Na wprowadzeniu Strefy Czystego Transportu w Warszawie stracą głównie... mieszkańcy

No więc okazuje się, że o ile niemieckie rozwiązania (dopuszczanie w SCT aut z normami Euro 4 i nowszymi) mają sens bo normy Euro 2 i 3 kwestii tlenków azotu nie regulowały a Euro 4 mocno zaostrzyła wymagania co do tlenku węgla, tak wycinanie aut benzynowych spełniających normy Euro 4 jest mało sensowne, a tych z Euro 5 - zupełnie idiotyczne.
Stracą mieszkańcy
Jedyny kto zyskuje to koncerny motoryzacyjne. Stracą mieszkańcy, którym jeszcze ciężej będzie np. o fachowca (większość obecnie ma takie obłożenie że poradzą sobie jadąc na zleceniach spoza strefy, więc może się okazać że w strefie będzie się czekać wiele miesięcy na usługę lub część w ogóle będzie niedostępna). Straci planeta, bo koszt wytworzenia nowego auta (ślad węglowy) jest dla niej dużo większy niż gdyby ludzie dojeżdżali swoje stare samochody do naturalnego końca ich eksploatacji. Stracą przedsiębiorcy ze strefy jak np. restauracje, bo stracą część klientów.
To zaskakujące, że niemieccy politycy potrafili wykazać tyle zdrowego rozsądku a tymczasem w miastach Polski politycy w ogóle nie są zainteresowani tym co uchwalają (albo ewentualnie mają nieodpartą potrzebę robienia tzw fellatio koncernom motoryzacyjnym, kto wie). Zachęcam serdecznie radnych i urzędników w Warszawie aby wzięli przykład z niemieckich kolegów po fachu i uzupełnili braki w edukacji, uchwalając tym samym SCT w rozsądniejszej formie.
Antysamochodowcy
Zapomniałem. Oprócz mieszkańców poszkodowani będą także ci radni dzielnic i miasta z partii rządzącej którzy stracą mandaty na wiosnę wskutek - raczej oczywistego - spadku poparcia wywołanego notorycznym robieniem na złość zmotoryzowanym mieszkańcom w tej kadencji. Mam nadzieję że wśród tych którzy wypadną z obiegu, będą wszyscy najbardziej gorliwi antysamochodowcy.
[tabela - źródło - Wikipedia]
[Autor jest prawnikiem. W ostatnich wyborach startował do Senatu z listy Bezpartyjnych Samorządowców]