Ukraiński publicysta: Ukraina powinna się przyznać do odpowiedzialności za tragedię w Przewodowie
Strona ukraińska od miesięcy konsekwentnie nie tylko odmawia przyjęcia odpowiedzialności za wypadek, ale w opinii strony polskiej odmawia również współpracy w wyjaśnieniu sprawy. I to pomimo tego, że zarówno polska administracja i polskie społeczeństwo nie obarczają Ukraińców winą za tragedię.
- Warto zauważyć, że od samego początku, gdy tylko pojawiła się wersja o możliwym zaangażowaniu ukraińskiego wojska, władze polskie nieustannie podkreślały, że w tym przypadku jest to sprawa tragiczna , za którą i tak odpowiedzialność ponosi Rosja – jeśli gdyby nie ostrzał rosyjski, nie byłoby potrzeby wystrzeliwania tej rakiety.
Podobnie badanie przeprowadzone w Polsce kilka tygodni po tym incydencie wykazało, że zdecydowana większość Polaków – 70,3% respondentów – uważa, że nie będzie to miało wpływu na stosunki polsko-ukraińskie.
- pisze na łamach Ukraińskiej Prawdy Jurij Panczenko.
Czytaj również: "Polityka migracyjna UE załamuje się na naszych oczach"
Celebrytka zaśpiewała Wałęsie, a ten... skrytykował jej wygląd
"Warto przyznać się do winy"
Według ukraińskiego publicysty, wobec oczywistych faktów strona ukraińska powinna się przyznać do odpowiedzialności za tragedię.
- Kontynuowanie przez Kijów nieuznawania oczywistości może jednak mieć konsekwencje.
Jeżeli władze ukraińskie mają mocne dowody na to, że ataku na Przewodów przeprowadziła armia rosyjska, to dowody te powinny zostać upublicznione.
A jeśli nie, to warto przyznać się do winy.
Przecież wiadomo, że nic tak nie psuje związku jak kłamstwo.
A błędy, które ukraińskie władze popełniły w listopadzie ubiegłego roku, mogą okazać się drobnostką w porównaniu z problemami, jakie wynikną, jeśli będziemy trzymać się nieprawdy.
- pisze Panczenko
- Bardzo pozytywne zaskoczenie. Zazwyczaj mniej lub bardziej krytyczny wobec Polski ukraiński publicysta Jurij Panczenko z "Europejskiej Prawdy" napisał, że skoro Polska od początku traktowała Przewodów jako nieszczęśliwy wypadek, i skoro wszystko wskazuje na to, że spadła tam ukraińska rakieta, to Kijów powinien przyznać się do winy: "jeśli ukraińskie władze mają dowody, że w Przewodowie spadła rosyjska rakieta, to powinna te dowody upublicznić. a jeśli takich dowodów brak, to należy przyznać się do winy. Przecież to oczywiste, że nic tak nie psuje relacji, jak kłamstwo". Jego zdaniem pójście w zaparte sprawi Kijowowi więcej problemów niż sama tragedia w Przewodowie. Pełna zgoda.
- komentuje publicysta Do Rzeczy Maciej Pieczyński.
Tragedia w Przewodowie. Kontekst
Do wybuchu pocisku we wsi Przewodów w woj. lubelskim, leżącej blisko granicy polsko-ukraińskiej, doszło 15 listopada ub. roku, w dniu, w którym siły rosyjskie przeprowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę. Eksplozja zabiła dwóch mężczyzn. Jak później informowały polskie władze, na teren suszarni zbóż spadła najprawdopodobniej rakieta ukraińskiej obrony powietrznej i wszystko wskazuje na to, że to wynik nieszczęśliwego wypadku.
Bardzo pozytywne zaskoczenie. Zazwyczaj mniej lub bardziej krytyczny wobec Polski ukraiński publicysta Jurij Panczenko z "Europejskiej Prawdy" napisał, że skoro Polska od początku traktowała Przewodów jako nieszczęśliwy wypadek, i skoro wszystko wskazuje na to, że spadła tam…
— Maciej Pieczyński (@mkpieczynski) September 30, 2023