przed czasem, zaczął być w czasie.

Tekst pochodzi z 51/52 (1821/1822) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe