Skandal w Holandii: Legendarny polski siatkarz wygarnął burmistrz Alkmaar

To, co wydarzyło się wczoraj w holenderskim Alkmaar, po meczu Legii z tamtejszym AZ jest niebywałym skandalem, który powinien mieć swoje potężne – nie tylko sportowe – konsekwencje. Pobicie prezesa klubu i jednego z trenerów przez ochronę i policję, aresztowanie piłkarzy i uniemożliwienie im możliwości rozmowy z prawnikami, nie są standardami cywilizacji, do której przywykliśmy. Zastraszanie kibiców, wyłapywanie na mieście każdego, kto mówi po polsku, jest niedopuszczalne! Jako sportowiec, wieloletni trener i prezes klubu solidaryzuję się z zawodnikami, zarządem i kibicami Legii Warszawa. Konsekwencje dla klubu, który jest odpowiedzialny za organizację imprezy, a tym samym bezpieczeństwo wszystkich na miejscu powinny być najdotkliwsze! Słowa burmistrz miasta, która poprzez komendanta miejscowej policji zapowiedziała, że do godziny 18:00 w mieście ma nie być żadnego Polaka, uważam za wypowiedź ksenofobiczną i skreślającą osoby odpowiedzialne za ten komunikat z grona ludzi cywilizowanych
- napisał na Facebooku dawny reprezentant Polski, Robert Prygiel.
Skandal w Holandii
Po zakończonym późnym wieczorem w czwartek meczu w Alkmaar, przegranym przez warszawski zespół 0:1, na terenie obiektu klubowego doszło do przepychanek, naruszono nietykalność cielesną kilku członków polskiej ekipy. Portugalczyk Josue i Serb Radovan Pankov zostali przez holenderską policję wyprowadzeni z autokaru i przewiezieni na komisariat.
W sprawę zaangażował się właściciel i prezes stołecznego klubu Dariusz Mioduski, który - jak widać na nagraniach z nocnych zajść - był mocno szarpany i popychany przez funkcjonariuszy.
Mioduski chciał pojechać na komisariat razem z aresztowanymi piłkarzami, ale mu nie pozwolono. Po długim oczekiwaniu autokar Legii z pozostałymi zawodnikami został wypuszczony i mógł opuścić stadion.
Polska ekipa bez zatrzymanych piłkarzy wróciła w piątkowe południe do Warszawy.
Areszt piłkarzy ma stworzyć wrażenie, że są czemuś winni. Próbowałem jechać z zawodnikami na komisariat, ale zostałem brutalnie odepchnięty. Trener i kierownik drużyny mieli jechać z piłkarzami, lecz zostali wywiezieni zupełnie gdzieś indziej. Takie są fakty. Przekazano nam, że Josue i Pankov zostali przewiezieni do Amsterdamu, a jednak zostali w Alkmaar. Wynajęliśmy bardzo dobrego holenderskiego prawnika. Nasi piłkarze są w trakcie przesłuchań
- informował Mioduski ok. godz. 14 po powrocie do Warszawy, na specjalnej konferencji prasowej.