Paweł Jędrzejewski: Z gaśnicą w Sejmie, czyli jak nienawiść przemienia Brauna w golema
Płonące świece chanukowe symbolizują światło, jakie niosą ze sobą przykazania dane ludziom przez Boga. Tego Boga, który stworzył świat i człowieka. Boga Żydów i chrześcijan.
Ciemność symbolizuje bunt przeciw Bogu, objawiający się w ludzkiej pysze, egoizmie, samouwielbieniu, relatywizmie moralnym.
Grzegorz Braun swoją barbarzyńską akcją stanął po stronie ciemności. Dlaczego? To oczywiste. Z nienawiści. Z nienawiści do Żydów.
„Handelsblatt”: UE powinna uczyć się od Polski
Ignorancja
Polityk uzasadnia swoje działanie w sposób nawet bardziej przerażający gigantyczną ignorancją niż sam czyn. W wywiadzie udzielonym Michałowi Cichemu opowiada horrendalne brednie o rzekomym znaczeniu, sensie oraz wymowie święta Chanuka. I o „demonach”. Zapalenie świec chanukowych Braun nazywa „aktem kultu”. „Kultu mrocznego, dzikiego, rasistowskiego, plemiennego, talmudycznego”. Mówi, najwyraźniej o Bogu, który pojawia się w chanukowej narracji, jako o „ukrytym bożku – plemiennym, satanistycznym bóstwie tego plemienia”.
Czyli według Brauna monoteizm etyczny to satanizm. Trzeba powtórzyć to jeszcze raz: nienawiść go zaślepia. Nienawiść do Żydów.
Grzegorz Braun nazywa Chanukę „świętowaniem ludobójstwa”.
Absurdalne kłamstwo
To kłamstwo. Absurdalne kłamstwo. Chanuka jest świętem podziękowania za cud, jaki Bóg sprawił w Świątyni Jerozolimskiej. Żydowscy powstańcy, wypędziwszy Greków z Jerozolimy, zastali w zbezczeszczonej Świątyni zapas oliwy do Świątynnej Menory, wystarczający na zaledwie jeden dzień. Jednak palił się on aż osiem dni. To jest cud chanukowy. Kim był Bóg, który uczynił ten cud? To Stworzyciel nieba i ziemi, czyli – w religii chrześcijańskiej – Bóg Ojciec. Dlatego Pierwsza i Druga Księga Machabejska opisujące powstanie religijnych Żydów przeciw Grekom znajdują się w biblijnym kanonie katolickim (i również prawosławnym).
W ówczesnym starożytnym świecie istniała tylko jedna potężna enklawa, w której żyli ludzie wierzący w istnienie Jedynego Boga i postępujący zgodnie z ustalonym przez Niego prawem. Działo się to w Judei – odległym zakątku ówczesnego świata. Politycznie i gospodarczo była to prowincja, ale w wymiarze idei – miejsce wyjątkowo ważne. I także szczególny moment historyczny. Tylko Żydzi byli wówczas monoteistami. Zagrożeniem dla monoteizmu była ekspansywna, atrakcyjna kultura grecka. Proces podporządkowania się tej kulturze to hellenizacja. Znaczna część Żydów ulegała hellenizacji. Poddanie się wpływom greckim musiało oznaczać zerwanie z ideami monoteizmu, ponieważ wartości żydowskie drastycznie różniły się od greckich. Władca grecki Antioch IV Epifanes z dynastii Seleucydów, chcąc przyspieszyć proces hellenizacji, zakazał wyznawania żydowskiej religii. Karał za przestrzeganie jej reguł. Spowodowało to bunt. W latach 165–164 p.n.e. Żydzi pod wodzą Judy Machabeusza wyparli Greków z Judei.
Odwieczny konflikt
Gdy mówimy o wojnie kulturowej, która trwa dziś w europejskim kręgu cywilizacyjnym, musimy pamiętać, że jej początki odnajdziemy w konflikcie pomiędzy hellenizmem a etycznym monoteizmem. Judaizm stawał się wówczas synonimem zaściankowości, plemienności i zacofania w oczach nie tylko greckich najeźdźców, ale także klas wyższych i niektórych kapłanów. Paul Johnson pisze w „Historii Żydów”, że „reformistyczni intelektualiści” żydowscy uważali, iż „Tora pełna jest bajek i absurdalnych zakazów i nakazów”. Zupełnie jak dzisiejsi ateiści czy antyteiści. Ci zhellenizowani Żydzi w swojej krytyce religii przypominali „postępowców” europejskich. Bo też jest to zjawisko obecne we współczesnej kulturze: zarówno judaizm, jak i chrześcijaństwo są dziś traktowane w kategoriach zaściankowości przez kontynuatorów modelu greckiego.
Braun, który stwierdza, że jest katolikiem, staje w konflikcie sprzed ponad dwóch tysięcy lat po stronie politeistycznych greckich wrogów monoteizmu. Bo przecież historia chanukowa to opowieść o zwycięstwie światła monoteizmu etycznego nad ciemnością pogaństwa. To kulminacyjny moment w słynnej, archetypowej opozycji kulturowej pomiędzy Jerozolimą i Atenami, którą Heinrich Heine zdefiniował w słynnym stwierdzeniu, że „dla Greków piękno było prawdą, podczas gdy dla Hebrajczyków prawda była pięknem”. Jednak ten konflikt przecież wcale nie wygasł. Dziś jest to starcie pomiędzy wartościami wspólnymi dla judaizmu i chrześcijaństwa a współczesną ślepą fascynacją „postępem”. Ten „postęp” głosi brak Boga, wyższość natury nad człowiekiem, relatywizm moralny, permisywizm, ideologię gender, płynność płciową, małżeństwa jednopłciowe, eugenikę.
Co mieli Grecy na swoich sztandarach?
Przede wszystkim swoich bogów. A bogowie greccy pełni byli ludzkich wad i namiętności. Politeizm grecki kształtował bogów wedle wizerunku ludzi, podczas gdy judaizm starał się kształtować ludzi według wizerunku Boga. Bogowie z Olimpu byli mściwi, zdominowani przez seks i pożądanie władzy, o którą walczyli między sobą. Uganiający się, często pod postacią zwierząt, za śmiertelnikami – zarówno kobietami, jak i mężczyznami. Grecy wiązali swoje bóstwa z Naturą – począwszy od lasów, źródeł, pól, rzek, aż do ziemi, nieba, mórz i oceanów. I składali im ofiary z ludzi. Zeus ścigający pięknego Ganimedesa symbolizuje fakt, że kultura grecka tolerowała chaos w sferze seksualności i ceniła pederastię. Homoseksualizm męski był powszechnie tolerowany. Antropolog Michel Foucault podkreśla w „Histoire de la sexualité”, że akceptacja zachowań homoseksualnych w starożytnej Grecji była efektem greckiego sposobu postrzegania płci: seks mężczyzny z mężczyzną nie był czymś innym od seksu z kobietą.
Konsekwencją greckiego postrzegania bóstw było postrzeganie człowieka przez Greków. Cenili go przede wszystkim za jego walory estetyczne (harmonia) i naturalne dary ciała i ducha, takie jak siła, odwaga, spryt, inteligencja, zdolności artystyczne, militarne, sportowe. Wynikała z tego pogarda dla tych, którzy nie spełniają wymogów estetycznych: Grecy mordowali więc kalekie i brzydkie dzieci (akceptował ten zwyczaj Platon, popierał Arystoteles), bo ich życie nie stanowiło żadnej wartości. Analogie ze współczesną przymusową eutanazją (np. w nazistowskich Niemczech) i eugeniką są aż zbyt oczywiste. Warto także wspomnieć np. o cenionych wśród „postępowców” poglądach filozofa i etyka Petera Singera, który zaakceptowałby prawo do pozbawiania życia dzieci do czwartego tygodnia po urodzeniu, uzasadniając to między innymi stwierdzeniem: „W starożytnej Grecji dziecko było włączane do społeczności dopiero po 28 dniach od narodzin – przed upłynięciem tego okresu można było je porzucić gdzieś w górach”.
Ideały monoteizmu
Jakie natomiast były poglądy monoteistów, czyli religijnych Żydów, których Grecy próbowali pozbawić prawa kultywowania religii?
Bóg czczony w Świątyni Jerozolimskiej to – w przeciwieństwie do bóstw greckich – istota aseksualna i duchowa, idealnie łącząca w sobie przeciwstawne cechy: sprawiedliwość i umiejętność wybaczania. Człowiek ma naśladować Boga, a więc musi uznać wyższość etyki nad instynktem, wyższość zasad moralnych nad tym, co wynika z jego ułomnej natury, którą musi poskramiać.
Monoteizm wyraźnie uznawał podległość fizycznego świata wobec człowieka („napełnijcie ziemię, posiądźcie ją i panujcie”) i wyraźnie separował Boga od Natury, jako jej twórcę, a nie jej część. Żydowski, a później chrześcijański światopogląd głosi, że człowiek jest w centrum wszechświata; Natura została więc stworzona dla człowieka. I nie można jej czcić, bo jest pozbawiona moralności (w świecie Natury silniejszy pożera słabszego).
Monoteizm wprowadziły porządek w pierwotny chaos seksualizmu ludzkiego, zakazując wszelkich jego form poza heteroseksualnymi, bo te zostały uznane za najbardziej korzystne społecznie. I wyraźnie stwierdzając, że istnieją tylko dwie płci. Ideał ten przejęło i kontynuowało przez tysiące lat chrześcijaństwo. Jest to jedno z tych dokonań monoteizmu, które najbardziej przeobraziły świat i miały wpływ na postęp cywilizacyjny. I wreszcie sprawa najważniejsza: żydowscy monoteiści głosili, że każdy – absolutnie każdy człowiek! – jest stworzony „na obraz i podobieństwo” Boga – co oznacza, że każdy człowiek nosi w sobie nieskończoną wartość, a życie ludzkie jest świętością. Ta idea była całkiem obca światopoglądowi greckiemu. Jest to jedna z najbardziej uniwersalnych, trwałych opozycji pomiędzy „Atenami” a „Jerozolimą”.
To tych wartości bronili żydowscy powstańcy występując zbrojnie przeciwko Grekom. Właśnie obronę tych wartości upamiętnia święto Chanuka. I zarazem to te wartości monoteizmu etycznego symbolicznie atakuje Grzegorz Braun, nazywając zapalenie świec chanukowych „aktem mrocznego kultu”.
Braun nic nie zrozumiał
Nie znam poglądów posła Brauna, ale z jego przynależności do Konfederacji wynoszę wrażenie, że ideały monoteizmu etycznego powinny być mu bliskie. Co więc spowodowało, że zaatakował ich symbol, czyli światła chanukowej menory?
Odpowiedź jest wciąż taka sama: nienawiść wobec Żydów odbiera mu rozum. To doskonale widać na wideo pokazującym jego akcję gaszenia chanukowych świateł.
Człowiek potrafiący inteligentnie formułować myśli i zdolny do racjonalnego rozumowania pod wpływem nienawiści do Żydów przeobraża się na naszych oczach w monstrualnego, bezwolnego i bezmyślnego golema, którym ta nienawiść całkowicie steruje.
W roku 165 p.n.e. decydowały się losy świata.
Można z wielkim prawdopodobieństwem zakładać, że gdyby nie wybuchła rewolta religijnych Żydów przeciwko Grekom i zhellenizowanym Żydom, judaizm by nie przetrwał. Gdyby Grecy zwyciężyli i monoteizm przestałby istnieć, dalsze dzieje naszego kręgu kulturowego potoczyłyby się całkiem inaczej. Zabrakłoby źródła, z którego czerpało chrześcijaństwo. A nikt nie może zaprzeczyć, że bez chrześcijaństwa świat byłby całkiem inny. Dlatego uczestnictwo chrześcijan w obchodach Chanuki byłoby w pełni uzasadnione.
Od tysięcy lat trwa wielki kulturowy konflikt. Ścierają się dwie potężne koncepcje człowieka i świata. Pojedynek gigantów. I nagle na scenie zjawia się na ułamek chwili poseł Braun, wyłącznie po to, by pokazać w polskim Sejmie, że nic z tego wszystkiego nie zrozumiał.
Co gorsze, sam swoim czynem stwarza kolejne golemy – swoich bezmyślnych zwolenników i naśladowców. Na przykład nastolatków, którzy w ostatni czwartek przewrócili świecznik chanukowy stojący na ulicy Oławskiej we Wrocławiu.
Jednak najważniejsze w tym wszystkim jest coś innego: erupcja solidarności z Grzegorzem Braunem w mediach społecznościowych.
W ostatniej dekadzie napisałem wiele artykułów ostrzegających przed nadużywaniem oskarżeń o antysemityzm. Przed wykorzystywaniem ich bez rzeczywistego uzasadnienia jako pałki na politycznych przeciwników.
Gdy oskarżenia o antysemityzm są bzdurne, antysemityzm zaczyna być uważany za bzdurę.
Pasterz z bajki Ezopa, który woła „wilki, wilki atakują!”, gdy wilków nie ma, nie zostanie wysłuchany, gdy wilki się pojawią.
Teraz jest właśnie ten moment.
Wcale mnie nie cieszy, że to przewidziałem i miałem rację.