"Nie należy robić sobie nadziei". Smutek w Pałacu Buckingham

Książka księcia Harry’ego „Spare” oraz seria wywiadów dla mediów z całego świata, w których książę wraz z żoną Meghan Markle ujawniają tajemnice Pałacu Buckingham oraz oskarżają rodzinę królewską, na trwałe zepsuły ich stosunki z Pałacem Buckingham. Rozdźwięk w brytyjskiej rodzinie królewskiej pogłębia się z każdym dniem, a doniesienia o tym, że relacje między członkami rodziny stają się coraz bardziej napięte, pojawiają się od wielu miesięcy.
Pomimo napiętej sytuacji książę Harry i Meghan Markle otrzymali zaproszenie do Sandringham House (wiejska rezydencja królewska położona w pobliżu wioski Sandringham w hrabstwie Norfolk). Czy z niego skorzystają?
Meghan i Harry przyjadą na święta do Anglii?
Głos w sprawie zabrała ekspert dr Tessa Dunlop. Nie ma wątpliwości, że król Karol III kolejny raz może się rozczarować.
- Świąteczna wizyta Harry’ego i Meghan byłaby mile widziana, ale raczej nie róbmy sobie nadziei. Harry nie pojawił się tego lata w Balmoral, więc jest mało prawdopodobne, by zaszczycił swoją obecnością Sandringham. Nie zapowiada się, by król Karol mógł przytulić w święta dawno niewidziane wnuki
- powiedziała Dunlop.
Ekspert rozwiała wątpliwości, że to Meghan Markle terroryzuje swojego męża i nie pozwala mu wyjechać w rodzinne strony. Jej zdaniem prawda może być zupełnie inna.
- My, Brytyjczycy lubimy myśleć, że Harry tęskni za domem, podczas Meghan świetnie czuje się w Kalifornii. Ze swoimi sławnymi przyjaciółkami i nową agencją PR, która ma ją zmienić w światowej sławy influencerkę. Naszym zdaniem Harry wygląda jak zagubiony chłopiec, który nie odnalazł się za oceanem i bardzo chce wrócić do domu. W każdym razie chcemy wierzyć w to, że nie poradzi sobie bez nas, że tęskni za bratem, z którym nie rozmawia i za ojcem, z którym nigdy nie był blisko
- dodała.
Stwierdziła, że w rzeczywistości książę Harry zajęty jest swoim nowym życiem w USA i wcale nie musi chcieć wracać do domu.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kto kandydatem opozycji na premiera? Najnowszy sondaż