Paweł Jędrzejewski: Seksualne tabu, które trzeba chronić

Wyniki śledztwa wskazują, że mężczyzna przymusił do współżycia seksualnego nie tylko dwudziestolatkę ale także drugą córkę. Zarzuty postawione jemu i córce dotyczą zabójstwa dwójki dzieci i kazirodztwa.
Paulina pracowała w sklepie. Sąsiedzi mówią o dziwnej relacji, jaka łączyła ją z ojcem. "Mężczyzna nie tylko przywoził i odbierał ją z pracy, ale mieli też chodzić trzymając się za ręce, a Paulina mówiła do niego po imieniu. 54-latek miał nawet ogolić córce głowę na łyso, by nie zwrócił na nią uwagi żaden inny chłopak" – podają media.
Kulturotwórcza rola tabu
Ta odrażająca zbrodnia i poprzedzające ją kazirodztwo są dobrą okazją do przypomnienia o tym zjawisku i wielkim osiągnięciu judaizmu i chrześcijaństwa, jakim było ustanowienie i upowszechnienie tabu, występującego w szczątkowej formie w wielu społecznościach pierwotnych, już u zarania dziejów.
Zakaz kazirodztwa w jakiejś formie istniał we wszystkich kulturach. Antropologia strukturalna Claude’a Lévi-Straussa postrzega go nawet jako moment przełomowy między naturą a kulturą. Jednak dopiero chrześcijaństwo nadało temu tabu zasięg uniwersalny.
Jak fundamentalnie różne były poglądy świata starożytnego i judaizmu, a następnie - na szeroką skalę - chrześcijaństwa na kwestię kazirodztwa, a zarazem jak odmienna była relacja pomiędzy seksualnością a sferą religii, udowadnia różnica pomiędzy bogami greckimi a Bogiem prezentowanym w świętych księgach Żydów i chrześcijan. Podczas gdy związki kazirodcze w mitologii greckiej są regułą (absolutna większość bogów rodziła się w wyniku stosunków seksualnych pomiędzy rodzicem a dzieckiem lub pomiędzy rodzeństwem), Bóg monoteizmu jest istotą całkowicie aseksualną.
Można zakładać, że pierwotnie związki seksualne były ograniczone do członków własnej społeczności, własnej grupy. To prowadziło do genetycznych wad i powodowało wymieranie. Dopiero nałożenie tabu na związki seksualne z ludźmi z szerokiego kręgu rodzinnego umożliwiło zwiększenie przyrostu naturalnego, a w konsekwencji rozwój cywilizacyjny. Zakaz kazirodztwa jest zakazem biblijnym: pojawia się w Torze, w księdze Wajikra (Księdze Kapłańskiej). To religijne tabu spowodowało rewolucję.
Jednak to nie było wszystkim, co ważne w kulturowym zakazie kazirodztwa.
Mędrcy już przed wiekami zauważali, że logicznie rzecz biorąc, trwałe związki pomiędzy bliskimi krewnymi powinny być udane ze względu na podobne wartości, osobowości, doświadczenia i wychowanie. Jednak takie układy – właśnie poprzez podobieństwo ludzi – nie byłyby twórcze, byłyby zamknięciem się na świat, ucieczką od trudu życia w hedonizm. Bo rozwój człowieka wymaga napięcia, które nadaje związkowi obcych ludzi [z obcych, różnych rodzin, a także środowisk] sens i w procesie dorastania obu partnerów do siebie nawzajem sprawia, że ten ktoś obcy - staje się kimś najbliższym. Pokonanie tej odległości w relacji międzyludzkiej: od obcego do najbliższego - jest zadaniem twórczym i działa na oboje ludzi (kobietę i mężczyznę) inspirująco. Przeobraża ich (gdy wzajemnie się do siebie dostosowują) i rozwija. Związek kazirodczy - nie stawiając takich wymagań, albo stawiając je w znacznie mniejszym stopniu - zagraża swoją jałowością. Zakaz kazirodztwa sprzyjał przemianie rodzinnych klanów w większe społeczności.
Jednak istnieje jeszcze jeden, znacznie bardziej istotny argument uzasadniający całkowity i bezwzględny zakaz związków kazirodczych.
Tu nie chodzi o geny
Próbując zracjonalizować religijny zakaz kazirodztwa, który został upowszechniony na wszystkie kontynenty przez chrześcijaństwo, przywołuje się zazwyczaj argument genetyczny: potomstwo związków kazirodczych jest narażone na genetyczne wady. Jest to jednak argument niepełny i ułomny. Już choćby dlatego, że przecież zakaz ten dotyczy nie tylko związków krwi, ale także związków opartych na powinowactwie.
Widać wyraźnie, że chodzi tu o coś innego. I tak właśnie jest. Zakaz kazirodztwa jest jednym z najważniejszych ograniczeń, których oczywistym celem jest wprowadzenie w społeczny świat ładu w celu ochrony tych, którzy są słabi i narażeni na wykorzystanie. Jest jednym z największych osiągnięć filozofii społecznej monoteizmu, przejętym przez chrześcijaństwo i trwale wpisanym w kulturę ludzkości.
Ze sposobu, w jaki sformułowane są zakazy, łatwo odczytać ich rzeczywistego adresata: zakazy dotyczą oczywiście zarówno mężczyzn jak i kobiet, ale wyraźnie widać, że kierowane są bezpośrednio do mężczyzny, a nie do kobiety. Zakazuje się przecież kontaktów seksualnych z członkami rodziny w relacji od strony mężczyzny, a nie kobiety, czyli zakazuje związku z ciotką, siostrą, wnuczką, synową, szwagierką itd, a nie bratankiem i siostrzeńcem, bratem, wnukiem, zięciem, szwagrem itd.
Te zakazy programowo ograniczają więc przede wszystkim mężczyzn. Dzieje się to nie bez powodu. Przypomnijmy, że seksualność człowieka (zwłaszcza seksualność mężczyzny) jest polimorficzna, co oznacza, że może realizować się wielopostaciowo.
Jedną z najłatwiejszych form tej realizacji - przede wszystkim ze względu na dostępność, łatwość zatajenia i dominację mężczyzny - byłyby seksualne relacje z kobietami (i dziećmi) właśnie w rodzinie.
Potrzebne jest więc bardzo silne społeczne tabu, aby chronić kobiety w rodzinie przed seksualnymi zachowaniami mężczyzn: ojców, braci, kuzynów, wujów, szwagrów itd.
Tu nie wystarczy prawo. Prawo to zdecydowanie za mało. Potrzebne jest to, co naprawdę jedynie skuteczne: osadzone głęboko w kulturze autentyczne potępienie, a nawet więcej, bo obrzydzenie dla tego typu zachowań. Tylko dzięki temu potępieniu, wstrętowi i trwałemu funkcjonowaniu tego tabu, przypadki kazirodztwa pojawiają się zazwyczaj jedynie w rodzinach patologicznych. Tabuizacja jest bardzo głęboka, bo najbardziej powszechną reakcją społeczną na kontakty seksualne krewnych i powinowatych jest właśnie obrzydzenie.
Konsekwentnie więc, nawet najmniejsze zdjęcie odium z kazirodczych związków (np. przymknięcie oka na związki dorosłego rodzeństwa) byłoby jednoznaczne z zapaleniem zielonego światła dla niewyobrażalnej fali przemocy seksualnej (nie tylko oczywistej, czyli fizycznej, ale także tej utajonej, bo psychologicznej) w rodzinach. Miałoby to katastrofalne konsekwencje przede wszystkim dla kobiet i dzieci.
Problem ten, oczywiście, istnieje od zawsze. Współcześnie, to nie tylko głośne sensacje medialne, jak np. sprawa austriackiego Josepha Fritzla sprzed kilkunastu lat. To są sytuacje ze wszystkich zakątków globu, także obok nas. Wystarczy sięgnąć nawet po codzienną gazetę, aby się o tym przekonać: "Córki, które własny ojciec, niemal codziennie przez kilka lat, gwałcił, mówiły w sądzie, że go cały czas kochały! Inne z ofiar kazirodców wypierają wszystko z pamięci. Najczęściej tylko przypadek sprawia, że zwyrodnialcy, współżyjący z własnymi córkami, trafiają przed sąd. Takich przypadków w powiecie ostrołęckim, w ciągu ostatnich lat było kilka!" - czytamy w gazetach.
Tak! - kazirodcze kontakty seksualne są z reguły relacjami ludzi sobie nierównych. Są oparte jeśli nie na fizycznej to przede wszystkim psychicznej zależności i dominacji. Tylko konsekwentne i silne tabu jest w stanie ograniczać takie sytuacje do minimum. Tylko ono powoduje, że to margines. I czyni to od tysięcy lat.
Próby podważania tabu będą się pojawiać
Jakiekolwiek osłabienie tego tabu byłoby niewyobrażalną tragedią dla ludzkości. A próby jego podważania będą się pojawiać. Bo przecież trwa walka z wielkimi kulturowymi osiągnięciami monoteizmu, zwłaszcza chrześcijaństwa. Jej przejawem jest np. ideologia gender, propaganda transpłciowości, unieważnianie roli płci. Ze strony skrajnej lewicy i tzw. "marksizmu kulturowego" można się więc spodziewać w przyszłości ataków na tabu zakazujące kazirodztwa.
Takie przypadki są już przecież znane. Szokiem była swego czasu wypowiedź skandalizującego lewicowego filozofa i etyka z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Jana Hartmana, w której dowodził on swojej wstrząsajacej ignorancji, pisząc: "Jeśli udaje się powiązać harmonijnie miłość macierzyńską albo bratersko-siostrzaną z miłością erotyczną, to osiąga się nową, wyższą jakość miłości i związku.".